PODCAST #111 problemy z tarczycą: nadczynność, niedoczynność i choroba Hashimoto

PODCAST #111 problemy z tarczycą: nadczynność, niedoczynność i choroba Hashimoto

Tarczyca to temat bardzo często poruszany w kontekście naszego zdrowia, a na problemy z nią związane cierpi coraz więcej z nas, szczególnie kobiet. Choroba Hashimoto jest diagnozowana na skalę masową, a my zaczynamy gubić się w gąszczu informacji.

Z pomocą jak zawsze przychodzi Emilia Cesarek, dietetyczka kliniczna, dietoterapeutka, pasjonatka zdrowia jelit, wątroby i naszej gospodarki hormonalnym. W dzisiejszym odcinku wyjaśni nam czym jest i za co odpowiada tarczyca oraz dlaczego tak często nam szwankuje. Dodatkowo dowiemy się czym różni się niedoczynność od nadczynności tarczycy oraz na czym poleca choroba Hashimoto.

Porozmawiamy o tym jak nasz styl życia wpływa na zdrowie tarczycy, w jaki sposób możemy działać profilaktycznie, co należy badać oraz w jaki sposób diagnozować, a potem leczyć konkretne schorzenia. Jak zawsze ogromna baza wiedzy, zapraszam do wysłuchania 🙂

Instagram Emi:

https://www.instagram.com/keepfitinstyle_dietetyk

Blog Emi:

https://keepfitinstyle.pl

Nasze poprzednie odcinki:

  • cykl menstruacyjny i hormony

https://www.youtube.com/watch?v=x1_TZPPmvvI

  • jelita i mikrobiom

https://www.youtube.com/watch?v=pkqzKJBD7b

Posłuchaj na YouTube:

 

Transkrypcja odcinka:

Karolina: Cześć Emi!

Emilia: Cześć! 

Karolina: Bardzo miło mi gościć Cię po raz trzeci. Niestety znowu zdalnie, ale wierzę, że nadrobimy jakimś odcinkiem na żywo w najbliższym czasie. Z Tobą zawsze jest bardzo konkretnie, merytorycznie i ciekawie. Dzisiaj poruszymy temat, który jest maksymalnie aktualny i ważny. Cieszę się, że mogę gościć taką osobę jak Ty, która troszeczkę przybliży i mi i naszym słuchaczom kwestię tarczycy. Z mojego punktu widzenia choroby tarczycy stają się co raz bardziej powszechne i może co raz częściej diagnozowane. Pojawia się także bardzo wiele mitów z czym wiąże się ta dolegliwość, a właściwie dolegliwości, bo to są różnego rodzaju problemy. Mam nadzieję, że dzisiaj to troszeczkę rozjaśnimy i ułatwimy nieco życie osobom, które mogą mieć problemy właśnie z tym narządem, bo chyba o to w tym wszystkim chodzi. Zaczynając od podstaw: powiedz nam do czego służy tarczyca? 

Emilia: Zacznę od tego, że tarczyca jest gruczołem, a nie narządem. 

Karolina: Brawo Karolina! 

Emilia: Bardzo się cieszę, że to powiedziałaś. Nawet celowo nie uprzedziłam Cię wcześniej mówiąc: Karolina, pamiętaj, że to jest gruczoł. Dwie pierwsze rzeczy jakie najczęściej słyszymy to: mam tarczycę albo choruję na tarczycę. Nie podajemy nazwy konkretnej choroby, która jest związana z tym gruczołem. Często mówimy też „ten narząd”, a to jest gruczoł. Ma dwa główne cele: magazynuje oraz wytwarza nasze hormony. Magazynowanie i wytwarzanie hormonów, które odbywa się w naszym gruczole, odpowiada za wszystkie funkcje hormonalne w naszym organizmie. Zdziwię Was już na samym początku, ale zarówno funkcje rozrodcze jak i funkcje naszego ośrodkowego układu nerwowego, funkcje układu pokarmowego są związane ze specyficznymi hormonami. Na te wszystkie hormony tych konkretnych układów wpływa również to jak funkcjonuje nasza tarczyca. Ten gruczoł waży od około dwudziestu do sześćdziesięciu gramów, składa się z dwóch mocno unaczynionych płatów i ma wpływ na to, co dzieje się w całym naszym organizmie. Jest sterownikiem całego naszego organizmu. 

Karolina: Jak ostatnio rozmawialiśmy o jelitach, to też wydawało się, że odpowiadają za wszystko, a tutaj mamy kolejną rzecz w naszym organizmie, w tym przypadku gruczoł, która jest bardzo istotna i bez niej dużo rzeczy może pójść nie tak. Dlaczego gruczoł tarczycy tak często nam szwankuje? Dlatego, że jest powiązany z hormonami? 

