Od dziecka przy bólu brzucha sięgamy po miętę lub rumianek, a na wyciszenie pijemy melisę. Zioła towarzyszą nam od pokoleń, a ziołolecznictwo to prekursor współczesnej medycyny, o czym mogliście posłuchać w odcinku 129.
Dziś po raz kolejny zaprosiłam do rozmowy Żanetę Rzezińską, autorkę bloga Oh.Meal, aby poznać zastosowanie konkretnych roślin i ziół w praktyce oraz ułatwić nam sięganie po nie na codzień. Żaneta jest zielarką, fototerapeutką, konsultantką żywieniową, ekspertką diety roślinnej i bezglutenowej.
Porozmawiamy o tym jak należy zbierać, kupować, przechowywać, parzyć i pić zioła. Poznamy też właściwości najpopularniejszych roślin takich jak lipa, szałwia czy mniszek. Ten odcinek to idealna baza wiedzy o tym jak wesprzeć swoje zdrowie naturalnymi naparami. Zapraszam do wysłuchania.
Rozmowa z Żanetą o diecie roślinnej przy alergiach pokarmowych:
Odcinek o ziołolecznictwie:
Instagram Żanety:
Obserwuj podcast na Instagramie po więcej ciekawych treści:
Transkrypcja treści podcastu:
Karolina: Cześć Żaneta.
Żaneta: Cześć.
Karolina: Jest mi bardzo miło gościć Cię w podcaście po raz trzeci. Szkoda, że po raz drugi zdalnie, ale wierzę, że czwarty odcinek, który pewnie się wydarzy, będzie już na żywo. Wiele osób czekało na dzisiejszą rozmowę, bo ostatnio mówiłyśmy o ziołach bardziej ogólnie, a dziś porozmawiamy szczegółowo, od tej strony bardziej praktycznej. Zacznę od tego, że mamy maj. Cudowny miesiąc, choć teraz tego nie widać, bo jest szaro, ponuro i zimno. Wierzę, że jak już wyemitujemy ten odcinek to będzie pięknie. Doszły mnie słuchy, że maj to dobry czas, żeby zainteresować się ziołami. Dlaczego?
Żaneta: Maj to jest bardzo dobry czas, żeby zainteresować się ziołami, bo jest to czas, kiedy zaczynamy zbierać wiele ziół do naszej domowej apteczki. Przynajmniej ja tak robię. Nie wszystkie zioła zbieram samodzielnie, ale jest ich kilka. Robię to dla przyjemności, kontaktu z naturą i żeby mieć w domu świeży surowiec, który mogę zamrozić lub mieć do bieżącego użytku. Maj jest miesiącem, kiedy zbieram liście brzozy. Teraz jak wchodzimy do lasu to widzimy, że listki są malutkie. Przynajmniej u nas. Ja mieszkam w Gdańsku i tutaj zawsze wszystko dzieje się dużo później. Podejrzewam, że w środkowej Polsce liście brzozy są już naprawdę duże. U nas są drobniutkie. Powoli zaczynam je zbierać. Można to robić do końca czerwca. Ja stosuję je do sałatki, do szejków, do parzenia naparów. Działa to oczyszczająco na układ moczowy np. jeżeli kobiety mają problemy ze stanami zapalnymi. Jest to też fajne oczyszczanie na wiosnę. Przyroda daje nam wiosną zioła, które działają oczyszczająco, odtruwająco, przygotowują nas na wejście w nową porę roku. Brzoza jest jednym z takich ziół, ale jest jeszcze pokrzywa. Pokrzywa to moje ukochane zioło. Jest często zaliczana w fitoterapii do super ziół. Jak mamy super foods, tak mamy super herbs. Pokrzywa jest jednym z takich ziół, dlatego że jest szalenie bogata w związki odżywcze i mikroskładniki. Mam tu na myśli konkretne pierwiastki. Jest jednym z najbardziej naładowanych ziół. Mówię tu i o liściach pokrzywy i o korzeniu. Korzeń zbieramy około lutego i marca, kiedy ziemia już powoli zaczyna się odmrażać i możemy zacząć kopać.
Karolina: Jeszcze się w tym roku nie odmroziła.
Żaneta: Korzeń zbieramyzanim pokrzywa zacznie puszczać pierwsze młode listki, bo kiedy zacznie to robić, to wtedy wszystkie wartości odżywcze i soki idą w liście, a korzenie przedstawiają mniejszą wartość. Widzę, że moi znajomi, którzy mieszkają na południu i w środkowej Polsce już dawno temu zaczęli zbierać pokrzywę. Ja zebrałam ją pierwszy raz tydzień temu. To są takie drobniutkie listki. Najbardziej kocham ją do smoothie, sałatek, pesto i naparów. Bardzo dużo też jej mrożę, żeby mieć świeżutkie szejki z pokrzywy. Ona pięknie odtruwa, odkaża, pomaga pozbywać się toksyn. Jest świetna u osób, które mają niedobory, anemię, są po zabiegach chirurgicznych albo po chemioterapii. Cudownie dożywia. Oprócz tego liście malin. Zanim krzew zacznie mocno pracować nad tym, żeby wydać kwiaty i owoce, to liście malin są świetne do zbioru. I mniszek lekarki. Dobrze nam znane żółte kwiaty. Ważne, żeby nie pomylić go z mleczem. Ostatnio tak długo rozmawiałyśmy, że nie pamiętałam, że to mlecz jest tak podobny do mniszka. Różnicę można znaleźć w różnych zbiorach botanicznych i internecie. Mniszek jest cudowny do sałatek. Mam na myśli jego kwiaty i liście. Maj, czerwiec to super miesiące na zbiory. Ja już powoli zaczynam.
Karolina: Powiedziałaś, że dodajesz do sałatek i koktajli, ale też pijesz i mrozisz. Jak się zorganizować? Co warto zjeść na surowo, co zasuszyć, a co zaparzyć? Są takie zioła, które tylko suszymy i pijemy albo pijemy zalewając świeże liście? Powiem szczerze, że jestem dosyć nowa w temacie i nie wiedziałabym co zrobić z taką brzozą. W jakiej formie dodać ją do napoju, a w jakiej do sałatki. I w którym momencie ją zamrozić? Tutaj jest dużo niewiadomych.
