Izolacja społeczna i brak kontaktu z drugim człowiekiem odbijają się na naszym samopoczuciu i zdrowiu psychicznym. W obliczu ograniczonych możliwości pozostaje nam najprostsze, a jednak często przysparzające trudności narzędzie – rozmowa.
Szczera i otwarta komunikacja stanowi podstawę głębokich i bliskich relacji. Nierzadko jednak pomimo towarzystwa domowników, nie potrafimy nawiązać z nimi intymnej konwersacji. Boimy się odrzucenia czy niezrozumienia lub z drugiej strony, nie wiemy jak zacząć rozmowę i sprawić, by druga osoba otworzyła się przed nami.
Dzisiejszy odcinek powstał przy okazji kampanii “Porozmawiajmy” organizowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę wraz z Fundacją eFkropka. Celem akcji jest podpowiadać osobom szukającym tego typu wskazówek, jak mogą pomagać swoim bliskim poprzez rozmowę, wysłuchanie ich problemów itp. Tak jak wspomniałam bardzo ważne tematy w czasie pandemii – izolacja społeczna, duża niepewność co do przyszłości, obawa o zdrowie swoje i swojej rodziny dręczą mnóstwo osób; nigdy wcześniej nie byliśmy w podobnej sytuacji, nigdy też nie musieliśmy polegać tylko na technologii jako jedynym dostępnym narzędziu do podtrzymywania relacji. Stąd pomysł na „Porozmawiajmy” i towarzyszący tej akcji poradnik online, który znajdziecie w opisie.
Moja dzisiejsza rozmówczyni to Pani Marta Wojtas: psycholożka, absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego i Studium Komunikacji Międzykulturowej Uniwersytetu w Tampere w Finlandii. Specjalistka ds. bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w Telefonie Zaufania dla Dzieci i Młodzieży Telefonie dla rodziców i nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci oraz Poradni „Dziecko w Sieci”. Przeprowadziła szereg treningów profilaktycznych i rozwojowych dla dzieci i młodzieży. Realizuje działania edukacyjne szkoląc profesjonalistów z Polski i zagranicy w zakresie ochrony dzieci przed zagrożeniami online ze szczególnym uwzględnieniem problemu dostępu dzieci do szkodliwych treści, w tym treści pornograficznych. Autorka artykułów poświęconych problematyce bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w internecie.
Zapraszam do wysłuchania naszej rozmowy.
Darmowy poradnik online:
Posłuchaj na YouTube:
Transkrypcja treści odcinka:
Dzisiaj porozmawiamy o tym, jak nauczyć się rozmawiać z bliskimi i jak wspierać drugiego człowieka w chwilach słabości. Wydaje mi się, że jest to szczególnie istotne w obecnej sytuacji, czyli w obliczu izolacji społecznej, braku kontaktu z drugim człowiekiem, a także byciu skazanym na kontakt z domownikami, z którymi niekoniecznie musimy mieć bliskie relacje.
Ten odcinek powstał przy okazji kampanii #Porozmawiajmy, organizowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę (FDDS) i Fundację eFkropka. Celem akcji jest to, aby podpowiedzieć osobom szukającym tego typu wskazówek, jak mogą pomagać swoim bliskim poprzez rozmowę i wysłuchanie ich problemów. Są to bardzo ważne tematy w czasie pandemii. Izolacja społeczna, duża niepewność dotycząca przyszłości, obawy o zdrowie swoje i swojej rodziny – to kwestie, które męczą bardzo wiele osób. Nigdy wcześniej nie byliśmy w podobnej sytuacji. Nigdy nie musieliśmy polegać na technologii jako jedynym dostępnym narzędziu do podtrzymywania wielu relacji. Stąd pomysł na kampanię #Porozmawiajmy i towarzyszący tej akcji poradnik online, który bardzo Wam polecam. Znajdziecie go oczywiście w opisie.
Moja dzisiejsza rozmówczyni to Pani Marta Wojtas – psycholożka, absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego i Studium Komunikacji Międzykulturowej Uniwersytetu w Tampere w Finlandii. Specjalistka ds. bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w Telefonie Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, Telefonie dla Rodziców i Nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci oraz Poradni „Dziecko w Sieci”. Przeprowadziła szereg treningów profilaktycznych i rozwojowych dla dzieci i młodzieży. Realizuje działania edukacyjne, szkolące profesjonalistów z Polski i zagranicy, w zakresie ochrony dzieci przed zagrożeniami online. Jest też autorką artykułów poświęconych problematyce bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w internecie.
Karolina: Jest mi bardzo miło gościć Panią w moim podcaście. Cieszę się na naszą rozmowę. Śmieję się trochę, że dzisiaj porozmawiamy o rozmawianiu. Chciałabym zacząć od tego, że cały miniony i niestety obecny rok, upływa nam pod hasłem pandemii. Dużo mówi się nie tylko o samym wirusie, ale też o kryzysie gospodarczym. Wydaje mi, że coraz częściej poruszany jest też temat zdrowia psychicznego w kontekście izolacji. Moje pytanie brzmi, jakie są konsekwencje braku kontaktu z drugim człowiekiem na co dzień?
Pani Marta: Konsekwencje mogą być bardzo różne. W większości sytuacji źle znosimy izolację i dystans społeczny. U wielu osób mogą pojawić się różne, nieprzyjemne emocje. Możemy czuć się zdenerwowani, smutni, samotni. Na dłuższą metę, izolacja nie jest przyjemna i korzystna dla nikogo.