Emilia: Tak, jest powiązany z hormonami, ale ważną kwestią jest to, że nasze podwzgórze i przysadka stymulują tarczycę. To co umiejscowione jest na naszej szyi działa pod wpływem tego, co nasza kopułka i głowa zasygnalizuje tarczycy. To, że hormony tarczycy odpowiadają za pewne funkcje nie będzie działało gdy nasze podwzgórze i przysadka nie będą dawały jasnego sygnału, że chcą stymulować tarczycę. Mówiłyśmy kiedyś o jelitach, które są ważne w kontekście tarczycy, a teraz mówimy o tarczycy, która jest tak samo ważna i ma duży wpływ na nasze zdrowie. A teraz idziemy jeszcze wyżej: najpierw jelita, tarczyca, aż w końcu dochodzimy do samego centrum sterowania czyli podwzgórza i przysadki. Wszystko zaczyna się od głowy. Najpierw wytłumaczę Wam jak odbywa się magazynowanie hormonów, a później porozmawiamy o tym na co wpływają. Kobiety bardzo często myślą, że mają destrukcyjną tarczycę, coś się z nią dzieje i pojawia się stan zapalny czy chorobowy. Wydaje się nam, że wystarczy lekarz i leki, które przyjmujemy, ale nie widzimy żadnej zmiany. Zmiana musi się najpierw odbyć na poziomie naszego stylu życia, bo styl życia jest mocno powiązany z naszą głową i psychosomatyką. Tarczyca jest wypełniona tyreoglobuliną. Tyreoglobulina to aminokwas endogenny, czyli taki, który musimy uzupełnić z zewnątrz, gdyż nasz organizm sam go nie produkuje. W tej sytuacji rola diety i dietetyka jest bardzo ważna, bo tyreoglobulina wytwarza się kiedy mamy odpowiednią ilość fenyloalaniny w diecie. Białko będzie pełniło kluczową funkcję w kontekście tyreoglobuliny magazynującej hormony, które badamy, które znamy, które badają kobiety: wolne T3 i T4 –  czyli hormony tarczycy: tyroksyna i trójjodotyronina. Gdy chcemy wiedzieć czy te dwa specyficzne hormony dobrze pracują, musimy pamiętać, że ich magazynem jest właśnie tyreoglobulina, która do odpowiedniego funkcjonowania musi dostać z zewnątrz pewne kofaktory, czyli mikroskładniki pozyskiwane z diety na przykład fenyloalaninę. Nasze hormony – T3 i T4, to nazwy, które zna każda kobieta. Na pewno nie raz słyszałaś: Poszłam sobie zbadać T3, T4 i TSH. Musimy wiedzieć, że T3 i T4 są pochodnymi tyrozyny, czyli są zjodowaną tyrozyną, zjodowanym aminokwasem. Pod wpływem tego, że mamy aminokwas, który dostajemy z diety oraz jod, który jest dla tarczycy najważniejszym i niezbędnym minerałem, to tak naprawdę dopiero z połączenia tyrozyna + jod powstaje tyreoglobulina będąca sakiewką, w której trzymane są hormony ważne dla funkcjonowania organizmu: tyroksyna i trójjodotyna (T3 i T4). Osoby, które mają problemy z tarczycą lub obawiają się o tarczycę powinny wiedzieć, że dietetycznie można na nią wpłynąć. Na przykład gdy mam taką Karolinę, która do mnie przychodzi i mówi, że ma problemy z tarczycą, to najpierw sprawdzam Twoją dietę pod kątem mikroskładników, szczególnie ile masz białka w diecie. Jeżeli wiem, że tyreoglobulina jest aminokwasem, to mając jej niedobory na poziomie białka prawdopodobnie mogą pojawić się problemy  z tarczycą. Kolejną kwestią związaną z podwzgórzem i przysadką są trzy czynniki, które wpływają na naszą tarczycę i na to czy będzie dobrze pracowała. Po pierwsze – niedojadanie, czyli to, że kobiety przewlekle chcą się odchudzać i obcinają sobie podaż energii. W związku z tym podwzgórze i przysadka mówią: Ups, nie będzie dostatecznej ilości energii, nie poruszę tarczycy, która jest związana z funkcjami rozrodczymi. Jeżeli taka kobieta zajdzie w ciążę, to niestety nie pójdzie to dalej. W naszym pierwszy podcaście o hormonach mówiłyśmy, że GNRH porusza dalsze czynności w kontekście płodności i tutaj kolejną kwestią będzie tarczyca, która jest po drodze do jajników oraz nadnerczy i jest stymulowana przez podwzgórze. Zatem niedojadanie będzie jednym z ważniejszych czynników powodujących problemy z tarczycą, ale także przewlekły stres psychosomatyczny. Możemy nawet poruszyć tutaj trochę prywaty, kiedy moje wyniki tarczycy były najgorsze. Jako wrażliwa kobieta mogę śmiało powiedzieć, że rozstanie w związku wpłynęło na to, że moja tarczyca od razu zareagowała. Może nie tyle moja tarczyca, co przysadka, bo TSH, czyli hormon, który badają sobie kobiety nie jest hormonem tarczycy, a przysadki. TSH określa pewne funkcje wpływające na tarczycę. Określa je dlatego, że dzięki TSH tarczyca dostaje na odpowiednim poziomie sygnał do wydzielania T3 i T4. Stres psychosomatyczny może powodować nieudana relacja lub nieudane relacje z ludźmi, praca, której nie lubimy lub niedosypianie. Stresem może być także to gdybym dziś podczas naszego podcastu cały czas pukała w stół. Na pewno po chwili powiedziałabyś: Emi, weź przestań, bo mnie to rozprasza. Byłby to dla Ciebie taki trigger, pewnego rodzaju stres. Zatem każdego rodzaju stres będzie mocno wpływał na prawidłowe funkcjonowanie tarczycy. Należy jeszcze wspomnieć o przetrenowaniu, bo kobiety są co raz bardziej aktywne, uprawiają dużo sportu, troszczą się o figurę oraz ciało. Przetrenowanie może być także źródłem stresu, a tarczyca bardzo tego nie lubi. Podsumowując, niedojadanie, stres psychosomatyczny i stres wynikający z nadmiernej ilości aktywności fizycznej w kontekście tego ile spożywamy kilokalorii źle wpływają na funkcjonowanie tarczycy. Nasza tarczyca nie lubi takiej sytuacji kiedy kobieta jest zajechana, czyli ledwie widzi na oczy, ale trening jest najważniejszy, makro się zgadza, trener mi napisał tylko tyle kilokalorii, więc nie mogę zjeść więcej. Wtedy podwzgórze i przysadka dostają sygnał: jest niestabilnie, nie jest tak jakbym chciał, jestem w niebezpieczeństwie, muszę blokować funkcje tarczycy. Wówczas hormony tarczycy zaczynają spadać i TSH zaczyna wzrastać, co wskazuje na przewlekły stres. Czasami w gabinecie oglądam takie wyniki, a kobieta mówi, że u niej wszystko w porządku i dalej chce się odchudzać, a ma wory pod oczami i ledwo widzi. Jej TSH jest na poziomie trzy, cztery, więc w tym przypadku zalecam zadbanie o sen i kilokalorie. 

Karolina: Mam wrażenie, że dzisiejsze czasy mało służą naszej tarczycy i wielu osobom może zapalić się lampka. Również mi. Szczególnie w kontekście stresu. Wspomniałaś o wszystkich rzeczach związanych ze stylem życia, a jaką rolę w zdrowiu tarczycy odgrywają geny? Czasami mówi się, że u mnie w rodzinie są problemy z tarczycą. 

Emilia: Najważniejszą kwestią w kontekście genów i genetyki jest to, że one wcale nie muszą wybuchnąć. Jeżeli mamy genetycznie zapisaną chorobę Hashimoto, Gravesa-Basedova czy inne choroby autoimmunologiczne, to musimy pamiętać, że nasz lifestyle będzie wpływał na to czy uaktywnią się w naszym życiu. To wygląda trochę jak strzelanie z pistoletu do dziesiątki. Czekamy kiedy nasz styl życia pociągnie za spust i nastąpi wybuch choroby autoimmunologicznej. Robiłam sobie kiedyś testy genetyczne, bo jestem freakiem i dość mocno siedzę w tej dziedzinie. Zanim cokolwiek polecę ludziom najpierw sama to badam, testuję, patrzę jak wygląda. Ja na przykład nie mam tendencji do choroby Hashimoto. Moja genetyka czegoś takiego nie przewiduje. Jednak patrząc na objawy sama powiedziałabym, że chyba się tu maluje jakiś Hashi, bo jestem zmęczona i zestresowana, więc pretendowałabym do choroby Hashimoto. Mam też ogromne predyspozycje do odwrotnej choroby, choroby Gravesa-Basedova, czyli nie do niedoczynności, a nadczynności i zupełnie nie zwróciłabym na to uwagi. Nigdy nie odczułam objawów tej choroby. Te geny gdzieś tam są, ale mój lifestyle nigdy ich nie wywołał. Genetyka ma ogromne znaczenie w różnych sytuacjach. Nie tylko w kontekście samej tarczycy, ale też w kontekście chorób zapalnych jelit, chorób skóry i innych. To jak nasz organizm będzie się zachowywał zależy od tego jak my o niego zadbamy. 

