#141 holistyczne inspiracje: podcasty, kulinaria & wellness, czyli co urzekło mnie w kwietniu

#141 holistyczne inspiracje: podcasty, kulinaria & wellness, czyli co urzekło mnie w kwietniu

Zapraszam do wysłuchania solowego odcinka, w którym opowiem co urzekło mnie w kwietniu. Porozmawiamy o książkach, podcastach, przepisach i kosmetykach. Będzie bardzo różnorodnie, smacznie i mam nadzieję inspirująco 🙂

Dodatkowo, jak co miesiąc, przedstawiam Wam cel charytatywny, na który przekazuję 10% ze sprzedaży w moim sklepie internetowym. Z uwagi na to, że maj jest miesiącem zdrowia psychicznego, wybrałam fundację eFkropka, której główną misją jest zapobieganie izolacji osób po kryzysie zdrowia psychicznego, przeciwdziałanie ich stygmatyzacji i przełamywanie stereotypów związanych z chorobami psychicznymi.

Fundacja eFkropka:

https://ef.org.pl

Inspiracje kwietnia:

  • #LOVE ~ dr Olga Kamińska

https://www.empik.com/love-jak-kochac-w-xxi-wieku-kaminska-olga,p1257359338,ksiazka-p

  • Dieta na roślinach ~ Viola Urban

https://www.empik.com/dieta-na-roslinach-100-weganskich-pomyslow-na-kazdy-posilek-przepisy-znane-i-nowe-urban-viola,p1246952023,ksiazka-p

  • Magda Mołek na YouTube ~ W moim stylu

https://www.youtube.com/channel/UCRAmeKZONsyNgQ4c91DhRvw

  • The Skinny Confidential Him & Her podcast
  • Herbata Oolong ~ Brown House & Tea
https://brownhouseandtea.pl/product/shui-xian-turkusowa-herbata-oolong/
  • Matcha Tradycyjna ~ Moya Matcha
  • Kubek termiczny ~ HUSKI Home
https://wrzucnaluz.com/produkt/kubek-zero-waste-z-lusek-ryzowych-400-ml-rose-huski-home/?gclid=Cj0KCQjw1a6EBhC0ARIsAOiTkrGoMkeus6smidoI3P0eeK1WO7wTF3lvIxx_iNSvQbOqLYKtkDuoQEcaAmdPEALw_wcB
  • Masło nerkowcowe ~ My raw joy

Rabat 10% z kodem Karolina10

https://silaroslin.pl/pl/p/BIO-surowy-krem-z-orzechow-nerkowca-My-Raw-Joy-200-g/198

  • Gotowanie 😉

http://instagram.com/karolinasobanska

http://karolinasobanska.com/foodbook

Live na Youtube 6/05 19:00 ~ Gotowanie + Q&A:

http://youtube.com/karolinasobanska

  • Szakszuka z bakłażanem ~ Mezza Różana / Shuk Grójeska
  • Olejek CBD z melatoniną

20% z kodem KAROLINA20 & darmowa dostawa do 9 maja!

https://www.lekkocbd.com/produkt/600-mg-cbd-melatonin/#600-mg-melatonin
  • Płyn do dezynfekcji MANUS ~ Purite

https://www.shop.purite.pl/manus-50ml-dezynfekcja-rak.html

  • Olejek eteryczny MANUS ~ Purite

https://www.shop.purite.pl/manus-oil-kompozycja-olejkow-eterycznych-15mlml.html

  • Skin Stick ~ Ala
  • Płyn do higieny intymnej ~ Your Kaya

https://yourkaya.pl/product/lagodzacy-plyn-do-higieny-intymnej

  • Olejek intymny ~ Your Kaya

https://yourkaya.pl/product/olejek-intymny

  • Kosmogram ~ Kaya AstroHouse

http://instagram.com/kaya_astrohouse

  • Poduszka do medytacji ~ Plantule

Transkrypcję treści odcinka znajdziesz na mojej stronie:

http://karolinasobanska.com/podcast

Obserwuj podcast na Instagramie po więcej ciekawych treści:

http://instagram.com/karolinasobanskapodcast

Transkrypcja treści odcinka:

Cześć. Z tej strony Karolina Sobańska. Witam Was w 141 odcinku mojego podcastu, czyli w programie, do którego zazwyczaj zapraszam gości i rozmawiam z nimi o zdrowiu, ekologii i świadomym życiu. Raz w miesiącu mam dla Was odcinek solowy, tzw. holistyczne inspiracje. Jest to zbiór różnego rodzaju książek, produktów, programów i rzeczy, które mnie zainspirowały, zaciekawiły, spodobały mi się w minionym miesiącu i uważam, że są godne polecenia. Jestem Wam bardzo wdzięczna za to, że słuchacie tej formy, a sobie za to, że ją wymyśliłam. Sprawia ona, że z większą uważnością podchodzę do mojej codzienności. Przyglądam się temu jakie wrażenie robią na mnie różne doświadczenia i jak się z tym czuję. Spisuję dla Was wszystko na przestrzeni miesiąca. Polecam taką praktykę uważności wszystkim. Wiem, że jest wiele osób, które lubią solowe odcinki. Dziękuję Wam za to. Trochę mi zajęło przełamanie się do mówienia w pojedynkę, choć nadal czuję się bardziej komfortowo, kiedy ktoś siedzi tu ze mną. Myślę jednak, że warto się przełamywać, bo jest wiele ciekawych rzeczy, które chcę Wam przekazywać. Co miesiąc mam mały dylemat, bo mam ochotę powtarzać niektóre rzeczy. Może zamiast się zadręczać powiem tak – jeżeli chcecie być na bieżąco z tym co rekomenduję i czym się otaczam na co dzień, to naprawdę słuchajcie tych odcinków regularnie i wracajcie do nich, bo większość produktów, o których mówię, to rzeczy towarzyszące mi cały czas na przestrzeni miesięcy. Raczej nie jestem osobą, która w kółko testuje coś nowego, szczególnie w świecie gastronomicznym i kosmetycznym. Nie wiecie tego o mnie, ale jestem osobą, która bardzo często zmienia zdanie i potrafię podejmować różne dziwne decyzje w nieoczekiwanych momentach. I tak jak potrafię jeść jakieś śniadanie przez kilka miesięcy, a potem nagle zaprzestać jeść go na wieki, tak mimo to naprawdę głęboko wierzę, że te rzeczy ze mną zostają. Zaglądajcie więc do archiwalnych materiałów. Wydaje mi się, że warto, a ja nie będę się po prostu powtarzała. 

Na samym początku może kilka słów o kwietniu. Był to miesiąc, minął mi jak pięć sekund, a jednocześnie, że wydarzyło się pięć lat. Nie wiem, czy też macie czasami takie wrażenie, że czas płynie jednocześnie super szybko i super wolno. Ja mam tak bardzo często, ale wydaje mi się, że rok 2021 to już absolutny hit. Mamy już maj i pytanie brzmi, jak to się stało? Tradycją odcinków solowych jest to, że ogłaszam jaki cel charytatywny będziemy wspierać w tym miesiącu. Z początkiem roku, zainspirowana książką, o której mówiłam, czyli Zacznij myśleć jak mnich (polecam serdecznie) postanowiłam, że będę przekazywała część swoich dochodów na cele charytatywne. Oczywiście nie umiałam się zdecydować, co jest dla mnie najważniejsze. Pomyślałam więc, że fajnym pomysłem będzie każdego miesiąca wybierać sobie coś nowego. Każdy miesiąc kojarzy się nam z innym celem. Jest wtedy inna myśl przewodnia i inne potrzeby społeczeństwa i świata. Prawdopodobnie przez te zbiórki u mnie świata nie zbawimy, ale wierzę w to, że ziarnko do ziarnka – małe cegiełki się liczą. Nie wiem, czy wiecie, choć pewnie wiele z Was tak, że maj jest światowym miesiącem zdrowia psychicznego. W związku fundacja, którą zdecydowałam się wesprzeć w maju to eFkropka. Jej główną misją jest zapobieganie izolacji osób po kryzysie zdrowia psychicznego, przeciwdziałanie ich stygmatyzacji i przełamywanie stereotypów związanych z chorobami psychicznymi. Wygląda to tak, że każdego miesiąca przekazuję 10% ze sprzedaży produktów elektronicznych w moim sklepie internetowym innej fundacji, tym przypadku jest to eFkropka. Produkty te znajdziecie w moim sklepie na karolinasobanska.com/sklep. Są to moje ebooki (choć jest też audiobook) o zdrowym stylu życia, ebook kulinarny i Codziennik w wersji elektronicznej. Jeśli to, co teraz mówię nic Wam nie mówi, to zaglądajcie do opisu. Tam znajdziecie więcej informacji. Co tydzień podkreślam to, że kupowanie produktów elektronicznych w moim sklepie jest realnym sposobem na to, aby wesprzeć mój podcast. Przy okazji są to produkty zero waste, nie ma więc śmiecenia. Wszystko jest na Waszym ekranie. 

Co nas czeka w dzisiejszym odcinku? Będzie kilka słów o książkach, będą podcasty, będzie całkiem sporo o jedzeniu (choć głównie o piciu), parę słów o kosmetykach i odrobina wellnessu. Mam nadzieję, że miło spędzimy ten czas.