Karolina: Czy możemy wyróżnić grupy, które są w tej sytuacji najbardziej poszkodowane? Czy jest w ogóle sens waloryzowania i porównywania tego?
Pani Marta: Każdy człowiek przeżywa ten czas indywidualnie. Na podstawie tego co wiem i z jakimi zgłoszeniami od dzieci, młodzieży i dorosłych mam do czynienia, wnioskuję, że jest grupa ludzi, która czuje się w tej sytuacji komfortowo. Dzieje się tak dlatego, że w zwyczajnym życiu (przed pandemią) grupa ta odczuwała bardzo dużo stresu, mierzyła się z czymś, z czym teraz mierzyć się nie musi. Paradoksalnie, dla tych osób może być to lepszy i bezpieczniejszy czas. Jest też grupa, która była bardzo aktywna i miała dużo kontaktu z ludźmi. Teraz kontakty te są mocno ograniczone i w związku z tym, osoby te radzą sobie gorzej. Myślę, że warto wziąć też pod uwagę kondycję i zdrowie psychiczne. Różne osoby reagują różnie na daną sytuację. Warto więc patrzeć na każdą osobę indywidualnie. Przyglądać się, co się z nią dzieje i jak sobie radzi. Pamiętajmy, że sporo osób radzi sobie w tej sytuacji całkiem dobrze. Oczywiście jest ona kryzysowa i trudna. Mamy jednak różne możliwości wpływania na nasz nastrój. Mówimy o tym w kampanii #Porozmawiajmy. Ważne jest pamiętanie o tym, że możemy dużo zrobić.
Karolina: To bardzo ciekawe, że są osoby, które czują się lepiej, kiedy mogą być w domu i nie muszą mierzyć się z różnego rodzaju stresami wynikającymi np. ze środowiska, w którym pracują. Sądzę, że warto spojrzeć na pozytywne skutki tego wszystkiego. Ale co mówią dorośli? Czego zazwyczaj im brakuje, kiedy do Państwa dzwonią?
Pani Marta: Dorośli zwracają się do nas głównie w sytuacji, kiedy jest kłopot z dzieckiem. Fundacja prowadzi dwa Telefony Zaufania. Telefon dla Dzieci i Młodzieży – 116 111 oraz Telefon dla Rodziców i Nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci – 800 100 100. Prowadzimy również Poradnię „Dziecko w Sieci”, która pomaga dzieciom i młodzieży w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa dzieci i młodzieży online. Jestem związana z tymi projektami Fundacji, więc o nich mogę powiedzieć najwięcej. Dorośli zmagają się obecnie z tym, jak jest zorganizowana rzeczywistość ich oraz ich dzieci. Czas spędzany w domu na zdalnej pracy i nauce – często wspólnie w jednym mieszkaniu, nierzadko niewielkim – jest czasem trudnym, wymagającym pogodzenia wszystkich ról, obowiązków i potrzeb. Mamy potrzebę kontaktu z innymi ludźmi, ale także przestrzeni, której obecnie brakuje nam wszystkim. Ta sytuacja trwa wiele miesięcy i może być uciążliwa dla każdego. Myślę, że czas drugiego lockdownu – kiedy młodzież i dzieci po raz drugi nie poszły do szkoły, a dorośli pracują w domu – jest dla wszystkich znacznie trudniejszy do wytrzymania. Takie są nasze obserwacje.
Karolina: Dla mnie osobiście, dom był zawsze miejscem rozmów i jest to coś, co przez całe swoje życie brałam za pewnik. Obserwując ludzi wokół siebie dostrzegłam jednak do wniosku, że otwarta, międzypokoleniowa rozmowa z bliskim w domach, nie jest zbyt powszechna. To, że tak wielki kryzys jak pandemia, stał się motorem do zmiany i refleksji, żeby nawiązywać bliższe kontakty w rodzinie, jest trochę paradoksalnym zjawiskiem. Być może, z tego kryzysu może wyjść coś dobrego. Szkoda jednak, że potrzebowaliśmy czegoś tak intensywnego, żeby przebić mur między pokoleniami.
