Prawie każda kobieta ma, miała lub będzie miała okres, ale okazuje się, że tak naprawdę o cyklu menstruacyjnym wiemy bardzo mało. Nie uczymy się o tym w szkole, rzadko rozmawiamy o tym z bliskimi i przez to nie jesteśmy świadome tego co dzieje się w naszym ciele. Na szczęście są osoby takie jak Emilia, które nie boją się mówić o miesiączce, bo tak, niestety jest to w społeczeństwie nadal temat tabu i edukują nas w temacie cyklu kobiecego. Emilia Cesarek jest dietetyczką kliniczną, dietoterapeutką oraz ekspertką od jelit i właśnie menstruacji. Do zdrowia podchodzi holistycznie, jest niesamowicie profesjonalna i jak sami zobaczycie, to chodząca skarbnica wiedzy.
W tym odcinku rozmawiamy o tym dlaczego kobiety miesiączkują, jak przebiega cykl menstruacyjny i jakie są jego fazy. Poznacie hormony i emocje, które pojawiają się w poszczególnych etapach oraz dowiemy się jak zmniejszyć objawy PMS, czyli zespołu napięcia przedmiesiączkowego. To prawdziwy niezbędnik każdej kobiety, dlatego wierzę, że wyniesiecie bardzo wiele z rozmowy z Emilką.
Posłuchaj na YouTube:
https://youtu.be/Td58ps51EMs
Instagram Emilki:
https://www.instagram.com/keepfitinstyle_dietetyk/
Strona Emilki:
Transkrypcja:
Odcinek 76
Karolina: Emilia, cześć! Witam Cię w moim podcaście i bardzo Ci dziękuję, że przyjęłaś moje zaproszenie, bo była to spontaniczna propozycja. Śmiałam się, że spadłaś mi z nieba, bo temat, który dziś poruszymy, to temat, w którym moim zdaniem jesteś ekspertem. To coś, co jest aktualne, a wydaje mi się, że jest w Polsce nadal zaniedbane. Jak wskazuje tytuł naszej rozmowy będziemy rozmawiać o cyklu menstruacyjnym. Myślałam sobie wcześniej o naszej rozmowie i większość moich słuchaczy, to kobiety, czyli osoby, które mają okres, wiedzą czym jest menstruacja, ale czy na pewno wiedzą? Każda z nas ma styczność z fizjologicznym zjawiskiem jakim jest posiadanie okresu, ale mało wiemy o naszym ciele. Jak myślisz, skąd to się bierze? W jaki sposób Ty zaobserwowałaś, że jest zapotrzebowanie na wiedzę w tym temacie?
Emilia: Zacznę od tego drugiego pytania. Zaobserwowałam to podczas mojej pracy gabinetowej, bo jestem dietetykiem klinicznym i większość moich podopiecznych, to kobiety, które mają różne problemy zdrowotne, które często łączą się z tym, że nie wiemy jak wygląda nasz cykl menstruacyjny. Żeby podjąć się jakiejkolwiek redukcji, czyli odchudzania czy dbałości o nasze zdrowie, to musimy mieć stabilne hormony, bo to one jako sygnały chemiczne w naszym ciele przekazują pewne sygnały do tkanek, do narządów, że dany włącznik należy włączyć. Dzięki temu dzieje się cała kaskada, którą obserwujemy w naszym organizmie m.in. taka, że miesiączkujemy czy miesiączkujemy regularnie, chociaż tutaj mogłabym się spierać z tym jak to wygląda pod względem fizjologii czy w ogóle powinnyśmy miesiączkować regularnie czy jest to konieczne czy nasz cykl może być dłuższy czy krótszy. Kobiety tego kompletnie nie wiedzą. Myślą, że jeżeli ich cykl trwa trzydzieści dni, to jest to już niefizjologiczne, niezdrowe, bo teoretycznie mówi się, że przykładny cykl, do którego zawsze odnosimy się w badaniach, to dwadzieścia osiem.
Karolina: Tak, też mam coś takiego wyryte w głowie.
Emilia: Jest to dwadzieścia osiem dni. Jeżeli to dwadzieścia osiem dni minęło i mój cykl się przedłuża, to znaczy, że nie jestem zdrowa, że coś jest nie tak. A wcale tak nie jest. Tutaj od razu sprzedajemy pierwszą informację, że nasz cykl może się zmieniać o +/- siedem dni. Taki trzydziestopięciodniowy cykl jest fizjologiczny, jest zdrowy. Miesiączkowanie budzi w nas mega niepokój. Boimy się o to, że miesiączkujemy źle. Poza tym nasz styl życia, to jak szybko żyjemy pretenduje nas do pewnych zmian w całym naszym miesięcznym cyklu. Załóżmy, że pracuję na dwóch różnych kontynentach. Część czasu spędzam w Warszawie, a część pracuję na Bali. Fajny styl życia, mega modny. Kto by nie chciał? Natomiast jeżeli chodzi o cykl menstruacyjny, to wywiera na organizmie ogromny stres, ogromną presję. Pod tym pięknym słońcem na Bali mogą pojawić się zmiany w cyklu menstruacyjnym dlatego, że nasze mitochondria, czyli komórki energetyczne, z którymi rodzimy się na danym kontynencie czy w danej strefie klimatycznej odbierają zupełnie inny obraz, niż ten, który jest na innym kontynencie. Chociażby inna ilość słońca, temperatura, żywienie mają bardzo duży wpływ, a kobiety o tym nie wiedzą i panikują.