Karolina: Wydaje mi się, że lubimy nakładać na siebie przepowiednie. Zakładamy, że skoro ktoś tak miał, to my też tak będziemy mieć i wtedy tracimy swoją sprawczość. Moim zdaniem, to że właśnie w nas jest ta siła żeby zadbać o swoje zdrowie jest bardzo pocieszające i pokrzepiające. Tak jak powiedziałaś, możliwe, że te geny gdzieś w nas są, ale dbając o siebie nie pozwolimy im dojść do głosu. Powiedziałaś także, że ktoś do Ciebie przychodzi i mówi, że ma problemy z tarczycą. Brzmi to dość enigmatycznie. Co to znaczy? Jakie objawy mogłyby zasugerować, że warto zainteresować się dbaniem o tarczycę? 

Emilia: Mamy dwie możliwości jeżeli chodzi o tarczycę: nadczynność lub niedoczynność. Bardzo dużo kobiet nie zdaje sobie sprawy, że często problem z płodnością, to będzie niedoczynność tarczycy. Nie wystarczy, że za pomocą leków uregulujemy hormony płciowe czyli odpowiednią ilość estradiolu, progesteronu, prolaktyny, bo niedoczynność tarczycy także często jest sprawcą osłabienia płodności. Niedoczynność tarczycy u kobiety w ciąży może mieć wpływ na płód, na dziecko i prowadzić do kretynizmu. Z tego powodu lekarze bardzo dbają o tarczycę kobiet w ciąży i starają się ją mocno kontrolować. Często jest tak, że kobieta przed ciążą w ogóle nie ma objawów niedoczynności mimo, że ma do tego tendencję genetyczną. Dopiero gdy zachodzi w ciążę układ odpornościowy zaczyna być stymulowany, bo zaczyna bardziej pracować i wtedy niedoczynność czy niedoczynność Hashimoto zaczynają się ujawniać. Wówczas należy wprowadzić lek, bo jest to konieczne dla zdrowia naszego malucha. Tarczyca będzie odpowiadała za funkcje rozrodcze, za odpowiednie utrzymanie rozwoju płodu i nasz wzrost. Gdyby nie hormony tarczycy, to mielibyśmy maksymalnie do stu pięćdziesięciu centymetrów wzrostu. Ale nie jest tak, że jeżeli ktoś ma mniej niż sto pięćdziesiąt centymetrów, to ma problemy z tarczycą. Kolejna kwestia – metabolizm, problemy z wagą. Niesprawnie pracujące hormony tarczycy będą osłabiały metabolizm o trzydzieści procent. To bardo dużo. Dokładnie obrazuje to sytuacja, w której kobiety mówią, że się starają, próbują, ale im nie wychodzi. Zdrowy metabolizm polega na byciu świadomym tego, że gdy zjemy za dużo, to przybędzie nam dwa kilo, a gdy obetniemy ilość jedzenia, to zaczniemy chudnąć. Zdrowe ciało, zdrowa gospodarka hormonalna, czyli chudnę i tyję w odpowiednim czasie.

Układ sercowo-naczyniowy – to już jest kwestia bardziej kliniczna, a nie związana z wyglądem naszego ciała, jest bardzo zależny od tarczycy. Podobnie czynności naszego szkieletu. Szczególnie u kobiet przy menopauzie. W momencie kiedy estrogeny spadają, kiedy zaczyna się moment przekwitania i dodatkowo tarczyca jest niedoczynna, to istnieje ogromne ryzyko złamań i pojawiają się problemy z osteoporozą. Libido również zależy od naszej tarczycy. Jeżeli hormony tarczycy nie są na odpowiednio wysokim poziomie, to nasze libido będzie spadać. U osób z chorobą Hashimoto czy niedoczynnością widoczne są codzienne problemy z pamięcią, koncentracją, pojawia się wzmożona senność. To wszystko poprzez sprzężenie zwrotne jest sygnałem, że coś zaczyna się dziać. Stajemy się niestabilni, senni, osowiali. Warto także wspomnieć o pasażu jelitowym, który bardzo często widoczny jest w problemach jelitowych. Na przykład kobieta z niedoczynnością tarczycy może skarżyć się na notoryczne zaparcia, które będą powodowały kilkanaście innych problemów. Nie będzie chodziło jedynie o problem samej dysfunkcji czy problem z wypróżnianiem i ciężkością jelit, ale także o zwrotny obieg estrogenami, które dostaną się z powrotem do krwiobiegu. Będą aktywne w tkance tłuszczowej, będą aktywne endokrynnie i mogą powodować nowotworzenie na poziomie raka piersi czy szyjki macicy. Tarczyca to nie tylko kwestia tego czy szybko schudnę, czy nie. Hormony tarczycy powiązane są z wieloma innymi kwestiami: płodnością, wzrostem, układem sercowo-naczyniowym, układem szkieletowym, libidem, pasażem jelitowym i ośrodkowym układem nerwowym, a także z krwiotworzeniem i utrzymaniem ciepłoty naszego ciała. Zanim powiemy sobie, że możemy mieć dwa rodzaje problemów z tarczycą musimy zrozumieć na czym to wszystko polega i zdać sobie sprawę, że hormony są dla nas niesamowicie ważne. Chciałaś teraz zapytać mnie o odmiany chorób tarczycy czy o same objawy? A może powinnyśmy połączyć te dwie kwestie? 

Karolina: Wydaje mi się, że z perspektywy osoby, która nie czuje się pewnie w tym temacie najistotniejsze jest aby mogła samodzielnie wyłapać, że coś jest nie tak i na podstawie tych poszlak dojść do tego czy chodzi o niedoczynność czy nadczynność. Zakładam, że można  wyczytać to z badań, ale to właśnie organizm daje nam pierwszy sygnał że coś się dzieje i warto iść się zbadać oraz zadbać o siebie. 

Emilia: Najprostszy i najważniejszy podział jeżeli chodzi o tarczycę to nadczynność i niedoczynność. Pierwsza i podstawowa różnica między tymi dwoma odłamami chorób tarczycy dotyczy ilości hormonów. Niedoczynność to niedobory hormonów tarczycy, a nadczynność to ich nadprodukcja. Mogłoby się wydawać, że nadczynność jest fajniejsza, bo mamy więcej hormonów, więc szybciej chudniemy. Właśnie w ten sposób myślą kobiety. 

Karolina: Serio? 