Żaneta: Tak, jest dużo niewiadomych. Ja będąc w tym temacie już dłużej różnicuję sobie formę podawania ziół. Lubię też mieć z nimi kontakt fizyczny, dlatego lubię je zbierać. Ja na początek zawsze polecam przede wszystkim kupowanie ziół od dobrego dostawcy. Z dobrej zielarnii, która ma odpowiednie certyfikaty, odpowiednio je suszy i przechowuje. Mamy wtedy pewność, że zioła, surowce mają największą możliwą zawartość substancji czynnych. To jest baza, od której można zacząć. Taki początek. Generalnie większość ziół i roślin leczniczych stosujemy w takiej formie. Kupujemy suszone i przygotowujemy napary lub odwary. Napary, czyli zalewamy gorącą wodą. Odwary, czyli zalewamy wrzątkiem, podgotowujemy minutę, dwie i przykrywamy. Odwary stosujemy wtedy, kiedy mamy do czynienia z korzeniami lub korą – twardymi częściami surowca. Trzeba troszkę je przygotować, żeby wyszło z nich jeszcze więcej esencji. Jeżeli chcielibyśmy jednak bardziej wejść w to zielarstwo i doświadczyć tego zbioru, to oczywiście możemy. To na co należy zwrócić uwagę to okres zbioru, czyli nie zbieramy mniszka kiedykolwiek i nie zbieramy sobie pokrzywy kiedykolwiek, bo surowce w odpowiednich miesiącach przedstawiają największą wartość. Jeżeli chcemy tego doświadczyć, to warto zajrzeć w kalendarz zielarski. Można znaleźć je w internecie, dobrych zbiorach botanicznych i książkach zielarskich. Najczęściej są to takie tabele, gdzie mamy podzielone miesiące. Po prawej stronie mamy kolumnę z listą najbardziej popularnych do zbioru ziół w Polsce. Mamy zaznaczone to symbolami. Najczęściej jest to symbol listka, kory, korzenia, pączka, czyli, którą część tej rośliny zbieramy w danym miesiącu. Wtedy, jeżeli przychodzi miesiąc, tak jak teraz mamy np. maj i przychodzi miesiąc zbioru pokrzywy lub brzozy, to idziemy do lasu, do miejsca, gdzie jest czysto, nie ma pojazdów, budowy, fabryki i zbieramy sobie surowiec. Dbamy o to, żeby nie był poszarpany i uszkodzony. Jeśli liść jest przerwany, a kwiatek zgnieciony to substancje czynne szybko się utleniają do powietrza i mamy po prostu ich mniej. Jeżeli robimy to delikatnie, zbieramy, bierzemy do domu to fajnie jest użyć to jak najszybciej. Przechowywać w lodówce najlepiej w ciemnym, szklanym pojemniku, żeby nie było dostępu do światła. Ja staram się zużyć w ciągu doby lub kilku godzin np. jeśli zbiorę pokrzywę. Jeżeli miałaby leżeć dłużej, to ją mrożę, bo mrożenie zamraża wartości odżywcze. Są więc rzeczy, które możemy zbierać, ale ważne, żeby wiedzieć kiedy, czyli zerknąć sobie w ten kalendarz. Dzięki temu będziemy wiedzieć jaki surowiec zbierać – liście, kwiaty itp. W dobrych zbiorach botanicznych można to wyczytać.
Karolina: Chciałabym pociągnąć temat pokrzywy od strony praktycznej. Jeśli ją sobie zbierzemy i będziemy przechowywać w lodówce to rozumiem, że spożywamy ją na świeżo i możemy dodawać ją do sałatek albo zaparzać w formie świeżych liści, tak?
Żaneta: Tak, oczywiście. Pokrzywę możemy zaparzyć jako napar, taką herbatę jak np. robimy z miętą. Idziemy do ogrodu, zrywamy miętę i parzymy sobie napar. Z pokrzywą możemy uczynić dokładnie tak samo. Z tym, że zawsze ziele pokrzywy odda do wody pewne związki, a pewnych nie. Długie parzenie zwiększa tę kondensację w naszym naparze. Ja jednak najbardziej lubię ją zmiksować i zjeść całą. Może być to np. pesto. Można ją zastosować tak samo jak bazylię, pietruszkę, jarmuż czy nać marchewki. Ona nie będzie parzyć, jeżeli zmiksujemy ją dobrze. Można zrobić z niej zielone smoothie bowl, dodać do tego rozmoczone płatki jaglane albo owsiane, orzechy i zjeść z granolą. Ważne jest jeszcze to, że zrywamy tylko jej czubki, dlatego że są najbardziej świeże i bogate w substancje czynne. Ja zbieram je w wielką siatkę, chociaż tak jak każda zieleniona potem się kurczy i zmniejsza swoją objętość. Wrzucam do zlewu, zalewam zimną wodą. Zbieram i obrabiam ją w domu w rękawiczkach, ale później jak jest oblana wodą to już tak nie parzy, szczególnie ta młoda. Moczę ją w zlewie, następnie odcedzam, wyciskam z niej trochę wody i siekam bardzo drobno. Możemy zrobić z niej pesto – gdzieś w internecie krąży mój przepis, może później go podlinkujemy – jest przepyszne i znam to z mojego domu rodzinnego. Jedliśmy to całe moje dzieciństwo w każdą wiosnę. Pokrzywę odcedzam, dodaję dużo oliwy, sól, sok z cytryny i ugniatam drewnianym tłuczkiem. Robi się z tego taka pasta, pesto. Musi to postać sobie z 10/15 minut. Ja kładę to na pieczywo lub obok jakieś kaszy. Przez to, że tak wielka siatka zmniejsza swoją objętość do jednej miski, to ja na jednej kanapce potrafię zjeść pół siatki pokrzywy. Jest to więc bomba witamin i pierwiastków. Rok temu miałam problem z włosami. Teraz też są trochę rzadsze i wypłowiałe po zimie, stresie i różnych prywatnych rzeczach. Rok temu piłam cały sezon świeżą pokrzywę i miałam piękne włosy. Odrastały, były długie, gęste. W tym roku też robię sobie pokrzywową kurację. Bardzo zachęcam. Maj, czerwiec – zbieramy pokrzywę.
Karolina: Czy picie kupnej, suszonej pokrzywy też da nam takie efekty na włosach?
Żaneta: Oczywiście. Można też ją namoczyć we wrzątku, a potem zmiksować i dodać do smoothie rano. Wiadomo, trochę w mniejszym stopniu niż ta świeża, bo jest to jednak surowiec ususzony. Będzie przedstawiał nieco inny ładunek pierwiastków i substancji odżywczych na daną jednostkę objętości. Ale jak najbardziej tak. Po to suszymy zioła, żeby móc z nich korzystać cały rok. Dlatego też przetwórstwa surowca leczniczego jakim są rośliny, dokładają wszelkich starań, żeby odbywało się to w odpowiednich temperaturach, odpowiednim środowisku, przewiewie i nasłonecznieniu (bądź nie). Po to, żeby było tam jak najwięcej substancji czynnych.
Karolina: To doradź nam jeszcze co będzie najlepsze, jeśli sobie zbierzemy pokrzywęi nie zdążymy jej przerobić. Czy byś ją zamroziła czy raczej ususzyła?
Żaneta: Samodzielnie bym ją zamroziła dlatego, że suszenie musi się odbyć jak najszybciej. Fajnie mieć dmuchawy, które zrobią to szybciej. Nie może być za dużego nasłonecznienia, bo substancje czynne wchodzą w reakcje ze słońcem. Ja bym rekomendowała zamrożenie.
Karolina: Powiem Ci, że ostatnio próbowałam ususzyć miętę i zazwyczaj nie było to jakoś szczególnie trudne, ale odniosłam wrażenie, że za szybko zamknęłam ją do słoika i mi chyba spleśniała. To możliwe?
Żaneta: Mogła. Oczywiście, że tak. Jeśli zostało trochę wilgoci i szczelnie zamknęłaś słoik, to woda nie miała gdzie uciec i zaczęły się namnażać różne pleśnie.
Karolina: To jeszcze w kontekście przechowywania. Jeżeli kupujemy zioła suszone, bo zakładam, że jest to rozwiązanie, które wybierze większość z nas – ja również je praktykuję, choć może w przyszłości będę zbierać sobie więcej ziół sama – to jak je przechowywać, żeby służyły nam jak najdłużej i żeby substancji aktywnych i właściwości odżywczych było w nich jak najwięcej?
Żaneta: Zioła przechowujemy do około roku czasu. Najlepiej przechowywać je w papierowej torbie albo szklanym słoiku. Ewentualnie w lnianym lub bawełnianym worku, ale wtedy należy go wielokrotnie wyprać bez proszku, bo często są one nasączane chemią, żeby nie były łatwopalne podczas transportu. Ja korzystam z toreb papierowych, bo jak przygotowuję mieszanki to najczęściej są to ogromne ilości. Są to mieszanki 17, 20 ziół. Ja mieszam je w papierowych torbach z popularnych sklepów spożywczych, które wcześniej wietrzę. Tam przechowuję je przez dłuższy czas i wkładam do jeszcze jednego zamkniętego kartonu. A do bieżącego użytku trzymam je w moich szafkach w słoikach.