Karolina: Skąd Twoim zdaniem bierze się ta niewiedza? Czemu się o tym nie mówi? Czemu nie wiemy nic o naszych ciałach? To przecież coś podstawowego.
Emilia: Nie wiem czy nie zabrzmi to zbyt infantylnie, ale mało kto taką wiedzę przekazuje. Nie pamiętam, żebym w szkole nauczyła się tego od A do Z pod kątem obserwacji i objawów. Była to raczej czysta biologia. Jak robiłam research z uczestniczkami moich szkoleń i warsztatów, to mówiły, że pogadały o tym z mamą, jeżeli jest dobra relacja, a z tatą raczej nie, bo będzie wstyd. Jest to temat, który wciąż jest tabu. Nie wiem dlaczego. Uwierz mi, że nawet w relacjach damsko- męskich jeżeli ten temat jest dobrze przepracowany, to można poprawić jakość funkcjonowania związku. Wydaje mi się, że po prostu mówimy o tym za mało. Nawet patrząc na literaturę. Idziemy sobie do zwykłego sklepu z książkami, chcemy coś kupić i nie ma, a jeżeli już, to jest jakaś fizjologia i jak naturalnie poprawić swoje hormony. Kobiety, dziewczyny idą do sklepu zielarskiego, kupują sobie niepokalanek, suplementy i biorą je na ślepo, a nie wiedzą, co tak naprawdę dzieje się w ich hormonach, bo nikt im nie wytłumaczył jak hormony pikują w danym dniu czy w danym tygodniu i jak je potem zbadać, żeby zobaczyć czy w ogóle suplement jest potrzebny, bo może coś innego wpływa na fluktuację hormonów.
Karolina: Tym bardziej czuję, że nasza rozmowa jest po prostu potrzebna. Zacznijmy w takim razie od podstaw. Czym w ogóle jest cykl menstruacyjny?
Emilia: Troszkę Cię zaskoczę, ale cykl menstruacyjny, to fizjologiczny stan kobiety, który objawia się owulacją. W przykładnym cyklu, mniej więcej czternaście dni po rozpoczęciu krwawienia, czyli pierwszego dnia cyklu nastąpi owulacja. Owulacja, to proces, który ma spowodować, że zajdziesz w ciążę. Jesteś płodna, więc możesz zajść w ciążę. To cały najważniejszy schemat jeżeli chodzi o naszą menstruację. Nie jest po to, żeby nam uprzykrzyć życie ani zasugerować nam jakieś zmiany lecz po to, żeby doszło do zapłodnienia, bo po to jest fizjologicznie stworzona kobieta. Jest to podstawa jeżeli chodzi o menstruację.
Karolina: A nasze krwawienie jest po prostu skutkiem tego, że nie zaszłyśmy w ciążę?
Emilia: Dokładnie tak. W momencie, kiedy mija owulacja przechodzimy do drugiej fazy cyklu. Jeżeli nie doszło do zapłodnienia, to wtedy nabłonek się złuszcza i przygotowuje wyściółkę pochwy na ewentualnie kolejny proces, w którym może dojść do zapłodnienia.
Karolina: Wspomniałyśmy na początku o tym ile ma trwać nasz cykl. Było to dla mnie bardzo ciekawe, bo myślę, że wiele kobiet może być zestresowanych tym, że ich cykl jest za krótki i dajmy na to trwa dwadzieścia pięć dni, a inna uzna, że jest za długi, bo trwa trzydzieści parę. Powiedziałaś coś jeszcze zupełnie innego, że może się zmieniać. Nasz cykle nie tyle musi być zawsze długi lub zawsze krótki, ale może się różnić z miesiąca na miesiąc. Co może wpływać na nieregularność oprócz wyjazdów, o których mówiłaś? Czy na przykład wyjazd jednorazowy może już przynieść jakieś skutki przy kolejnym cyklu? Czy musi być to raczej coś stałego?
Emilia: Trzeba by było odwołać się do podstawy podstaw, czyli do tego gdzie zaczyna się nasz cykl menstruacyjny. Często myślimy, że zaczyna się w naszych narządach rodnych, a to nie prawda. Zaczyna się od pulsacyjnego uwalniania hormonu, który nazywa się GNRH i uwalniany jest w podwzgórzu, czyli sama góra – głowa. W momencie, kiedy coś nie tak dzieje się z cyklem, to na samym początku, prócz tego, że kobieta musi być dobrze odżywiona, wyspana, to sprawdzamy jak wygląda poziom podwzgórza i przysadki, które mają dać dalej sygnał do wydzielania hormonów LH i FSH i dalej dopiero do jajników. Załóżmy, że podróżujemy nocą samolotem. Stwórzmy sobie taki przykład kobiety, która podróżuje jednorazowo, ale zmienia strefę czasową i do tego ma dwa, trzy trudne spotkania biznesowe w tym czasie. Zobacz jak ogromny stres generuje na niej to spotkanie. Przede wszystkim jest coś nowego, jest spotkanie, pojawia się stres i niedospanie przed wylotem. Sam wylot zaburza nam rytm dobowy, bo podróżujemy nocą, gdzie melatonina – hormon, który odpowiada za nasz zdrowy sen jest już naruszona.