Pani Marta: Generalnie jest tak, że kryzys oznacza potrzebę zmiany. Jest on odpowiedzią na to, że dłużej nie może tak być i zmiana jest w pewnym sensie konieczna. Myślę więc, że ten kryzys może służyć czemuś dobremu – chociażby otwarciu się na nową rzeczywistość. Mimo wszystkich trudnych i złych rzeczy, które się wydarzyły, pierwszy raz mieliśmy możliwość bycia w rodzinach tak blisko. Ma to różne rezultaty i jest różnie postrzegane przez różnych członków rodziny i systemy rodzinne. Ta sytuacja była sprawdzianem, jakie mamy wszyscy relacje. Jeżeli rzeczywiście nie ma komunikacji i rozmowy, to na pewno trudniej jest być wtedy blisko w jednym pomieszczeniu. Dzieje się tak, ponieważ pracuje w nas wiele różnych procesów i ujawniają się one w kontakcie z drugą osobą. Będą pojawiały się różne emocje, potrzeba nagłośnienia pewnych myśli i reakcji na pewne zachowania. W takim środowisku będzie ujawniało się to dużo mocniej niż w przypadku, kiedy każdy człowiek ma możliwość wyjścia na zewnątrz, odreagowania emocji w inny sposób i poradzenia sobie z jakąś kwestią tak, jak robi to zawsze. Jedni potrzebują się przejść na spacer, inni poćwiczyć lub posłuchać muzyki. W okresie pandemii i kwarantanny, sposoby odreagowywania emocji i radzenia sobie z trudnościami nie zawsze mogą być niestety realizowane – z powodu obostrzeń, izolacji, braku możliwości opuszczenia domu lub jakiegoś innego miejsca. Miejsca, które dobrze znamy są pozamykane i nie możemy pobyć tam, gdzie lubimy. Myślę, że jest to bardzo trudna sytuacja i duże wyzwanie dla nas wszystkich. Jednak, jeżeli ma to służyć temu, żebyśmy spojrzeli głębiej w siebie i stali się bardziej uważni, to myślę, że warto z tego skorzystać. Poczucie zagrożenia, mniejsze poczucie bezpieczeństwa i większy chaos niż zazwyczaj, sprzyja niestety różnym trudnościom oraz przykrym emocjom. Zawsze jest jednak ta druga strona, na której możemy się oprzeć i dzięki niej głębiej zajrzeć w siebie. Przyjrzeć się naszym relacjom, porozmawiać. Rozmowa jest najprostszą formą pomocy, dostępną praktycznie dla większości z nas. Nie musi się ona odbywać twarzą w twarz. Obecnie mamy bardzo duży komfort do prowadzenia takich rozmów. Wcześniej tego nie dostrzegaliśmy. Myśleliśmy, że to takie oczywiste, że rozmawia się z kimś twarzą w twarz. Natomiast teraz, możemy zobaczyć, że jest to coś bardzo wyjątkowego. Warto zwrócić na to uwagę. Są też rozmowy online. Zachęcamy do tego, żeby z nich korzystać, otwierać się na inne osoby i podejmować z nimi rozmowy.
Karolina: Czy my umiemy rozmawiać?
Pani Marta: Myślę, że rozmowa zawsze może przynieść jakąś trudność. Możemy umieć rozmawiać na pewne tematy, ale inne mogą być już dla nas trudniejsze. Możemy potrafić rozmawiać z określonymi osobami, ale z innymi może być nam trudniej, z różnych powodów. Niemniej warto próbować. Rozmowy na temat nieprzyjemnych emocji są na pewno trudniejsze od innych tematów. Warto mieć tego świadomość. Nie ma też co się tego obawiać. W kampanii #Porozmawiajmy zachęcamy do tego, żeby nie bać się mówić o tym, co jest dla nas nieprzyjemne. Często w naszym otoczeniu i w mediach społecznościowych mamy do czynienia z tym, że ludzie komunikują na temat fajnych rzeczy, które dzieją się w ich życiu. Są w związku z tym różne badania, które potwierdzają, że oglądanie i sugerowanie się takimi przekazami, może nie wpływać dobrze na człowieka. Człowiek widzi wtedy, że inni mają tak super, natomiast u niego w życiu jest niefajnie, nie czuje się dobrze i nie ma się czym chwalić. W tej sytuacji nieprzyjemne uczucia są adekwatne i mogą się pojawiać. Jeżeli je zaakceptujemy i pozwolimy sobie na to, żeby z kimś o nich porozmawiać i podzielić się tym co przeżywamy, możemy poczuć ogromną ulgę, dzięki temu, że nazwiemy i wyrazimy nasze emocje. Możemy też doświadczyć bycia wysłuchanym i zrozumianym. Towarzyszenie drugiej osobie jest bardzo pomocne. Razem jest łatwiej przetrwać trudniejszy czas.
Karolina: W jaki sposób możemy spróbować przebić się przez ten mur? Często rozmawiamy w rodzinach na różne przyziemne, organizacyjne tematy i nie zdajemy sobie sprawy, że druga osoba potrzebuje poważnej rozmowy. Często też nie wiemy, w jaki sposób do niej dotrzeć. Widzimy, że jej stan się pogorszył i jest smutna, ale jest w nas blokada. Jak zacząć taką rozmowę, aby stworzyć atmosferę bliskości?
Pani Marta: Myślę, że warto podejść do tego tak zwyczajnie. Rzeczywiście możemy nie dostrzegać pewnych rzeczy. Możemy też obawiać się reakcji drugiej osoby. Pierwszym krokiem jest zastanowienie się, jak wyobrażam sobie taką rozmowę – jak może ona wyglądać. Warto wybrać odpowiedni moment i miejsce. Należałoby pomyśleć też o tym, że jeśli chcemy przeprowadzić rozmowę o swoich trudnościach lub zapytać drugą osobę o jej emocje, dobrze byłoby zorganizować przestrzeń, gdzie nie będzie innych osób i będzie możliwa pewna intymność. Być może treści którymi chcemy się podzielić albo o które chcemy zapytać, są treściami trudnymi do rozmowy. Zadbanie o odpowiednie warunki może być pomocne. Można poczuć się wtedy bezpiecznie, bardziej komfortowo. Nie ma przeszkód, aby zwyczajnie zapytać tę drugą osobę czy chce rozmawiać i czy czuje się na to gotowa. Żeby przeprowadzić taką rozmowę trzeba mieć w sobie pewną gotowość i odwagę. Ważna jest też ciekawość i uważność na drugą osobę. Kiedy czujemy, że ktoś jest zaciekawiony co się u nas dzieje, podnosi się nasza motywacja do tego, żeby się czymś podzielić. Czujemy wtedy, że mamy na to przestrzeń. Zachęcamy do tego, żeby zwrócić się do swojego wnętrza i zapytać siebie samego, co tak naprawdę mnie interesuje. Czy interesuje mnie to, co czuje druga osoba? Mobilizujemy do tego, żeby troszczyć się o siebie wzajemnie – od tego zależy to, czy ktoś podejmuje później tę rozmowę, czy też nie.
