Dobiegła końca kolejna edycja Fashion Revolution Week, czyli światowego tygodnia mody zrównoważonej, dlatego zaprosiłam do rozmowy Ewelinę Antonowicz, koordynatorkę polskiej gałęzi organizacji Fashion Revolution. Porozmawiamy o tym co zmieniło się od czasu naszego pierwszego podcastu, czyli odcinek #33 sprzed dwóch lat. Dowiemy się czym jest model cyrkularny oraz jakie innowacje pojawiają się w branży odzieżowej.
Zapytam Ewelinę o to jakie zmiany wprowadzają sieciówki i czy należy je z zasady bojkotować oraz czy wspieranie małych marek zawsze jest etyczne. Dodatkowo posłuchamy o tym czego powinno się uczyć młodych projektantów oraz dlaczego największym problemem branży modowej jest ilość. Choć odcinek dotyczy poważnych zmian i problemów jakie niesie nadmierna konsumpcja, jest przepełniony nadzieją i pielęgnowaniem radości jaką mogą przynieść nam ubrania. Wystarczy tylko nieco zmienić swoje podejście 😉
Fashion Revolution Polska:
https://www.instagram.com/fash_revpoland/?hl=pl
Ewelina na Instagramie:
https://www.instagram.com/e.antonowicz/
Poprzedni odcinek z Eweliną:
https://www.youtube.com/watch?v=99qdtzX-FOk
Transkrypcja treści odcinka:
Karolina: Cześć Ewelina!
Ewelina: Cześć.
Karolina: Jest mi bardzo miło gościć Cię w podcaście po raz drugi – po najdłuższej przerwie w historii, bo byłaś jedną z moich pierwszych gościń. To było trzy lata temu. Sądzę, że będziemy rozmawiać poniekąd o podobnych rzeczach. Choć dla pewnych osób trzy lata to bardzo mało, to dla świata mody i zrównoważonego rozwoju był to dosyć ważny czas. Na początek zapytam Cię może, czy wiele się zmieniło? Czy jak myślisz o tamtych realiach, to jesteśmy teraz w trochę innym, lepszym świecie? Czy okazało się nagle, że świadomość ludzi bardzo się zwiększyła i moda etyczna – ten termin, trochę już wchodzi do mainstreamu? Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
Ewelina: Cieszę się, że mogę być tu znowu i pogadać o bardzo ważnych i zajmujących mnie sprawach. Oczywiście, że pamiętam naszą rozmowę. Czy dużo zmieniło się od tamtego czasu? Myślałam, że to było dwa lata temu, a jednak trzy. Kawał czasu, również dla mody. Co się zmieniło? Szybko i w skrócie. Jesteśmy teraz w takim momencie, w którym moda ma szansę albo na wielką skalę stań się tubą dla greenwashingu i bardzo głośno, konkretnie mówić o wszystkich pięknych rzeczach bez pokrycia, czyli bez realnych działań albo ma szansę pójść w drugą stronę, czyli realnego, zrównoważonego rozwoju – w co ciągle wiele osób wątpi. Na pewno w świadomości konsumenckiej, projektantów i marek zmieniło się sporo i te wszystkie rzeczy – nowinki i innowacje, które były przez nas wspominane trzy lata temu, teraz się po prostu dzieją. Chodzi o materiałoznawstwo, tkaniny, zamienniki, procesy. Teraz dochodzi do tego dość popularny temat, czyli moda cyrkularna. Powiedziałabym, że nie ma zastoju i nie ma czegoś takiego, że ciągle wałkujemy te same sprawy, przekonujemy przekonanych, ciągle nie wiadomo o co chodzi i jakie jest wyjście. Jest to oczywiście zagmatwane, ale jedne rzeczy wydają się mniejszym złem. Jakiś problem wydaje nam się po części rozwiązany (np. odpadów), a okazuje się, że w dalszym procesie to ciągle nie jest dobre rozwiązanie. Zgodzimy się, że w modzie nie ma prostych odpowiedzi i przepisów na to jak tę modę spowolnić, żeby ta szybko moda nie była aż tak rozpędzona, destrukcyjna i tak bardzo wpływająca na rozwarstwienie, uwypuklenie wszystkich różnić społecznych, ekonomicznych, gospodarczych i politycznych. Myślę, że jest w tym światełko nadziei. Można mówić tutaj o konkretnych sytuacjach, liczbach, działaniach, które podejmują małe, średnie i ogromne biznesy. Czy to jest już wszystko? Czy można zwinąć plecaczek aktywisty i odejść? Nie. Ale jest na pewno lepiej.
Karolina: Myślę, że mamy już dobre piętnaście tematów, które możemy poruszyć w tej rozmowie. Może wyjaśnijmy najpierw czym jest moda cyrkularna. Wydaje mi się, że jest to dość prosty termin, ale może warto go omówić. Co to znaczy, że nie mówimy o modzie odpowiedzialnej czy etycznej, tylko konkretnie o produkcji i przemyśle cyrkularnym.
Ewelina: Myślę, że dalej mówimy o modzie zrównoważonej i odpowiedzialnej. Może tylko nie do końca rozumiemy, co to dokładnie znaczy. Jest to termin, który bardzo się nam osłuchać i przyjął się dobrze, ale część osób nie wie z czym to się wiąże. Tu się wszystko rozbija się o pewne kryteria. Mówię to z punktu, w którym jestem teraz, czyli analizuję to wszystko od strony bardziej badawczej. To jak wyglądają kryteria mody odpowiedzialnej, zrównoważonej, co mówią o sobie marki i czy mogą tak o sobie mówić. Jak mogą określać się na podstawie swoich działań, co mówią raporty, które marki same o sobie tworzą. Jak określać te marki? Czy są bardziej odpowiedzialne, bardziej etyczne, bardziej przyjazne, bardziej cyrkularne?
Karolina: Ale przyjazne komu? Planecie, zwierzętom, ludziom…
Ewelina: A może przyjazne tylko gospodarce. To jest bardzo szeroki temat. Wracając do Twojego pytania, czyli do mody cyrkularnej. Jest to termin, który mieście się w bańce mody zrównoważonej, odpowiedzialnej. W skrócie jest to taki system, w którym chodzi o przeciwieństwo modelu linearnego. Mamy: wyprodukuj, użyj, wyrzuć i na tym kończy się ten proces. A moda cyrkularna czy też gospodarka obiegu zamkniętego w modzie (bo akurat na modzie się skupiamy) dąży do tego, żeby ten bardzo krótki ciąg zamknąć w koło. Wyprodukuj, użyj, zużyj. Zużyj to słowo, którego teraz praktycznie nie używamy. Jesteśmy przyzwyczajeni, że rzeczy się używa, są tanie i się ich pozbywamy, wyrzucamy.
Karolina: Mimo, że nadal są zdatne do użycia.