Karolina: Do tego sztuczne światło, posiłek w środku nocy.
Emilia: Albo niejedzenie, bo boimy się o problemu z układem trawiennym w trakcie podróży. Odejmowanie sobie kilokalorii względem całego zapotrzebowania w ciągu dnia takiej kobiety, to tak dużo stresorów, że nawet po takiej podróży może pojawić się problem z cyklem menstruacyjnym. Może się zatrzymać, może się opóźnić pomimo tego, że z perspektywy kobiety dwudziestego pierwszego wieku, żyjącej w dużym mieście mogłybyśmy powiedzieć, że to tylko normalny służbowy wyjazd, tylko takich służbowych wyjazdów mamy ileś tam.
Karolina: Możemy też odwołać się do tego, że w naturze człowieka, ewolucyjnie patrząc, podróżowanie i taki styl życia nie istnieją. Z założenia trochę działamy sobie na niekorzyść. Pokusiłabyś się o stwierdzenie, że tak naprawdę wszystko może nam rozregulować cykl? Po prostu życie?
Emilia: Zdecydowanie, więc dbanie o psychosomatykę ma ogromny wpływ na to jak będzie funkcjonował nasz cykl menstruacyjny.
Karolina: Kontynuując naszą drogę przez podstawy, powiedz mi jakie mamy fazy i co się w nich dzieje z biologiczno-fizjologicznego punktu widzenia? Nie wiem czy dodajemy od razu kwestię hormonów i emocji? Jesteś wprawiona w opowiadaniu o tym, także jakakolwiek forma będzie przystępna dla naszych słuchaczy. Wierzę, że wiele osób teraz coś sobie zanotuje, a ja notuję w głowie rozmawiając z Tobą.
Emilia: Myślę, że tak. Mało która kobieta w ogóle potrafi wymienić fazy cyklu. Można byłoby mówić o tym trzy, cztery godziny, ale tak skrótowo, to literatura mówi, że mamy fazy przed owulacją, czyli pierwszą fazę cyklu, którą inaczej nazywamy fazą folikularną, potem następuje owulacja, a następnie druga faza cyklu, czyli faza lutealna. Jest to najprostszy podział, jeżeli chodzi o cykl menstruacyjny. Nasz cykl menstruacyjny można podzielić także na cztery części. Menstruacja, czyli te dni, kiedy krwawimy i tutaj nic się nie dzieje, a poziomy hormonów są dosyć niskie.
Karolina: Wbrew pozorom, bo wszyscy myślą, że wszystko się wtedy dzieje.
Emilia: Dokładnie. Wszyscy myślą, że PMS i cała otoczka są właśnie wtedy, kiedy kobieta krwawi, a to wcale nie prawda, bo ona wtedy całkiem dobrze się trzyma chyba, że ma fizjologiczne problemy ze zdrowiem. Później mamy fazę folikularną i trzecią fazę, czyli owulację, która w zasadzie jest najważniejsza jeżeli chodzi o płodność i trwa około dwóch do czterech dni. Cała obserwacja cyklu zmierza do tego by wiedzieć czy jestem płodna czy nie, bo samo krwawienie miesiączkowe nie musi oznaczać, że nasz cykl menstruacyjny jest dobry. W całym cyklu chodzi właśnie o owulację.
Karolina: Może to ignoranckie pytanie, które zadam i przepraszam moje niedoedukowanie w temacie, ale czy może być tak, że mamy miesiączkę, ale wcale nie mamy owulacji? Wydaje się nam, że nasze ciało jest płodne, a wcale nie dochodzi do owulacji.
Emilia: Tak. To bardzo częsty obraz zwłaszcza u kobiet, które przyjmują hormonalną terapię zastępczą. Nie jestem lekarzem, więc nie mogę u takiej osoby postawić diagnozy, natomiast cykl menstruacyjny jest po to, aby doszło do owulacji, żeby kobieta mogła zostać zapłodniona. Po owulacji przychodzi czas, kiedy ciało dostaje sygnał czy zostało zapłodnione czy nie. W związku z tym pojawia się druga faza cyklu, czyli faza lutealna. Pracując z kobietami rozwalam te fazy jeszcze na cztery dodatkowe dni. Mamy cztery fazy i między nimi jest taka przejściówka jednego dnia, co jutro będziesz miała możliwość przerobić ze mną na warsztacie. Dość trudno jest wytłumaczyć dlaczego tak uważam, bo jest nam potrzebny schemat i obrazek, ale przejście z jednej fazy do drugiej charakteryzuje się specyficznymi dniami, w które na przykład faceci są do bani. W e-booku wprost piszę, że kobieta może się obudzić i powiedzieć, że jej chłopak, który jeszcze wczoraj i przedwczoraj wydawał się najcudowniejszym mężczyzną na świecie dzisiaj jest be. Mogą być takie dni i to nie oznacza, że coś jest z nami nie tak, tylko jest to wynikiem hormonów, które fluktuują w trakcie całego cyklu kobiety przez miesiąc. Wracając do faz cyklu, to w pierwszej fazie, czyli w menstruacji nic się nie dzieje. Hormony są na niskim poziomie: estrogen, progesteron są niskie. Później zaczynamy się przygotowywać do owulacji, czyli jest faza folikularna i tam hormony powoli zaczynają wzrastać. Estrogen zaczyna powoli wzrastać, progesteron jest jeszcze względnie niski, bo to hormon dominujący w drugiej fazie.