Karolina: Czy są rzeczy, których nie należy mówić lub robić? Przeglądając Państwa poradnik bardzo spodobały mi się pewne podpunkty. Czasami wydaje nam się, że chcemy komuś pomóc, ale finalnie skutek może być odwrotny. Zwłaszcza, jeżeli do akcji wkracza nasze ego.
Pani Marta: Myślę, że tak. Jest kilka sytuacji w których nie warto ciągnąć rozmowy lub nawet jej rozpoczynać. Przede wszystkim, podczas takiej rozmowy nie należy oceniać. Nie wygłaszać komunikatów, że coś jest dobre albo złe. Nie dzielić i nie kategoryzować tego co się dzieje. Warto też nie dawać gotowych rad. Często jest tak, że osoba, która chce porozmawiać o tym co czuje, tak naprawdę nie potrzebuje żadnego rozwiązania. Potrzebuje tylko opowiedzieć co się u niej dzieje i poczuć się wysłuchaną. Bywa, że samo wysłuchanie jest bardziej skuteczne niż dawanie rad. Często mogą być one już znane tej osobie, ale z jakichś powodów z nich nie korzysta. Tych powodów może być mnóstwo. Ważne jest niedawanie rad, niepatrzenie na drugą osobę arbitralnie z góry, niemówienie: „to już było”, „wszyscy inni też tak mają”, „czemu się martwisz”, niezachęcanie do mówienia, że „wszystko jest okej”, „będzie dobrze”, „dasz sobie radę”. Czasem takie sformułowania zamykają tę rozmowę i nie dają drugiej osobie przestrzeni do tego, żeby powiedziała co naprawdę czuje i co się dzieje. Zachęcamy natomiast do tego, żeby otworzyć się na drugą osobę i zadawać pytania bardziej otwarte.
Karolina: Czy jeśli chcemy, żeby druga osoba się otworzyła, to warto też samemu pokazać swoją słabość i podzielić się swoimi przeżyciami? Czy to bardziej ośmieli naszego rozmówce?
Pani Marta: Myślę, że czasem tak, ale zależy, jak to zrobimy. Możemy bardzo przejąć się naszymi odczuciami i przez to zająć przestrzeń drugiej osoby. Taka sytuacja niekoniecznie posłuży wtedy tej rozmowie. Niemniej opowiedzenie o swoich emocjach, rzeczywiście jest odsłonięciem się i pokazaniem drugiej osobie – „zobacz, opowiedziałam Ci o tym i jest mi z tym dobrze”. Na pewno może to być jakąś zachętą.
Karolina: To zapytam jeszcze z drugiej strony. Kiedy jesteśmy np. rodzicem lub przyjacielem i chcemy pomóc osobie, która cierpi to mniej więcej wiemy, jak to zrobić. Natomiast w sytuacji, kiedy czujemy, że chcemy z kimś porozmawiać, ale nie mamy wokół siebie osoby, z którą jesteśmy na tyle blisko, aby podzielić się swoimi emocjami, to jak sprawdzić czy jest to ktoś, komu możemy zaufać? Czy są jakieś sposoby, żeby przetestować naszego rodzica (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało). Każdy z nas boi się odrzucenia, zranienia i przełamania tej bariery od drugiej strony.
Pani Marta: Zawsze można kogoś przetestować. W tej sytuacji jest to całkiem zdrowe podejście. To naturalne, że potrzebujemy porozmawiać z kimś kto nas wysłucha, kto ma na to czas, jest uważny, zauważa to co komunikujemy i zwraca na to uwagę. Testowanie może okazać się jednak pułapką. Zależy to od tego, jak je realizujemy. Jeżeli ktoś chce podejść do rodzica i powiedzieć mu: „słuchaj, chcę z Tobą porozmawiać” – w sytuacji, gdy ten rodzic jest bardzo zajęty i nie ma na to możliwości, to jest 90% szans, że osoba ta usłyszy: „nie teraz”, „nie mam czasu”, „może później”. Można odebrać to jako pewnego rodzaju odrzucenie. Zapytać zawsze można, ale warto zdystansować się do tego, jak zareaguje druga osoba. Różne czynniki mogą powodować, że rozmowa w danym momencie nie jest możliwa. Zachęcamy też do tego, żeby się nie zniechęcać. Aby rozmowa przebiegła dobrze, obie osoby muszą być na nią gotowe, mieć na nią czas i przestrzeń. Jeżeli ktoś nie ma czasu teraz, można zapytać czy będzie miał go później i umówić się na konkretną godzinę lub dzień. Być może wtedy, uda się przeprowadzić tę rozmowę w sposób, który zadowoli ową osobę.
Karolina: Dlaczego tak ciężko jest dzielić się nam swoimi przeżyciami? Czego się najbardziej obawiamy i dlaczego trzymamy to w sobie?