Ewelina: Dalej mamy w tym kółku: zużyj, użyj ponownie, przerób, a z potencjalnego odpadu przetransformuj w kolejny surowiec. Chodzi w tym o to, żeby jak najdłużej trzymać produkt w cyklu, żeby nie stał się odpadem, ograniczać produkcję nowych surowców, bo jak wiadomo, surowce na Ziemi mogą być ograniczone. Wydaje się nam, że mamy dostęp do wszystkiego i na zawsze, a to nie jest prawda. Smutny apel. Moda cyrkularna czy gospodarka obiegu zamkniętego jest po to, żeby przeciwstawić się temu modelowi, który znamy i przestawić się na model cyrkularny. Po co? Model linearny zużywa bardzo dużą ilość surowców i cały czas marnujemy ten etap, czyli produkt prawie końcowy, który jest traktowany często jako odpad. Dlaczego nie można przetworzyć go znowu i potraktować jako surowiec? Dzieje się marnowanie zasobu, który mógłby być świetnie spożytkowany i dalej wykorzystywany. Wydobywamy, kopiemy, jest potrzebna woda, energia, transport i tak od nowa. Jest to niepotrzebne, bo teraz są takie technologie, które mogą sprawić, że potencjalny śmieć uda się wprowadzić od nowa do obiegu. Możemy spowodować, aby stał się surowcem XXI wieku. Może się to dziać na różnych szczeblach i różnych poziomach zaawansowania. To może być naprawdę wielka technologia, która przetwarza na ogromną skalę. Może być to też bardzo proste działanie, małej marki.
Karolina: Podałabyś przykład jakiegoś produktu z działu mody, którego drogę cyrkularną można opisać?
Ewelina: To jest super pytanie. To się już trochę dzieje. Dalej jako ludzie mamy problem z recyklingiem, bo nie jest to idealne rozwiązanie. Ono nie rozwiązuje wszystkich problemów, które mamy, no ale jest.
Karolina: Jak to? Myślałam, że recykling rozwiąże wszystkie moje problemy. [śmiech]
Ewelina: Zaraz może przypomni mi się jakaś konkretna rzecz, która już jest tak świetna, że mogę o niej wspomnieć i ją zarekomendować. W innych branżach jest, ale w modzie muszę to odkopać. Chodzi w tym o to, żeby już na etapie projektowania, projektanci mieli pomysł jak można tę rzecz albo rozczłonkować, rozdzielić albo z czego musi się składać, żeby łatwo mogła być poddawana różnym procesom. Np. procesowi recyklingu, bo jego rodzajów też jest sporo. Przykładem może być ten straszny poliester, który mamy praktycznie wszędzie. Mamy jakąś rzecz z poliestru, która przebywa jakąś drogę od wytworzenia włókna, potem tkaniny, koszulki, transport, sprzedaż, używanie. Mówi się, że poliester można recyklingować około siedmiu, ośmiu razy. Dlaczego więc tego nie robić, jeśli jest taka możliwość? Jeśli poliester z recyklingu ma bardzo podobne właściwości do tego dziewiczego, to jest to mniejszym złem, które już teraz się dzieje. Mówiąc kolokwialnie, duże marki podłapuję tę sytuację. Wprowadzają kolekcje z poliestru z recyklingu. To też jest haczyk, bo rzadziej odbywa się recykling ubrać na ubrania, a częściej np. butelek na ubrania. To się nazywa recykling kaskadowy, który częściej ma miejsce. To duży minus całego procesu, który oddala nas od sukcesu i opóźnia cały proces. Butelki można recyklingować dalej na butelki, więc po co produkować nowe? Ubrania można zacząć częściej recyklingować na ubrania. Nie mieszać tego. W jednym kółku niech się dzieje jedno, a w drugim drugie. Pojawia się kolejny problem z recyklingiem, czyli po prostu składy, które czasami występują w takim zestawieniu, że recykling jest bardzo trudny albo niemożliwy. Na przykład wełna i poliester, bawełna i elastan. Taka mieszanka z surowców powoduje, że recykling jest znacznie utrudniony. Więc znowu wracamy do procesu projektowania i myślenia z czego w ogóle powinna być ta koszulka i to ubranie, kiedy projektant mody cyrkularnej chce, żeby wszystko działało się w tym kółku, żeby maksymalnie ułatwić ten proces i umożliwić zachowanie tego produktu w obiegu. Co jak się zachowa, co się rozkłada, co się nie rozkłada, a co powoduje, że bardzo utrudniam innym przemysłom robotę. To wszystko jest trudne i ciągle sama zadaję sobie dużo pytać. Branża mody zadaje sobie dużo pytań, ciągle próbuje, szuka też nowych technologii, rozwiązań, materiałów, które może byłyby lepszym wyjściem niż te znane dotychczas. Póki co nadzieja jest taka, że większość surowców da się poddać procesowi recyklingu. Choć niektóre przez mieszane składy trudniej, a niektóre tylko do pewnego momentu. Fakt jest taki, że recykling nie dzieje się jeszcze na bardzo dużą skalę. Tylko kilkanaście procent ubrań jest poddawanych recyklingowi. A tych ubrań jest o dużo za dużo i właśnie ta ilość jest głównym problemem. Jako ludzie produkujmy aż 13 kg odpadów tekstylnych rocznie, na osobę. To jest takie spore dziecko. Gdy przypomnimy sobie ten fakt, że teraz konsumujemy tych ubrań o 400% więcej niż 20 lat temu, to pojawia się nam przed oczami (w obliczu tego o czym mówię, modzie cyrkularnej i różnych problemów związanych z przetwarzaniem) skala z jaką mamy do czynienia. Ile jest tych ubrań. Wracamy do punktu wyjścia, czyli ilość.
Karolina: Rozmowa o tym, żeby kupować mniej to jest osobny temat. Chyba każdy sam musi zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście dana rzecz jest mu potrzebna. Zmiany systemowe są potrzebne, nieważne czy nasze podejście konsumenckie zmieni się czy nie. Natomiast chciałabym wrócić do kwestii młodych projektantów, marek i tego z czym muszą się teraz mierzyć. Myślę, że jest to bardzo ciekawy temat. Na początku powiedziałaś, że są dwie drogi. Pierwsza z nich to droga cudownego, masowego greenwashingu i stoimy na takim rozdrożu. Widzę, że to już się pojawia i mówiłam o tym w jednym z wcześniejszych odcinków z Tomkiem Bocianem. Jak przejeżdżałam i widziałam billboard znanej marki fast fashion, który mówił: wear the change, to zrobiło mi się słabo. Jak wygląda to z Twojej perspektywy? Demonizujemy bardzo praktyki masowych sieciówek, dużo się mówi o ich bojkotowaniu, a jednocześnie dochodzą mnie słuchy, że Ci wielcy gracze naprawdę wykonują dużą pracę i te zmiany się tam dzieją. Zastanawia mnie czy te zmiany mają realny wpływ na to, jak zmienia się świat mody? Czy jest to tylko po to, żeby zamydlić nam oczy czy rzeczywiście możemy im pogratulować? A może powinniśmy raczej ich bojkotować?