Karolina: A powiesz dokładnie czym charakteryzują się te hormony? Na co wpływają i jak to się na nas odbija?
Emilia: Estrogen jest hormonem odpowiadającym za naszą kobiecość, kształtowanie się naszych kształtów, piersi. W naszym cyklu menstruacyjnym może odpowiadać za to jak wyglądamy i jak się czujemy przed owulacją. Tutaj mega ciekawostka: bardzo dużą wagę przywiązujemy do tego jak wyglądamy fizycznie: włosy, paznokcie, oczy, makijaż, ubiór, natomiast mężczyźni jako samcy alfa wyczuwają kobiety najbardziej płodne, czyli te z wysoką ilością estrogenów. Kobieta, która nie miesiączkuje albo nie miesiączkuje efektywnie często ma bardzo niski poziom estrogenów. Nawet jeżeli wizualnie jest atrakcyjna, to pod kątem płodności nie wysyła odpowiednich fluidów. Jeżeli estrogen mamy na dobrym poziomie, wszystko jest w porządku z naszymi hormonami i z cyklem, to podbija naszą kobiecość. Wtedy skóra staje się napięta. To hormon, który też współgra z melatoniną i z całym naszym organizmem pod kątem naszego wyglądu. Robią się ładniejsze oczy, takie bardziej świecące, włosy są błyszczące. Na tą sytuację bardzo mocno wpływa również funkcja kolagenu , w związku z tym jest to fizjologiczny sygnał, że jesteśmy przed owulacją i musimy być atrakcyjne. Organizm i ciało stają się atrakcyjne zarówno pod kątem wyglądu, jak i płodności i zaczyna się szczyt, czyli owulacja.
Karolina: I wtedy ten hormon jest w swojej największej mocy?
Emilia: Dokładnie. Przed owulacją i trochę podczas owulacji ten hormon jest w największej mocy. Łączy się z hormonem LH, który również związany jest z rozwojem, z dojrzewaniem pęcherzyka, czyli naszego jajeczka, które może zostać zapłodnione. Wtedy szczytuje hormon przysadki, czyli LH i FSH. Mamy szczyt płodności i jeżeli chcemy sprawdzać czy w naszym cyklu pojawia się owulacja czy jesteśmy płodne, to badamy stężenie hormonów LH i FSH w środku cyklu. Później estrogen powoli spada, LH i FSH również spadają i w drugiej fazie cyklu dominuje progesteron. Progesteron jest hormonem, który głównie odpowiada za podtrzymanie ciąży. Jeżeli dojdzie do zapłodnienia, to jest to ten hormon, który utrzymuje nam ciążę. Pełni też szereg innych funkcji m.in. funkcję związaną z układem odpornościowym. W momencie, kiedy kobieta zachodzi w ciążę i musi utrzymać przy życiu dwoje, a nie już tylko siebie, to potrzebuje znacznie większego nakładu pracy ze strony naszego układu odpornościowego, żeby zarodek nie zginął, żeby nasz organizm sam się go nie pozbył. W związku z tym działa naszego układu odpornościowego działają podwójnie mocno. Jeżeli obserwujemy kobietę, która zachodzi w ciążę, ale ma chorobę autoimmunologiczną, czyli chorobę osłabionego układu odpornościowego, to może być kobieta, która często może wejść w remisję tej choroby, dlatego, że układ odpornościowy znacznie bardziej poradzi sobie z utrzymaniem jej zdrowia, co nie znaczy, że to zdrowie zostanie z nami już tak na zawsze. Często obserwuje się poporodowe zapalenie tarczycy. Organizm po porodzie, kiedy już wykonał ciężką pracę utrzymania nas przy życiu i w dobrym funkcjonowaniu robi: ufff, czyli teraz mogę sobie odpocząć. Podsumowując: mamy początek cyklu, kiedy nic się nie dzieje, potem zaczyna wzrastać estrogen, pikuje w trakcje owulacji, a także hormony przysadki, czyli LH i FSH odpowiadające za naszą owulację i progesteron, czyli ten odpowiadający za utrzymanie ciąży i układ odpornościowy.
Karolina: A jak te hormony wpływają na nasze emocje i samopoczucie?