Emilia: Dokładnie. Kobiety, które przed zawodami fitness-bikini chcą szybko zredukować masę ciała, pobudzić swój metabolizm bardzo często wprowadzają sobie z zewnątrz aktywny hormon tarczycy do obiegu, żeby ten przyspieszył ich metabolizm. Wtedy forma się zgadza, mamy więcej energii, bo hormony odpowiadają za nasze samopoczucie. W momencie gdy mamy taką kobietkę trenującą sześć razy w tygodniu, plus cardio, która jest przemęczona, spożywa małą ilość kilokalorii, bo sylwetka musi mieć niski poziom tkanki tłuszczowej. W takiej sytuacji wyłączają się funkcje rozrodcze, hormony tarczycy spadają, więc wprowadzamy je z zewnątrz, aby nakręcać metabolizm i utrzymać dobre samopoczucie. Jeżeli chodzi o niedoczynność, to objawów będzie znacznie więcej niż w przypadku nadczynności. Przede wszystkim kobieta będzie czuła się bardzo osłabiona, ospała, zmęczona. Zawsze kiedy pytam o problemy z tarczycą, niewyregulowane hormony tarczycy, to u kobiet będzie pojawiała się senność. Mówię 'u kobiet’, bo to one najczęściej mają problem z niedoczynnością tarczycy czy niedoczynnością tarczycy Hashimoto. Zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn pojawi się niskie libido, przemęczenie, ospałość, ale także sztywność mięśni, słaba regeneracja po treningu, bóle stawów, osłabiony układ odpornościowy, notoryczne przeziębienia. Ponadto problemy z wytworami naskórka: suchość skóry, osłabienie i wysuszenie włosów, problemy z rozczesywaniem, powstawanie kołtunów, nadmierne wypadanie. Przy niedoczynności tarczycy kobiety wyciągają włosy garściami – to jeden z głównych objawów. Pojawiają się także trudności z odchudzaniem, odkładanie tkanki tłuszczowej przede wszystkim w okolicy brzucha. Bardzo często odnotowuje się słabą tolerancję zimna. Takim osobom jest ciągle zimno, mają zimne dłonie, stopy, nos. Hormony tarczycy odpowiadają też za sterowanie naszą gospodarką wodno-elektrolitową, która wpływa na nadnercza. Może więc wystąpić zatrzymanie wody. Kiedyś Maffashion, która ma niedoczynność tarczycy Hashimoto wstawiła zdjęcia i zarzucano jej, że zbyt mocno się retuszuje.  

Karolina: Tak, zarzucano jej, że ma coś z twarzą. 

Emilia: Dokładnie. Przy niedoczynności tarczycy może mieć takie momenty, kiedy jej hormony są rozregulowane i robi się tak zwany obrzęk śluzowaty. Buzia przyjmuje wygląd księżyca w pełni i traci rysy twarzy. W pewnym momencie buzia będzie wyglądała właśnie w ten sposób, a gdy wypoczniemy, opadnie stres i ustabilizujemy hormony tarczycy – wszystko wróci do normy. Nie wykluczone, że u niej też tak było. Zatrzymanie wody, opuchnięcie i obrzęk to częste sygnały ze strony niedoczynności. Gdybym miała podać trzy najważniejsze byłyby to: problemy z wytworami naskórka (suchość skóry, wypadające na potęgę włosy), ospałość oraz osłabienie i niemożność schudnięcia, czyli nie ważne co będę robić, to i tak nie schudnę. Często nazywam to takim stanem: nie poznaję się w lustrze. Patrzę i mówię: 'to nie jestem ja, co się ze mną dzieje?’. Jestem otępiona, osłabiona. Cały organizm się przeciwko nam zbuntował. Nadczynność będzie zupełnie odwrotną sytuacją w kontekście niedoczynności. Przede wszystkim będzie to duża nadpobudliwość, takie ADHD, okołatanie serca, drżenie rąk, bardzo szybkie chudnięcie, duża potliwość. Mogą występować zaburzenia miesiączkowania, uczucie gorąca, ciepłe poliki. Najważniejszymi objawami nadczynności będzie to, że szybko chudniemy, jesteśmy nakręceni, cały czas drżymy i nie wiemy co się z nami dzieje. Takie objawy pojawiają się zdecydowanie rzadziej niż przy niedoczynności.  Powiedziałabym, że niedoczynność jest u wszystkich królową. Przynajmniej raz w życiu, przynajmniej jako kobiety, przejdziemy taką delikatną niedoczynność tarczycy. Nasz styl życia po prostu nas do tego zmusza. Nie jesteśmy dla siebie łaskawe i nasze tarczyce dostają ostro w kość. Ja sama jak patrzę na własne wyniki badań, to widzę kiedy hormony tarczycy spadają i kiedy niemądrze prowadzę swoją dietę. Zapytałaś mnie czy jestem zwolennikiem czy przeciwnikiem detoksów. Jeżeli jest jednodniowy, to spoko. Wcześniej powiedziałyśmy, że do prawidłowego funkcjonowania tyreoglobuliny, która jest aminokwasem potrzebujemy pełnego aminogramu czyli białka. Zatem jeżeli ktoś jest na poście Dąbrowskiej i przez trzydzieści dni czy czterdzieści dni je tylko warzywa, to może sobie nieźle nabroić, gdyż w tej diecie nie ma nawet jednej trzeciej dziennego zapotrzebowania na białko dla kobiety. Kiedy zrobimy sobie badania przed postem i po poście, to zauważmy różnicę w tym, że hormony tarczycy spadają. Ale nie spadają dlatego, że post jest niskokaloryczny, ale przede wszystkim brakuje białka czyli podstawy. Diety wegańskie czy wegetariańskie, które uwielbiam za ich różnorodność i zabawę smakami, muszą być dobrze skomponowane i zawierać białko. Taka dieta nie może polegać na tym, że jem sałatę, pomidora, ogórka i paprykę, polewam sobie oliwą. Owszem, to jest zdrowe, ale brakuje tam pewnych mikroelementów, które dla naszej tarczycy będą bardzo ważne.

Karolina: Powiem Ci, że ciężko jest nawigować w świecie zdrowia, ale badania są tutaj ważną kwestią. Jeżeli zauważymy jakieś niepokojące objawy, to kolejnym krokiem powinno być sprawdzenie tego w liczbach. Jak zatem należy się badać i diagnozować niedoczynność oraz nadczynność tarczycy?