Ewelina: Nie zanosi się, aby duże firmy i sieciówki przestały istnieć, więc bojkotowanie ich istnienia ma mały sens. Sieciówki sobie świetnie poradzą i tak będą produkować. Moim zdaniem chodzi o to, żeby produkowały dużo mniej i w inny sposób niż dotychczas. W sposób bardziej humanitarny, etyczny, zaplanowany, transparentny i ekologiczny. Sieciówki mają bardzo duże zasoby, żeby testować np. innowacje. Gdyby nie sieciówki to nie byłyby one tak szybko dostępne i nie występowałyby na taką skalę. Np. alternatywy dla skóry zwierzęcej, czyli wszelkiego rodzaju skóry z ananasa, skóry z odpadów z jabłek, pomarańczy, winogron, kukurydzy itp. Małe marki niestety nie mogą pozwolić sobie na to, żeby eksperymentować, sprawdzać i szukać tych dostawców. Często są to kwoty nie na kieszeń takiej marki, a duża sieciówka prowokowana przez nas (czyli konsumentów) może sobie na te zmiany pozwolić. Jeśli będziemy odpowiednio głośno apelować o to, że chcemy czegoś innego, że nie chcemy takiego traktowania osób, zwierząt, że nie chcemy zalewu tej taniej mody tylko chcemy innowacji i bardziej przyjaznych wyborów, to ta sieciówka prędzej czy później będzie musiała posłuchać nas w jakimś stopniu. To się teraz dzieje. Możemy obserwować teraz wysyp tego typu sytuacji. Nawet szwedzka duża sieciówka wypuściła do regularnej sprzedaży sandały ze skóry z kaktusa. Nie kosztowały 99zł jak pozostałe, plastikowe, marne buty w tej sieciówce, ale też nie była to cena jak u jakiejś luksusowej projektantki. Ludzie mogli sprawdzić, że coś takiego istnieje, działa i jest to realny zamiennik. To jest już świat w jakim żyjemy. Możemy już trochę zmieniać to myślenie i nie powielać starych błędów, nie zadawać tych samych pytań i nie odpowiadać ciągle tak samo. Iść gdzieś dalej i nie tylko mówić, że są jakieś możliwości, ale realnie je realizować. To robią właśnie duże sieciówki. Nie chcę jednak powiedzieć, że przez to, że mogą sobie na to pozwolić są rozgrzeszone i usprawiedliwiały swoje istnienie przez to, że zbierają swoje ubrania, wykorzystują tkaniny z recyklingu, odsprzedają albo zaczynają interesować się odsprzedawaniem, czyli podawaniem do drugiego obiegu. Mają oczywiście do naprawienia wszystkie rzeczy w obrębie łańcucha dostaw. Rzeczy społeczne też ciągle są do rozwiązania. Ale coś się ruszyło. Szczególnie w obrębie innowacji, odsprzedawania. Rynek ubrań z drugiego obiegu kwitnie. Dużo osób widzi w tym nie tylko coś dobrego, jakieś minimalizowanie produkcji ubrań, ale też biznes. Drugi obieg to takie win-win.
Karolina: Warto podkreślić, że jest to wielowymiarowy problem. Wiesz to jak nikt inny. Każdy podchodzi do tematu odpowiedzialnej konsumpcji pod innym kątem. To jest biznes, więc finalnie nie możemy oczekiwać od korporacji, która zatrudnia setki tysięcy ludzi, że nagle stwierdzą: nie, czynimy zło. Bądźmy realistami. To dalej jest biznes, jak wszystko inne co nas otacza. Wieszanie na nich psów nie do końca wydaje mi się skuteczne. Ja staram to sobie wytłumaczyć tak, że musimy zastanowić się, że jeżeli dana firma stwierdza, że ich celem jest innowacja pod kątem zdrowszych dla ciała materiałów. To jest jeden szlak. Nagle mamy materiały, które są lepsze dla planety. To jest zupełnie inny dział. Mamy materiały, które są lepsze dla zwierząt, bo np. wykorzystujemy więcej surowców, które nie są pochodzenia zwierzęcego. To też jest całkiem inny temat do rozgryzienia. My nie definiując do końca o co nam chodzi w modzie etycznej, narzucamy taką presję, że oni teraz rozwiążą wszystkie problemy na raz. A każdy przychodzi z trochę inną agendą. Są osoby, które z założenia nie założą na siebie zwierząt i założą plastik. Przyjdzie następna Pani i zapyta: dlaczego buty są z plastiku? To mi poparzy stopy. Przyjdzie trzecia Pani i powie, że to zostało uszyte w nieetycznych warunkach i się jej nie podoba. Jest tu więc wiele różnych problemów. Mam wrażenie, że nie da się rozwiązać ich wszystkich, a finalnie to my odpowiadamy za efekt, bo możemy po prostu tego nie kupować. Umywamy ręce i myślimy, że wielkie firmy rozwiążą za nas wszelkie dylematy, a z punktu widzenia jednostki to zadanie jest proste. Nie bierz tej rzeczy. Jak przestaniesz kupować, to będą produkowali tego mniej. Ktoś powie firmom, które produkują zmywarki: produkujcie teraz 90% mniej zmywarek, bo śmiecicie planetę. Jest popyt, więc Ci ludzie kupią to od kogoś innego. Co może zmniejszyć popyt? No tylko my i zmiana naszych preferencji zakupowych. Do tej pory mam duży dylemat w związku z sieciówkami, ale staram się mieć wobec nich empatię, bo są to po prostu biznesy.
Ewelina: To bardzo głęboki temat i super, że go poruszasz. Spotykam się z takimi głosami od ekspertów z branży, że dlaczego jako konsumenci bardziej odpowiedzialni i świadomi chcemy karać kogoś, kto chce pracować. Z jednej strony okej, ale z drugiej, dlaczego tą swoją pracą karze nas. Daliśmy się wtłoczyć w koło pędu i taki kołowrotek mody. Co nie było na początku naszą winą. Od tych lat 70. cały czas chcemy więcej niż Ziemia jest w stanie nam zaoferować. Cały czas eksplorujemy i chcemy wszystko szybko, dużo, dla siebie. Nie możemy powiedzieć stop i zostaje nam to trochę podkładane pod nos, narzucane, bo dużo osób widzi w tym biznes. Co zrobić z tymi sieciówkami? Tak czy nie? Dlaczego tak, dlaczego nie? Tak jak powiedziałam – one nie przestaną istnieć, ale regulacje o których wcześniej wspomniałaś mają tutaj duży wpływ. Często ludzie odbierają regulacje jako coś co ogranicza, zamyka, przeszkadza, ale czasami są one po prostu konieczne dla zdrowego funkcjonowania społeczeństw i gospodarek, żeby się nie pozatruwać i nie podusić. Jeśli chodzi o modę (nawiąże do tej cyrkularnej) to w 2017 roku przez Global Fashion Agenda na konferencji Copenhagen Fashion Summit zostało podpisane zobowiązanie mody cyrkularnej, które zobowiązywało ponad 80 marek do tego, żeby przez 3 lata, czyli do 2020 roku zmienić coś w obrębie trzech rzeczy. Po pierwsze w projektowaniu dla cyrkularności, czyli żeby wziąć większą odpowiedzialność z odpady i produkcję. Po drugie, żeby zwiększyć ilość zbieranych rzeczy, które powstają i sprzątać po sobie. Trzeba to powiedzieć głośno – po modzie trzeba posprzątać. I to nie my mamy sprzątać tylko Ci, którzy produkują i zaśmiecają. No i po trzecie zwiększenie udziału odzieży z przetworzonych, pokonsumenckich włókien, czyli wszelkiego typu recykling i również upcykling, czyli taka siostra recyklingu – nieniszczenie włókien, tylko przerabianie ich w taki sposób, żeby finalna rzecz i potencjalny odpad zyskał większą wartość bez niszczenia struktury. Co ciekawe, przez te trzy lata od 2017 do 2020 roku to zobowiązanie mody cyrkularnej zadziałało. Wszystkie rzeczy do spełnienia w około 50% poszły do przodu. Sygnatariuszami marek były m.in. adidas, nike, h&m, ecoalf czyli spore i znane marki. Nie było określonej konkretnej ilości o ile to zbieranie i kolekcjonowanie rzeczy ma wzrosnąć…
Karolina: Dlatego powiedziałaś, że muszą zmienić coś. To mnie zaniepokoiło. [śmiech]
Ewelina: Nie było powiedziane, ile dokładnie ma być udziału rzeczy z recyklingu i jak ma wyglądać projektowanie dla cyrkularności. Odsyłam wszystkich do zobowiązania mody cyrkularnej 2020, bo nie chcę mówić bez konkretnej podkładki w postaci danych, które można sobie szybko sprawdzić i przeczytać. Rzeczywiście wszystkie te marki zajęły się tymi trzema tematami w sposób zauważalny, ale na wstępie nie było dokładnie określonych liczb co konkretnie trzeba spełnić. Po drugie, w 2020 roku w marcu Komisja Europejska wprowadziła nowy plan działania na rzecz obiegu zamkniętego. Również wyróżniła ona trzy elementy do spełnienia przez marki. Projektowanie, ochrona konsumenta przed greenwashingiem, to jak żyć jako konsument, który chce się zaangażować, a nie wie w co, bo jest to niejasne i produkcja. Trzy bardzo kluczowe elementy w tej całej grze w modę. Trzeba realnie powiedzieć, gdzie to zwrócić, oddać, kto to sprząta, kto to recyklinguje, czy to rzeczywiście nadaje się do recyklingu, w jakim stopniu, ile razy, dlaczego nie mogę tego zwrócić, czy mogę to naprawić, czy mogę to wyczyścić? A może jest to zupełnie nienaprawialne, bo jest to skomplikowana konstrukcja? Co się dzieje dalej, po fazie mojego użytkowania i jak firma bierze za te rzeczy odpowiedzialność? To są dwa ostatnie zobowiązania odnośnie mody cyrkularnej, które jakoś idą, ale nie są to jeszcze zadawalające wyniki na ten moment.