Karolina: Dla mnie Ty jesteś królową mieszanek, a mam wrażenie, że w polskich domach większą popularnością cieszą się jednorodne herbatki ziołowe z pojedynczych ziół, czy to jest mięta czy rumianek. Zresztą zaraz o tym porozmawiamy. Ale pomyślałam, że zapytam Cię dosyć spontanicznie czy jesteś jednak zwolenniczką mieszanek i zachęcałabyś ludzi, żeby zaczęli od nich, czy warto sięgać np. po sam skrzyp lub czystek?
Żaneta: Ja stosuję przede wszystkim mieszanki, bo wiem, że zioła wzajemnie się uzupełniają. To tak jak na obiad nie jemy samej marchewki, dlatego że zawiera jakieś antyoksydanty czy witaminy z grupy B, bo to nie wystarczy. Marchewka jest cudowna, ale jakbyśmy mieli jeść posiłek złożony tylko z niej – nawet raz w ciągu dnia – to jest to niewystarczające. Komponujemy talerz na zasadzie synergizmu i wzajemnego uzupełniania się warzyw i owoców, ziaren i tłuszczy. Tak samo jest z ziołami. Jeżeli chcemy wypić herbatkę po prostu dla smaku, to jest to jak najbardziej w porządku. Na pewno osiągniemy wtedy lekko stymulujące działanie na jakieś obszary w naszym ciele. Aczkolwiek jeżeli chcemy osiągnąć konkretny efekt terapeutyczny i zdrowotny, to jak najbardziej mieszanki. Różne dolegliwości zdrowotne i przypadłości cielesne są wielowymiarowe. Jeżeli ktoś ma problem z wrzodami żołądka to skupiamy się też na dwunastnicy, przepływie żółci z wątroby i na tym jak działa wątroba. Może zahaczymy też o trzustkę. Tutaj jedno zioło nie będzie wystarczające.
Karolina: A jeżeli chcemy pić zioła czysto profilaktycznie, prozdrowotnie, jako dodatek do diety – kiedy nic konkretnego nam nie doskwiera – to czy jest mieszanka, którą rekomendowałabyś jako ogólne wsparcie zdrowia?
Żaneta: Ja polecam sięgać po różne zioła i napary. Rotować nimi. Połączyć trzy, cztery zioła. Jeżeli chcemy to zrobić, żeby się troszkę wesprzeć, to można sięgnąć po książkę zielarską i poszukać czegoś co mnie troszkę wzmocni i pobudzi mój metabolizm. Np. mniszek z pokrzywą albo ziele mniszka, korzeń mniszka i ziele pokrzywy. To jest trochę taka nauka, żeby wejść w ten temat. Jeśli ktoś nigdy nie gotował, to nie wie za co się zabrać, kiedy ma przygotować posiłek. Wyobrażam sobie, że dla osób, które wkraczają w świat ziół to może być czarna magia, wielki labirynt i nie wiadomo za który sznurek pociągnąć. Więc można zacząć od pojedynczych ziół i po prostu pić je regularnie. Aczkolwiek jeżeli są jakieś kwestie zdrowotne jak nadkwaśność, problemy z wypróżnianiem się lub problemy z krążeniem, to oczywiście picie herbatki ziołowej – mięty, rumianku, czystka – jest w porządku, ale jeżeli chcemy osiągnąć efekt terapeutyczny to trzeba się temu przyjrzeć, bo jedne zioła będą zwężały naczynia krwionośne, a inne będą je rozszerzały. Jedne będą pobudzały apetyt i zwiększały ilość kwasu solnego w żołądku, a inne będę działały łagodząco i podwyższająco pH w żołądku. Fajnie się w to wtedy wczytać i skorzystać z pomocy specjalisty. Są też gotowe mieszanki i warto po nie sięgać. Np. Dary Natury mają super mieszanki ziołowe na trawienie, na sen, na wycieszenie. To są mieszanki stworzone przez specjalistów, którzy wiedzą, jak połączyć te zioła. Szkody sobie nimi na pewno nie zrobimy.
Karolina: Ja uwielbiam te gotowe mieszanki. Uwielbiam Dary Natury i zawsze wybieram sobie różne mieszanki na różne możliwe stany i nastroje. Wydaje mi się, że nawet nie trzeba mieć dużej wiedzy o ziołach, żeby czuć, że woła nas jakiś smak. Tak jak czasami mamy ochotę na pomarańcza, a czasami na ogórka. Tak samo wydaje mi się, że w innej sytuacji będziemy mieć smak na miętę, a innym razem z jakiegoś powodu będzie smakowała nam herbatka oczyszczająca. Mocno zachęcam do intuicyjnego podejścia. Pamiętam z naszej poprzedniej rozmowy, że może będą się szykowały jakieś mieszanki by Żaneta. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy mogli kosztować od Ciebie cudowne, gotowe mieszanki ziół. Nie musisz teraz nic o tym mówić oczywiście. Przypominam tylko, że o tym pamiętam. [śmiech]
Żaneta: Bardzo się cieszę, że o tym wspominasz. Powiem tylko, że jest to na liście moich projektów i rzeczy do zrobienia, bo widzę, że jest to coś czego brakuje. Mamy dużo mieszanek lifestylowych – na dobre samopoczucie…
Karolina: Przepraszam, muszę Ci przerwać. Najlepsza jest mieszanka zodiakalna. Kupiłam sobie herbatkę dla zodiakalnych lwów i uważam, że jest to szczyt marketingowej ściemy. Ale zadziałało. Bardzo mnie skusiło i kupiłam. [śmiech]
Żaneta: Są takie mieszanki typowo lifestylowe, ale mi marzy się stworzenie mieszanek typowo wysokofunkcjonalnych. Możliwość stworzenia spersonalizowanej mieszanki to absolutnie mój konik. Moi podopiecznymi to osoby, które mają konkretne dolegliwości i problemy. Działamy na nie między innymi ziołami, ale nie tylko, bo też dietoterapią, probiotykoterapią i suplementacją. Są osoby, które mówią: chcę mieć odpowiednio spersonalizowaną mieszankę dla mnie. Uwielbiam tworzyć i personalizować mieszanki dla kogoś. Marzę o tym i jest to na mojej liście. Jak zamknę kilka moich projektów, to kolejnym jest stworzenie tych funkcjonalnych mieszanek. Będzie więc taka możliwość. Fajnie, że pamiętasz.
Karolina: Ja już mam wizję jak mogłoby to wyglądać, ale powiem Ci już po nagraniu. W każdym razie przed naszą oficjalną rozmową mówiłaś o tym, że żeby zioła zadziałały na konkretne schorzenie, muszą być spełnione pewne warunki, jeśli chodzi o to jak często je pić i jak je przygotowywać. Mogłabyś nam o tym opowiedzieć? Jeżeli naszym celem są włosy, to nie chodzi o to, że raz na tydzień zaparzymy sobie herbatkę z pokrzywy?