Inspiracje

Zaczynamy od książek i powiem Wam szczerze, że trochę zaniedbałam czytanie w tym miesiącu. Wydaje mi się, że rozpoczęłam rok 2021 naprawdę w niezłym tempie, ale to też jest dobry czas, żeby przypomnieć sobie, że to nie jest wyścig. To pewne moje przekleństwo, o którym Wam już pewnie mówiłam. Zależało mi zawsze, żeby czytać dużo i żeby po prostu książki przeczytać. Nie delektowałam się prawie wcale samym procesem. Proces jest hasłem i słowem przewodnim, które wybrałam sobie na ten rok. Może ta stagnacja książkowa jest dla mnie dobrą lekcją, żeby się uspokoić. Wcale nie muszę niczego Wam udowadniać. To, że przeczytałam pięć książek nie czyni mnie bardziej wyedukowaną czy ciekawszą. Choć być może są osoby, które tak pomyślą. To nie jest tak, że nie czytam wcale. Są książki, które rozgrzebałam i pomyślałam sobie, że na początku miesiąca, czyli właśnie w tych holistycznych inspiracjach będę Wam mówić jakie książki czytam teraz, bo może macie ochotę poczytać je ze mną. Dajcie znać, czy to jest dobry pomysł. 

Książki

W każdym razie jest książka, którą przeczytałam. To było chyba na początku miesiąca. Wydaje mi się, że podczas przerwy świątecznej. Zostałam totalnie w klimacie zeszłego miesiąca. Książki o relacjach podbiły miniony podcast. Nadal polecam je bardzo serdecznie. Książka o relacjach i miłości jest tą pozycją, którą udało mi się przeczytać właśnie w kwietniu. Jest to książka, która nazywa się #LOVE. Jak kochać w XXI wieku. Podtytuł to: Stwórz happy end na własnych zasadach. Autorką tej pozycji jest dr Olga Kamińska, ekspertka od miłości. Jest to bardzo fajna książka. Dowiedziałam się z niej wielu nowych rzeczy. Jest to książka popularnonaukowa, napisana w bardzo przystępny sposób. Mam ją teraz w ręku. Jest tutaj napisane: Olga Kamińska pokazuje jak silny wpływ na nasze emocje i uczucia mają biologiczne procesy ukształtowane ewolucyjnie w mózgu. Autorka w przystępny sposób pomaga czytelnikowi zrozumieć siebie, w tym niezwykle ważnym aspekcie życia jakim jest miłość. Gorąco polecam tę książkę. Powiedział to profesor dr hab. Jan Wójcik. Bardzo podoba mi się to, że miłość jest pokazana na różnych etapach rozwoju naszego gatunku. Bardzo ciekawe są części o chemii w naszym mózgu, czyli w jaki sposób to ona poniekąd kontroluje to, w kim się zakochujemy i jak czujemy się względem danej osoby. Ciekawy jest też rozdział o stylach przywiązania. Jeżeli interesują Was związki i relacje od strony naukowej i biologicznej, to naprawdę uważam, że ta lektura Was zaciekawi. Przeczytałam ją jednym ciągiem. Polecam serdecznie.

Jeśli interesuje Was co czytam teraz, to jest to książka Ajurwedyjski detoks. Kocham ajurwedę, bardzo chciałabym pojechać do Indii i się jej nauczyć. Myślę, że wyniosę z tej książki bardzo dużo i dam Wam znać jak mi się podobała. Może częściowo przekażę Wam co z niej wyciągnę. 

Druga książka, bardzo popularna w zeszłym roku czy nawet dwa, trzy lata temu to – Czując. Rozmowy o emocjach. Na chwilę ją wstrzymałam. Dam Wam znać za miesiąc czy ją dokończyłam i co o niej sądzę.

Jest jeszcze jedna książka, o której chciałam Wam dzisiaj powiedzieć. Nie jest to klasyczna książka, aczkolwiek jest to pozycja z mojej ulubionej kategorii, ponieważ jest to książka kucharska. Napisała ją moja koleżanka Viola Urban, którą możecie znać z bloga kulinarnego – Okiem dietetyka. Książka nazywa się Dieta na roślinach. Ja kocham książki kucharskie. Widziałam w swoim życiu bardzo dużo tych wegańskich. Mam wiele w swoim arsenale. Część w domu rodzinnym, bo moja mam korzysta z nich namiętnie – głównie z Jadłonomi. Ja mam dużo swoich – w większości zagranicznych. Korzystam z nich raczej jako z inspiracji. Kocham je przeglądać. Bardzo rzadko odtwarzam przepisy. Nie ma to jak książka fizyczna. Przeglądanie takiego albumu (bo nie jest to dla mnie zwykła książka) to niesamowicie przyjemne doświadczenie. Na pewno są wśród Was osoby, które też tak mają. Mówię o książce Violi, bo mogłam na żywo przetestować te przepisy na Teneryfie, ponieważ gotowałyśmy sobie wzajemnie z dziewczynami podczas naszego wyjazdu w grudniu. Viola zrobiła nam wtedy przepisy z tej książki i już wtedy skradły one moje serce. Ale powiem Wam, że przejrzałam tę książkę po raz kolejny, ostatnio na żywo i stwierdzam, że są to po prostu genialne przepisy. Przejrzałam w swoim życiu wiele książek i dużo materiałów się w nich powtarza, dużo jest odtwórczości – co oczywiście jest normalne. Powiem nieskromnie, że po wielu latach roślinnego jedzenia ciężko jest mnie zaskoczyć, ciężko jest o powiew świeżości. Jestem też dosyć wybredna, bo bardzo ważne dla mnie jest, żeby przepisy były dosyć proste i oczywiście pyszne. Przy okazji, żeby były też z polotem, zdrowe i zbilansowane. Sama dużo czytając o zdrowiu, uczyłam się jak komponować posiłki i ważne jest dla mnie, żeby rzeczywiście były one zbalansowane i zawierały różnego rodzaju grupy produktów. Nie ma to jak książka, którą napisze dietetyczka. W dodatku dietetyczka, która świetnie gotuje. Ogromne ukłony i brawa dla Violi. Violu, jeśli tego słuchasz, to jestem z Ciebie dumna i naprawdę dałaś mi dużo inspiracji do robienia przeróżnych placków. Póki co słodkich, ale na pewno skuszę się i na te wytrawne. Jest też dużo przepisów na gofry. Nie wiem, czy mam Wam przeczytać coś ze spisu treści? Ale książka jest podzielona na śniadania, gdzie jest dużo placków, pankejków i takich à la jajecznych rozwiązań jak tofucznica czy à la omlet. Są też lunche, obiady, przekąski, kolacje i cała masa bardzo fajnych, wytrwanych dań z przeróżnych kuchni świata. Jest to moim zdaniem naprawdę super baza przepisów na każdą okazję, w zależności od nastroju i preferencji. Super publikacja. 

Podcasty

Czas na podcasty. Powiem Wam szczerze, że wkręciłam się bardzo w kanał Magdy Mołek na YouTubie i w ostatnich dniach przesłuchałam prawie wszystkie wywiady. Oczywiście nie jest niczym odkrywczym, że Magda jest świetną dziennikarką, niesamowicie prowadzi rozmowy i jest dla mnie dużą inspiracją. Podchodzę sceptycznie do wywiadów ze sławnymi osobami i celebrytami. Oczywiście śmieję się, ale Magda ma w sobie coś takiego, że z każdej osoby wyciąga niesamowitą wartość. Słucha się tych rozmów naprawdę świetnie, bo Magda jest też świetną słuchaczką. Jeżeli nie słuchaliście Magdy na YouTubie to polecam. To nie są długie wywiady, ale są naprawdę wartościowe.

Drugi podcast jest czymś o czym pewnie nie słyszeliście. Jest bardzo popularny, ale nie jest polski. Jest to podcast amerykański. Dostaję od Was bardzo dużo próśb, abym polecała to, czego sama słucham, a słucham głównie rzeczy zagranicznych. Jest to podcast, na który trafiłam lata temu, a teraz postanowiłam do niego wrócić. Byłam do niego trochę uprzedzona, bo styl autorów jest dość specyficzny. Uważam jednak, że wartość jest świetna i robią kawał dobrej roboty. Jest to podcast, który nazywa się The Skinny Confidential Him & Her Podcast. Jest to program prowadzony przez Lauryn Evarts Bosstick i jej męża Michaela Bosstick. Jest to podcast ogólnie rzecz ujmując lifestylowy, ale ja nazwałbym go programem o wellnessie i biznesie. Zapraszają tam głównie ekspertów zdrowia, świetnych biznesmenów, blogerów i różnych ludzi, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia. Jest to bardzo profesjonalna produkcja. Nie słucham każdego podcastu, ale moim zdaniem solowe odcinki, gdzie dają różnego rodzaju rekomendacje finansowe, biznesowe i zdrowotne to coś, czego naprawdę warto posłuchać. Są bardzo na czasie i na bieżąco ze wszystkimi trendami. Wśród ich gości są naprawdę ogromne nazwiska. Jeśli macie ochotę posłuchać czegoś po angielsku, zaczerpnąć inspiracji wellnessowych, lifestylowych i biznesowych to polecam serdecznie. Tutaj kończymy dział kulturalny i przechodzimy do działu jedzeniowego, który będzie dosyć długi.

Jedzenie

Zaczynamy dzisiaj od herbaty. To będzie już tradycja, że w każdym odcinku solowym jest jakaś herbata. Dzisiaj wraca ta sama firma, czyli Brown House & Tea. Mają bardzo fajne organiczne herbaty – mówiłam o nich w zeszłym miesiącu. Są zapakowane w kartoniki, więc super razy dziesięć. Jest to herbata liściasta oolong. Wspaniała, przepyszna, najwyższej jakości, pochodząca z upraw ekologicznych. Kocham jej smak. Porównałabym ją do delikatnej, subtelnej, ale niesamowicie smacznej czarnej herbaty. Parzy się ją dwie, trzy minuty i naprawdę bardzo się w nią wkręciłam. Jeśli macie ochotę, to spróbujcie. Ja na co dzień mało piję czarnej herbaty, ale powiem Wam, że delikatność i szlachetność smaku tego oolonga jest nie do podrobienia. 