Emilia: Jeżeli chodzi o  niedoczynność i nadczynność tarczycy, to podstawowe badania wyglądają tak samo. Na start wykonujemy badanie TSH, które określa jak funkcjonuje nasza przysadka, a następnie badamy hormony wolne czyli FT3 i FT4 – najważniejsze hormony jakie wydziela nasza tarczyca. Niedoczynność i nadczynność wskazuje na to czy mamy nadmiar czy niedobór hormonów, ale z hormonami także związane są choroby autoimmunologiczne, które występują kiedy nasz układ odpornościowy jest osłabiony. W przypadku niedoczynności tarczycy może być to Hashimoto, a w przypadku nadczynności tarczycy choroba Gravesa-Basedova. Te dwie choroby mogą się ze sobą połączyć lub można przejść z jednej w drugą. To zależy od tego jak obecnie wygląda nasz lifestyle, nasze dbanie o tarczycę i jej leczenie. Jeżeli chcemy zbadać przeciwciała w kontekście Hashimoto: anty-TPO i anty-TG, to możemy takie badanie dołożyć do podstawowych.  wyników TSH, FT3 i FT4. Zaś w przypadku nadczynności, czyli Gravesa-Basedova będą to TRAby. Poza badaniami serologicznymi można wykonać badanie ultrasonograficzne, czyli USG, podczas którego sprawdzamy jak wygląda nasz gruczoł: czy się zmniejsza, czy ma jakiś naciek limfocytarny, czy występują guzki lub wole, czy pojawił się stan zapalny. Ważną kwestią jest to żeby zobaczyć czy same wyniki badań cokolwiek pokazują, bo możemy mieć niedoczynność tarczycy, która nie będzie Hashimoto, chociaż badania jasno pokazują, że dziewięćdziesiąt procent niedoczynności tarczycy raczej będzie związana z Hashimoto. Kiedy rozmawiam z jednym z moich ulubionych lekarzy, z którym pracuję, to często pytam go jakie czynniki wywołują Hashimoto. Zawsze odpowiada, że są dwa: niedobory pokarmowe, czyli typ mikroelementów, którymi wysycona jest tarczyca: selen, cynk, miedź, żelazo, jod oraz stres. Bardzo często gdy tracimy kogoś bliskiego, mamy wypadek, coś przełomowego, nieprzyjemnego wydarzyło się w naszym życiu i ten gen nagle wybucha. Stres, niedosypianie, niedojadanie. Wczoraj dostałam takiego maila: 'Pani Emilio, ta dieta jest super, ale jestem akurat trzeci dzień po rozstaniu z moim chłopakiem. Bardzo to przeżywam, nic nie mogę jeść. Nawet koktajl nie przechodzi mi przez gardło. Co mam zrobić?’ Możemy pracować nawet z najlepszym dietetykiem, który ustawi nam dietę i suplementację, ale przychodzi czynnik zewnętrzny, triggeruje nasz ośrodkowy układ nerwowy i wszystko się sypie. Pokonanie trudnych sytuacji życiowych staje się ważniejsze niż liczenie kilokalorii i kładzenie produktów na wagę. Taka osoba nagle przestaje jeść, wyłącza się, traci smak, zapach, chce leżeć lub będzie biegać i się zajeżdżać, co nie będzie obojętne dla jej tarczycy. Wówczas ekspresja genów zaczyna się posuwać, pojawia się wybuch, a wraz z nim choroba autoimmunologiczna. Hashimoto czy Graves-Basedov rozwijają się w perspektywie czasu. Mogą trwać miesiąc lub wybuchnąć jednorazowo, bo akurat coś złego wydarzyło się w naszym życiu, a czasami zdarza się, że trwają nawet rok. Załóżmy, że mamy taką panią, która od dziesięciu lat pracuje w korporacji. Nie lubi swojej pracy. Jest wiecznie zmęczona, niewyspana. Zakłada garnitur i idzie tam, bo po prostu musi. Prowadząc taki styl życia triggeruje swój ośrodkowy układ nerwowy. Kiedy coś się w jej życiu  zadzieje np. ktoś ją zwolni, straci pracę, która była dla niej całym światem, wówczas cały układ odpornościowy puszcza adrenalinę, noradrenalinę. Hormony spadają i pojawia się Hashimoto – choroba tarczycy. Po raz kolejny podkreślę, że lifestyle, który prowadzimy jest niesamowicie istotny, bo nasza tarczyca jest niezwykle wrażliwa na to, co się dzieje w naszym życiu. Uważam, że bardzo powinniśmy dbać o psychosomatykę w kontekście funkcjonowania naszej gospodarki hormonalnej, a nie tylko o samą fizyczność, czyli ile jemy białka, tłuszczy i węglowodanów. Wystarczy standardowa pełnowartościowa dieta: śniadanie, obiad, kolacja. Psychika będzie odgrywała tutaj kluczową rolę w tym czy coś się nam uaktywni czy nie. 

Karolina: Czy rekomendowałabyś osobom, które robią takie badania żeby omówiły je ze specjalistą? Tak żeby ta osoba mogła stwierdzić czy jest to po prostu niedoczynność czy już Hashimoto. Często sami bawimy się w diagnozowanie siebie i różnie może się to skończyć. 

Emilia: Oczywiście, że tak. Jestem jak najbardziej za. Jeżeli chodzi o niedoczynność jak i o nadczynność tarczycy, to oprócz tego, że robimy sobie badania i coś nam w nich wychodzi, to dodatkowo możemy sprawdzić na jakim poziomie jest ta niedoczynność czy nadczynność. Mamy różne rodzaje niedoczynności: subkliniczna niedoczynność tarczycy, czyli kompletny początek choroby. W tym przypadku TSH jest delikatnie podniesione, pojawia się wpływ na przysadkę, ale hormony tarczycy – T3 i T4 będą w normie. W kolejnym rodzaju niedoczynności TSH pozostaje podniesione, ale wciąż mamy narastające objawy, co raz gorzej się czujemy. T3 oraz T4 będą  zbliżały się do dolnej granicy normy. Co wskazuje na wtórne występowanie niedoczynności tarczycy i prawdopodobnie coś już poczyniło się na tym gruczole. W takim przypadku warto zrobić USG na cito. Trzecia odmiana, to trzeciorzędowa niedoczynność tarczycy. W tym przypadku widzimy, że hormony praktycznie nie istnieją, samopoczucie jest na bardzo niskim poziomie i należy wprowadzić leczenie. Przy subklinicznej niedoczynności tarczycy zanim poproszę żeby taka osoba poszła do lekarza, najpierw pytam jak tam sen, regeneracja. Oferuję współpracę z psychologiem lub proponuję uzupełnienie diety oraz odpuszczenie redukcji na pół roku (albo leki, albo redukcja). Jeżeli porozmawiamy z takimi ludźmi, dobrze im wszystko wytłumaczymy, to one z dziesięciu punktów, które mają na liście nagle stwierdzają, że: odpuszczam pracę, nie będę najlepszą panią manager na świecie. Po prostu pasują. Trochę to teraz przerysowuję, bo nie jest łatwo tak zmienić wszystko z dnia na dzień. Należy sobie wszystko powoli poukładać: popracować z psychologiem, wyspać się, położyć nacisk na sen i nagle się to zmienia. Mimo mojej świadomości, okularów blokujących, mimo suplementacji, mimo wiedzy, którą posiadam bo przecież pracuję z tym na co dzień – też jestem tylko człowiekiem. Nie wyśpię się, nie dojem, stresuję się psychosomatycznie. Staram się dużo pracować psychosomatycznie, żeby wiedzieć co robić, kiedy nastąpi niespodziewany 'bum’ w moim życiu. Wiem, że to nie jest koniec świata, jutro się obudzę i prawdopodobnie dam sobie ze wszystkim radę. Problem występuje wtedy, kiedy tego nie zrobimy. 

Karolina: Przepraszam, że wejdę Ci w słowo, ale powtarzasz, że trzeba się skupić na psychosomatyce, co przez to rozumiesz? To dla tych osób, które może nie wiedzą co masz na myśli. 