Pani Marta: Myślę, że najbardziej obawiamy się odrzucenia, niezrozumienia, braku akceptacji, oceny, potraktowania z góry. Sądzę, że najbardziej ogólną barierą w podejmowaniu takich rozmów jest obawa przed odrzuceniem i nie przyjęciem tego co przeżywamy. Dlatego często chowamy emocje w sobie, staramy się radzić sobie z nimi sami lub nawet ukrywać je przed samym sobą. Jednak nie tędy droga. Ukrywanie i wypieranie nie pomogą. Natomiast dobre wyrażenie i nazwanie tych emocji może być pomocne.
Karolina: Czy to nie jest tak, że czasami nawet nie wiemy o co nam chodzi? Szczególnie w tak nowej sytuacji jaką jest izolacja i lockdown. Jest nam ciężko przyznać się przed sobą i innymi, że cierpimy, bo nie wiemy czemu tak jest. Nie wiemy czego nam brakuje. Po prostu jest nam smutno. Czy to normalne mieć poczucie winy przez to, że nie czujemy się szczęśliwi?
Pani Marta: Tak może po prostu być. Sytuacja jest trudna i kryzysowa. Dzieje się wokół nas dużo rzeczy, których nie rozumiemy, które są sprzeczne, które nie są dla nas jasne. Nie wiemy jak to się skończy i co się wydarzy. Może nam przez to towarzyszyć duża niepewność, która budzi dużo różnych emocji – z którymi możemy nie czuć się dobrze. Możemy też uważać, że złe samopoczucie nie jest okej, jest niedobre i nienormalne. Nie jest to jednak prawda. W trudnej sytuacji mamy prawo odczuwać emocje, których dotychczas nie odczuwaliśmy. Nie ma w tym nic złego. Ważne, żeby to zobaczyć i zaakceptować. Mamy prawo czuć się teraz źle. Być może wspierające będzie to, że przeżywa to też wiele innych osób. Nie trzeba czuć się wyjątkowym i niedopasowanym do ogółu, kiedy przeżywamy negatywne emocje. Tę trudną sytuację trudno jest przeżyć wszystkim ludziom. Warto szukać dla siebie odwrócenia tej sytuacji, czyli sposobów na to, żeby poczuć się lepiej.
Karolina: Ustaliliśmy, że cierpią starsi i młodsi. Pomocy potrzebują tak naprawdę wszyscy. Sądzę, że rozmowa z bliskimi może być wspierająca, ale czasem nie sprawi, że będzie nam lepiej i że zobaczymy rozwiązanie. Czy w takiej sytuacji dobrym wyjściem jest zadzwonienie na Telefon Zaufania i posłuchanie kogoś, kto spojrzy na to z innej perspektywy?
Pani Marta: Myślę, że do Telefonu Zaufania można zadzwonić zawsze, kiedy chce się z kimś porozmawiać, poczuć, że ktoś jest obok i opowiedzieć o tym, co jest trudne. Nie musi być to jednak bardzo trudne. Wystarczy, że ktoś ma ochotę porozmawiać na jakiś ważny temat, a obecnie nie ma z kim tego zrobić. Telefon jest anonimowy i jest to duży komfort. Można porozmawiać będąc nieznaną, niewidzianą osobą – słysząc tylko głos konsultanta w słuchawce. Myślę, że taka sytuacja ośmiela wiele osób. Mogą porozmawiać o swoich trudnościach z kimś kogo nie znają. Jeżeli rozmowa okaże się trudna, w każdej chwili można się z niej wycofać bez żadnych konsekwencji. Jest to zachęcające. Często osoby mówią nam, że dzwoniąc, nie miały przekonania, że im to pomoże, a ostatecznie po rozmowie czują się lepiej i trochę inaczej widzą tę sytuację. Takie rozmowy naprawdę mogą pomóc.
Karolina: Warto podkreślić, że zadzwonienie pod taki numer nie jest oznaką słabości ani ostatnim kołem ratunkowym. Jest czymś co powinno stać się normą.
Pani Marta: Myślę, że tak. Mamy prawo do tego, żeby szukać dla siebie wsparcia w różnych sytuacjach. Jeżeli czujemy, że pomaga nam rozmowa to jej szukajmy. Wokół siebie, w Telefonie Zaufania, rozmowie ze specjalistą. O tym jest też część tej kampanii. Jeżeli widzimy, że rozmowa z bliskimi czy też osobami, które znamy nam nie pomaga, dalej czujemy się źle i nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić – jest wiele telefonów i adresów pod które możemy trafić, żeby otrzymać specjalistyczną pomoc. Pomoc specjalisty jest dla wszystkich. Nie musi być związana z poczuciem, że mam się czego wstydzić albo dzieje się coś strasznego. Nie jest tak. Sytuacje są różne. Czasami jest tak, że z trudnościami trudno jest poradzić sobie samemu, a nasi bliscy i przyjaciele mogą nie mieć wiedzy jak nam pomóc i jak z nami rozmawiać. Tę wiedzę ma właśnie specjalista i można z niej korzystać, żeby sobie pomóc.
Karolina: Kto na nas czego po drugiej stronie Telefonu Zaufania? Z kim zazwyczaj rozmawiamy?