Żaneta: Dokładnie. Jeżeli chcemy osiągnąć efekt terapeutyczny, niezależenie czy jest to piękniejsza skóra, włosy czy leczenie wrzodów żołądka musimy robić to regularnie. Nie ma znaczenia jaki jest poziom problemu i którego obszaru on dotyczy. Tak samo jak nie wystarczy nam jednorazowe pójście na siłownię, żeby zbudować ciało, siłę i kondycję. Nie wystarczy nam jednorazowe wypicie nawet najlepszej mieszanki świata, stworzonej przez najlepszego zielarza świata. Tu chodzi o systematyczność, regularność i oczywiście sposób parzenia, o czym zaraz powiem. Zioła to esencja substancji czynnych, które mają robić coś w naszym ciele i to ma być ciągłość. Jeżeli chcemy wpłynąć na pewne procesy to konkretne pierwiastki, witaminy, flawonoidy, barwniki musimy dostarczać regularnie. Podobnie jest ze zranieniem. Jeżeli się zranimy i chcemy posmarować się jakąś maścią, to nie wystarczy zrobić tego raz. Systematyczność jest szalenie ważna i na nią nie wpłynie żaden specjalista. Może to zrobić tylko osoba, która pije zioła. Podobnie jest z różnymi lekami. Jeżeli bierzemy leki to, żeby dany lek zadziałał, to trzeba wziąć jego pełną dawkę np. przez 5 dni. Wzięcie jednej dawki jest często bezcelowe i lepiej jej w ogóle nie brać, jeżeli nie jesteśmy w stanie jej dokończyć. Jeżeli chcemy osiągnąć efekt terapeutyczny, to pijemy konkretną mieszankę np. zaleconą przez specjalistę, kupioną w Darach Natury czy innym zielarskim sklepie od innej marki (albo od Żanety z oh meal). Nie parzymy ziół przez dwie minuty czy dziesięć minut, tylko należy je parzyć według etykiety. Minimum to godzina, dwie godziny. Niektóre zioła parzymy tylko godzinę i już trzeba odcedzić. Najczęściej są to bardzo silnie działające zioła. Generalnie ja parzę większość ziół całą noc. Dla mnie to jest ułatwienie techniczne, bo wieczorem idąc spać mam zmyty makijaż, spięte włosy, jestem w szlafroku, wchodzę do kuchni zalewam sobie zioła, przykrywam je i idę spać. Rano wstaję i tak jak niektórzy parzą sobie pierwszą kawę, to ja przecedzam moje zioła. Podgrzewam je. Dodaję trochę miodu i to jest mój pierwszy napój. Wieczorem przecedzam drugą porcję i parzę kolejną, na kolejny dzień. Ten techniczny nawyk pomaga wyrobić sobie rytuał, a rytuał pomaga robić nam to regularnie, a robienie tego regularnie sprawia, że możemy osiągnąć efekt terapeutyczny, bo jest ciągłość podaży substancji czynnych zawartych w roślinach leczniczych.
Karolina: Tak jest ze wszystkim. Od jednego intensywnego treningu nie zrobi się nam sześciopak. To jest bardzo ważne i trzeba sobie o tym przypominać. Systematyczność jest drogą do długowieczności i życia w zdrowiu. Bardzo mnie zaskoczyłaś jak powiedziałaś, że powinnam parzyć te zioła godzinę, dwie, a najlepiej całą noc, bo jesteśmy jednak przyzwyczajeni do różnego rodzaju herbatek i naparów instant. Może rzeczywiście, jeżeli wejdzie nam to w nawyk, to nie będzie tak przytłaczające i trudne, jak może wydawać się na początku. Jak powiedziałaś, że przez całą noc albo przez dwie godziny, to od razu przyszło mi do głowy, że taki napar będzie zimny, ale wspomniałaś, że można go podgrzać, więc nikt nam nie karze pić zimnego.
Żaneta: Tak, ja podgrzewam w takich specjalnych garnuszkach. Dodam jeszcze, że wielu osobom z którymi współpracuję na fitoterapiach i dietoterapiach daję zioła. Po miesiącu lub po dwóch musi być przerwa w piciu ziół, mniej więcej 2 lub 3 tygodnie. Moi podopieczni uzależniają się od ziół i mówią, że je kochają. Wcześniej myśleli, że nie da się parzyć ich tak regularnie, ale szybko wchodzi im to w nawyk i nie wyobrażają sobie później życia bez parzenia ziół. Błagają mnie więc żebym zastąpiła je jakąś inną mieszanką, bo nie wytrzymają trzy tygodnie bez. Często wydaje się, że jest to taki big deal i coś bardzo skomplikowanego, a ostatecznie okazuje się, że wchodzi to w krew i uzależnia. W dobrym tego słowa znaczeniu.
Karolina: Powstaje taki piękny rytuał. Bardzo chciałam Cię trochę odpytać i szybciutko przelecieć po najbardziej znanych ziołach, które część z nas może już ma w swoich domach. Nie wiedzą jednak na co one są, nie piją ich, nie wiedzą, jak je parzyć albo parzą w taki sposób, że im nie smakują. Wyobrażam sobie, że można nie wyjmować nigdy torebki i nagle nasze zioła są gorzkie i niedobre. Albo parzyć za krótko i wtedy są bez smaku. Ja sama mam w domu kilka swoich ulubionych ziółek i bardzo umilają mi one czas. Nie wiem na ile mój sposób parzenia wyciąga z nich esencję i dobroć, ale na pewno sprawiają mi ogromną przyjemność i wierzę, że jest to dobre dla mojego brzucha. Przygotowałam więc sobie listę różnych, najbardziej powszechnych ziół. Powiedz proszę, dlaczego warto je pić, na co są i ewentualnie daj jakąś wskazówkę jak dobrze je zaparzyć, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Choć wierzę, że krzywdy sobie nie zrobimy. Chodzi mi o to, żeby nie popełnić jakiegoś podstawowego błędu. Zacznijmy od prostej sprawy – mięta.
Żaneta: Mięta działa na wydzielanie soków trawiennych. Zwiększa ilość żółci. Działa żółciopędnie, ale jednocześnie rozkurczowo, wiatropędnie. Działa też przeciwwymiotnie. Miętę już znamy i stosujemy ją dosyć intuicyjnie. Kiedy boli brzuszek dzieci, mamy zatrucie pokarmowe lub wszelakie choroby układu pokarmowego. Oprócz suszonych ziół mamy też olejki eteryczne. Są to esencje wyciągnięte z roślin leczniczych. Olejek miętowy jest świetny na migrenowe bóle głowy – do posmarowania skroni. Działa też bardzo antyseptycznie i przeciwalergicznie, można więc smarować nim ukąszenia. Naturalnie chłodzi. Mięta działa też na wszelkie stany zapalne jamy ustnej. Czyli nie jest tylko do picia, ale możemy też wypłukać sobie nią jamę ustną jak mamy w buzi jakieś afty albo jesteśmy po zabiegu usunięcia zęba. Ja polecam połączyć wtedy miętę z szałwią i rumiankiem. Zaparzyć w niewielkiej ilości wody po jednej łyżeczce każdego, schłodzić i płukać sobie jamę ustną. Działa też świetnie w momencie, kiedy mamy paradontozę lub inne stany zapalne dziąseł i jamy ustnej. Bardzo ładnie reguluje też pracę wątroby. Tak jak powiedziałam, zwiększa ilość soku trawiennego, ale też żółci. Jednak, jeśli mamy problem z nadkwaśnością, to po miętę nie będziemy sięgać, bo będzie nam to ją zaostrzać. Warto więc wiedzieć z czym mamy problem. Mięta tak samo jak wszystkie zioła, o których sobie pewnie powiemy należy parzyć godzinkę, dwie. Ja czasami parzę trzy, cztery różne garnuszki wieczorem, kiedy jestem chora lub dolega coś mojemu mężowi lub synkowi. Jeżeli jest jakiś problem to myślę, że należy ją pić trzy razy dziennie.
Karolina: Ja kocham miętę i muszę ją dłużej parzyć. Jeszcze tylko dopytam czy świeża mięta będzie lepsza do picia?
Żaneta: Jeżeli masz świeżą, zerwaną w ogrodzie to jak najbardziej.
Karolina: To teraz mój ulubieniec wszechczasów, czyli rumianek. Dlaczego warto go pić?