Karolina: Bo generalnie chodzi o to, żeby firma wzięła odpowiedzialność za ten cały proces. Żeby wiedziała co wydarzy się na każdym etapie i wzięła konsumenta za rękę, przeprowadziła przez ten proces, pokazała zrób to, a my się zajmiemy resztą. Tylko, że to jeszcze trochę raczkuje.
Ewelina: Bardzo raczkuje. Powiedziałabym, że jest to też takie przerzucanie odpowiedzialności. Kto ma to zrobić? Konsument, marka, rząd? W zasadzie odpowiedź jest taka, że kolektywna współpraca wszystkich jest w stanie ten problem rozwiązać. Nie sami konsumenci, nie same regulacje, nie same marki, nie sam biznes. Zrozumienie tych wszystkich elementów, modowej układanki, siebie między sobą i tego, że biznes chce zarabiać, ale musi też dbać o dobrobyt i tak jak mówi agenda 2030 dbać o przyszłość, żeby przyszłe pokolenia również miały coś z tego świata. Rządy muszą popychać do tych zmian, żeby i jednym, i drugim było dobrze ze sobą funkcjonować, żeby nikt nie czuł się wykorzystany, ograbiony z czegoś, nieszczęśliwy poczuciu niezrozumienia i niesprawiedliwości. To jest bardzo trudne. Dobrze, że nie jesteśmy decydentami.
Karolina: Kończąc temat sieciówek, czy pokusiłabyś się o takie stwierdzenie, że jest ktoś, kto robi dobrą robotę i widać, że ma na celu dobro świata? Pytając idealistycznie.
Ewelina: Tak jak wspomniałam wcześniej, trochę siedzę w tych raportach i podglądam te marki zza kulis i analizuję co o sobie piszą. Są w tym zaskakujące elementy. Niektóre sieciówki powszechnie uważane za nienajlepsze i bardzo szkodliwe, robią praktycznie tyle samo co np. Stella McCartney, która jest uważana za osobę, projektantkę i markę wzór. Tutaj wracamy do ilości. Marka sieciowa, która w swoich procesach i wyborach, zza kulis strategii może przypominać działania marki Stellu McCartney i tak produkuje od niej o wiele większą ilość ciuchów rocznie. I w tej chwili Stella jest faktycznie lepszym wyborem. Jest to inna półka, inny segment. Bardzo ciężko generalizować i porównywać jedno z drugim, ale czasami szukając danych i konkretów widać, że marki, które kreują się na bardzo odpowiedzialne robią to samo co sieciówka.
Karolina: Tylko na mniejszą skalę, więc nam się wydaje, że jest to mniej szkodliwe.
Ewelina: Przykład małej marki z podwórka, która nie ma certyfikatów, nie ma potwierdzeń, GOT-sów i innych poświadczeń, bo po prostu działa na bardzo małą skalę i jeżeli chcielibyśmy przyjrzeć się jej od strony analitycznej, czy zakwalifikować ją jako markę zrównoważoną i odpowiedzialną, to w zasadzie nic tego nie potwierdza. Jest to bardzo mała skala i ta marka bardzo łatwo może połapać wszystkie ogniwa łańcucha wartości. Wie skąd przychodzi guzik, gumka, wie, który element szyje Pani Helenka. Kryteria mody zrównoważonej są bardzo rozmyte i brakuje analitycznego spojrzenia i jednoznacznego określenia co się na nią kwalifikuje. Jak patrzeć na Ciebie marko? Czy pod kątem wszystkich zapewnień, certyfikatów, czy pod kątem ilości? Wracamy do punktu wyjścia. Czy karać tego, kto chce pracować? Jak ktoś chce być dużą marką, zatrudniać dużo osób i sprzedawać bardzo dużo, to który strateg będzie na tyle mądry, wyedukowany i świadomy, żeby tak podpowiedział tej ogromnej marce w całym swoim pędzie, ochocie pracy i rozwoju biznesu, żeby rozwijała go w sposób bardziej zrównoważany? To kolejna trudna rzecz.
Karolina: Wydaje mi się, że podobny dylemat możemy dostrzec patrząc na małe marki. Jeżeli mała marka zdobywa popularność, to zaczyna się też rozrastać i przestaje być etyczna, bo liczby się nie zgadzają. Wszystkiego jest za dużo. To kolejny etyczny haczyk, ale nie chcę tego aż tak analizować, bo myślę, że jest to problem wszystkich w tej branży. Przez to, że moda jest na tyle kontrowersyjna, a moda sieciowa na tyle demonizowana, my jako społeczeństwo czujemy powinność, żeby robić z tą modą coś etycznego. Łapiemy więc pojedyncze hasła związane np. z ekologią, etycznością i odpowiedzialnością, nie zgłębiając o co w tej modzie naprawdę chodzi. Tego, że największym problemem jest nadmierna konsumpcja. Myślimy sobie: H&M, ZARA to źle, ale mała, etyczna polska marka już dobrze.