Pani Marta: Rozmawiamy z konsultantami Telefonu Zaufania, którzy są wykształceni kierunkowo. Są to psycholodzy, pedagodzy, psychoterapeuci. Są to osoby w różnym wieku, różnej płci. Tak naprawdę, nie wiemy na kogo trafimy. Konsultanci są różni, jest ich wielu, ale na pewno zawsze będą chcieli wysłuchać i zrozumieć.
Karolina: Chodzi mi o to, że nie są to ochotnicy, którzy chcą porozmawiać, tylko osoby nauczone tego, jak nas wysłuchać. Jest to ktoś, kto na pewno wniesie do naszej sytuacji jakąś wartość i okaże się wsparciem.
Pani Marta: Tak. Chociaż często są to osoby działające na zasadach wolontariatu. W związku z tym, ich chęć do rozmowy i pomagania innym jest wielka. To bardzo cenne, że są to osoby, które naprawdę chcą pomagać i rozmawiać.
Karolina: Wcześniej zapytałam co mówią dorośli. Ciekawi mnie też co mówią dzieci i młodzież, kiedy dzwonią? Czy dużo młodzieży dzwoni na takie telefony?
Pani Marta: Tak, dużo. Poruszają bardzo różne problemy. Aktualnie dużym problem jest brak kontaktu z rówieśnikami i izolacja społeczna, która daje się wszystkim we znaki. Stąd wynika duża potrzeba wspierania młodych ludzi na różne sposoby. Przede wszystkim, żeby mogli korzystać ze świata, który mamy obecnie (z obostrzeniami) w jak najbardziej pełny sposób. Do dobrego życia i dobrego rozwoju potrzebna jest nam różnorodność aktywności. Wiemy, że wiele osób przebywa obecnie dużo czasu przed ekranami. Nie tylko podczas zajęć czy pracy zdalnej, ale też po to, żeby kontaktować się z rówieśnikami i robić coś fajnego. Zazwyczaj robiło się to godzinę lub dwie po szkole, a teraz robi się to cały dzień. Siedzimy przed komputerem cały dzień ucząc się i pracując, a na koniec traktujemy to jeszcze jako rozrywkę. Jest to bardzo trudna i niekorzystna dla nas sytuacja. Wiemy, że nadmiar ekranu szkodzi zarówno dzieciom jak i całej rodzinie. Dlatego, zachęcamy teraz szczególnie dorosłych, aby wspierali młodych ludzi do zmiany swojej aktywności z online na offline – tyle, na ile się da.
Karolina: Co możemy zaproponować takim rodzinom? Być może kogoś zainspirujemy.
Pani Marta: Możemy proponować różne rzeczy. Nie ma konkretnych rozwiązań. Musimy w tych wszystkich zmianach przedefiniować naszą rzeczywistość. Jeżeli młodzi ludzie mieli hobby, które obecnie jest niemożliwe do zrealizowania, bo np. zajęcia się nie odbywają, nie ma możliwości, żeby wyjść i uprawiać jakiś konkretny sport, to warto rozejrzeć się wokół i poszukać na ten czas innych aktywności. Ta sytuacja trwa już od kilku miesięcy. Pierwsza część pandemii była dla wszystkich niespodziewana. Było przez to więcej lęku i niepewności związanych z tym czy przeżyjemy i co stanie się ze światem. Było bardzo dużo niewiadomych. To sprzyjało temu, żeby spiąć się w sobie i wytrzymać. Obecnie, długotrwały stres może mieć dużo gorsze skutki. Bardzo ważne, żeby pomagać sobie redukować ten stres. Znaleźć nowe sposoby, które pomogą nam radzić sobie z emocjami. Szukać tego, co poprawia nam samopoczucie.
Karolina: Można próbować robić to w domach, umacniając przy tym więzi, na które jesteśmy poniekąd skazani. Może okazać się, że wyklują się z tego nawet przyjaźnie.
Pani Marta: Możemy zrobić razem coś, co do tej pory nie przyszło nam do głowy. Być może jest coś, co wydawało się zarezerwowane tylko dla dorosłych albo tylko dla dzieci i młodzieży (mówię oczywiście o rzeczach bezpiecznych dla wszystkich grup) – mogą być to np. jakieś aktywności fizyczne. Są rzeczy, które interesują głównie młodych ludzi. Być może jako dorośli, możemy się teraz do nich dołączyć. Posłuchajmy, co młodzi chcą nam zaproponować albo my sami, zaproponujmy im coś, czego do tej pory nie robili. W świecie pełnym obostrzeń są sfery, w których jednak ich nie ma. Warto zwrócić na nie uwagę i zastanowić się, jak można je wykorzystać.
Karolina: Jest to pełne pole do rozwijania naszej kreatywności.
Pani Marta: Tak jest. Im mniej rzeczy mamy do dyspozycji, tym łatwiej może być. Nadmiar też jest obciążający i może powodować trudności w podejmowaniu decyzji i skupieniu się. Im mniej mamy rzeczy, tym więcej możemy z nich wydobyć.
Karolina: W pełni się z tym zgadzam. Niestety, mamy ten nadmiar w internecie. Przez większą liczbę ograniczeń w świecie namacalnym i fizycznym, uciekamy do internetu. Czy można zaobserwować, że dzieci rzeczywiście stały się bardziej zaangażowane w życie online? Jeśli tak, to gdzie najczęściej uciekają i jakie są tego konsekwencje i zagrożenia?