Żaneta: Kocham rumianek. Zostałam z nim zapoznana, kiedy miałam siedem lat. Było to Podlasie – miejsce, w którym pewnie za kilka lat zamieszkam. Byłam tam na wakacjach. Obudziłam się rano, spojrzałam w lustro i jako dziecko w ogóle nie wiedziałam co się dzieje. Moja twarz wyglądała zupełnie inaczej. Nie mogłam otworzyć oczu i byłam cała opuchnięta. Bardzo pogryzły mnie komary. Twarz całkowicie się zniekształciła. Dostałam alergicznej reakcji na ukąszenie komarów. Wtedy Pani Sołtysowa, która jednocześnie zajmowała się zielarstwem kazała okładać mi buzię rumiankiem, dlatego że pięknie odkaża i łagodzi obrzęki – jeśli mówimy o działaniu z zewnątrz. Jeżeli mowa o piciu wewnętrznym, rumianek działa bardzo podobnie do mięty. Mowa o przewodzie pokarmowym, o wzdęciach, o zwiększaniu produkcji kwasu solnego w żołądku. Jednocześnie działa, rozkurczowo i łagodząco, jest więc świetny na bolesne miesiączki i bóle głowy. Rumianek zaparzamy mocno i pijemy też trzy razy dziennie. Jeżeli wiemy, że zbliża się nam miesiączka, to fajnie zaparzyć go wcześniej. Parzymy przez całą noc i pijemy po połowie szklanki trzy razy dziennie. Można nawet cztery. Super działa też na wrzody i minimalizuje proces fermentacji w układzie pokarmowym.
Karolina: Ja bardzo lubię łączyć rumianek z miętą. Uważam, że jest to pyszne połączenie.
Żaneta: Super połącznie.
Karolina: Myślę, że rumianek dla wielu osób może być specyficzny w smaku. Lekko gorzkawy, a mięta super to pobija. Następną mam pokrzywę, ale ją już zachwalałaś, odsyłamy więc do początku rozmowy. Kolejna rzecz to będzie lipa. Kojarzy mi się z katarem i układem oddechowym, czy to możliwe?
Żaneta: My lipę generalnie kojarzymy z przeziębieniem. Kiedy coś się nam dzieje i zaczynamy chorować, to babcia mówi wypij lipę. Lipa generalnie działa napotnie. Jest bardzo dobrze działającą rośliną w kierunku wydalania wody z organizmy i pocenia się. Przy wszelkich grypach, anginach, kiedy zaczyna nas coś brać, fajnie jest wypić duży kubek długo parzonej lipy i przykryć się kołdrą. Jest też wspaniały miód lipowy o bursztynowym kolorze. Jeśli jest dobrze wykonany i z dobrego źródła, będzie miał naprawdę fajne, intensywne działanie. Lipa działa też rozkurczowo, łagodząco, wykrztuśnie. Warto zastosować ją, kiedy męczy nas mokry kaszel. Są sytuacje, kiedy będziemy chcieli zahamować odruch wykrztuśny, a są sytuacje, kiedy będziemy chcieli go wzmocnić. Lipa będzie wzmagała odruch wykrztuśny. Ładnie łagodzi też stany zapalne górnych dróg oddechowych. Ale żeby to zadziałało, to pijemy lipę trzy, cztery, pięć razy dziennie np. po połowie szklanki i pijemy ją przez trzy, cztery dni. Tak długo jak mamy problem. Można stosować ją też jako okłady, bo bardzo pięknie goi. Do płukania jamy ustnej również.
Karolina: Mam nadzieję, że nie ma lipy i efekt jest super.
Żaneta: Nie ma lipy.
Karolina: Jeżeli jesteśmy zdenerwowani to trzeba napić się melisy. Czy to prawda?
Żaneta: Świetnie, że o tym mówisz, bo lipa działa też świetnie na bezsenność i stany nerwicowe. Jeżeli mamy stany lękowe i nerwicowe, to lipa będzie działać wspaniale. Melisa podobnie. Takie działanie ma też waleriana, kozłek. Melisa oprócz tego, że ma działanie wyciszające, ma też działanie rozkurczowe. Połącznie jej więc z rumiankiem będzie świetne na bolesne miesiączkowanie. Jeżeli mamy problem z wrzodami żołądka, melisa też będzie świetna. Pomoże też przy wyrównaniu ciśnienia tętniczego albo przy arytmii serca, dlatego że wyrównuje kurczliwość mięśni gładkich, niezależnie od tego na jaki narząd chcemy zadziałać. Działa tez wspaniale przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo, przeciwnowotworowo. Działa na niektóre komórki nowotworowe. Jest antagonistą. Są to takie nieznane działania melisy. Melisę w zależności od tego co chcemy osiągnąć fajnie łączyć z innymi ziołami. Jeżeli mowa o bolesnych miesiączkach to np. z rumiankiem, malwą czarną, krwawnikiem. O mieszankach też pewnie sobie później powiemy.
Karolina: A czy skrzyp to piękne paznokcie, skóra i włosy?
Żaneta: Tak, a to dlatego, że skrzyp jest najwspanialszym roślinnym źródłem krzemionki. Krzemionka buduje nasze paznokcie i włosy. Bardzo często mamy jakieś niedobory związków krzemu, więc skrzyp jak najbardziej. Może on troszeczkę podsuszać, więc przy łojotokowym zapaleniu skóry, trądziku o tłustym charakterze lub mocno przetłuszczających się włosach, będzie działał wspaniale. Będzie działał też przeciwobrzękowo, dlatego że działa moczopędnie. Podobnie działa pokrzywa. Pokrzywa lubi się ze skrzypem. Często je łączymy. Skrzyp wchodzi w skład mieszanek, którymi chcemy dożywić nasz organizm. Bardzo fajnie działa na niedobory różnych soli mineralnych, ale pięknie zwiększa też elastyczność naszej skóry i błon śluzowych. Jeżeli skóra to jak najbardziej skrzyp. Można go połączyć z innym ziołem np. fiołkiem trójbarwnym, czyli naszym bratkiem. Bratki, które widzimy i pięknie zdobią nasze trawniki są wspaniałym surowcem terapeutycznym o działaniu kosmetycznym. Pięknie działają na włosy, paznokcie i wewnętrze błony śluzowe.
Karolina: Mam wrażenie, że ta moja lista jest mocno losowa, ale może dzięki temu będziemy urozmaicać treści i zastosowania. Ostatnio dużo słyszałam o gojniku, którego sama nigdy nie piłam. W ostatnim czasie zyskał dużą sławę, że jest takim super ziołem. Co możesz o nim powiedzieć?
Żaneta: Przyznam Ci się szczerze, że rzadko korzystałam z gojnika. Pamiętam, że wchodził w skład mieszanek z których korzystał mój dziadek. Gojnik należy do roślin jasnowatych, które mają duże powinowactwo z błonami śluzowymi i pięknie je regenerują. Gojnik też będzie ładnie działał na wszelkie stany zapalne błon śluzowych, ale również skóry. Nie powiem Ci jednak o nim za dużo, bo sama dawno z niego korzystałam.
Karolina: Tym bardziej pokazuje to, że nierzadko coś staje się trendem przez przypadek. Kolejną rzeczą jest szałwia, o której też wspomniałaś. Szałwia kojarzy mi się z bólem gardła.
Żaneta: Super Ci się kojarzy. Ja bardzo lubię stosować ją do płukania, kiedy mam jakiś stan zapalny gardła, migdałków, afty. Łączę wtedy miętę, szałwię, rumianek, tymianek i majeranek. Jak najbardziej można też ją pić albo sobie gulgać. Tak jak płuczemy sobie jakimś lekarstwem gardło, tak samo można robić to szałwią. Działa też pięknie przeciwbakteryjnie i odkażająco. Jeżeli mamy stan zapalny na tle bakteryjnym będzie świetna. Cudownie działa też na układ pokarmowy, dlatego że działa ściągająco na błony śluzowe. Jeżeli mamy mechaniczne uszkodzenia to będzie pięknie ściągać. Zmniejsza też potliwość. Tak jak lipa zwiększa potliwość, tak szałwia będzie ją zmniejszać. Zmniejsza wydzielniczość różnych komórek. Będzie świetnie działała na skórę. Jeśli skóra jest reaktywna pod względem wydzielniczym, to będzie pięknie zmniejszała wydzielaniu łojotoku, sebum, potu, ale również mleka. Jeżeli są kobiety, które podczas laktacji mają nadprodukcję mleka (ja byłam taką mamą) to szałwia naprawdę jest ratunkiem. Działa też przeciwbiegunkowo, ponieważ jest ściągająca.