Emilia: W skrócie mówiąc chodzi o pracę nad naszą głową. Mamy dwie osoby, które różnie zareagują na stres. Jedna osoba, kiedy rozstanie się z kimś bliskim powie: widocznie tak musiało być teraz zajmę się sobą, mam chwile słabości, ale znam swoją wartość, przeanalizuję to trochę, spojrzę na to z dystansem, zobaczę, co się wydarzy. A druga osoba będzie płakać, rzuci się w wir imprezowania i powie: mój świat się skończył. Wchodzimy tutaj w takie czynniki jak: niezależność, zależność od kogoś, współzależność, to jak do siebie podchodzimy, jakie mamy poczucie własnej wartości. Nie mam tutaj na myśli tego żeby być pewnym siebie cwaniakiem czy nie wiadomo kim. Warto po prostu wierzyć, że damy sobie radę w życiu i nie ważne co będzie się działo jesteśmy stabilni emocjonalnie. Mam taki duży plakat, gdzie jest wypisane dziewięć różnych emocji i uważam, że ważną kwestią jest umiejętność dysponowania naszymi emocjami. Podam Wam super przykład. Jesteśmy w mega stresującej pracy na przykład pracujemy w szpitalu. Możemy nawet być piłkarzem na boisku – tam jest adrenalina, przekleństwa, stres. Taki piłkarz posługuje się wtedy takimi emocjami jak: strach, odwaga, stres – to niesamowite wyzwanie. Ale wraca do domu, wita go mały synek i ma dwie opcje do wyboru: albo się na niego wydrze i powie: idź mi stąd, bo miałem ciężki dzień w pracy i dziecko się wtedy zastanawia co złego zrobiło, że tata przelał na nie swoje frustracje lub może pomyśleć, że w pracy było słabo, ale przede mną stoi mój najważniejszy syn, mój maluszek, który przyszedł do mnie żebym się do niego przytulił. Teraz moją emocją jest dom, miłość. Wiadomo, że tyłu głowy będzie kiepski trening, ale umiejętność przełączania emocji między tym, że nie wywalamy ich na innych, czyli jesteśmy stabilni emocjonalnie, to będzie coś co będzie budowało nam fajne życie. Ktoś mi napisał nieprzyjemnego maila, ale rano się obudzę i spróbuję na niego odpisać. Ale istnieje inny typ ludzi, którzy dostają nieprzyjemnego maila i zaczyna się konwersacja, która bardzo podnosi Ci ciśnienie, do tego stopnia, że zaczyna pulsować Ci głowa. Właśnie to mam na myśli przez psychosomatykę, która odbije się na naszej tarczycy. Nie ma ku temu żadnych wątpliwości. 

Karolina: Dobrze, ze o tym mówisz. Myślę, że nadal wolimy po prostu pójść po receptę, wziąć lek na nasze schorzenie i nie patrzymy na problem holistycznie. Chociaż i tak widzę ogromną zmianę. Ludzie zaczynają zwiększać swoją świadomość i edukować się. Jeżeli dostajemy diagnozę o chorobie często uważamy, że to jest wyrok i ta choroba z nami zostanie nawet jeśli będziemy pracować nad psychosomatyką i lepiej jeść. Czy zawsze jest tak, że będziemy brać te leki przez kilkadziesiąt lat naszego życia? Czy może nadchodzi moment, kiedy można powiedzieć: wyleczyłam tarczycę? Nawet jeżeli jest to zaawansowane stadium? 

Emilia: W tym momencie zazwyczaj odpowiadam pytaniem na pytanie. Dlaczego my się tak strasznie boimy tych leków? Jeżeli doprowadziliśmy już do takiego skrajnego problemu z tarczycą, czyli nie ogarnęliśmy tych dwóch czy trzech wcześniejszych etapów, które doprowadziły nas do tego skrajnego i mamy możliwość skorzystania z leku, który poprawi nam życie, a my wyciągniemy z tego lekcję i powiemy: okej, będę brał jedną pigułkę dziennie i zaopiekuje się sobą, żeby nie było gorzej, to czemu nie? Jeżeli możemy zrobić wszystko żeby nie przyjmować tych syntetycznych hormonów, czyli tych wprowadzanych z zewnątrz, to oczywiście jestem za. Musimy jednak pamiętać, że większą krzywdę robimy swojemu organizmowi, kiedy na siłę nie chcemy ustabilizować hormonów tarczycy. Bardzo ważną kwestią jest także to jak wygląda gruczoł. Jeżeli jest malutki i nie ma możliwości produkcji odpowiedniej ilości hormonów, to nie zmuszajmy go do tego, bo stwarzamy mu dodatkowy stres. Jeżeli on już sobie nie radzi to pozwólmy mu się przystymulować używając do tego chociażby małej dawki hormonu. W przypadku destrukcji na poziomie tarczycy, czyli zapalenie tarczycy, Hashimoto – najczęściej występujący problem, czy też przewlekłe limfocytarne zapalenie gruczołu tarczycowego, nie ma możliwości, aby choroba się cofnęła. Choroba może wejść w remisję, możemy wyciszyć jej stan. Wówczas nasz układ odpornościowy będzie atakował własny gruczoł za sprawą tego jak wygląda nasza dieta lub jak wprowadzimy suplementację pod kątem przeciwzapalności. Dużą rolę odgrywa sen. Melatonina jest największym antyoksydantem. Jeżeli nie śpimy, nie regeneruje się nasze podwzgórze i przysadka, nie będzie to wpływało na nasz układ odpornościowy, a układ odpornościowy – osłabiony przy chorobie Hashimoto, będzie oddziaływał na to, że przeciwciała będą się pojawiały cały czas. Dojdzie do ataku autoimmunologicznego na nasze TG i TPO. Jeżeli leki mają nam pomóc wyciszyć ten stan i ustabilizować tarczycę, to nie powinniśmy się ich bać. Zacznijmy od małej dawki leku, ogarnijmy to czego już jesteśmy świadomi i co zaniedbaliśmy na poprzednich etapach, a na pewno z czasem powiemy: Wow! W końcu czuję się sobą! Warto zadać sobie pytanie czy lepiej nie czuć się sobą i nie przyjmować leków dla zasady, bo nie, bo nie będę przyjmować czy lepiej ustabilizować naszą tarczycę? Dzięki temu pasaż jelitowy i wypróżnianie się poprawiają, układ sercowo-naczyniowy i układ kostny będą lepiej funkcjonować, nasza psychosomatyka i  samopoczucie ulegną poprawie i będzie nam się chciało cokolwiek zrobić. Jeżeli przychodzisz do dobrego dietetyka i on mówi: Pani Kasiu, spróbujmy zbić TSH na zasadzie: psychosomatyka, sen, regeneracja, doborowa dieta, zero minusa kalorycznego, zero przewlekłej aktywności  fizycznej, która może panią stresować – prostujemy to przez półtora miesiąca lub dwa i robimy wyniki badań, a jeżeli one nadal się nie poprawiają i hormony tarczycy są bardzo niskie, a na przykład TSH nam ładnie spadło, to znaczy, że warto je wspomóc. W takim przypadku oznacza to, że tarczyca jest bardzo mała i uszkodzona i powinniśmy udać się po lek. Znam dużo fajnych dietetyków, którzy zajmują się tarczycą, ale w momencie gdy zaszli w ciążę tarczyca powiedziała: gdy byłaś sama, wszystko było w porządku, dbałaś o siebie, a ja dawałam radę, ale jak przyszedł maluszek, który dodatkowo ciągnie składniki odżywcze, to przepraszam, ale jestem za malutka i nie już daję rady i wtedy wprowadzamy ten hormon z zewnątrz, żeby i dla płodu i dla dzieciaczka wszystko było dobrze i żeby mama się nie męczyła, żeby po ciąży gdy przychodzi większy stres: niedosypianie, karmienie w nocy, ból nie pojawiła się choroba. Istnieje jeszcze coś takiego jak poporodowe zapalenie tarczycy. Wtedy w momencie narodzin dziecka pod wpływem mocnej, uderzeniowej fali układ odpornościowy, który trzyma ciążę nagle puszcza i do roku po porodzie następuje wybuch choroby autoimmunologicznej. Zatem nie jestem przeciwna żeby wprowadzić lek, ale trzeba go połączyć ze zmianą stylu życia. Może zdarzyć się, że będziemy przyjmować leki do końca życia, ale najważniejsze jest to, żeby się sobą opiekować i zostać na jak najniższej dawce przez długi czas. 