Pani Marta: Tak. Dzieci stały się bardziej zaangażowane w świat online. Na pewno będzie miało to niepożądane skutki i dostrzeżemy je pewnie wtedy, kiedy dzieci wrócą do szkół. Trzeba będzie przerzucić się wtedy na rzeczywistość, którą znaliśmy przed pandemią. Zdalna forma nauki jest dużo trudniejsza niż kontakt człowiek – człowiek. Trudno jest utrzymać koncentrację i uwagę na zajęciach lekcyjnych. Myślę, że dotyczy to osób w każdym wieku. Tym bardziej, że wcześniej komputer i internet był kojarzony z przyjemnościami i rozrywką. Kiedy dziecko ma możliwość otworzyć w kolejnej zakładce coś, co jest dla niego atrakcyjne i dostarcza mu dużo bodźców (wszystkie rodzaje aktywności, jakie podejmują młode osoby w internecie są bardzo silnymi bodźcami, które pobudzają układ nerwowy) to chce z tego skorzystać. Trudno jest teraz utrzymać dzieciom koncentrację na tym, czego się uczą i na tym, co dzieje się na platformie do lekcji. Mamy bardzo dużo informacji na temat tego, że dzieci i młodzież w trakcie lekcji gra i robi inne rzeczy konkurencyjne do nauki. Dla różnego wieku, istnieją różne normy, jeśli chodzi o zdrowe ograniczanie ekranu w ciągu dnia. Maksymalnie powinny być to około 2 godziny dziennie, aby mieć czas na inne aktywności i uczestnictwo w innych formach życia. W tym momencie dzieci mogą spędzać przed komputerem około 10 godzin. Biorąc pod uwagę, że jest to sytuacja kryzysowa i nie ma innego rozwiązania, żeby kontynuować naukę, łatwiej jest się nam z tym pogodzić. Niemniej konsekwencje tego na pewno będą. Wiemy o tym, że nadmierne pobudzenie, czyli silne bodźce, którymi bombardowane są dzieci, ale też dorośli, sprawiają, że przyzwyczajamy się do tak dużego pobudzenia. Wiele naukowców mówi o tym, że takie pobudzanie nie jest korzystne dla układu nerwowego i skutkuje tym, że kiedy nie mamy bodźców, bo odkładamy komputer – może pojawić się duże poczucie frustracji i nudy. Widać to zwłaszcza u młodszych dzieci. Kiedy używają urządzenia ekranowe są tak bardzo pobudzone, że gdy rodzic stara się im je odebrać, to reagują bardzo gwałtownymi emocjami. Tak naprawdę reagują adekwatnie do poziomu pobudzenia, w którym aktualnie się znajdują. Później zwykłe zabawki i zwykłe zadania szkolne mogą okazać się bardzo nudne i nieatrakcyjne. Efekty tego, co się teraz dzieje, będziemy obserwować za jakiś czas. Miejmy nadzieję, że będą mniejsze niż większe. Myślę, że kiedy nadejdzie czas powrotu do szkoły, każdy dorosły będzie musiał zmierzyć się z trudnościami swojego dziecka, ale także swoimi.
Karolina: Przed nagraniem powiedziała Pani, że najgorsze jest to, co dopiero nas czeka. Co może się wydarzyć, kiedy dzieci wrócą do ławek i okaże się, że nie jesteśmy w stanie utrzymać ich uwagi, jest chaos, dzieci są rozproszone? Czy z punktu widzenia psychologii jest jakiś pomysł, jak wrócić do punktu wyjścia? Czy w ogóle da się to zrobić?
Pani Marta: Na pewno się da. Warto mieć jednak tego świadomość, żeby nie poczuć się zaskoczonym i przerażonym, kiedy będziemy musieli wrócić do bycia w szkole lub pracy. Będzie to wiązało się z dużymi emocjami i dużą zmianą. Mogą pojawić się problemy z koncentracją uwagi i adaptacją do grupy. Jeżeli pracujemy lub uczymy się zdalnie, to sytuacja ta nie wymaga od nas ubrania się, wyjścia ani
podróży, które zazwyczaj musimy wykonywać, żeby dotrzeć do szkoły lub jakiegoś innego miejsca. Zaoszczędzamy wówczas dużo czasu i stresu. Później ten stres się pojawi i będziemy musieli na nowo się do niego przyzwyczaić. Pojawi się bardzo wiele czynników, które będą utrudniały ten powrót. Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że mimo wszystko, będzie on czymś pozytywnym. Odzyskamy niezwykle wartościowy kontakt z drugim człowiekiem. Niemniej warto też dopuścić do siebie myśl, że trudności będą i młodzi ludzie będą wtedy wymagać dużo wsparcia ze strony dorosłych lub specjalistów. Wiele osób, które mają trudności adaptacyjne w kontaktach społecznych, korzystało z pomocy specjalistów, ale w tym momencie pandemia im to uniemożliwiła. Trudności te powrócą, kiedy wszyscy wrócimy do kontaktów społecznych, jakie mieliśmy wcześniej. Obyśmy wrócili! Bo jest jeszcze taka obawa, że to co się zdarzyło, na stałe zmieni nasze relacje z ludźmi. Nie wiem tego. Zobaczymy.
Karolina: W co Pani wierzy w takim razie? Jak będzie?
Pani Marta: Myślę, że będzie inaczej, ale nie wiem jak. Ze swojej perspektywy mogę powiedzieć, że okres ten sprzyja temu, żeby docenić kontakty z ludźmi. Docenić to, że ktoś jest fizycznie blisko. Nie jakoś specjalnie blisko, tylko tak zwyczajnie.