Karolina: Polecasz morwę białą?
Żaneta: Masz na myśli owoce?
Karolina: Ja parę razy kupiłam w saszetkach gotowe zioła i były to po prostu ususzone liście morwy białej. Owoce swoją drogą. One smakują jak karmelki. Są niesamowicie słodkie i pyszne. Wiem, że można kupować ją jednak w formie herbaty. Czy jest to coś z czym Ty pracujesz i co polecasz?
Żanety: Morwę stosuję bardzo rzadko. Owoce stosuję często jako źródło błonnika. Mają bardzo dużo nasion. Suszona morwa będzie bardzo ładnie zwiększała czynności jelitowe. Jeśli ktoś zmaga się z problemem zaparć, to jak najbardziej. Ale morwa nie jest ziołem, z którym ja często pracuję.
Karolina: Ale czystek na pewno polecasz?
Żaneta: Czystek polecam, ale ja nie stosuję go zbyt często. Jak sama nazwa wskazuje ma fajne działanie. Jestem zawsze ciekawa, kto wymyślał te nazwy. Czystek jak najbardziej z tym, że zależy po co. Jeśli myślimy, że czystek zadziała odtruwająco, odkażająco, super na cerę, włosy i wszystko… To trochę taka moda jak na lewoskrętną witaminę C. Mamy zioła, które mają bardziej wyspecjalizowane działanie w danym kierunku. Jeżeli chcemy zadziałać bardziej na metabolizm i odtruwanie, to ja nie sięgałabym tylko po czystek albo pokrzywę. Połączyłabym te zioła.
Karolina: Skoro czystek oczyszcza, to ja nie wiem co robi dziurawiec.
Żaneta: Zaciekawiłaś mnie, dlaczego ma taką nazwę. Musiałabym to sprawdzić. Generalnie dziurawiec działa pięknie na układ pokarmowy. Będzie on zwiększał czynność naszych kosmków jelitowych i poprawiał trawienie. Kiedy mamy uczucie, że coś siedzi nam na żołądku i nie do końca jest dotrawione, to fajnie jest połączyć miętę z dziurawcem. Tylko też uwaga, bo dziurawiec jest ziołem światłoczułym i reaguje na cząsteczki światła. Więc, jeżeli wykonujemy regularnie depilację laserową, to nie sięgajmy po dziurawiec. Jeżeli jest lato i jesteśmy ciągle na słońcu to również. Nie stosujemy go też z pewnymi lekarstwami. Przez to, że dziurawiec zwiększa metabolizm, to szybciej metabolizuje też leki i szybciej je wydalamy.
Karolina: Wydaje mi się, że świetny na układ pokarmowy jest ostatni kandydat, czyli koper włoski, który też uwielbiam.
Żaneta: Koper włoski jest wspaniały. Kiedyś mówiło się, że można go podawać niemowlakom. Są różne szkoły. Niektórzy mówią, że do któregoś tam miesiąca podajemy tylko i wyłącznie mleko mamy. Ja w niektórych przypadkach bardzo rozcieńczone, niewielkie ilości kopru włoskiego z dobrego źródła jak najbardziej podaję. Będzie działał wiatropędnie, będzie zwiększał ilość kwasu solnego, będzie troszeczkę zakwaszał, pobudzał trawienie i przyspieszał pasaż jelitowy. Jeśli jemy ciężkie rzeczy, to dodanie ziół z podobnej rodziny – koperek zwykły, kolendra, majeranek, kminek – będzie łagodziło wzdymające działanie niektórych produktów.
Karolina: Powiedzmy więc, że mamy bazę pojedynczych ziół, choć oczywiście jest ich znacznie więcej. To są tylko te które przyszły mi do głowy i posprawdzałam sobie co najczęściej jest rekomendowane do picia w różnych lifestylowych artykułach. Tak jak powiedziałaś, u Ciebie królują mieszanki i fajnie jest sobie te zioła uzupełniać. Pomyślałam, że fajnie będzie po krótce powiedzieć, co dobrze jest połączyć lub zaparzyć w przypadku najbardziej powszechnych potrzeb, które mamy na co dzień. Kiedy nic wielkiego się nam nie dzieje, ale chcielibyśmy zadbać o siebie dodatkowo ziołami. Zacznijmy od trawienia. Fajna mieszanka na trawienie.
Żaneta: Nie chciałabym podawać konkretnych mieszanek, dlatego że ktoś usłyszy o mieszance na trawienie i sobie ją wykupi, a ja wiem, że często trzeba wejść w to głębiej. Zastanowić się, dlaczego ktoś ma problemy z trawieniem. Ktoś będzie miał zgagę, a zgaga może być rezultatem nadkwaśności albo niedokwaśności. Jeżeli mam zgagę i myślę sobie: o, mam nadkwaśność, to muszę wziąć zioła na nadkwaśność, a mam niedokwaśność, to ja sobie jeszcze bardziej pogłębiam problem. Ja opowiem, które zioła można połączyć, ale trzeba wejść w to głębiej. Bez gotowych rozwiązań. Ludzie pytają mnie o to bardzo często – jaką gotową mieszankę polecam. Staram się unikać podawania gotowych. Jeżeli mowa o trawieniu, numer jeden to mniszek. Ziele, kwiat i korzeń. Mają troszeczkę zróżnicowane działanie w zależności od części rośliny, mocniejsze, ale też bardziej wyspecjalizowane. Korzeń będzie działał bardziej na nerki. O mięcie już mówiłyśmy. Szałwia, dziurawiec, koper, kmin, majeranek, tymianek, kolendra, cykoria podróżnik, bylica boże drzewko, pokrzywa. Jeżeli mamy problem z biegunkami to sięgamy po zioła, które mają dużo garbników, czyli kora dębu, kora wierzby. Zioła z garbnikami stosujemy na krótki okres czasu, dlatego że mają działanie ściągające i zmniejszają stopień wchłaniania składników odżywczych, które pobieramy z pokarmem, napojami, suplementami. Przy długotrwałym spożywaniu kory dęby dobrze jest suplementować witaminy z gruby B, szczególnie B1, dlatego że długie stosowanie kory dęby może upośledzać wchłanianie i działanie witamin z grupy B. Jeżeli mamy problem z zaparciami to korzystamy z ziół, które zawierają dużo związków śluzowych i to będzie prawoślaz, ślaz dziki, siemię lniane. Wtedy robimy macerat, czyli wyciągnięcie tych substancji niekoniecznie poprzez zalanie gorącą wodą. Maceraty stosujemy przy tych roślinach, które zawierają dużo związków śluzowych. Zalicza się do tego jeszcze babka płesznik, babka jajowata. Te wszystkie związki będę ładnie działały przeczyszczająco. Stosujemy kilka razy w ciągu dnia. Dodatkowo przy stanach zapalnych żołądka będę działy powlekająco.
Karolina: A czy zioła, które wymieniłaś na trawienie, tak samo sprawdzą się w przypadku wzdęć? Czy możemy tutaj dać znak równości?
Żaneta: Zależy jaka jest przyczyna wzdęć. Czy mamy przyrost jakichś bakterii w jelicie cienkim, czy mamy do czynienia z sibo. Takim rzeczom trzeba się przyglądać i porządnie się zbadać. Jeżeli mamy wzdęcia, bo zjedliśmy dużo fasoli to majeranek, tymianek, mięta pieprzowa, koper włoski, kmin. Możemy kupić kminek w sklepie zielarskim, zmielić go w moździerzu i zalać wrzątkiem. Kumin podobnie. Anyż też nie będzie działał tylko na drogi oddechowe, ale gwiazdki anyżu będę ładnie wspierały pracę jelit. Będą wiatropędne i będą regulowały nasze wzdęcia, z którymi możemy mieć częściej problem.