Zostając w temacie herbaty kilka słów o matchy. Wielokrotnie polecałam firmę MOYA Matcha. Potem mówiłam Wam, że przerzuciłam się na matchę ze sklepu Nagomi, ale zwracam honor MOYA Matcha. Wcześniej miałam matchę codzienną i ona była średnia. Natomiast poszłam o krok dalej, kupiłam matchę tradycyjną i jest po prostu przepyszna. Smakuje jak ta prosto z japońskiego sklepu. Jest dobra nawet bez żadnego mleka. Ma cudowny, intensywny, zielony kolor. Piję ją regularnie rano. Oczywiście mam cały sprzęt do przygotowywania matchy. Więcej o tym jak piję matchę, dlaczego i co jest w niej takiego wspaniałego mówiłam w moim ebooku o porannych rytuałach. Teraz nie będę się nad tym rozdrabniać. Polecam Wam tę tradycyjną. Robię ją z bardzo ciepłą wodą (oczywiście nie gorącą), dodaję odrobinę mleka – mojego ukochanego z ciecierzycy. Nie zrażajcie się. Jest słodziutkie, chociaż wcale nie ma w sobie dużo cukru. 

Zostając przy piciu, mam dziś dla Was kubek termiczny. Na wstępie dodam tylko, że jakikolwiek kubek termiczny macie w domu, to on jest wystarczająco dobry. Nie kupujcie nowego. Nie popadajmy w eko gadżeciarstwo chyba, że wybitnie nie podoba Wam się Wasz kubek, to wtedy okej, kupcie. Te rzeczy mają umilać nam życie i cieszyć oko. Ja wcześniej korzystałam z KeepCupa. Był bardzo fajny, szklany, korkowy i polecam go, bo sama idea jest wspaniała. Muszę Wam jednak przyznać, że są dwie rzeczy, które mi w nim przeszkadzały. Pierwszą jest to, że nie trzyma on ciepła. To jest okej, bo on nigdy nie miał tego robić. Chociaż powiem szczerze, że byłam na tyle nieogarnięta te kilka lat temu, kiedy go zamawiałam, że nie zdawałam sobie z tego sprawy. Po drugie, nie wiem z czego to wynika, ale jego gumowa przykrywka ma strasznie dziwny zapach i po prostu zmienia smak kawy. Nie wiem, czy ktoś z Was też doświadczył czegoś takiego, ale moja kawa smakowała po prostu gumą. Więc nie polecam. Teraz chodzę sobie z takim śmiesznym bladoróżowym kubkiem, który kiedyś dostałam w jakiejś paczce. Firma nazywa się Huski Home. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale z tego co wiem, jest to kubek zrobiony z otrębów ryżowych. Jest świetny. Trzyma ciepło, nie przecieka, choć oczywiście nie wrzucam go luzem do torby, tylko trzymam w ręku. Świetnie się sprawdza, więc jeśli z jakiegoś powodu szukacie kubka, to mogę Wam go naprawdę zarekomendować. Myję go w zmywarce, mam go bardzo długo i nie mogę zupełnie na niego narzekać. 

Kolejna rzecz też z działy foodowego, to już nie picie tylko jedzenie. Jakiś czas temu polecałam Wam masło migdałowe – moje ukochane z prażonych migdałów z marki MyRowJoy. Możecie dostać je na silaroslin.pl, a z hasłem Karolina10 macie 10% zniżki. Dzisiaj chciałam Wam powiedzieć o siostrze tego produktu i jest to masło nerkowcowe. Ma w sobie w 99,7% orzechów nerkowca oraz małe ilości migdałów i orzechów laskowych. To masło smakuje jak biała czekolada z karmelem. To, że nerkowce mają w sobie ten niesamowity tłuszcz i słodycz sprawia, że jest to po prostu deser, przekąska, dodatek z nieba. Serio. To karmel stworzony przez naturę. Polecam. Cudna konsystencja. Jak dodaję to do mojego śniadania, to się rozpływam. Coś wspaniałego. Siła roślin – marka RowJoy. Zaglądajcie. Mam go w domu od dawna. Nie wiem czemu wcześniej go nie otworzyłam. Nie wiem czy ta firma robi te produkty w jakiś niesamowicie nowatorski sposób, ale próbowałam różnego rodzaju maseł i te ich zarówno migdałowe jak i nerkowcowe to są jakieś kosmosy. 

Mikro ulubieńcem i inspiracją, o której chciałam Wam powiedzieć jest to, że po wielu tygodniach totalnego odrętwienia kulinarnego postanowiłam wrócić do kuchni. Może nie tyle postanowiłam, co poczułam inspirację, żeby gotować. Absolutnie odświeżyłam mojego Instagrama i cały czas spamuję moimi przepisami. Zaglądajcie koniecznie na @karolinasobanska. Zrobiłam specjalną zakładkę „jedzonko”, bo nie mogę przestać gotować i tworzyć rustykalnych mich w stylu resztkowo-śmietnikowym jak ja to nazywam. Wydaje mi się, że jest sporo osób, które lubią ten mój styl. Przy okazji powiem Wam, że mój ebook – Foodbook jest nieustannie dostępny w sprzedaży w moim sklepie. Wystarczy wpisać karolinasobanska.com/foodbook. Znajdziecie tam mnóstwo moich sprawdzonych przepisów, których używam do tej pory. Zazwyczaj odtwarzam je już z pamięci i na spontanie. Ostatnio robiłam moje ciasteczka gryczane z tahini, bo to super deser, który robię, kiedy mam mieć gości. Są przepyszne i musicie je zrobić. Po drugie, jeśli słuchacie tego odcinka mniej więcej na żywo, w okresie, kiedy został opublikowany, to w czwartek 6 maja o 19.00 robię wielki powrót na YouTube i będzie to nowa forma, czyli live z gotowaniem na żywo, połączony z Q&A. Będę robiła pesto z rukoli, które pojawiło się już na moim Instagramie. Przy okazji, będę z Wami rozmawiała – prosto z mojej kuchni. Będziecie mogli zadać mi jakieś pytania. Jeżeli macie ochotę dołączyć to zapraszam. Ustawiłam już premierę, więc wszystko powinno się wyświetlać. 

Ostatnia rzecz z działu jedzenie to coś gastronomicznego. Informacja dla osób z Warszawy i okolic. Moim wielki odkrycie i daniem, które zamówiłam chyba trzy razy w tym miesiącu (to bardzo dużo jak dla mnie) to szakszuka z bakłażanem z MEZZE. MEZZE jest na Mokotowie, a jego siostra – SHUK na Grójeckiej. To jest ta sama firma i ta sama jakość jedzenia. Tu i tu polecam. Coś wspaniałego. Takie proste, a takie wspaniałe. To szakszuka pomidorowa z najlepszym bakłażanem na Ziemi. Do tego jest mały hummus, który też jest najlepszym hummusem na Ziemi i oczywiście domowa pita. 10/10. Zachęcam. Musicie wypróbować.

Wellness

Chciałabym powiedzieć Wam o olejku CBD, który używałam w tym miesiącu bardzo intensywnie. Trochę się śmieję. Jest to olejek CBD z melatoniną. Jest to wersja ułatwiająca zasypianie. Przyznam się szczerze, że kwiecień był dla mnie bardzo ciężkim miesiącem. Bardzo stresującym, było też dużo zmian. Finalnie pozytywnych, ale było bardzo wiele dziwnych zawirowań. Dużo stresu. Zdarzało się tak, że szykując się do spania byłam zmęczona, ale dalej czułam, że mój organizm jest pobudzony. Olejek CBD przyszedł mi z pomocą. Jestem za niego bardzo wdzięczna. Jest to olejek z melatoniną, marki Lekko. Ma czekoladowo-miętowy profil smakowy. Jest to bardzo specyficzny smak, ale ja go lubię. Zazwyczaj stosuję go w taki sposób, że odmierzam sobie jedną pipetę zgodnie z instrukcją, wkrapiam to pod język i trzymam minutę albo i lepiej. Wtedy jestem już gotowa do spania. Siadam, robię moje wieczorne journalingi, notowanie i ewentualnie czytam książkę. Potem kładę się spać. Po pierwsze czuję wyciszenie organizmu, szybko zasypiam i nie budzę się w nocy, a jeżeli się budzę, to nie jest to wybudzające. Tutaj też taka dygresja. Dzięki temu, że przeprowadziłam wywiad z dr. Magdą Kaczor zrozumiałam, że jeżeli wstajemy w nocy do toalety, to nie znaczy to, że nasz sen jest zaburzony. Jeżeli bez problemu wracamy do łózka i zasypiamy to jest git. Przestałam się stresować tym, że się budzę, bo to jeszcze bardziej mnie wybudzało. Teraz nadal zdarza mi się wstawać, ale super się wyciszam i zasypiam z tym olejkiem. Zostawię Wam namiary, bo z kodem Karolina20 macie 20 procent zniżki. Poprosiłam Lekko o specjalną ofertę. Do końca tego tygodnia, czyli do 9.05 do niedzieli włącznie, jeżeli zamówicie sobie olejek właśnie z kodem Karolina20, to dostaniecie darmową dostawę. Myślę, że to jest super deal, bo kto lubi płacić za dostawę.