Karolina: Jak dzisiaj.
Pani Marta: Rzecz, która wcześniej była czymś oczywistym, dzisiaj jest czymś wyjątkowym. Na pewno będzie można to w jakiś sposób docenić. Myślę, że bycie w grupie ma ogromną moc. Wiemy o tym, że jesteśmy istotami stadnymi i szukamy ludzi.
Karolina: Też liczę na to, że więcej osób doświadczyło takiego przewartościowania. Choć wielu z nas jest uwikłanych w strachu i obawie o przyszłość, zdrowie, finanse – to każdy miał przez te miesiące chociaż chwilę, żeby zastanowić się nad tym, co jest naprawdę ważne. Tutaj relacje i rozmowa, o której mówiłyśmy wygrywają ze wszystkim. Sama po sobie widzę, że takie spotkanie wydaje się być czymś bardzo cennym.
Zmieniając temat, skojarzyło mi się – nie wiem czy inni też to odczuwają – że czasami oglądając jakiś film odczuwam lęk, kiedy widzę, że ludzie są w grupie, lub się witają. To pokazuje jak bardzo te zmiany (choć na przestrzeni życia jest to kilka miesięcy) już wpłynęły na to, jak czujemy się w grupie. Choć nawet mnie tam nie ma, to moja głowa odczuwa ten lęk, bo projektuje, jak mogłoby wyglądać to w przyszłości. Na pewno będzie to dziwne, inne i trudne. Chcę jednak wierzyć, że przede wszystkim też ekscytujące. Warto patrzeć w przyszłość z takim scenariuszem. Choć będzie on trudny, to mimo wszystko jest to coś, na co czekamy od bardzo, bardzo dawna.
Skupiłyśmy się na dzieciach i na tym, żeby im pomóc, ale tak naprawdę wszyscy odczuwamy te zmiany. Jak więc możemy pomóc sobie w tym przejściowym okresie, kiedy dostrzegamy negatywne konsekwencje tego co się dzieje. Siedzę za długo przed komputerem, wszystko mnie rozprasza, mam pewnego rodzaju lęki społeczne. Wiem, że coś jest nie tak – posiadam autorefleksję. Jak mogę sobie pomóc? Jak mogę przygotować się na to, że być może, tak będą wyglądały też kolejne miesiące?
Pani Marta: Ważne, żeby to dostrzec i przyglądać się sobie. Niektórzy z nas mają więcej czasu, żeby być sami ze sobą. To jest plus tej sytuacji. Jeżeli dostrzeżemy jakieś niepokojące sygnały, to rozwiązaniem może być rozmowa z ludźmi i bycie blisko nich. Jeśli nie jesteśmy nieprzyzwyczajeni do bycia w dużej grupie i budzi w nas to lęk, możemy to sobie dozować. Wchodzić w pojedyncze relacje i rozmowy z ludźmi, żeby oswajać się z tym, że są obok. Jeśli widzimy, że nasz stan jest bardzo ciężki i nie możemy sobie z tym poradzić, to mamy możliwość szukania pomocy u specjalisty. Stopniowe wchodzenie w inną rzeczywistość, może złagodzić nasz stan przejściowy. Łatwiej będzie nam poradzić sobie wówczas z emocjami. Jeśli mamy teraz pojedyncze kontakty, to później wejście w grupę wielu relacji na raz, może okazać się łatwiejsze.
Karolina: Poruszyłyśmy temat dzieci, rodzin i różnych trudności wynikających z tej dynamiki, ale mamy też bardzo dużo samotnych osób starszych. Warto powiedzieć, że one też mogą szukać pomocy. To normalne, że czują się samotne i sobie nie radzą. Takie przestrzenie jak Telefony Zaufania, chętnie porozmawiają również z dorosłym człowiekiem, który potrzebuje drugiego człowieka.
Pani Marta: Zdecydowanie tak. Poradnik #Porozmawiajmy, który można znaleźć na stronie www.porozmawiajmyfb.pl jest dla wszystkich. Jest część dla młodzieży i część dla dorosłych. Końcowym efektem tego poradnika jest opracowanie różnych miejsc, adresów i telefonów, do których można zadzwonić albo udać się po pomoc. Pomoc ta jest kierowana również do osób starszych. Myślę, że w tej sytuacji nie możemy zapominać o tym, że mamy różne grupy wiekowe, które mogą jednakowo przeżywać trudne emocje w tej sytuacji.
Karolina: Wszyscy niezależenie od wieku potrzebujmy kontaktu z ludźmi. Przypomniała mi się historia, która była dosyć mocno nagłaśniana. 90-letni Pan z Włoch chciał wypić z kimś toast noworoczny i zadzwonił do służb. Panowie policjanci do niego przyjechali i wypili z nim toast. Było to dla niego i wielu innych osób niesamowicie wzruszające wydarzenie. Tak niewiele trzeba, żeby nas uszczęśliwić. Potrzebujemy po prostu drugiego człowieka obok.
Wszystkie materiały zostawiamy w opisie. Bardzo dziękuję Pani za rozmowę. Wszystkich zachęcamy do zgłębiania temu dzisiejszego odcinka. Warto.
Pani Marta: Dziękuję.
Karolina: Do usłyszenia.