Karolina: Wspomniałaś wcześniej zgagę. Czy w sytuacji, kiedy nie jesteśmy pewni co jest jej przyczyną, warto w ogóle sięgać po mieszanki w taki intuicyjny sposób?
Żaneta: Przede wszystkim, jeżeli mamy problem ze zgagę (i nie mówię o ciążowej i takiej, która zdarza się czasami) i najczęściej towarzyszy temu refluks pokarmowy, to dobrze udać się do odpowiedniego specjalisty fitoterapeuty, dietetyka. Ja mam bardzo dużo podopiecznych, którzy mają problem z refluksem i ze zgagą. Zwracam u nich uwagę na wiele rzeczy np. na układ hormonalny, bo refluks może być na tle chemicznym. Bardzo często trzeba skorygować dietę, zaleczyć żołądek, dwunastnicę, zwiększyć funkcjonalność wątroby. Ale jeżeli mamy cały czas ten problem i nie towarzyszy temu ciągłe uczucie przepełnienia i tego, że nasz żołądek w ogóle nie trawi, bo zjem kawałek czegoś i to leży tam sześć godzin, mam wrażenie, że to cały czas tam jest i ten układ pokarmowy nie działa, to fajnie na taką zgagę zaparzyć sobie siemię lniane, prawoślaz. Prawoślaz należy troszeczkę zagotować albo ślaz dziki zalać wodą. Babka płesznik lub jajowata to są takie na wpół zielarsko, spożywcze składniki, bo często trafiają do naszych diet, owsianek. Jeżeli mamy większy problem to można spróbować sięgnąć sobie po silniejsze zioła, które będą działały na niekwaśność, czyli piołun i anyż w większych kondensacjach. Mięta, lukrecja, tymianek, korzeń cykorii. Należy spróbować pić je przez kilka dni. Jeżeli będziemy czuć, że jest gorzej to prawdopodobnie mamy nadkwaśność i jeszcze bardziej pobudzamy wydzielanie soku żołądkowego i pogłębiamy ten problem. Można sobie testować, ale często dochodzimy do takiego momentu, że przetestowaliśmy wiele rzeczy i nie wiemy co dalej. Same zioła są cudownym suplementem, dodatkiem do tego, co trzeba zrobić w całym stylu życia. Do wprowadzenia ruchu fizycznego, zmian w diecie, w mindsecie. Możemy pić sobie zioła na wyciszenie i uspokojenie, sięgać po kozłek lekarski, po melisę, lipę, kłącza tataraku, żeby się wyciszyć, ale jeśli nie zmienimy toksycznego środowiska pracy, czy nie przepracujemy pewnych rzeczy np. na terapii, to będziemy cały czas w tym środowisku i zioła za wiele nam nie pomogą. To tak jak codziennie zalewać sobie rękę wrzątkiem, a potem okładać ją babką lancetowatą czy jakąś maścią ziołową, żeby to zagoić. To jest po prostu wtedy bez sensu. Zioła są częścią holistycznego, całościowego podejścia. Ja tak najbardziej lubię. Działamy fitoterapią, ziołami, suplementacją. Często są takie niedobory, gdzie zioła nie wystarczą. Trzeba zadziałać bardzo precyzyjnie, konkretnymi suplementami i odbudować mikroflorę jelitową. Wtedy mamy całość. Plus ruch fizyczny. To jest taki pakiet.
Karolina: Zgadzam się w pełni. Akurat uprzedziłaś moje pytanie, bo podałaś przykład wyciszenia i uspokojenia. Udało mi się wychwycić, że jest to melisa, lipa, kozłek lekarski i kłącza tataraku. Czy coś jeszcze pominęłam w kwestii wyciszenia, uspokojenia, coś co warto pić sobie pod wieczór?
Żaneta: Nie, to są takie główne. Można robić wspaniałe kąpiele z kłącza tataraku. Można zagotować pół kubka w dużym, 5-litrowym garnku i parzyć przez kilka godzin. Potem wlać sobie do wanny. Zioła włożyć w lniany woreczek, umieścić też w wannie i siedzieć 20 min w tej kąpieli. Zioła bardzo ładnie wchłaniają się też przez skórę, dlatego oprócz ich picia i naparów, odwarów, powidełek, maceratów, miodów czy ekstraktów alkoholowych możemy tworzyć kąpiele ziołowe i robić sauny ziołowe. Można je robić tylko na cerę i twarz, a można się rozebrać całkowicie, wejść pod dwa duże koce, które np. ktoś trzyma nad nami. My tak w domu robiliśmy całe dzieciństwo.
Karolina: Ja też tak robiłam. Inhalacja, czyli po prostu wdychanie. Z tego co pamiętam był to chyba olejek eukaliptusowy. Za każdym razem, przy każdy przeziębieniu musiałam ja, a potem też mój brat, siedzieć w tej parze. To było super i działało. Fajnie, że o tym mówisz i że jest tyle komplementarnych działać, które można wykonywać z wykorzystaniem ziół, bo na piciu i jedzeniu się to nie kończy. To jest oczywiście temat na osobną rozmowę, cały podcast albo i pięć książek. W kontrze do uspokojenia, czy są jakieś zioła, które działają pobudzająco? Coś co warto wypić rano na koncentrację i więcej energii?
Żaneta: Myślę.
Karolina: Yerba Mate.
Żaneta: Wszystko to co będzie zawierało pochodne kofeiny. Zielona herbata zawiera też dużo garbników, więc będzie działała ściągająco, jeżeli ktoś ma luźniejsze stolce, biegunki. Nie przychodzi mi teraz nic do głowy co działa energetyzująco. Na sto procent jest. Nie stosuję takich ziół na co dzień, ale na pewno one istnieją. Pomyślę chwilę, jeżeli przyjdzie mi coś do głowy to Ci powiem.
Karolina: Możemy powiedzieć, że jeżeli żyjemy zdrowo i pijemy komplementarnie zioła, to mamy po prostu dużo energii, nasz umysł jest skoncentrowany i nie trzeba się dodatkowo stymulować.
Żaneta: To prawda. Kiedy dbamy o równowagę wszystkich elementów zdrowia to nie potrzebujemy się pobudzać z zewnątrz. Nie potrzebujemy kawy, czarnej herbaty czy nawet mocno zaparzonej zielonej. Jeżeli mamy problem z częstą ospałością, spadkiem energii to trzeba szukać problemu też głębiej. Czy mam jakieś niedobory, czy może mam deficyt kaloryczny, czy może rozwija się jakaś bakteria lub stan zapalny. Jest wiele rzeczy psychosomatycznych, które mogą być przyczyną. Fajnie się temu przyjrzeć głębiej.
Karolina: Na koniec powiedz mi co rekomendujesz pić, kiedy czujemy, że mamy spadek formy i łapie nas przeziębienie. Po prostu, żeby wesprzeć odporność i zareagować, kiedy czujemy, że coś się rozwija.
Żaneta: A jak myślisz? Na co być strzelała?
Karolina: Ja przede wszystkim zaparzyłabym sobie imbir. Do tego cytryna, grzanki z czosnkiem i to jest mój zestaw życiowy. A z ziół to oregano.
Żaneta: Olejek z oregano czy herbata?
Karolina: Mam różne olejki eteryczne. Oczywiście ważne, żeby były wysokiej jakości i z dobrego źródła, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Dosłownie biorę kropelkę takiego oleju na łyżkę wody, bo samej kropelki nie da się przyswoić. Powiem Ci, że to naprawdę działa. Jest to na tyle intensywne, że można spokojnie dodać jedną kropelkę do całego sosu pomidorowego i mieć smak oregano do pizzy.