Teraz powiem Wam o rzeczy, o której chyba zapomniałam kiedykolwiek powiedzieć, a jest to produkt, który towarzyszy mi od wielu, wielu miesięcy, choć nie zdziwiłabym się gdybym powiedziała o nim w podsumowaniu roku. W każdym razie żyjemy w czasach pandemii i jest to fakt niezaprzeczalny. Każdy z nas dezynfekuje sobie czymś ręce, mam nadzieję. Jest wiele produktów na rynku. Uważam, że często są bardzo szkodliwe, fatalnej jakości, z tragicznym zapachem lub konsystencją. Jestem dosyć wybredna i uważam, że każdy powinien być wybredny, bo jest to coś, co stało się nieodzowną częścią naszego życia. Warto celować więc w jakość. Jest to płyn do dezynfekcji mojej ukochanej marki kosmetycznej Purtie, który nazywa się MANUS i ma w sobie naturalne olejki eteryczne. Jest to najwyższej jakości produkt dezynfekujący, który mógłby być stosowany na sali operacyjnej. Zawiera olejek eukaliptusowy, rozmarynowy, goździkowy, cytrynowy, z drzewa herbacianego i cynamonowy. Jest to wspaniałe połączenie zapachowe i za każdym razem, kiedy go używam wszyscy pytają mnie co to jest i co tak pięknie pachnie. To prawdziwa aromaterapia, czyli dezynfekcja i aromaterapia w jednym. Można też kupić ten produkt w formie czystego olejku, który jest połączeniem tych cudownych olejków eterycznych. Ja zdradzę Wam taki hack, że kiedy robię pranie, to dolewam go do mojego żelu do prania, bo używam żelu ekologicznego, bezzapachowego z Rossmanna. Przymierzam się do kupowania zerowastowych proszków. Dajcie mi znać na Instagramie, najlepiej na @karolinasobanskapodcast albo w komentarzach na YT czy znacie jakieś fajne miejsca, żeby taki proszek zakupić. Ja używam tego mojego żelu, wkrapiam ten olejek i wszystko pięknie pachnie. Oczywiście polecam tylko jeżeli lubicie ten zapach, więc najlepiej powąchajcie go sobie w sklepie Purtie na placu Grzybowskim w Warszawie.

Teraz idąc w kosmetyki powiem Wam o produkcie, który mam od kilku miesięcy. Miałam go ze sobą na Wyspach Kanaryjskich i teraz na Fuercie w marcu. Jest to produkt dosyć nowej polskiej marki, która nazywa się ala. Marka cruelty free, bliska planecie. Stworzona przez modelkę Kasię Struss. Produkt nazywa się skin stick. Jest to sztyft do skóry, który nawilża, łagodzi, regeneruje. Po pierwsze jest we wspaniałym, zerowastowym opakowaniu, stu procentowo kartonikowym i bardzo wygodnym w użyciu. Jest całkiem spory. Uwielbiam go stosować. Aż teraz nałożę go sobie na usta. Zawiera niesamowitą mieszankę różnego rodzaju olejków. Jest naturalny i odżywczy. Pachnie przepięknie. Z uwagi na to jaką kompozycję stanowią te olejki, ma działanie wyciszające, terapeutyczne. Jest polecany do medytacji, domowej aromaterapii. Ja używam go na usta. Miałam go ze sobą na wyjeździe i Kaya się w nim zakochała. Podarowałam jej więc drugi egzemplarz. Teraz przyjechałam na chwilę do domu do Łodzi i moja mama zapytała, czy mogłabym jej dać taką pomadkę. Powiedziałam, że nie dlatego, bo ją kocham. Pozdrawiam moją kochaną mamę. Może kupię jej jeszcze jeden egzemplarz. Fantastyczny produkt. Powiem Wam, że w ostatnich miesiącach mega mi się sprawdził i jest bardzo wydajny, bo końca nie widać. Super ala, robisz ekstra rzeczy. 

Na koniec chciałabym opowiedzieć Wam o marce, która jest mi bliska od bardzo dawna – jest to Your Kaya, o której dawno temu mówiłam już w podcaście. Jest to marka, która generalnie zajmuje się produktami kobiecymi. Produkują naturalne wkładki higieniczne z ekologicznych surowców. Edukują jak ważne jest to, żeby kobiety zwracały uwagę na to, czym się otaczają i czego dotyka ich skóra w miejscach intymnych, bo jest to naprawdę bardzo wrażliwe miejsce. Coraz więcej na szczęście mówi się jak toksyczne są tampony. Ja w każdym razie mam z Your Kaya chociażby kubeczek menstruacyjny, który też powinien mieć swoje miejsce w takich ulubieńcach dlatego, że jest to coś, czego używam od wielu lat i jest to fantastyczne rozwiązanie, które jest zarówno wygodne jak i świetne dla planety. Redukcja śmieci to bardzo ważny aspekt używania tego kubeczka. Wiem, że nie jest on dla każdego, ale polecam Wam spróbować. Do tego używam również wkładek z Your Kaya. Ale dzisiaj chciałam powiedzieć o czymś innym. Zaczęłam stosować płyn do higieny intymnej właśnie z tej firmy. Jest fantastyczny i uważam, że zasługuje on na to, żeby o nim powiedzieć. Jest na bazie aloesu. Fajne jest to, że można zamawiać sobie dodatkowe zapasy tego płynu, żeby za każdym razem nie trzeba było kupować tej wersji z pompką. Drugi produkt, który też testowałam w tym miesiącu to olejek intymny, który koi, nawilża i odżywia skórę. Szczególnie jeżeli używamy golarki, to istotne wydaje mi się to, żeby o tę skórę dbać. Jest ona bardzo skłonna do podrażnień. Polecam Wam serdecznie. Wszelkie rzeczy, o których mówię podlinkuję Wam w opisie. 

Śmiałam się strasznie pisząc plan tego odcinka dlatego, że powiedziałam o Your Kaya, a teraz kilka słów o mojej Kai, którą też już dziś wywołałam przy jakiejś okazji. Moim ogromnym ulubieńcem było coś, co przytrafiło mi się w marcu, ale zapomniałam Wam o tym powiedzieć w zeszłym miesiącu. Jest to kosmogram. Kosmogram to analiza twojego wykresu, mapy, rysunku urodzenia, który jest stworzony na podstawie układu planet w momencie, w którym się urodziłeś/aś. Dokładnie w miejscu, gdzie się urodziliście. Kosmogram jest czymś co analizuje i opisuje astrolog. Mogliście posłuchać u mnie o tym jakiś czas temu, czyli w zeszłym roku, ponieważ miałam dwa odcinki z Kasią Bartoszewicz. Właśnie o tym czym jest kosmogram, o zodiaku, a drugi o księżycu. Kasia robiła mi tam nawet taką à la analizę kosmogramu, natomiast nigdy nie miałam takiej prawdziwej sesji. Zrobiłyśmy to razem z Kayą. Zrobiła go dla mnie podczas naszego wyjazdu. Powiem Wam, że było to dla mnie niesamowicie ważne doświadczenie. Po pierwsze, bardzo uwalniające i pomagające w samoakceptacji i samopoznaniu. Mogę to porównać np. do zrobienia testu Gallupa albo do zanalizowania swojego human design. Jeśli nie wiecie o czym mówię poprzez human design to czekajcie, spokojnie. Nadchodzi o tym odcinek. To coś, co fascynuje mnie od lat, a nigdy o tym praktycznie nie mówiłam. Mam już cudowną ekspertkę, jedną z Waszych ulubienic, która o tym opowie. Tak samo jest w przypadku kosmogramu. Dowiaduję się o sobie rzeczy, które we mnie siedziały, wypierałam je albo które dopiero chciałam odkryć. Rzeczy, które pomagają zrozumieć nam to kim jesteśmy, w jaką stronę idziemy, co sprawia nam trudność, jak sobie z tym poradzić. Jest to temat rzeka. Jeżeli siedzicie w temacie duchowości i astrologii to wiecie o czym mówię, a dla osób, które są kompletnie nie z tego świata, to nie chcę tego bezsensownie opisywać w raki enigmatyczny sposób. Jeśli czujecie, że to jest dla Was, to po prostu zaglądajcie do Kai. Z tego co wiem Kaya przyjmuje teraz regularnie osoby na indywidulane kosmogramy. Podajecie jej swoją datę, miejsce, czas urodzenia i przez godzinę dowiadujecie się kim jesteście. Brzmi to dziwnie, to trudno. Brzmi to super, to piątka, bo też tak uważam. 

Na sam koniec chciałam powiedzieć Wam o czymś, co będzie taką namiastką mody. Wiele rzeczy, które skradły moje modowe serce w tym miesiącu, to były rzeczy z drugiej ręki, które kupiłam na bazarkach albo dostałam od babci z przed wielu lat. Pomyślałam więc, że bez sensu jest mówić o moich ulubionych rzeczach, jeżeli nie możecie ich dostać. Mogę tylko zachęcić Was do tego, żeby grzebać w vintage tematach i szafach mam, babć czy innych członków rodziny. Oczywiście bazarki antyków i staroci też są świetnym rozwiązaniem. Jako że oficjalnie nic o modzie Wam nie powiem, to chciałam wspomnieć o poduszce do medytacji, którą mam od roku i z której korzystam dzień w dzień. Przez długi czas medytowałam na ziemi w siadzie skrzyżnym, ale bardzo ważne i bardzo zdrowe jest siadanie wyżej, czyli nasze nogi są na ziemi, ale pośladki są uniesione. Szczególnie w przypadku osób, które tak jak ja mają krzywy kręgosłup i problem z siedzeniem prosto. Lepiej podwyższyć się i mieć prosty kręgosłup niż go wyginać, mieć mikro garba i się męczyć. W trakcie medytacji nasza postawa się pogarsza, bo nie jesteśmy skupienie na tym, żeby siedzieć prosto. Uważam więc, że taka poduszka jest czymś wspaniałym. Ja mam poduszkę z firmy Plantule. Jest wspaniała, wypełniona i obita naturalnym materiałem. Moja jest w kolorze lniano-łososiowym i polecam Wam serdecznie. Wspaniała rzecz. 