Emilia: Każda fluktuacja będzie wpływała różnie w zależności od tego jak zdrowe są nasze hormony. Od razu mogłybyśmy się odwołać do zagadnienia PMS, czyli syndromu przedmiesiączkowego jeżeli chodzi o kobiecy cykl menstruacyjny. Występowanie PMS jest fizjologiczne, czyli błędem jest mówienie, że PMS nie powinien występować. Ważne jest to, aby podkreślić, że te obawy są w porządku jeżeli nie uprzykrzają nam życia. W momencie, gdy pojawiają się nieznośne bóle lub zaczynamy mieć problem z zachowaniem, z psychosomatyką i rzeczy behawioralne są zaburzone to znaczy, że należy przyjrzeć się cyklowi i z nim popracować. Zaczynamy sobie od podwzgórza przysadki, czyli możliwe, że taka kobieta ma za dużo stresu, ma za dużo na głowie i w związku z tym GNRH, które daje sygnał do przysadki, aby uwalniał LH i FSH, które odpowiadają za owulację, jest za słabe. Nasze podwzgórze i przysadka dostaje sygnał, że jesteśmy przepracowane, przemęczone, niewyspane i będzie to wpływało na fluktuację hormonów. Nasze objawy PMS będą zależeć od tego jak wygląda nasz styl życia. Estrogen może być dla nas przyjaznym hormonem i może wspierać nas w atrakcyjności, ale z drugiej strony jeżeli mamy nadmiar estrogenów, to możemy mieć problem z wagą, z wyglądem naszej skóry, z otyłością, która kumuluje się w pewnych partiach naszego ciała np. otyłość brzuszna, otyłość skumulowana na nogach. Do tego mogą pojawić się problemy z wątrobą, ale też połączenie z insulinoopornością. Estrogen jest też hormonem, który bardzo mocno nasila nam insulinowrażliwość. W pierwszej fazie cyklu jest ten moment, kiedy możemy przyjąć sobie więcej węglowodanów, nawet prostych i takiego bardziej śmieciowego jedzenia. Jeżeli mamy grzeszyć, ładować energię i szaleć z jedzeniem, to zdecydowanie w pierwszej fazie cyklu. Na te zmiany będzie wpływał cały nasz styl życia. Hormony mogą mocno fluktuować i dawać konkretne objawy, ale nie muszą. Progesteron, w związku z tym, że odpowiedzialny jest za utrzymanie ciąży i układ odpornościowy, wiąże się z podwyższoną temperatura naszego ciała. Od owulacji do końca cyklu temperatura ciała może być podniesiona. W momencie kiedy organizm próbuje mocniej wyciągnąć funkcje układu odpornościowego na wierzch, to podnosi temperaturę, gdyż bakterie i zarazki giną w wyższej temperaturze, dlatego gorączkujemy, kiedy jesteśmy chorzy. Idąc tropem fizjologii i naszego wyglądu zewnętrznego, to jeżeli mamy problem z wysokim poziomem estradiolu, to mogą pojawić się problemy z nowotworami piersi czy raka szyjki macicy. Są to hormony, które w dużej ilości nas do tego pretendują. Ważne jest też to, aby nasz estrobolon, czyli taki mikrobiom związany z usuwaniem estrogenów z organizmu był dobry i efektywny, bo hormony, które zostały już wykorzystane na swoją fazę cyklu powinny zostać usuwane, żeby się nie kumulowały i nie wracały do krwiobiegu, bo wtedy może dziać się chaos.
Karolina: Postarajmy się jeszcze bardziej to uprościć. Która faza cyklu sprzyja działaniu, a która bardziej sprzyja odpoczynkowi? Która sprawia, że jesteśmy zmotywowane i w dobrym humorze, a która, że jesteśmy melancholijne? Bardzo mnie to ciekawi.
Emilia: Pierwsza faza cyklu, czyli ten początek, to moment, kiedy praktycznie nic się nie dzieje. Z jednej strony poleżałybyśmy trochę, bo nie jest fajnie, kiedy ta krew z nas wypływa i odbywa się proces krwawienia, ale generalnie ilość hormonów pozwala na to, żeby trenować, wyjść z domu. To też kwestia naszego zaangażowania i nastawienia. Wszystko jest okej i nie dzieje się nic strasznego. Później jesteśmy produktywne, bo nasz organizm jest produktywny. Przygotowuje się do silnego procesu jakim jest owulacja. Jeżeli chodzi o produktywność, to pierwsza faza cyklu, pierwsze dwanaście dni, to czas kiedy pracujmy, umawiajmy się na spotkania. Estrogen – lepszy wygląd, lepsza płodność, więc ciało daje nam sygnał, że możemy wychodzić z domu. Potem jest szczyt – owulacja, czyli moment, kiedy kobiety często notują taki obraz, że nic im się nie chce, nie chcą się z nikim spotykać, nie chcą nic planować, nie chcą iść na trening, bo ich ciało jest w najgorszym momencie jeżeli chodzi o płodność. W związku cała nasza energia skupia się na tym, aby zostać zapłodnionym – czy chcemy czy nie. Mam dużo podopiecznych, które komunikują, że jeżeli wyczuwają swoją owulację i czują, że jest to ten moment, notują objawy w aplikacji czy na kartach monitoringu cyklu, to jest ten moment, kiedy potrafią stać, myć zęby i czują największe libido w całym cyklu. Czują, że ich całe ciało woła o to, żeby doszło do zapłodnienia. Wtedy jest taki moment dwa/ cztery dni, kiedy za bardzo nam się nic nie chce.
Karolina: To jest fascynujące! Może to zbyt prywatne, ale powiem Ci, bo w końcu jesteśmy w kobiecym gronie. Jestem osobą aktywną i zmotywowaną i raczej zawsze mi się chce, wręcz za bardzo mi się chce i zawsze bym coś robiła, ale od dwóch dni miałam takie uczucie, że może bym sobie posiedziała, coś obejrzała i miałam totalnego lenia. Zaczęłam się martwić, że coś jest nie tak, bo przecież zawsze jestem na wysokich obrotach, a autentycznie mam ochotę odpocząć. A Ty wytłumaczyłaś mi, że jest to absolutnie normalne i wtedy trzeba całemu naszemu organizmowi na to pozwolić.