Ewelina: A potem się okazuje, że mała i etyczna marka ma wszystko z poliestru, wszystkie szwy się rozchodzą, nie jest dobrze skrojona i nie przyjmuje z powrotem tych rzeczy. Na koniec dnia okazuje się, że nie ma dobrego rozwiązania. I tak, i tak źle. Cały czas staram się zachować takie podejście i nie demonizować aż tak tej mody. Staram się cały czas czerpać z niej radość. Tak jak jest w manifeście Fashion Revolution – na koniec dnia moda ma być piękna i dobra. To jest coś do czego staram się zachęcać. Tak jak mówisz, coś tam chcemy robić, łapiemy te hasła, ale w zasadzie to co konkretnie? Też zadaję sobie takie pytania, dlatego kilka dni temu zorganizowałam z zespołem polskiego oddziału Fashion Revolution okrągły stół, czyli burzę mózgów z ekspertami z różnych dziedzin. Nie tylko od mody, nie tylko z przedstawicielami marek małych, średnich, dużych, nie tylko z projektantami, ale zaprosiłam do udziału w tym okrągłym stole osoby, które reprezentują takie środowiska jak środowisko prawnicze – była z nami mecenas, która zaproponowała pewien wykaz etycznych rozwiązań. Była też osoba zajmująca się gospodarką, ekonomią, przedstawiciel pralni, farbiarni, osoba, która zajmuje się procesami biznesowymi, ograniczaniem śladu węglowego, przedstawicielka startupu, który chce odnaleźć się w innowacjach połączonych z rzemiosłem. Edukatorzy, projektanci, osoba, która zajmuje się zbiórką i przetwarzaniem odzieży. Głosy z różnych stron mogły się skonfrontować przez trzy godziny bardzo pogłębionej dyskusji (również w grupach). Były także osoby od opakowań, magazynowania i przedstawicielka największej polskiej firmy odzieżowej. Ci wszyscy ludzie, eksperci, mogli się skonfrontować, zastanowić się jakie są teraz wyzwania, jeszcze nierozwiązane problemy, jakie mogą być wyzwania w przyszłości i jakie trzy kroki już teraz może podjąć branża odzieżowa, żeby tych problemów w przyszłości uniknąć i żeby rzeczywiście odpowiadać na te problemy i je rozwiązywać. Tak jak padło z ust przedstawicielki startupu – nic nas tak nie łączy, jak jakiś problem. Nad problemem, w tym przypadku mody cyrkularnej, skupiliśmy się wspólnie z ekspertami podczas okrągłego stołu. Najgłośniej wybrzmiewał temat regulacji i tego, jak za ich sprawą można rzeczywiście wpływać na biznes, który sam nie jest aż tak skory, żeby się zmieniać. Druga głośna sprawa to były technologie i innowacje, czyli to, że kiedyś pewne rzeczy nie były w ogóle możliwe, teraz są trochę możliwe, a w przyszłości mogą być możliwe bardziej. Oczywiście edukacja od podstaw, od najmłodszych lat. To jak ważne jest, żeby młody projektant miał świadomość swojego ogromnego wpływu, czyli tego, że aż 80% wpływu produktu, który on wymyśla jest po jego stronie, jest na jego barkach. Materiałoznawstwo i wszystkie rzeczy związane z wpływem, a także egzekwowanie transparentności to flagowe punkty organizacji Fashion Revolution.
Karolina: Ale sam fakt, że tyle osób z różnych branży i jednocześnie też z różnych stron, zebrało się w jednym miejscu, świadczy o tym, że ewidentnie jest jakaś chęć współpracy. Mimo, że wydaje nam się, że świat odpowiedzialnej mody jest nadal mocno mały, hermetyczny i bańkowy, to jednak mówi się o tym już w mainstreamie. Mimo, że nie ma regulacji, to chcą działać wspólnie i idzie to w dobrą stronę. Czy mogłabyś podzielić się tymi najbliższymi krokami? Chciałabym, żeby jak najwięcej osób słuchających mogło zrozumieć ten problem, ale poniekąd wynieść też coś dla siebie. Jest wiele osób, które chciałyby założyć swoją markę odzieżową. Motywy są różne, ale to jest coś fajnego. Sama rozumiesz to od tej strony. Wracając do tego co mówiłyśmy wcześniej, że często mała, etyczna marka wcale nie oznacza, że jest mała i etyczna. Ja też mam wiele rzeczy, które mi się rozchodzą, pękają szwy po jednym założeniu albo rzeczy tragicznie się piorą. Ktoś przesyła mi jakąś swoją ofertę i okazuje się, że wszystko jest zrobione z plastiku. Albo dostaję informację, że jakaś osoba prowadzi markę, która jest bardzo proekologiczna, etyczna, lokalna i dowiaduję się, że wszystko jest zrobione z wiskozy, a ja jako osoba, która nie wie jakoś bardzo dużo o etycznej modzie, ale przeczytam dwie książki i było tam powiedziane, że wiskoza jest super nieekologiczna. Zastanawiałam się i nawet napisałam do tej osoby, czemu szyją z wiskozy, skoro mają w firmie takie wartości? Ta osoba odpowiedziała, że wszyscy szyja z wiskozy. Więc motywy zakładania marek są takie, żeby tworzyć piękne rzeczy. Na samym początku edukacja projektantów i osób, które chcą się zająć modą jest chyba bardzo ważna. Co powiedziałabyś osobom, które budują marki lub chcą zacząć projektować? Jak od samego początku podejść do tego mając na uwadze cele na najbliższe lata? Jakie są wnioski, do których doszliście jako grupa ekspertów? Co mogłoby z tego wybrzmieć, by ludzie dalej chcieli projektować?
Ewelina: Przyszło mi coś dziwnego do głowy, aż sama się zaskoczyłam tym pomysłem. Porównałam to do innej branży, medycznej. Mamy lekarza i mamy pacjenta. Możemy oczywiście edukować pacjenta na temat różnych działań prewencyjnych, ale jeżeli te działania zawiodą, to kluczowa jest edukacja tego lekarza, który ma duże pole do popisu. Tak samo jest z projektantem i konsumentem. Wydaje mi się, że jeżeli projektant chce robić coś fajnego, kreatywnego, związanego z modą, to bardzo egoistyczne będzie robić po prostu ładne ubrania i nie myśleć o niczym innym. Tego jest naprawdę bardzo dużo. Marek polskich przebywa codzienne kilka.
Karolina: Wow.
Ewelina: Małych projektantów, absolwentów szkół. Super, że są te szkoły i w niektórych z nich już coraz częściej odbywają się zajęcia związane ze zrównoważonym rozwojem, gospodarką obiegu zamkniętego, odpowiedzialną modą, CSR-em w modzie. Ostatnio miałam okazję prowadzić gościnny wykład dla warszawskiej ASP na ten temat. To się dzieje i ta edukacja jest, więc to jest spoko. Tylko kwestia zastosowanie tej całej wiedzy. Co ciekawe, na jednym z takich wykładów gościnnych usłyszałam, że działania i uświadamianie osób, którym na tej modzie zależy, to bicie piany i nie ma to żadnego sensu. Ludzie i tak będą kupować, szybka moda i tak będzie. Nic się nie zmieni. Tylko, że to bicie piany trwa już ponad kilkanaście lat. Niektóre ekspertki od tego obszaru w Polsce, mają staż zajmowania się tym tematem i mówią bardzo jasno i bardzo konkretnie, że te zmiany widzą i że są one realne. Nie tylko w świadomości konsumentów czy instytucji edukacyjnych, ale też właśnie marek, również tych nowopowstałych. Nie jest to więc do końca bicie piany, jeżeli widzimy te zmiany u największych sieciówek. Nawet jeśli chodzi o materiały i inne procesy, o których wcześniej wspominałam, to mówienie, uświadamianie, egzekwowanie transparentności, wszystkie akcje i ruchy np. Fashion Revolution prowadzą do konkretnych, małych zmian, które się rozrastają. Często dostaję pytanie czy akcje kwietniowe coś dają. W białej księdze Fashion Revolution, która wyszła ostatnio są konkretne liczby. Ile osób angażowało się w tę akcję na początku, ile angażuje się teraz, ile marek odpowiada, jak odpowiada, a brak odpowiedzi to też jest odpowiedź.