Transkrypcja treści odcinka:

Cześć. Z tej strony Karolina Sobańska. Witam Was w 141 odcinku mojego podcastu, czyli w programie, do którego zazwyczaj zapraszam gości i rozmawiam z nimi o zdrowiu, ekologii i świadomym życiu. Raz w miesiącu mam dla Was odcinek solowy, tzw. holistyczne inspiracje. Jest to zbiór różnego rodzaju książek, produktów, programów i rzeczy, które mnie zainspirowały, zaciekawiły, spodobały mi się w minionym miesiącu i uważam, że są godne polecenia. Jestem Wam bardzo wdzięczna za to, że słuchacie tej formy, a sobie za to, że ją wymyśliłam. Sprawia ona, że z większą uważnością podchodzę do mojej codzienności. Przyglądam się temu jakie wrażenie robią na mnie różne doświadczenia i jak się z tym czuję. Spisuję dla Was wszystko na przestrzeni miesiąca. Polecam taką praktykę uważności wszystkim. Wiem, że jest wiele osób, które lubią solowe odcinki. Dziękuję Wam za to. Trochę mi zajęło przełamanie się do mówienia w pojedynkę, choć nadal czuję się bardziej komfortowo, kiedy ktoś siedzi tu ze mną. Myślę jednak, że warto się przełamywać, bo jest wiele ciekawych rzeczy, które chcę Wam przekazywać. Co miesiąc mam mały dylemat, bo mam ochotę powtarzać niektóre rzeczy. Może zamiast się zadręczać powiem tak – jeżeli chcecie być na bieżąco z tym co rekomenduję i czym się otaczam na co dzień, to naprawdę słuchajcie tych odcinków regularnie i wracajcie do nich, bo większość produktów, o których mówię, to rzeczy towarzyszące mi cały czas na przestrzeni miesięcy. Raczej nie jestem osobą, która w kółko testuje coś nowego, szczególnie w świecie gastronomicznym i kosmetycznym. Nie wiecie tego o mnie, ale jestem osobą, która bardzo często zmienia zdanie i potrafię podejmować różne dziwne decyzje w nieoczekiwanych momentach. I tak jak potrafię jeść jakieś śniadanie przez kilka miesięcy, a potem nagle zaprzestać jeść go na wieki, tak mimo to naprawdę głęboko wierzę, że te rzeczy ze mną zostają. Zaglądajcie więc do archiwalnych materiałów. Wydaje mi się, że warto, a ja nie będę się po prostu powtarzała. 

Na samym początku może kilka słów o kwietniu. Był to miesiąc, minął mi jak pięć sekund, a jednocześnie, że wydarzyło się pięć lat. Nie wiem, czy też macie czasami takie wrażenie, że czas płynie jednocześnie super szybko i super wolno. Ja mam tak bardzo często, ale wydaje mi się, że rok 2021 to już absolutny hit. Mamy już maj i pytanie brzmi, jak to się stało? Tradycją odcinków solowych jest to, że ogłaszam jaki cel charytatywny będziemy wspierać w tym miesiącu. Z początkiem roku, zainspirowana książką, o której mówiłam, czyli Zacznij myśleć jak mnich (polecam serdecznie) postanowiłam, że będę przekazywała część swoich dochodów na cele charytatywne. Oczywiście nie umiałam się zdecydować, co jest dla mnie najważniejsze. Pomyślałam więc, że fajnym pomysłem będzie każdego miesiąca wybierać sobie coś nowego. Każdy miesiąc kojarzy się nam z innym celem. Jest wtedy inna myśl przewodnia i inne potrzeby społeczeństwa i świata. Prawdopodobnie przez te zbiórki u mnie świata nie zbawimy, ale wierzę w to, że ziarnko do ziarnka – małe cegiełki się liczą. Nie wiem, czy wiecie, choć pewnie wiele z Was tak, że maj jest światowym miesiącem zdrowia psychicznego. W związku fundacja, którą zdecydowałam się wesprzeć w maju to eFkropka. Jej główną misją jest zapobieganie izolacji osób po kryzysie zdrowia psychicznego, przeciwdziałanie ich stygmatyzacji i przełamywanie stereotypów związanych z chorobami psychicznymi. Wygląda to tak, że każdego miesiąca przekazuję 10% ze sprzedaży produktów elektronicznych w moim sklepie internetowym innej fundacji, tym przypadku jest to eFkropka. Produkty te znajdziecie w moim sklepie na karolinasobanska.com/sklep. Są to moje ebooki (choć jest też audiobook) o zdrowym stylu życia, ebook kulinarny i Codziennik w wersji elektronicznej. Jeśli to, co teraz mówię nic Wam nie mówi, to zaglądajcie do opisu. Tam znajdziecie więcej informacji. Co tydzień podkreślam to, że kupowanie produktów elektronicznych w moim sklepie jest realnym sposobem na to, aby wesprzeć mój podcast. Przy okazji są to produkty zero waste, nie ma więc śmiecenia. Wszystko jest na Waszym ekranie. 

Co nas czeka w dzisiejszym odcinku? Będzie kilka słów o książkach, będą podcasty, będzie całkiem sporo o jedzeniu (choć głównie o piciu), parę słów o kosmetykach i odrobina wellnessu. Mam nadzieję, że miło spędzimy ten czas.

Inspiracje

Zaczynamy od książek i powiem Wam szczerze, że trochę zaniedbałam czytanie w tym miesiącu. Wydaje mi się, że rozpoczęłam rok 2021 naprawdę w niezłym tempie, ale to też jest dobry czas, żeby przypomnieć sobie, że to nie jest wyścig. To pewne moje przekleństwo, o którym Wam już pewnie mówiłam. Zależało mi zawsze, żeby czytać dużo i żeby po prostu książki przeczytać. Nie delektowałam się prawie wcale samym procesem. Proces jest hasłem i słowem przewodnim, które wybrałam sobie na ten rok. Może ta stagnacja książkowa jest dla mnie dobrą lekcją, żeby się uspokoić. Wcale nie muszę niczego Wam udowadniać. To, że przeczytałam pięć książek nie czyni mnie bardziej wyedukowaną czy ciekawszą. Choć być może są osoby, które tak pomyślą. To nie jest tak, że nie czytam wcale. Są książki, które rozgrzebałam i pomyślałam sobie, że na początku miesiąca, czyli właśnie w tych holistycznych inspiracjach będę Wam mówić jakie książki czytam teraz, bo może macie ochotę poczytać je ze mną. Dajcie znać, czy to jest dobry pomysł. 

Książki

W każdym razie jest książka, którą przeczytałam. To było chyba na początku miesiąca. Wydaje mi się, że podczas przerwy świątecznej. Zostałam totalnie w klimacie zeszłego miesiąca. Książki o relacjach podbiły miniony podcast. Nadal polecam je bardzo serdecznie. Książka o relacjach i miłości jest tą pozycją, którą udało mi się przeczytać właśnie w kwietniu. Jest to książka, która nazywa się #LOVE. Jak kochać w XXI wieku. Podtytuł to: Stwórz happy end na własnych zasadach. Autorką tej pozycji jest dr Olga Kamińska, ekspertka od miłości. Jest to bardzo fajna książka. Dowiedziałam się z niej wielu nowych rzeczy. Jest to książka popularnonaukowa, napisana w bardzo przystępny sposób. Mam ją teraz w ręku. Jest tutaj napisane: Olga Kamińska pokazuje jak silny wpływ na nasze emocje i uczucia mają biologiczne procesy ukształtowane ewolucyjnie w mózgu. Autorka w przystępny sposób pomaga czytelnikowi zrozumieć siebie, w tym niezwykle ważnym aspekcie życia jakim jest miłość. Gorąco polecam tę książkę. Powiedział to profesor dr hab. Jan Wójcik. Bardzo podoba mi się to, że miłość jest pokazana na różnych etapach rozwoju naszego gatunku. Bardzo ciekawe są części o chemii w naszym mózgu, czyli w jaki sposób to ona poniekąd kontroluje to, w kim się zakochujemy i jak czujemy się względem danej osoby. Ciekawy jest też rozdział o stylach przywiązania. Jeżeli interesują Was związki i relacje od strony naukowej i biologicznej, to naprawdę uważam, że ta lektura Was zaciekawi. Przeczytałam ją jednym ciągiem. Polecam serdecznie.

Jeśli interesuje Was co czytam teraz, to jest to książka Ajurwedyjski detoks. Kocham ajurwedę, bardzo chciałabym pojechać do Indii i się jej nauczyć. Myślę, że wyniosę z tej książki bardzo dużo i dam Wam znać jak mi się podobała. Może częściowo przekażę Wam co z niej wyciągnę. 

Druga książka, bardzo popularna w zeszłym roku czy nawet dwa, trzy lata temu to – Czując. Rozmowy o emocjach. Na chwilę ją wstrzymałam. Dam Wam znać za miesiąc czy ją dokończyłam i co o niej sądzę.