Emilia: Oczywiście, że tak. Nie jesteśmy przecież cyborgami. Mój cykl był królikiem doświadczalnym i przewałkowałam go kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy, aby spisać to wszystko od A do Z, jeżeli chodzi o dni cyklu. Myślimy, że każdy dzień będzie taki sam, ale nasz organizm się zmienia, zmieniają się jego potrzeby w zależności od fazy cyklu i dnia cyklu. W związku z tym dajmy sobie spokój w owulację. Nie pakujmy się w najważniejsze spotkania wtedy, kiedy nasze ciało krzyczy od wewnątrz, że to szczyt naszej płodności i jedyne, co byśmy chciały to odpocząć lub pełnić funkcję reprodukcyjną – jakkolwiek by to nie brzmiało. Drugą fazę cyklu czasami dzielę na dwie, w zależności z jaką kobietą pracuję. Jeżeli mam do czynienia z kobietą, która mało się stresuje, obserwuje swój cykl, bo stara się o dziecko, jest dla siebie łagodna, to PMS, to ostatnie cztery/ pięć dni, a może nawet nie wystąpi. Jeżeli zaś mam kobietę pracującą na wysokich obrotach, to najczęściej cała druga faza cyklu od owulacji do końca, a uwierz mi, że są takie kobiety, to jest jedno wielkie cierpienie.
Karolina: Przepraszam, że znowu wejdę Ci w słowo, ale to jest tak fascynujące! Pamiętam, że wielokrotnie odczuwałam symptomy PMS-u, takie poddenerwowanie, gdzie wszystko mnie drażni i patrzyłam sobie w kalendarz i widziałam, że przecież mam jeszcze dziesięć dni i nie może być to PMS, więc coś mi odwaliło, mówiąc kolokwialnie. Okazuje się, że jeżeli za dużo od siebie wymagamy, to wtedy te symptomy pojawiają się od razu po owulacji.
Emilia: Oczywiście, że tak. Może się to zaczynać od owulacji i wtedy często związane jest to z tym, że mamy niski progesteron względem estradiolu albo progesteron i estradiol mamy niski. Pojawiają się zaniki miesiączki, nietypowe cykle, zupełne rozdrażnienie, wpływ na nasz cykl menstruacyjny, coś co mu zaburzy naturalną biologię. Zdecydowanie ma to ogromny wpływ na to jak się czujemy. Ja osobiście bardzo sceptycznie do tego podchodziłam i mówiłam: jak to? To ja mam mieć tylko czternaście dni w miesiącu, żeby być produktywną? Przecież nie da się tego zrobić! Ale uwierz mi Karolina, że kiedy do tego przysiadłam i wykorzystałam już wszystkie metody i jedyna jakiej nie wykorzystałam, to właśnie ta, do której jestem najbardziej sceptycznie nastawiona. W momencie, kiedy ustawiam sobie spotkania, nagrania, pracę z ludźmi w gabinecie w te dni, kiedy faktycznie mój cykl menstruacyjny do tego pretenduje, to może zabrzmieć to błaho, bo kto może sobie na to pozwolić, ale jestem trzy razy bardziej efektywna. Potrafię siąść i w te dni wykonać dokładnie to, co potrzebuję zrobić, niż w takie cykle, kiedy nie planowałam nic, bo czułam się super, więc wybierałam kino, spacer, wycieczki ze znajomymi, a w drugiej fazie wybierałam kanapę i leżałam ze łzami w oczach, że muszę skończyć dietę, a moja wena się kończy. Czy jestem już wypalona zawodowo jako dietetyk? Nie. Po prostu jestem w drugiej fazie cyklu i jestem przemęczona tym, że wtedy nic nie zrobiłam i wszystko kumuluję na tę fazę, na którą nie trzeba. Fajnie jest zaplanować sobie, że w pierwszej fazie cyklu robimy najważniejsze spotkania, najważniejsze podcasty, wyjścia – coś co jest nam najbardziej potrzebne w pracy. Podczas drugiej fazy cyklu możemy coś odpuścić, usiąść w domu z kocem, pomyśleć. Wtedy trochę wolniej myślimy, trochę mniej się nam chce, bardziej myślimy o rzeczach, które nie są związane z naszą pracą zawodową. Nasz organizm wyczuwa, że jakiś proces się nie udał: słuchaj Karolina, słuchaj Emi – proces się nie udał, to było dla mnie trudne czternaście dni, kiedy ja musiałem rozwijać to, co miało zostać zapłodnione i nie udało się, a teraz bądź ze mną trochę smutna, daj mi dwa dni odpoczynku, bo znowu muszę się przygotować na ten proces. To jest mniej więcej tak, jakbyś w przeciągu miesiąca miała wszystkie pory roku. Wyobraź sobie jak dziwnie się czujemy w momencie, kiedy w jednym tygodniu mamy wiosnę, lato, jesień i zimę. Człowiek jest rozstrojony.
Karolina: Co akurat nie jest rzadkością ostatnimi czasy.