Karolina: Pomyślałam sobie, że ktoś mógłby pomyśleć, że to jest przykre, że mamy młodego artystę, który chciałby popisać się kreatywnie, stworzyć coś z serce, użyć do tego wspaniałych, pięknych materiałów, które są dostępne od dziesiątek lat, a teraz nie może tego zrobić dlatego, bo mamy świat świadomości i narzucane są różnego rodzaju standardy. To odbiera poniekąd coś tej kreacji. Można by tak pomyśleć. Mi to przyszło do głowy. Z drugiej strony mam wrażenie, że żyjemy w takich czasach, gdzie zmagamy się z takim czymś na każdej płaszczyźnie. Też mogłabym powiedzieć, że zawsze bardzo lubiłam np. kotleta, ale po prostu stwierdziłam któregoś dnia, że decyzja o jedzeniu mięsa jest niezgodna z innymi wartościami, które reprezentuję. Pomimo, że on bardzo dobrze smakuje, to idę na pewne ustępstwa w imię czegoś, co moim zdaniem jest tutaj istotniejsze. W kontekście żywienia czy w kontekście choćby tego, że inaczej wybieramy jedzenie, które kupujemy. Patrzymy, czy jest ono pakowane w taki czy inny sposób. Wraz z podwyższeniem standardu życia musimy brać na siebie odpowiedzialność za to, co się dzieje. Może czasem oznacza to, że nie możemy tak beztrosko tworzyć, ale idzie za tym jakieś wyższe dobro. Ja staram się w to wierzyć. Nawet jeżeli nie wyższe dobro, to nowe realia. Mamy nowe możliwości, więc trzeba się do nich dostosować. Ty jesteś projektantką, więc jestem ciekawa czy tyle przeszkód, utrudnień i przesłanek etycznych Ciebie nie demotywuje? Czy nadal chce Ci się projektować chociaż wiesz, że idzie za tym bardzo wiele kontrowersji?
Ewelina: Nie mogę się wypowiadać z miejsca projektantki dlatego, że moja skala jest bardzo mała. Postanowiłam zająć się innymi obszarami mody. Bardziej od strony teoretyczno-badawczej. Ta praktyczna część zeszła trochę na bok. Ja odczuwam ogromną frajdę mając świadomość, że są te ograniczania. To jest zupełnie nowa rzeczywistość. Dla mnie upcykling jest czymś fenomenalnym. Może wynika to z tego, że podejmowanie decyzji to dla mnie długi proces. Gdy mam do wyboru wszystko złe, średnie i lepsze to wybór jest generalnie dużo trudniejszy.
Karolina: Mam tak w każdej sferze życia.
Ewelina: Jeżeli mam do wyboru starą, lnianą marynarkę, z której zrobię sukienkę lub stare, bawarskie spodnie, z których zrobię marynarkę to super. Z tego ograniczenia staram się wydobyć swoją kreatywność. Wykorzystać ją i zrobić z niej boom. Zrobić coś z niczego. Jesteśmy jeszcze w takim momencie, że mamy tego wyboru dużo. Co, jeśli przez nas przyszłe pokolenie będą miały tylko ten ograniczony wybór? Dlaczego zadajemy sobie teraz pytanie co zrobić, żeby ograniczyć mięso? To jest takie straszne. A kiedyś, dla przyszłych pokoleń to może być codzienność. Nie będzie już opcji objadania się czy konsumpcji innych dóbr. Nie chodzi tylko o mięso, ale też o ubrania, samochody itp. Może będzie wyglądało to zupełnie inaczej, ale nie jesteśmy teraz w stanie sobie tego wyobrazić lub przewidzieć. Może w ogóle nie będziemy się ubierać? Filmy, które pokazują, że ubrania w przyszłości będą jasne, zachowawcze, takie beżowo-białe mundurki. Nie wiem, zobaczymy. Generalnie te ograniczenia też mają swój urok i są super. Żyjemy w takich czasach, że jeżeli teraz jestem bardzo młodym projektantem, chcę zaczynać swoją podróż i chcę wracać do tego co było 20, 30 lat temu, czyli np. do skóry z krokodyla, bo uważam, że to jest w jakiś sposób luksusowe i na tym chcę opierać swój biznes, to myślę, że nie tędy droga. Tym bardziej, że teraz mamy już te wszystkie przyjazne zamiennik. Są one normlanie dostępne i nie trzeba niczego za bardzo testować. Oczywiście można stworzyć swój nowy, innowacyjny materiał, co byłoby kosmosem. Jeżeli młoda marka lub projektant omija świadomie i nie wpasowuje się w te roboczo określone kryteria mody odpowiedzialnej, to trochę wypada na bok albo jest w innej bańce niż bańka mody odpowiedzialnej. Moda odpowiedzialna to coś, o czym się naprawdę bardzo poważnie dyskutuje. Nie jest to już żadna fanaberia ani coś dziwnego, jak było to jeszcze kilkanaście lat temu. Droga i trend, który stanie się kręgosłupem i będzie wyznacznikiem nie tylko na zasadzie: zobaczcie to jest skóra z jabłek. Tylko: to jest skóra z jabłek i tyle, dziękuję.
Karolina: Macie jakieś prognozy, kiedy może nastąpić prawdziwa przemiana i obieg cyrkularny stanie się tym wyjściowym i domyślnym?
Ewelina: System cyrkularny na pewno jest jednym z kluczowych elementów. Jest drogą, do której warto, żeby wszystkie biznesy dążyły. Eliminowanie odpadów i ograniczanie produkcji nowych surowców. Myślę, że mody zrównoważonej bez mody cyrkularnej nie ma. Moda cyrkularna powinna współbrzmieć, iść po prostu za rączkę z modą zrównoważoną. To jest ten przepis na sukces. Kiedy? Myślę, że nie będzie czegoś takiego jak rewolucja. To się nie wydarzy nagle, w ciągu jakiegoś krótkiego czasu. To nie będzie tak, że nagle nie będzie tylu ubrań, wszystko będzie zupełnie inaczej produkowane. To będzie postępowało stopniowo i będzie zależało od wszystkich czynników, o których wcześniej mówiłam. Zaangażowania konsumentów, tego, żeby nie bać się swoich konsumenckich praw, transparentności ze strony marek, realnego zaangażowania, a nie tylko słów i zamydlania oczu. Ze strony rządów norm i kwestii legislacyjnych. Dopiero te wszystkie rzeczy połączone razem, będą nas przeprowadzać przez proces ewolucji mody.
Karolina: Czy jest szansa, żeby ludzie zaczęli chcieć kupować mniej? Widzę ten trend wśród moich znajomych – zaczynamy zastanawiać się, czy jest nam to rzeczywiście potrzebne. Zauważyłam jednak, że jest to bardziej przerzucenie się z kupowania w sieciówkach na kupowanie bardziej lokalnie, etycznie. Nie chciałabym jednak demonizować etycznych, lokalnych marek. Im więcej rzeczy jest tworzonych właśnie na terenie Polski i bliżej nas (czy są to ubrania czy jedzenie) tym większa jest to zmiana ku dobremu. Poruszałam to już w podcaście. Rozmawiałyśmy chyba z Asią Glogazą, że mania kupowania w sieciówkach przeszła na manię kupowania ubrań lokalnych, polskich marek. W interesie tych ekologicznych, lokalnych marek nie jest edukowanie nas, żeby kupować mniej. Zastanawiam się czy konsument jest gotowy na taki komunikat: nie potrzebujesz tych ciuchów?