Jest jeszcze jedna książka, o której chciałam Wam dzisiaj powiedzieć. Nie jest to klasyczna książka, aczkolwiek jest to pozycja z mojej ulubionej kategorii, ponieważ jest to książka kucharska. Napisała ją moja koleżanka Viola Urban, którą możecie znać z bloga kulinarnego – Okiem dietetyka. Książka nazywa się Dieta na roślinach. Ja kocham książki kucharskie. Widziałam w swoim życiu bardzo dużo tych wegańskich. Mam wiele w swoim arsenale. Część w domu rodzinnym, bo moja mam korzysta z nich namiętnie – głównie z Jadłonomi. Ja mam dużo swoich – w większości zagranicznych. Korzystam z nich raczej jako z inspiracji. Kocham je przeglądać. Bardzo rzadko odtwarzam przepisy. Nie ma to jak książka fizyczna. Przeglądanie takiego albumu (bo nie jest to dla mnie zwykła książka) to niesamowicie przyjemne doświadczenie. Na pewno są wśród Was osoby, które też tak mają. Mówię o książce Violi, bo mogłam na żywo przetestować te przepisy na Teneryfie, ponieważ gotowałyśmy sobie wzajemnie z dziewczynami podczas naszego wyjazdu w grudniu. Viola zrobiła nam wtedy przepisy z tej książki i już wtedy skradły one moje serce. Ale powiem Wam, że przejrzałam tę książkę po raz kolejny, ostatnio na żywo i stwierdzam, że są to po prostu genialne przepisy. Przejrzałam w swoim życiu wiele książek i dużo materiałów się w nich powtarza, dużo jest odtwórczości – co oczywiście jest normalne. Powiem nieskromnie, że po wielu latach roślinnego jedzenia ciężko jest mnie zaskoczyć, ciężko jest o powiew świeżości. Jestem też dosyć wybredna, bo bardzo ważne dla mnie jest, żeby przepisy były dosyć proste i oczywiście pyszne. Przy okazji, żeby były też z polotem, zdrowe i zbilansowane. Sama dużo czytając o zdrowiu, uczyłam się jak komponować posiłki i ważne jest dla mnie, żeby rzeczywiście były one zbalansowane i zawierały różnego rodzaju grupy produktów. Nie ma to jak książka, którą napisze dietetyczka. W dodatku dietetyczka, która świetnie gotuje. Ogromne ukłony i brawa dla Violi. Violu, jeśli tego słuchasz, to jestem z Ciebie dumna i naprawdę dałaś mi dużo inspiracji do robienia przeróżnych placków. Póki co słodkich, ale na pewno skuszę się i na te wytrawne. Jest też dużo przepisów na gofry. Nie wiem, czy mam Wam przeczytać coś ze spisu treści? Ale książka jest podzielona na śniadania, gdzie jest dużo placków, pankejków i takich à la jajecznych rozwiązań jak tofucznica czy à la omlet. Są też lunche, obiady, przekąski, kolacje i cała masa bardzo fajnych, wytrwanych dań z przeróżnych kuchni świata. Jest to moim zdaniem naprawdę super baza przepisów na każdą okazję, w zależności od nastroju i preferencji. Super publikacja. 

Podcasty

Czas na podcasty. Powiem Wam szczerze, że wkręciłam się bardzo w kanał Magdy Mołek na YouTubie i w ostatnich dniach przesłuchałam prawie wszystkie wywiady. Oczywiście nie jest niczym odkrywczym, że Magda jest świetną dziennikarką, niesamowicie prowadzi rozmowy i jest dla mnie dużą inspiracją. Podchodzę sceptycznie do wywiadów ze sławnymi osobami i celebrytami. Oczywiście śmieję się, ale Magda ma w sobie coś takiego, że z każdej osoby wyciąga niesamowitą wartość. Słucha się tych rozmów naprawdę świetnie, bo Magda jest też świetną słuchaczką. Jeżeli nie słuchaliście Magdy na YouTubie to polecam. To nie są długie wywiady, ale są naprawdę wartościowe.

Drugi podcast jest czymś o czym pewnie nie słyszeliście. Jest bardzo popularny, ale nie jest polski. Jest to podcast amerykański. Dostaję od Was bardzo dużo próśb, abym polecała to, czego sama słucham, a słucham głównie rzeczy zagranicznych. Jest to podcast, na który trafiłam lata temu, a teraz postanowiłam do niego wrócić. Byłam do niego trochę uprzedzona, bo styl autorów jest dość specyficzny. Uważam jednak, że wartość jest świetna i robią kawał dobrej roboty. Jest to podcast, który nazywa się The Skinny Confidential Him & Her Podcast. Jest to program prowadzony przez Lauryn Evarts Bosstick i jej męża Michaela Bosstick. Jest to podcast ogólnie rzecz ujmując lifestylowy, ale ja nazwałbym go programem o wellnessie i biznesie. Zapraszają tam głównie ekspertów zdrowia, świetnych biznesmenów, blogerów i różnych ludzi, którzy mają coś ciekawego do powiedzenia. Jest to bardzo profesjonalna produkcja. Nie słucham każdego podcastu, ale moim zdaniem solowe odcinki, gdzie dają różnego rodzaju rekomendacje finansowe, biznesowe i zdrowotne to coś, czego naprawdę warto posłuchać. Są bardzo na czasie i na bieżąco ze wszystkimi trendami. Wśród ich gości są naprawdę ogromne nazwiska. Jeśli macie ochotę posłuchać czegoś po angielsku, zaczerpnąć inspiracji wellnessowych, lifestylowych i biznesowych to polecam serdecznie. Tutaj kończymy dział kulturalny i przechodzimy do działu jedzeniowego, który będzie dosyć długi.

Jedzenie

Zaczynamy dzisiaj od herbaty. To będzie już tradycja, że w każdym odcinku solowym jest jakaś herbata. Dzisiaj wraca ta sama firma, czyli Brown House & Tea. Mają bardzo fajne organiczne herbaty – mówiłam o nich w zeszłym miesiącu. Są zapakowane w kartoniki, więc super razy dziesięć. Jest to herbata liściasta oolong. Wspaniała, przepyszna, najwyższej jakości, pochodząca z upraw ekologicznych. Kocham jej smak. Porównałabym ją do delikatnej, subtelnej, ale niesamowicie smacznej czarnej herbaty. Parzy się ją dwie, trzy minuty i naprawdę bardzo się w nią wkręciłam. Jeśli macie ochotę, to spróbujcie. Ja na co dzień mało piję czarnej herbaty, ale powiem Wam, że delikatność i szlachetność smaku tego oolonga jest nie do podrobienia. 

Zostając w temacie herbaty kilka słów o matchy. Wielokrotnie polecałam firmę MOYA Matcha. Potem mówiłam Wam, że przerzuciłam się na matchę ze sklepu Nagomi, ale zwracam honor MOYA Matcha. Wcześniej miałam matchę codzienną i ona była średnia. Natomiast poszłam o krok dalej, kupiłam matchę tradycyjną i jest po prostu przepyszna. Smakuje jak ta prosto z japońskiego sklepu. Jest dobra nawet bez żadnego mleka. Ma cudowny, intensywny, zielony kolor. Piję ją regularnie rano. Oczywiście mam cały sprzęt do przygotowywania matchy. Więcej o tym jak piję matchę, dlaczego i co jest w niej takiego wspaniałego mówiłam w moim ebooku o porannych rytuałach. Teraz nie będę się nad tym rozdrabniać. Polecam Wam tę tradycyjną. Robię ją z bardzo ciepłą wodą (oczywiście nie gorącą), dodaję odrobinę mleka – mojego ukochanego z ciecierzycy. Nie zrażajcie się. Jest słodziutkie, chociaż wcale nie ma w sobie dużo cukru. 

Zostając przy piciu, mam dziś dla Was kubek termiczny. Na wstępie dodam tylko, że jakikolwiek kubek termiczny macie w domu, to on jest wystarczająco dobry. Nie kupujcie nowego. Nie popadajmy w eko gadżeciarstwo chyba, że wybitnie nie podoba Wam się Wasz kubek, to wtedy okej, kupcie. Te rzeczy mają umilać nam życie i cieszyć oko. Ja wcześniej korzystałam z KeepCupa. Był bardzo fajny, szklany, korkowy i polecam go, bo sama idea jest wspaniała. Muszę Wam jednak przyznać, że są dwie rzeczy, które mi w nim przeszkadzały. Pierwszą jest to, że nie trzyma on ciepła. To jest okej, bo on nigdy nie miał tego robić. Chociaż powiem szczerze, że byłam na tyle nieogarnięta te kilka lat temu, kiedy go zamawiałam, że nie zdawałam sobie z tego sprawy. Po drugie, nie wiem z czego to wynika, ale jego gumowa przykrywka ma strasznie dziwny zapach i po prostu zmienia smak kawy. Nie wiem, czy ktoś z Was też doświadczył czegoś takiego, ale moja kawa smakowała po prostu gumą. Więc nie polecam. Teraz chodzę sobie z takim śmiesznym bladoróżowym kubkiem, który kiedyś dostałam w jakiejś paczce. Firma nazywa się Huski Home. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale z tego co wiem, jest to kubek zrobiony z otrębów ryżowych. Jest świetny. Trzyma ciepło, nie przecieka, choć oczywiście nie wrzucam go luzem do torby, tylko trzymam w ręku. Świetnie się sprawdza, więc jeśli z jakiegoś powodu szukacie kubka, to mogę Wam go naprawdę zarekomendować. Myję go w zmywarce, mam go bardzo długo i nie mogę zupełnie na niego narzekać. 