Emilia: To prawda. To jest tak jakbyśmy miały w jednym miesiącu cztery pory roku, musiały się do nich przystosować i wyciągały kartony z takimi ubraniami, z takimi ubraniami, bo nie wiemy co nasz czeka. To samo dzieje się z naszym cyklem jeżeli nie chcemy z nim działać.
Karolina: Zachęcasz do monitorowania cyklu, do komunikowania się z nim. Jak się za to zabrać i czy każda kobieta powinna stosować taki system?
Emilia: Uważam, że każda. I to nie kobieta, a już dziewczynka i powinniśmy być tego uczone. Obserwacja cyklu jest bardzo prosta, tylko naprawdę mało kto nam to pokazał i o tym powiedział. Są to trzy proste czynności, żebyśmy wiedziały kiedy jesteśmy płodne i czy jesteśmy płodne. Wstajemy rano, mierzymy sobie podstawową temperaturę ciała – dopochwowo lub w jakmie ustnej. Sprawdzamy temperaturę, widzimy jaki jest stopień, zapisujemy na kartce czy stawiamy kropkę na kartce przy danej temperaturze, idziemy do toalety i sprawdzamy jak wygląda nasz śluz, sprawdzamy czy jest płodny czy nie. Najbardziej płodny śluz to śluz wyglądem przypominający rozciągliwe białko surowego jaja kurzego i będzie najbardziej lepki. Ma to duże znaczenie, bo to ten śluz ma przenieść plemniki do komórki jajowej, żeby została zapłodniona. To nie jest tak, że one tam wpływają, jest bum i powstało dziecko. W związku z tym obserwacja tego jak wygląda mój płodny śluz powie mi czy jestem płodna czy nie, czy w ogóle jest coś, co przeniesie plemniki do komórki jajowej. Zapisujemy sobie na kartce jeden, dwa, trzy. Poza tym w kontekście zdrowia, jeżeli chodzi o kobietę, to bardzo często mamy do czynienia z infekcjami układu rozrodczego: infekcje, zapalenia pochwy. Są to częste sprawy i jeżeli obserwujemy wygląd naszego śluzu, to możemy stwierdzić czy jest to moment, kiedy powinnam iść do lekarza, bo coś mnie swędzi, piecze i drażni. Dodatkowo, śluz w pierwszej fazie cyklu powinien być bardziej przezroczysty, a jeżeli przypomina białą, lepką wydzielinę, to powinnam pójść do lekarza, zrobić wymaz i sprawdzić czy nie dzieje się coś złego. Kolejny temat, który kompletnie nie jest poruszany przez kobiety to HPV. Można sobie zrobić badania nawet za darmo. Są przecież duże akcje, ale mało kobiet z tego korzysta. Wiele kobiet ma z tego tytułu problemy, które pretendują do raka szyjki macicy, który jest w zasadzie w stu procentach do wyprostowania, kiedy odkryje się go w odpowiednim czasie. Podstawą jest obserwacja śluzu, monitorowanie temperatury, zaś dla zaawansowanych obserwacja położenia szyjki macicy i tego czy jest wyżej czy niżej. Stawiamy jedną nogę na podłodze, drugą nogę na niskim stołeczku, dwa paluszki i musimy znaleźć ten czopek jeżeli chodzi o szyjkę macicy. Tak jak powiedziałam, jest to opcja dla zaawansowanych. Często proponuję, żeby kobieta spróbowała, zaczęła zaznajamiać się z ciałem i monitorowała je, ale dopiero po trzech pełnych cyklach obserwacji temperatury i śluzu, żeby w ogóle wiedziała, w których dniach się badać. Badanie położenia szyjki w dzień, kiedy krwawimy nie ma sensu, bo nie jest to zbyt przyjemne ani piękne, jeżeli chodzi o estetykę w toalecie. Wiemy, że w pierwsze dni krwawienia nie ma opcji, w zasadzie jest opcja, ale są to rzadkie przypadki, że będzie to szczyt płodności u kobiet, więc warto jest obserwować trzy parametry: temperaturę ciała, wygląd naszego śluzu i ewentualnie położenie szyjki macicy.