Karolina: Czyli po raz kolejny jest to kwestia indywidualna. Nie ma takiej zasady, że to jest wyleczalne, a to nie jest wyleczalne lub leki się odstawia albo nie, tylko każdy pracuje ze swoim ciałem, ze swoim ekspertem i efekty może być różny. Nie ma co wszystkich straszyć ani pocieszać. Zatem chyba akceptacja jest jedyną opcją. 

Emilia: Dokładnie tak: akceptacja, praca i świadomość. Wiem, że to brzmi dziwnie kiedy mówię, że fajnie byłoby trafić w ręce dobrego specjalisty, ale nie zawsze trafimy do takiego jakiego byśmy chcieli lub nie zostajemy odpowiednio zdiagnozowani. Dziś mamy ogromne możliwości jeżeli chodzi o świadomość. Widzę po moich podopiecznych, którzy idą do lekarza, a on mówi, że nie ma co kombinować, a oni wtedy odpowiadają, że sprawdzili, iż TSH powinno być w okolicach dwójki, a jeżeli doktor mówi, że jeden/ dwa, to jest taki poziom, przy którym mogę zajść w ciążę, a ja jej teraz nie planuję i mam trzy to czemu nie możemy tego zbić? Co za różnica czy ja chcę zajść teraz w ciążę czy za miesiąc? Mając wiedzę i świadomość domagamy się swojego. Jest co raz więcej blogów, kalkulatorów hormonów tarczycy. Cieszy mnie to, że ludzie chcą się tym zainteresować, sami badają i mówią: o, to jest bardzo nisko, a tak będzie za dwa miesiące kiedy się wyśpię i odpocznę. Jest jeszcze jedna rzecz, której nie poruszyłyśmy. Bardzo ważną kwestią w funkcjonowaniu naszych hormonów tarczycy jest to jak funkcjonuje nasz układ pokarmowy. Istnieje jeszcze coś takiego jak konwersja tarczycy, czyli zamiana naszych hormonów z mniej aktywnych na bardziej aktywne. Gdy porównamy T3 i T4, to T4 jest hormonem mniej aktywnym i jest go więcej. T4 składa się z tyrozyny i jodu. Dzięki temu, że odczepia się od niego jedna cząsteczka jodu powstaje T3, które jest aktywne metabolicznie. To hormon, który nas napędza do działania i odpowiada za nasze samopoczucie w kontekście pracy organizmu. Ostatnio na swoim instagramie popełniłam błąd i zamiast konwersja hormonów tarczycy powiedziałam w skrócie 'konwersja tarczycy’. Moi odbiorcy od razu zwrócili na to uwagę. Podobnie jest z frazą, której potocznie używamy mówiąc o chorobie Hashimoto – 'mam tarczycę’. Istnieje tyle sloganów, że mamy prawo się pomylić. Jednak prawidłowe sformułowanie brzmi: konwersja hormonów tarczycy, czyli powstawanie aktywnego hormonu T3. Ten proces odbywa się w nerkach, w jelitach, w wątrobie. Jeżeli chcemy żeby hormony prawidłowo funkcjonowały, a potrzeby takie jak sen, psychosomatyka i regeneracja zostały zaspokojone, to należy skupić się dodatkowo na aktywności fizycznej. Ponadto trzeba dbać o wątrobę żeby konwersja zachodziła prawidłowo. na przykład przy po mocy odpowiedniej diety czy suplementacji. Powinniśmy mieć na uwadze, że wątroba nie lubi dużej ilości stresu, alkoholu i innych rodzajów używek. Oczywiście nie zapominamy także o nerkach oraz jelitach. Dużo mówi się o połączeniu funkcjonowania naszej tarczycy i jelit, ponieważ układ odpornościowy leży w siedemdziesięciu procentach w kępach Peyera, w jelicie cienkim. Teraz wyobraźmy sobie, że dostaję od lekarza hormon, pięćdziesiątkę Letroxu, wprowadza mi do obiegu hormon T4, który hormon musi się gdzieś przyswoić. Ale nie przyswaja się w nosie, w jamie ustnej, tylko tam, gdzie przyswajają się wszystkie składniki odżywcze. Jak wiadomo składniki odżywcze przyswajają się w jelicie cienkim za sprawą kosmków jelitowych. Zatem jeżeli jelito cienkie ma niesprawne kosmki jelitowe, niesprawne wchłanianie, jakąś dysbiozę lub w ogóle pojawia się problem z wchłanianiem w żołądku czy w jelicie cienkim, to hormon może się nie przyswoić. Dana osoba go przyjmuje i nie widzi żadnej poprawy. Gdy podczas pracy z podopiecznym, który miał SIBO czyli rozrost bakterii w jelicie cienkim, uda nam się naprawić pracę jelita i rozwiązać problem z wchłanianiem taka osoba często mówi: 'Pani Emilio! Z  pięćdziesiątki udało mi się zejść na dwadzieścia pięć!’ Dla pacjenta to ogromna radość, że może przyjąć mniejszą ilość hormonu, a nadal odczuwa jego skutek. Bywa, że może w ogóle z niego zejść, bo tarczyca zaczyna sobie doskonale radzić z tymi hormonami, które ma. Jeżeli wiemy, że przy Hashimoto układ odpornościowy jest triggerowany, to wpływa na niego szereg infekcji. Często w parze z Hashimoto idą niewyleczone infekcje typu helicobacter pylori, który podkrada nam żelazo i składniki odżywcze. W momencie kiedy infekcja będzie aktywna, czyli podczas podkradania, podwzgórze będzie dostawało sygnał, że coś jest nie tak, że coś zabiera składniki odżywcze organizmowi i blokuje funkcje tarczycowe. Kolejne infekcje, to wirus Epsteina-Barra, bolerioza i wszelkie koinfekcje: chlamydia,yersinia i wiele więcej. Warto sprawdzić czy nasz układ odpornościowy działa poprawnie i czy poradzi sobie z remisją choroby. 