Kolejna rzecz też z działy foodowego, to już nie picie tylko jedzenie. Jakiś czas temu polecałam Wam masło migdałowe – moje ukochane z prażonych migdałów z marki MyRowJoy. Możecie dostać je na silaroslin.pl, a z hasłem Karolina10 macie 10% zniżki. Dzisiaj chciałam Wam powiedzieć o siostrze tego produktu i jest to masło nerkowcowe. Ma w sobie w 99,7% orzechów nerkowca oraz małe ilości migdałów i orzechów laskowych. To masło smakuje jak biała czekolada z karmelem. To, że nerkowce mają w sobie ten niesamowity tłuszcz i słodycz sprawia, że jest to po prostu deser, przekąska, dodatek z nieba. Serio. To karmel stworzony przez naturę. Polecam. Cudna konsystencja. Jak dodaję to do mojego śniadania, to się rozpływam. Coś wspaniałego. Siła roślin – marka RowJoy. Zaglądajcie. Mam go w domu od dawna. Nie wiem czemu wcześniej go nie otworzyłam. Nie wiem czy ta firma robi te produkty w jakiś niesamowicie nowatorski sposób, ale próbowałam różnego rodzaju maseł i te ich zarówno migdałowe jak i nerkowcowe to są jakieś kosmosy. 

Mikro ulubieńcem i inspiracją, o której chciałam Wam powiedzieć jest to, że po wielu tygodniach totalnego odrętwienia kulinarnego postanowiłam wrócić do kuchni. Może nie tyle postanowiłam, co poczułam inspirację, żeby gotować. Absolutnie odświeżyłam mojego Instagrama i cały czas spamuję moimi przepisami. Zaglądajcie koniecznie na @karolinasobanska. Zrobiłam specjalną zakładkę „jedzonko”, bo nie mogę przestać gotować i tworzyć rustykalnych mich w stylu resztkowo-śmietnikowym jak ja to nazywam. Wydaje mi się, że jest sporo osób, które lubią ten mój styl. Przy okazji powiem Wam, że mój ebook – Foodbook jest nieustannie dostępny w sprzedaży w moim sklepie. Wystarczy wpisać karolinasobanska.com/foodbook. Znajdziecie tam mnóstwo moich sprawdzonych przepisów, których używam do tej pory. Zazwyczaj odtwarzam je już z pamięci i na spontanie. Ostatnio robiłam moje ciasteczka gryczane z tahini, bo to super deser, który robię, kiedy mam mieć gości. Są przepyszne i musicie je zrobić. Po drugie, jeśli słuchacie tego odcinka mniej więcej na żywo, w okresie, kiedy został opublikowany, to w czwartek 6 maja o 19.00 robię wielki powrót na YouTube i będzie to nowa forma, czyli live z gotowaniem na żywo, połączony z Q&A. Będę robiła pesto z rukoli, które pojawiło się już na moim Instagramie. Przy okazji, będę z Wami rozmawiała – prosto z mojej kuchni. Będziecie mogli zadać mi jakieś pytania. Jeżeli macie ochotę dołączyć to zapraszam. Ustawiłam już premierę, więc wszystko powinno się wyświetlać. 

Ostatnia rzecz z działu jedzenie to coś gastronomicznego. Informacja dla osób z Warszawy i okolic. Moim wielki odkrycie i daniem, które zamówiłam chyba trzy razy w tym miesiącu (to bardzo dużo jak dla mnie) to szakszuka z bakłażanem z MEZZE. MEZZE jest na Mokotowie, a jego siostra – SHUK na Grójeckiej. To jest ta sama firma i ta sama jakość jedzenia. Tu i tu polecam. Coś wspaniałego. Takie proste, a takie wspaniałe. To szakszuka pomidorowa z najlepszym bakłażanem na Ziemi. Do tego jest mały hummus, który też jest najlepszym hummusem na Ziemi i oczywiście domowa pita. 10/10. Zachęcam. Musicie wypróbować.

Wellness

Chciałabym powiedzieć Wam o olejku CBD, który używałam w tym miesiącu bardzo intensywnie. Trochę się śmieję. Jest to olejek CBD z melatoniną. Jest to wersja ułatwiająca zasypianie. Przyznam się szczerze, że kwiecień był dla mnie bardzo ciężkim miesiącem. Bardzo stresującym, było też dużo zmian. Finalnie pozytywnych, ale było bardzo wiele dziwnych zawirowań. Dużo stresu. Zdarzało się tak, że szykując się do spania byłam zmęczona, ale dalej czułam, że mój organizm jest pobudzony. Olejek CBD przyszedł mi z pomocą. Jestem za niego bardzo wdzięczna. Jest to olejek z melatoniną, marki Lekko. Ma czekoladowo-miętowy profil smakowy. Jest to bardzo specyficzny smak, ale ja go lubię. Zazwyczaj stosuję go w taki sposób, że odmierzam sobie jedną pipetę zgodnie z instrukcją, wkrapiam to pod język i trzymam minutę albo i lepiej. Wtedy jestem już gotowa do spania. Siadam, robię moje wieczorne journalingi, notowanie i ewentualnie czytam książkę. Potem kładę się spać. Po pierwsze czuję wyciszenie organizmu, szybko zasypiam i nie budzę się w nocy, a jeżeli się budzę, to nie jest to wybudzające. Tutaj też taka dygresja. Dzięki temu, że przeprowadziłam wywiad z dr. Magdą Kaczor zrozumiałam, że jeżeli wstajemy w nocy do toalety, to nie znaczy to, że nasz sen jest zaburzony. Jeżeli bez problemu wracamy do łózka i zasypiamy to jest git. Przestałam się stresować tym, że się budzę, bo to jeszcze bardziej mnie wybudzało. Teraz nadal zdarza mi się wstawać, ale super się wyciszam i zasypiam z tym olejkiem. Zostawię Wam namiary, bo z kodem Karolina20 macie 20 procent zniżki. Poprosiłam Lekko o specjalną ofertę. Do końca tego tygodnia, czyli do 9.05 do niedzieli włącznie, jeżeli zamówicie sobie olejek właśnie z kodem Karolina20, to dostaniecie darmową dostawę. Myślę, że to jest super deal, bo kto lubi płacić za dostawę.

Teraz powiem Wam o rzeczy, o której chyba zapomniałam kiedykolwiek powiedzieć, a jest to produkt, który towarzyszy mi od wielu, wielu miesięcy, choć nie zdziwiłabym się gdybym powiedziała o nim w podsumowaniu roku. W każdym razie żyjemy w czasach pandemii i jest to fakt niezaprzeczalny. Każdy z nas dezynfekuje sobie czymś ręce, mam nadzieję. Jest wiele produktów na rynku. Uważam, że często są bardzo szkodliwe, fatalnej jakości, z tragicznym zapachem lub konsystencją. Jestem dosyć wybredna i uważam, że każdy powinien być wybredny, bo jest to coś, co stało się nieodzowną częścią naszego życia. Warto celować więc w jakość. Jest to płyn do dezynfekcji mojej ukochanej marki kosmetycznej Purtie, który nazywa się MANUS i ma w sobie naturalne olejki eteryczne. Jest to najwyższej jakości produkt dezynfekujący, który mógłby być stosowany na sali operacyjnej. Zawiera olejek eukaliptusowy, rozmarynowy, goździkowy, cytrynowy, z drzewa herbacianego i cynamonowy. Jest to wspaniałe połączenie zapachowe i za każdym razem, kiedy go używam wszyscy pytają mnie co to jest i co tak pięknie pachnie. To prawdziwa aromaterapia, czyli dezynfekcja i aromaterapia w jednym. Można też kupić ten produkt w formie czystego olejku, który jest połączeniem tych cudownych olejków eterycznych. Ja zdradzę Wam taki hack, że kiedy robię pranie, to dolewam go do mojego żelu do prania, bo używam żelu ekologicznego, bezzapachowego z Rossmanna. Przymierzam się do kupowania zerowastowych proszków. Dajcie mi znać na Instagramie, najlepiej na @karolinasobanskapodcast albo w komentarzach na YT czy znacie jakieś fajne miejsca, żeby taki proszek zakupić. Ja używam tego mojego żelu, wkrapiam ten olejek i wszystko pięknie pachnie. Oczywiście polecam tylko jeżeli lubicie ten zapach, więc najlepiej powąchajcie go sobie w sklepie Purtie na placu Grzybowskim w Warszawie.

Teraz idąc w kosmetyki powiem Wam o produkcie, który mam od kilku miesięcy. Miałam go ze sobą na Wyspach Kanaryjskich i teraz na Fuercie w marcu. Jest to produkt dosyć nowej polskiej marki, która nazywa się ala. Marka cruelty free, bliska planecie. Stworzona przez modelkę Kasię Struss. Produkt nazywa się skin stick. Jest to sztyft do skóry, który nawilża, łagodzi, regeneruje. Po pierwsze jest we wspaniałym, zerowastowym opakowaniu, stu procentowo kartonikowym i bardzo wygodnym w użyciu. Jest całkiem spory. Uwielbiam go stosować. Aż teraz nałożę go sobie na usta. Zawiera niesamowitą mieszankę różnego rodzaju olejków. Jest naturalny i odżywczy. Pachnie przepięknie. Z uwagi na to jaką kompozycję stanowią te olejki, ma działanie wyciszające, terapeutyczne. Jest polecany do medytacji, domowej aromaterapii. Ja używam go na usta. Miałam go ze sobą na wyjeździe i Kaya się w nim zakochała. Podarowałam jej więc drugi egzemplarz. Teraz przyjechałam na chwilę do domu do Łodzi i moja mama zapytała, czy mogłabym jej dać taką pomadkę. Powiedziałam, że nie dlatego, bo ją kocham. Pozdrawiam moją kochaną mamę. Może kupię jej jeszcze jeden egzemplarz. Fantastyczny produkt. Powiem Wam, że w ostatnich miesiącach mega mi się sprawdził i jest bardzo wydajny, bo końca nie widać. Super ala, robisz ekstra rzeczy. 