Żaneta: To prawda. Oregano bardzo mocno stymuluje układ immunologiczny. Osobom chorującym na Hashimoto nie rekomenduje się sięganie po ten olejek, bo chcemy wyciszać układ immunologiczny, żeby nie szalał w autoagresji. Ale wszystko to co kojarzy nam się z przeziębieniem, czyli czosnek, cebula. Mam na myśli nie tylko jedzenie i spożywanie, ale również wąchanie. Ja np. kiedy mam stan zapalny zatok i katar, to kroję cebulę i wrzucam ją do słoika. Cebula jest też rośliną lecznicą. Nakłam chusteczkę na taki słoik, robię dziurkę i wkładam tam nos. Łzy lecą bardzo. Wdychając tę cebulę i pięknie oczyszczają mi się zatoki. Można połączyć dodatkowo to z czosnkiem i imbirem. Można też utrzeć taką pastę – czosnek, cebula.
Karolina: Kurkuma jeszcze!
Żaneta: Oczywiście. Jak najbardziej ze względu na kurkuminę. Na przeziębienie to też jak najbardziej lipa, mniszek (bo zwiększa metabolizm i pomaga pozbyć się toksyn z organizmu). Do tego czarny bez i dzika róża. Bez czarny jako napar – trzy razy dziennie, długo parzony. Można połączyć z lipą. Do tego sproszkowana dzika róża. Dzika róża w proszku to jedno z najlepszych źródeł witaminy C. Żadna witamina C – lewo, prawo, tyło skrętna. Dzika róża to piękne, wspaniałe źródło witaminy C. Cudownie przyswajalnej. Ja mam ją zawsze w lodówce. Biorę na łyżeczkę albo mieszam w wodzie. Ona się nie rozpuszcza. Pytałaś o różne rzeczy. Mówiłyśmy o drogach oddechowych, przeziębieniu. Ja powiedziałabym jeszcze o tym, co jest dobre na miesiączkę, bo dużo kobiet zmaga się z bolesnymi miesiączkami. Chciałabym powtórzyć, że krwawnik, melisa, czarna morwa, rumianek, jasnota – to bardzo fajny zestaw ziół na bolesne miesiączki. Ostatnią rzeczą, o której bym powiedziała to układ moczowy. Bardzo dużo kobiet ma często powracające problemy z infekcjami układu moczowego. Wtedy ziołami też możemy sobie bardzo pomóc. Mogą być to nasiadówki, czyli siedzenie w kąpieli ziołowej. Którą przygotowujemy podobnie jak te kłącza tataraku. Wlewamy duży gar długo parzonych ziół do wanny lub miski i siadamy w nich – uwaga, żeby się nie poparzyć. Brzoza, którą wspomniałam na samym początku i którą teraz możemy zbierać, borówka (jej liście) oprócz tego ziele lubczyku (ten, który dodajemy do potraw), ziele pietruszki (może być to sok, pesto), nawłoć (piękne, żółte kwiaty, które pokrywają łąki) i fiołek trójbarwny. To są zioła, które można połączyć w jedną mieszankę i pić regularnie, jeżeli nawracają infekcje moczowe. Niech będzie. Taki prezent ode mnie. Mieszanka na układ moczowy. Wiele tych ziół jest składnikami fitolizyny, czyli maści, którą stosujemy przy chorobach nerek i nawracających zapaleniach układu moczowego. Lekarze często przypisują fitolizynę tym, którzy mają problemy z nawracającymi infekcjami układu moczowego. Uwaga. Jeżeli masz z tym problem i słuchasz tego, to skonsultuj to ze specjalistą, lekarzem. To nie jest żadna indywidulana porada zielarska, ale wspominamy konkretne substancje i konkretne działanie.
Karolina: Powiem Ci, że dowiedziałam się dzisiaj tylu nowych rzeczy. Zdaję sobie sprawę, że jest to pewnie tylko jakaś namiastka i liźnięcie tematu. Jestem jednak tą osobą, która odpowiada za to, żeby postawić tu kropkę i stwierdzić, że na dzisiaj wystarczy. Na sam koniec mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie. Czy jest jeszcze coś, co uważasz, że warto wiedzieć? Jakiś ważna wskazówka albo często popełniany błąd. Coś na co warto zwrócić uwagę słuchaczy i moją, przy piciu ziół na co dzień.
Żaneta: Chciałabym uczulić, żeby nie podejść do tematu ziół na hura. Hura, wszyscy zaczynamy stosować zioła, bo jest to naturalne, rośnie dookoła i na pewno jest zdrowe. Oczywiście zioła są zdrowe, ale tak jak w poprzedniej rozmowie wspominałyśmy, rośliny lecznicze zawierają konkretne związki czynne. Są to konkretne związki chemiczne, które mają za zadanie zrobić coś w naszym ciele. Są zioła, które są ziołami o bardzo silnym działaniu. Jest ich kilka. Ich listę można znaleźć w podstawowych zbiorach botanicznych i na różnych stronach internetowych poświęconych zielarstwu. Są to powszechnie znane rośliny, a również te, które wydaje nam się, że możemy pić w nieograniczonych ilościach i zalewać się nimi. Chciałabym uczulić, że zioła to nie jest tylko smakowa herbatka. One mają substancje czynne i jeżeli przesadzimy z ziołem źle dobranym, to możemy pogłębić sobie jakiś problem. Jeżeli chcemy tak naprawdę wejść w picie ziół to zachęcam do kupienia zbioru botanicznego, książki zielarskiej. Mamy tego trochę na rynku. Jest teraz bardzo fajna książka dostępna w różnych księgarniach, nazywa się chyba Zielarnia. Została mi polecona ostatnio przez osobę z mojej rodziny. Ja raczej korzystam ze starych książek i encyklopedii, ale tę naprawdę polecam. Przejrzałam ją i jest to fajny zbiór na początek. Korzystałabym z gotowych mieszanek. Nie bałabym się korzystać ze świeżych ziół, o których teraz wspomniałyśmy. W lipcu będzie można zbierać krwawnik i dodawać go do sałatki. To tylko takie małe ostrzeżenie, że zioła mają konkretne działanie. Nie powinniśmy zalewać się nimi na hura. Powinniśmy wiedzieć, dlaczego po nie sięgamy.
Karolina: Jeżeli ktoś czuje, że ma jakiś poważniejszy problem i może właśnie zioła mu pomogą, to powiedz w jaki sposób może się z Tobą skontaktować i jakie usługi oferujesz.
Żaneta: Można się ze mną skontaktować poprzez mojego Instagrama @oh.meal. Przez wiadomość prywatną lub przez maila. Ja oferuję spotkania całościowe. Dietoterapia, fitoterapia, suplementacja. Bardzo szeroko się szkolę w tych tematach. Teraz też za granicą w Stanach Zjednoczonych. Nieustannie poszerzam moją wiedzę. Nocy i dnia nie wystarcza, żeby się dalej uczyć. Na ten moment jak rozmawiamy, to mam troszeczkę przeładowany kalendarz, ale jak najbardziej cały czas to robię i zajmuję się takimi konsultacjami. Pracuję z osobami, które mają problemy z układem pokarmowym, atopowe zapalenie skóry, egzemy, problemy z alergiami pokarmowi, które jest bardzo trudno wykryć, wyleczyć lub których jest po prostu wiele. Sama jestem alergikiem od urodzenia. Często trafiają do mnie osoby, które przeszły wielu specjalistów. Nic nie działa, nie pomaga. Ale są też osoby, które chcą mieć dobrze dobraną, spersonalizowaną mieszankę ziołową, żeby dożywić i wspomóc organizm. Na tych polach działam najbardziej.
Karolina: Żaneta, bardzo Ci dziękuję, że po raz kolejny poświęciłaś dla nas swój czas i swoją wiedzę. Jest to moim zdaniem niesamowita baza informacji. Mam nadzieję, że Twój kalendarz będzie zawsze pełny, ale że znajdzie się tam też miejsce dla osób, które się do Ciebie odezwą. Dziękuję Ci z całego serca i do zobaczenia w kolejnej rozmowie.
Żaneta: Dziękuję. Do zobaczenia. Życzę Wszystkim dużo zdrowia.