Karolina: Na koniec chciałabym zatrzymać się przy chorobie Hashimoto z uwagi na to, że jest tak powszechna i często diagnozowana. Co raz częściej diagnozujemy ją nawet sami. Ty też myślałaś, że skłaniasz się ku Hashimoto, a okazało się, że to zupełnie w drugą stronę. Załóżmy, że już udało się nam zdiagnozować tę chorobę. Co poradziłabyś takim osobom? Jak mają ugryźć ten temat, żeby ta choroba nie zawładnęła ich życiem. 

Emilia: Zaczęłabym na pewno od psychosomatyki czyli od głowy. Badania pokazują, że osoby z Hashimoto mają ogromną tendencję do depresji, do perfekcjonizmu, a to są czynniki, które wyzwalają Hashimoto. Pewna pani profesor z SWPS-u na swoim wykładzie powiedziała, że przez lata nie wiedziała co się z nią dzieje. Brała leki typu SSRI, leczyła depresję, z którą nie mogła się pogodzić i mówiła, że tak po prostu ma. Mimo bycia profesorem i doskonałej znajomości choroby nie znała jej podłoża. Wtedy diagnostyka nie była tak szeroka. Okazało się, że ma Hashimoto, a nikt tego nie zdiagnozował. Po wprowadzeniu leku pani profesor dostała drugie życie. Najważniejsze jest, aby usiąść i zapytać się samego siebie: co mam do przepracowania? Jaki czynnik wywołuję tę chorobę? Jeżeli nie jest to nic związanego z głową, szukałabym infekcji i przyjrzała się funkcjonowaniu jelit. Gdy wstajemy codziennie rano i mamy okropne wzdęcia, gazy, biegunki, przelewania oraz nie trawimy pokarmów, jest to jasny sygnał do tego, że organizm nie jest stabilny. Kolejna ważna kwestia, to dobór diety. Powinna być gęsta, odżywcza, przeciwzapalna, pełna antyoksydantów. Dieta powinna być różnorodna i zawierać bogactwo mikroelementów: dużą ilość warzyw, owoców oraz przypraw przeciwzapalnych na przykład kurkuminy. Dobrze sprawdzi się także suplement – resweratrol. Dieta powinna być niskoprzetworzona tak żeby nie wpływała mocno na nasz układ odpornościowy i nadmiernie go nie pobudzała. Jednak najważniejszy jest sen, który postawiłabym ponad wszelkie diety. Gdy nie będziemy się wysypiać, nie będziemy trzymać swoich kilokalorii, bo mózg nam na to nie pozwoli i nasi naturalni zabójcy, którzy mają chronić  bezpieczeństwa naszego układu odpornościowego będą cały czas umniejszani czyli będzie mniej tych żołnierzy stojących na straży naszego układu odpornościowego. Jeżeli nasz sen będzie słaby to mózg będzie szukał źródła glukozy i zacznie czerpać energię ze śmieciowego jedzenia. Jeżeli wrócimy z wesela do domu lub idziemy na poprawiny, to pierwsze po co sięgamy to kawa i ciastko, żeby podbić sobie poziom cukru, więc niestabilność glukozy także będzie miała znaczenie. Podsumowując, sen, regeneracja, przeciwzapalna dieta, szukanie infekcji odpowiedzialnych za osłabienie układu odpornościowego i praca nad samym sobą są kluczem do sukcesu. Ważne jest także znalezienie przyczyn, które wywołały u nas Hashimoto. Może być to perfekcjonizm, stres spowodowany wydarzeniami życiowymi. Symptomy mogą pojawiać się od kilku miesięcy do kilku lat. Osoby, które mają problem z tarczycą wiedzą, że coś jest nie tak. Jeżeli codziennie wstaję przemęczona, ale muszę iść do pracy, to 'muszę’ jest często powodem, który wywoła Hashimoto. Jeżeli będę wstawać przemęczona jeden, piąty, dziesiąty dzień z rzędu, to mój organizm w końcu wyłączy pstryczek. To jest ten moment, kiedy pytamy sami siebie: czy to depresja? Nie wstałam z łóżka, nie wyszłam z domu, wszystko się posypało. Winna jest temu presja zbierająca się przez lata. 

Karolina: Ja bym jeszcze do tej listy dodała wiarę w to, że będzie lepiej, bo nasze nastawienie do choroby jest tutaj kluczowe. Jakkolwiek idealistycznie by to nie brzmiało, to mam wrażenie, że potrafimy nakręcić się na jakiś efekt lub raczej jego brak. Poczucie, że mamy duży wpływ na to jak się czujemy dodaje nam skrzydeł. Mam wrażenie, że to jest temat rzeka, ale mam nadzieję, że taka wiedza w pigułce rozwiała wiele wątpliwości. Jakbyś chciała zostawić naszych słuchaczy z jakąś informacją na temat tarczycy, to ta przestrzeń jest Twoja. Czuję, że nauczyłam się bardzo dużo i jako kobieta muszę kontrolować swoje hormony i dbać o swoją gospodarkę hormonalną. Teraz czuję, że wiem co mogę zrobić i bardzo dziękuję Ci za tę rozmowę. 

Emilia: Dziękuję Karolina! Myślę, że nie mam nic do dodania. Wystarczy jeszcze raz przesłuchać podcast. Przykłady, które podawałam odwołując się do siebie, Ciebie i moich podopiecznych naprawdę powinny otworzyć nam oczy. Bardzo często nie podchodzimy do siebie w łagodny sposób, nie pozwalamy sobie na coś z jakichś powodów. Nie zależnie od tego, czy będzie to pani, która za dużo siedzi za biurkiem czy pan, który się przetrenowuje i przepracowuje. Mówi się, że Hashimoto, to choroba XXI wieku wywołana tym czego od siebie wymagamy i co się z nami dzieje. Odwołam się znowu do Twojego podcastu, w którym poruszałaś temat ograniczenia kupna ubrań. Czasami nie bardzo wiemy czemu pracujemy tak dużo, nakładamy na siebie presję. Podobnie jest z ubraniami. Musimy je kupić, bo jest nowa kolekcja, muszę jeszcze więcej zarobić, bo chcę mieć to i tamto. Wszystko się nawarstwia. Często większą radość możemy mieć nie z kupna nowej sukienki, a z przerobienia i odświeżenia tej starej, która nagle wygląda świetnie. Tak jak w garderobie robimy porządki, tak warto czasami zrobić porządek we własnym organizmie: zrobić podstawowe badania, udać się do specjalisty, ale także włączyć swoje myślenie i powiedzieć: tu mam braki, moje TSH jest wysokie, co ja jem, może zacznę prowadzić dzienniczek żywieniowy. W ten sposób zbieramy dane o sobie i albo decydujemy się na pracę ze specjalistą lub próbujesz na własną rękę. Najważniejsze jest podejście i opieka nad samym sobą, bo nikt się lepiej nami nie zajmie niż my sami. 

Karolina: Pięknie to podsumowałaś! Jeszcze raz Ci dziękuję i życzę wszystkiego dobrego, a zwłaszcza tej nieustannej opieki. Wszystkiego dobrego. 

Emilia: Do zobaczenia! Dziękuję Karolina.