Na koniec chciałabym opowiedzieć Wam o marce, która jest mi bliska od bardzo dawna – jest to Your Kaya, o której dawno temu mówiłam już w podcaście. Jest to marka, która generalnie zajmuje się produktami kobiecymi. Produkują naturalne wkładki higieniczne z ekologicznych surowców. Edukują jak ważne jest to, żeby kobiety zwracały uwagę na to, czym się otaczają i czego dotyka ich skóra w miejscach intymnych, bo jest to naprawdę bardzo wrażliwe miejsce. Coraz więcej na szczęście mówi się jak toksyczne są tampony. Ja w każdym razie mam z Your Kaya chociażby kubeczek menstruacyjny, który też powinien mieć swoje miejsce w takich ulubieńcach dlatego, że jest to coś, czego używam od wielu lat i jest to fantastyczne rozwiązanie, które jest zarówno wygodne jak i świetne dla planety. Redukcja śmieci to bardzo ważny aspekt używania tego kubeczka. Wiem, że nie jest on dla każdego, ale polecam Wam spróbować. Do tego używam również wkładek z Your Kaya. Ale dzisiaj chciałam powiedzieć o czymś innym. Zaczęłam stosować płyn do higieny intymnej właśnie z tej firmy. Jest fantastyczny i uważam, że zasługuje on na to, żeby o nim powiedzieć. Jest na bazie aloesu. Fajne jest to, że można zamawiać sobie dodatkowe zapasy tego płynu, żeby za każdym razem nie trzeba było kupować tej wersji z pompką. Drugi produkt, który też testowałam w tym miesiącu to olejek intymny, który koi, nawilża i odżywia skórę. Szczególnie jeżeli używamy golarki, to istotne wydaje mi się to, żeby o tę skórę dbać. Jest ona bardzo skłonna do podrażnień. Polecam Wam serdecznie. Wszelkie rzeczy, o których mówię podlinkuję Wam w opisie. 

Śmiałam się strasznie pisząc plan tego odcinka dlatego, że powiedziałam o Your Kaya, a teraz kilka słów o mojej Kai, którą też już dziś wywołałam przy jakiejś okazji. Moim ogromnym ulubieńcem było coś, co przytrafiło mi się w marcu, ale zapomniałam Wam o tym powiedzieć w zeszłym miesiącu. Jest to kosmogram. Kosmogram to analiza twojego wykresu, mapy, rysunku urodzenia, który jest stworzony na podstawie układu planet w momencie, w którym się urodziłeś/aś. Dokładnie w miejscu, gdzie się urodziliście. Kosmogram jest czymś co analizuje i opisuje astrolog. Mogliście posłuchać u mnie o tym jakiś czas temu, czyli w zeszłym roku, ponieważ miałam dwa odcinki z Kasią Bartoszewicz. Właśnie o tym czym jest kosmogram, o zodiaku, a drugi o księżycu. Kasia robiła mi tam nawet taką à la analizę kosmogramu, natomiast nigdy nie miałam takiej prawdziwej sesji. Zrobiłyśmy to razem z Kayą. Zrobiła go dla mnie podczas naszego wyjazdu. Powiem Wam, że było to dla mnie niesamowicie ważne doświadczenie. Po pierwsze, bardzo uwalniające i pomagające w samoakceptacji i samopoznaniu. Mogę to porównać np. do zrobienia testu Gallupa albo do zanalizowania swojego human design. Jeśli nie wiecie o czym mówię poprzez human design to czekajcie, spokojnie. Nadchodzi o tym odcinek. To coś, co fascynuje mnie od lat, a nigdy o tym praktycznie nie mówiłam. Mam już cudowną ekspertkę, jedną z Waszych ulubienic, która o tym opowie. Tak samo jest w przypadku kosmogramu. Dowiaduję się o sobie rzeczy, które we mnie siedziały, wypierałam je albo które dopiero chciałam odkryć. Rzeczy, które pomagają zrozumieć nam to kim jesteśmy, w jaką stronę idziemy, co sprawia nam trudność, jak sobie z tym poradzić. Jest to temat rzeka. Jeżeli siedzicie w temacie duchowości i astrologii to wiecie o czym mówię, a dla osób, które są kompletnie nie z tego świata, to nie chcę tego bezsensownie opisywać w raki enigmatyczny sposób. Jeśli czujecie, że to jest dla Was, to po prostu zaglądajcie do Kai. Z tego co wiem Kaya przyjmuje teraz regularnie osoby na indywidulane kosmogramy. Podajecie jej swoją datę, miejsce, czas urodzenia i przez godzinę dowiadujecie się kim jesteście. Brzmi to dziwnie, to trudno. Brzmi to super, to piątka, bo też tak uważam. 

Na sam koniec chciałam powiedzieć Wam o czymś, co będzie taką namiastką mody. Wiele rzeczy, które skradły moje modowe serce w tym miesiącu, to były rzeczy z drugiej ręki, które kupiłam na bazarkach albo dostałam od babci z przed wielu lat. Pomyślałam więc, że bez sensu jest mówić o moich ulubionych rzeczach, jeżeli nie możecie ich dostać. Mogę tylko zachęcić Was do tego, żeby grzebać w vintage tematach i szafach mam, babć czy innych członków rodziny. Oczywiście bazarki antyków i staroci też są świetnym rozwiązaniem. Jako że oficjalnie nic o modzie Wam nie powiem, to chciałam wspomnieć o poduszce do medytacji, którą mam od roku i z której korzystam dzień w dzień. Przez długi czas medytowałam na ziemi w siadzie skrzyżnym, ale bardzo ważne i bardzo zdrowe jest siadanie wyżej, czyli nasze nogi są na ziemi, ale pośladki są uniesione. Szczególnie w przypadku osób, które tak jak ja mają krzywy kręgosłup i problem z siedzeniem prosto. Lepiej podwyższyć się i mieć prosty kręgosłup niż go wyginać, mieć mikro garba i się męczyć. W trakcie medytacji nasza postawa się pogarsza, bo nie jesteśmy skupienie na tym, żeby siedzieć prosto. Uważam więc, że taka poduszka jest czymś wspaniałym. Ja mam poduszkę z firmy Plantule. Jest wspaniała, wypełniona i obita naturalnym materiałem. Moja jest w kolorze lniano-łososiowym i polecam Wam serdecznie. Wspaniała rzecz. 

Kochani. To by było na tyle. Mam wrażenie, że w tym odcinku byłam bardzo spokojna i wyważona. Nie wiem z czego to wynika, ale mam nadzieję, że miło się Wam tego słuchało. Na koniec tylko Wam przypomnę, że podcast ukazuje się jak zawsze w poniedziałek o 7.00 rano. Kiedy jest wywiad na YouTubie ukazuje się wersja wideo, także zaglądajcie. Myślę, że jest to fajny bonus, jeśli lubicie patrzeć na ludzi, kiedy dyskutują. Za tydzień mam dla Was rozmowę, którą zapowiadałam na Instagramie, czyli niesamowitą dyskusję o kobiecości z Mają Sobczak, która była już u mnie dwa razy. Zachęcam Was do obserwowania podcastu na Instagramie – @karolinasobanskapodcast. Jest to przestrzeń, gdzie wrzucam cytaty i jakieś refleksje. Dyskutujemy sobie też w komentarzach. Bardzo się cieszę, że mogę tworzyć taką społeczność, więc dołączajcie. Ważne jest, żeby te tematy zgłębiać i dzielić się swoimi wrażeniami. Piszcie tam co sądzicie. Jeżeli macie jakiekolwiek komentarze odnośnie tego co dziś mówiłam, to tak samo śmiało uderzajcie. W przypadku YouTube sytuacja wygląda tak samo. I jeżeli słuchacie mnie na Spotify, to koniecznie mnie tam zaobserwujcie. Na YouTube mnie zasubskrybujcie, a na iTunesie możecie dodać podcast do biblioteki i wystawić mu recenzję. Będzie mi bardzo miło, jeżeli wybierzecie wybraną przez Was liczbę gwiazdek i napiszecie kilka słów opinii, bo to sprawia, że podcast jest częściej promowany i trafia do większej ilości osób, a umówmy się o to chodzi nam wszystkim. Jeżeli coś jest naszym zdaniem ciekawe i wartościowe to chcemy, żeby więcej osób też tego słuchało i edukowało się. Ja za każdy taki komentarz jestem bardzo wdzięczna. Jest to bardzo miłe. Jest Was tam już bardzo dużo także dziękuję, dziękuję, dziękuję! ☺  Chyba już nie mam dziś nic więcej do powiedzenia. Pamiętajcie, że robiąc zakupy w moim sklepie wspieracie fundację eFkropka. Rozmawiamy więc o zdrowiu psychicznym i bardzo się z tego powodu cieszę, bo jest to temat niesamowicie bliski mojemu sercu. Słyszymy się za tydzień. Do usłyszenia. Cześć!