Ewelina: Taki eksperyment zrobiła kilka lat temu Patagonia, która wypuszczając kurtkę napisała: nie potrzebujesz tej kurtki. Kupiłabyś taką kurtkę czy nie?
Karolina: To jest świetne zachęcenie zarówno do kupienia jak i do nie kupienia. To jest tak genialny chwyt marketingowy. Jedną osobę zniechęci, drugą zachęci, a nawet tę którą miałaby zniechęcić, może zachęcić.
Ewelina: Mnie to zachęciło.
Karolina: Mnie też by to zachęciło, bo pomyślałabym – okej, nie będę dorabiać sobie ideologii, że tego potrzebuję. To zwykła fanaberia. Kupuję ją, jest mi z tym okej i nie oszukuję nikogo. Z drugiej strony osoba, której po prostu podoba się ta kurtka nawet nie zauważy tego napisu i stwierdzi, że może być to żartobliwe albo udowodni sobie, że jednak jej potrzebuje. Dla mnie wymyślił to geniusz sprzedaży.
Ewelina: Patagonia jest geniuszem w wielu różnych kwestiach biznesowych. Ostatnio szef Patagonii powiedział, że są na tyle rozwiniętą marką, że nie potrzebują już dalej rosnąć. Wzrost tak, ale już nie finansowy. Było to pewnego rodzaju rewolucją w tym komunikacie. Żeby znaleźć konkretne dane, ile i czego zużywa Patagonia i gdzie dokładnie produkuje, to trzeba się naprawdę bardzo postarać. Patagonia jest postrzegana jako kolejny wzór marki odpowiedzialnej. Nie bierze udziału w rzeczach, które mają zabarwienie około modowe i około sprzedażowe. Angażuje się w działania prewencyjne, ochronę itp. Sami nawet powiedzieli, że są w biznesie po to, żeby chronić środowisko. Fajnie byłoby jednak łatwiej docierać do danych o Patagonii. Nie krytykuję tej firmy, bo być może ja tych danych tak łatwo nie znalazłam. Pytałaś czy przerzucanie się z sieciówek na coś lokalnego jest spoko? Ja myślę, że żaden znaczek, symbol, certyfikat i żadne usprawiedliwienie, chwyt albo prezent nie jest ekologiczny, jeżeli tej rzeczy realnie nie potrzebujemy albo mamy w szafie podobną. Jeżeli ta rzecz nie jest najlepszym wyborem – nie cieszymy się z tego, nie jest dla nas idealna, nie jest na lata, nie jest wymarzona i wyczekana. Ja buty potrafię wysiadywać dwa miesiące. Potrafię wysiadywać je jak jajko – myśleć czy proces produkcyjny mi odpowiada, materiał, zastosowanie, właściwości, wygląd. Robię rachunek do których stylizacji będzie mi ten wybór pasował i ostatecznie i tak tego nie kupuję i szukam dalej. [śmiech] Nie chodzi też o to, żebym się jakoś bardzo piętnowała jako jednostka, bo wiadomo, że garstka ludzi nie zbawi świata. Powtarza się już, że nie idealne wybory jednostek, a rzesze ludzi są w stanie zmieniać tę branżę. Coś ma certyfikat – super, ale jeśli akurat tego nie potrzebujemy, to tego nie kupujmy. Ja widuję teraz bardzo dużo rzeczy, które doceniam, z których bardzo się cieszę, że wyglądają w taki, a nie inny sposób, jeśli chodzi o produkcję i potwierdzenie tej bardziej przyjaznej produkcji. Nawet jeśli cały profil marki mi pasuje, to nie mam czegoś takiego, że po prostu muszę. Dopiero kiedy odczuwam realną potrzebę, to sięgam po te mniejsze zła albo dobra, które zaspokajają moje potrzeby. Jak ludzie pytają co zrobić, żeby nie mieć takiej pokusy albo jaką książkę o modzie polecam, to polecam taką, która nazywa się inteligencja emocjonalna. Moda zaczyna się w środku. Jeżeli nie wiemy o co nam chodzi z tym kupowaniem, to żaden certyfikat w tym nie pomoże. Każda osoba, która ma być osobą decyzyjną w marce odzieżowej powinna przejść jakieś przygotowanie. Jak jest przygotowanie do prowadzenia pojazdu mechanicznego, tak samo powinno być przygotowanie do powodowania zmian i zaśmiecania świata. Wszystko zaczyna się od nas i od tego, o co Nam w zasadzie chodzi. Za każdą marką stoi człowiek, który ma jakieś problemy, kompleksy, traumy. Może chce komuś coś udowodnić? Może dlatego branża mody tak wygląda, bo jako ludzie jesteśmy trochę pogubieni? Nie chce tutaj brzmieć jakbym robiła jakieś filozoficzne rozkminy i starała się tworzyć profil psychologiczny kupującego albo twórcy. Myślę, że każdy powinien zrobić taki rachunek, a zwłaszcza decydenci marek odzieżowych.
Karolina: Książkę warto zarekomendować wszystkim, bo myślę, że z każdej strony mogą być jakieś problemy. Natomiast widzę po sobie, że zafascynowana trendem etycznej mody, wiele lat temu przestałam chodzić do sklepów sieciowych. Pamiętam jednak, że jak zdarzyło mi się wejść do centrum handlowego, bo potrzebowałam kupić jakaś bieliznę, to nagle myślałam sobie: wow, tu jest tyle pięknych rzeczy. Muszę stąd wyjść, bo nie chcę tutaj nic kupić, bo to jest złe. Doczepiłam sobie odpowiednią etykietę do idei kupowania w sieciówce. Natomiast perspektywa zrobienia zakupów w jakieś lokalnej, polskie marce wydawała mi się być absolutnym rozgrzeszeniem i czymś całkowicie normalnym, mimo że tak naprawdę moim motywatorem było to samo. Chciałam kupić nową rzecz, bo sprawiłoby mi to przyjemność. Kwestia odesłania mnie do lektury inteligencji emocjonalnej i zastanowienie się czy w ogóle tego potrzebuje to jedno. Druga kwestia jest taka, że im bardziej edukowałam się w zakresie etycznej mody, im bardziej demonizowałam kupowanie nowych ubrań, tym bardziej czułam wstyd, że chcę posiadać nowe rzeczy, więc kompletnie schowałam tę część siebie pod łózko. Wyparłam to, że kupuję ubrania. Kupowałam bardzo rzadko i starałam się ich nie oglądać. Sam fakt, że tak reagowałam na wystawę w sklepach wskazywało, że coś tu nie grało. Kupowałam w second-handach, ale też wchodziłam do nich rzadko. Nagle doszłam do tego, że nie czuję się fajnie w moich ubraniach, że nie sprawiają mi frajdy. Przypomniała mi się kilkuletnia Karolinka, którą babcia przebierała przy każdej możliwej okazji w jakieś szalone stroje. Byłam przeszczęśliwa jak był jakiś karnawał czy jakakolwiek inna okazja, żeby się ładnie ubrać. Doszło wtedy do mnie jak dużą częścią mojego życia były ubrania i moda. Sprawiało mi to autentyczną radość. Powtarzacie w Fashion Revolution, że moda dalej ma być piękna i ma uszczęśliwiać. Niestety w świecie odpowiedzialności i aktywizmu często to w sobie gasimy, a nie o to chodzi. Wszystko jest dla ludzi. Czy Ty dalej umiesz to w sobie pielęgnować, mimo że masz tak dużą wiedzę, ile zła to niesie?
Ewelina: Byłam w tym miejscu, o którym mówisz. Potem przyszedł jednak taki moment, że usiadłam razem z moją przyjaciółką i zaczęłyśmy po prostu przypominać sobie nasze konkretne ubrania i stylizacje z czasów jak byłyśmy małe. Które rzeczy miałyśmy takie same, w których, gdzie chodziłyśmy. Po prostu pamiętałyśmy jak ważne były dla nas wtedy ubrania, które miałyśmy jako małe dziewczynki. Moda nie jest tylko ubraniem i nie jest tylko sferą materialną. Poza tym jest coś więcej. Mamy produkt – małe ziarenko, a nad produktem jest otoczenie, czyli system tej mody. Nad nim jest jeszcze większe kółeczko, czyli paradygmat mody. Moda to jest bardzo skomplikowana struktura, która ma bardzo wiele odnóg i z bardzo wielu stron można ją oglądać. Mamy też zupełnie inne słowa, które określają inne rzeczy, a są używane zamiennie niepotrzebnie, czyli przemysł tekstylny, odzieżowy, włókienniczy. Wszystko trochę się nam miesza. To podkreśla, że moda jest bardzo zagmatwanym i złożonym, ale ciągle fascynującym zjawiskiem. Ubrania to duża część naszego życia. Gdybyśmy były teraz ubrane w suknie z bardzo twardym gorsetem w koronki, to rozmawiałybyśmy zupełnie inaczej. Dobór naszych słów byłby zupełnie inny. Nie rozmawiałybyśmy tak na luzie o modzie, tylko rozkminiałybyśmy jej zupełnie inne zakamarki. Gdybyśmy były ubrane w jakieś stroje pirata albo detektywa też rozmawiałybyśmy o tym zupełnie inaczej. Gdybyśmy siedziały nago, to też byśmy zupełnie inaczej rozmawiały o tej modzie. Moda to duża rzecz. To się wiąże z emocjami, z psychologią, z tożsamością. Jest po to, żeby za pomocą tych ubrań się określać i komunikować. Pokazywać to jakie mamy wartości. Nawet Ci, którzy się zapierają, że ich to nie obchodzi i nie chcą pokazywać modą żadnych komunikatów, to jednak i tak to robią. Jest to coś, czego nie da się nie zobaczyć. Nie da się osłabić mody i sprowadzić ją do rzeczy infantylnej, artystycznej, fanaberii. To jest wielka maszyna i wielka część naszego istnienia. Na początku chodziło tak naprawdę o strojenie. Potem oczywiście okrywanie się od zimna i warunków atmosferycznych, a teraz w zasadzie po co? Każdy po latach powinien zadać sobie to pytanie: po co się ubieramy? Po co, dla kogo, z jakiego powodu i co nam to załatwia? Generalnie moda jest po to, żeby załatwiać sprawy. W zależności jakie sprawy chcemy załatwiać, to takie ubrania sobie wybieramy. Jeśli chcemy załatwiać problem związany z ekologią, to wybieramy określone ubrania. Jeżeli nie nas to nie interesuje, to wybieramy inne ubrania. Jeśli chcemy załatwiać jakieś swoje kompleksy albo stare, nieprzepracowane rzeczy to wybieramy np. ogromne, wielkie logotypy na całej torebce albo płaszczu (albo na tym i na tym). Oczywiście nie musi być tylko tak jak mówię, to jest bardzo płynna rzecz, której nie da się tak bardzo osadzić w żadnych ramach. Moda jest plastyczną strukturą, którą można rozwałkować i ulepić na nowo. Za każdym razem będzie inna. Pozostanie taka tajemnicza, trochę nieodgadniona. Może dlatego nie chce tak pokazać tych kulis? Tam nie zaglądamy, bo moda jest niedostępna.
Karolina: Miejmy nadzieję, że tam jest bajka. Wierzę, że w tych nieudostępnionych dokumentach są same baśnie, a nie nic niepokojącego. Pięknie o tym opowiedziałaś – cudownie i poetycko. Jak mówiłaś o tym zlepianiu, przemienianiu i odradzeniu to też opisałaś to cyrkularnie. Myślę, że to piękna klamra kompozycyjna. Sądzę, że wiele ciekawych rzeczy wydarzyło się i zostało powiedzianych podczas Waszego okrągłego stołu. Czy mogłabyś przytoczyć na koniec coś, co najbardziej Cię zaskoczyło? Czy jest coś takiego, co było dla Ciebie jakąś nową drogą myślenia albo faktem, który zmienił Twoje podejście do jakiejś kwestii?
Ewelina: Wielu rzeczy się spodziewałam, ale może wynika to z tego, że jest to temat, który bardzo mnie interesuje i w którym siedzę na co dzień. Mega ucieszyło mnie to, że już podczas tego spotkania osoby z różnych branży łączyły się na czacie i planowały wspólne odpowiadanie na jakiś problem. To było spełnieniem marzeń, żeby nie tylko o tym gadać w sposób mniej lub bardziej naukowy (lub luźny), tylko żeby zebrać ludzi (lubię mówić, że jestem spinaczem – spinam ludzi, idee) i spiąć ich razem. Oni się połączyli. Przedstawicielka firmy z osobą, która zajmuje się zbieraniem tekstyliów itd. Z tego realnie mogą wynikać jakieś ciekawe współprace i nowe pomysły. Ta współpraca jest czymś, co już teraz wszyscy możemy robić i na co możemy stawiać. Nazywam to wieloaspektową analizą i współpracą. Analiza i współpraca to coś, co zawsze będzie popychać nas dalej. W pojedynkę jesteśmy w stanie zrobić mało, a jak pokazuje historia jako grupa całkiem dużo.
Karolina: Zdecydowanie tak. Powiedz na sam koniec w jaki sposób można do Was dołączyć i czy w ogóle potrzebujecie jakichś rekrutów?
Ewelina: Teraz jest bardzo ciekawa sytuacja, bo zrobiliśmy ogłoszenie naboru do grupy badawczej Fashion Revolution i zgłosiło się tyle osób, że dalej w to nie wierzymy. Jeżeli ktoś słucha nas teraz z przyszłości to przepraszam, że jeszcze nie odpowiedzieliśmy na maile. Jest bardzo dużo chętnych, co mnie mega cieszy, bo jednak te badania są istotną częścią tej akcji w obrębie mody zrównoważonej. Chcemy się na tym bardzo poważnie skupić. Zamykamy więc na razie rekrutację, ale można dołączać ciągle do samej organizacji. Od stycznia jesteśmy już pełnoprawnie zarejestrowaną organizacją. Pod adresem fashionrevolution.org można szukać nas w mediach społecznościowych. Można też docierać do organizacji przeze mnie i działać razem z nami.
Karolina: Wszystko to podlinkuję, a Tobie Ewelina dziękuję za wspaniałą rozmowę, pełną nowych wniosków i o dziwo pełną nadziei. To było potrzebne! Cieszmy się modą i wierzmy w nią.
Ewelina: Moda jest piękna. Na sam koniec powiem, że moda musi operować takim językiem, żeby wszystkim nam nie zbrzydła i nie stała się taką straszną ciocią. Trzymajmy się tego, że jest nadzieja i działajmy.
Karolina: Życzę wszystkim dobrej mody.
Ewelina: Ja również. Dziękuję.
Karolina: Do usłyszenia. Dzięki!