Karolina: Obserwacja, obserwacją, ale trzeba jeszcze umieć odczytywać te sygnały. Osobie niewyedukowanej to, że ma taką temperaturę i taki śluz nic to nie powie. Skąd można czerpać informacje, gdzie się edukować i dlaczego warto mieć Twojego e-booka? [śmiech]
Emilia: Śmiechem żartem, te wszystkie informacje naprawdę można byłoby wygooglować, ale lubimy mieć usystematyzowaną wiedzę i stąd pomysł na e-booka. W e-booku kobieta ma rozpisane od A do Z jakiego dnia jak się czuje, jakiego dnia jak powinien wyglądać jej śluz, jak zapisywać i jak to wszystko w ogóle wygląda. Pierwsza faza cyklu, to faza niskich temperatur, bo nie dominuje progesteron. Tutaj raczej nie ma utrzymania ciąży, co powoduje, że potrzebujemy, aby układ odpornościowy był na wyższym stopniu swojego działania i podnosi się nam temperatura. Obserwacja faz cyklu związana jest z tym czy w ogóle wiemy za co odpowiadają hormony. Wpisujemy to w jakiejś aplikacji, aplikacja nam podpowie. Aplikacja, której używam często pokazuje mi w dwudziestym pierwszym dniu objawy, które kompletnie nie pasują do tej fazy. Mechanicznie mogę wpisać do niej tylko to, co kliknę, więc nie podejdzie do mnie indywidualnie. Nawet to, że podam jej temperaturę danego dnia nic jej nie powie. Pokaże mi tylko jak zmieniała się temperatura w danych miesiącach, ale to, co kobieta z tym zrobi, to już jest jej wiedza. W aplikacji mam wygląd całego cyklu, ale ona mi nic nie przeliczy, nie wyciągnie żadnych wniosków, czy jestem płodna czy nie jestem, więc sami musimy siebie obserwować. Kiedy widzę najbardziej płodny śluz, najwyższą temperaturę względem tego, co było przez pierwsze dwanaście dni to znaczy, że to szczyt owulacji. W związku z tym zanim udam się do lekarza, żeby potwierdzić to badaniem transwaginalnym, to mogę pójść do apteki i kupić testy paskowe i z moczu zbadać sobie poziom NH, czyli hormonu, który wzrasta w piku naszej owulacji. Wtedy widzimy, że mamy płodny śluz, temperaturę odpowiadającą temu, że może być to owulacja i kiedy patrzymy, że na teście LH też jest podniesione, to prawdopodobnie jest to owulacja. Obserwujemy sobie takie dwa/ trzy cykle i już mamy większą świadomość. Jak planujemy wizytę u ginekologa i wiemy za co odpowiadają nasze hormony, to możemy mu wtedy zadawać konkretne pytania. Jak przychodzimy i mówimy: panie doktorze, nie wiem o co chodzi, to jak facet ma nam zrobić taki wykład jak my dziś wszystko przerobimy podczas podcastu, to nie znam takiego ginekologa, który miałby tyle czasu, żeby każdej kobiecie rozwałkować wszystkie hormony, fazy cyklu i jeszcze powiedzieć jakie w tym czasie będą czekały ją objawy.
Karolina: Kiedy najlepiej jest iść do ginekologa?
Emilia: To zależy od tego jaki jest cel wizyty.
Karolina: Załóżmy, że chcemy iść kontrolnie, raz w roku, bo wydaje mi się, że to tak optymalnie i sprawdzić czy wszystko działa.
Emilia: Zarówno badanie piersi, jak i badanie kontrolne jeżeli chodzi o USG transwaginalne powinnyśmy wykonać w pierwszej fazie cyklu, czyli wtedy kiedy jesteśmy po miesiączce, przed owulacją. Ciało, które delikatnie zatrzymuje wodę w drugiej fazie cyklu nie za bardzo pozwala nam, żeby USG piersi było dobrze wykonane, bo piersi często są nabrzmiałe i bardziej nawodnione i ciężej będzie nam zobaczyć jak wygląda cała tkanka. Pierwsza faza cyklu, czyli ósmy/ dziesiąty dzień to odpowiedni czas, bo czujemy się komfortowo, nie mamy PMS-ów. Jeżeli mamy większy problem z cyklem menstruacyjnym, to wtedy idziemy do lekarza w jakiejkolwiek fazie cyklu. Niech sprawdzi co się z nami dzieje i zleci nam badania chociażby względem cyklu. Zbada nam hormony w odpowiednich dniach tak, żeby miał pełen obraz na to, co dzieje się z cyklem.
Karolina: Wiesz co mnie zastanawia? Powiedziałaś, że kiedy mamy miesiączkę to tak naprawdę nasz organizm nie jest szczególnie obciążony i niewiele się wtedy dzieje, więc zastanawiam się skąd bierze się to, że najbardziej demonizujemy ten czas. Kobiety mówią: mam okres, więc nie wychodzę z domu, czuję się strasznie, nic nie jestem w stanie zrobić, wszystko mnie boli, jest mi źle i w ogóle świat jest okropny. Czy to wykreowały media? Zastanawia mnie dlaczego tak reagujemy. Ja akurat jestem osobą, która nigdy jakoś specjalnie nie przeżywała cyklu, nie miała ani mniejszych, ani większych bóli. Czuję skurcze w różnych momentach i to też jest dla mnie sygnał, bo znam swoje ciało mimo, że nie mam tak przerobionej tej wiedzy, ale mniej więcej umiem odczytać te sygnały. Dlatego nie miałam empatii i nie rozumiałam osób, które są kompletnie nie do życia podczas miesiączki.
Emilia: To bardzo indywidualna kwestia. Jeżeli jestem kobietą, która ma łagodny styl życia, obserwuję się i nie mam genetycznych predyspozycji do tego, żeby pojawiły się zmiany chorobowe typu endometrioza, zespół policystycznych jajników, to zupełnie inaczej będzie wpływało to na bóle menstruacyjne. Kobieta, która dba o swój rytm dobowy, która dba o sen, która może pracuje osiem godzin, ale potem ma czas dla siebie, jest efektywna, ale potrafi odpuścić inaczej będzie przeżywała swój okres. Mam takie odczucie, że kobiety, które najczęściej narzekają na to, że boli, że jest źle to kobiety, które dużo biorą sobie na barki, czyli kobiety, które przez cały cykl menstruacyjny nie mają czasu odpocząć. Sygnał bólowy, sygnał, że coś będzie się działo jest wysyłany przez organizm w związku z tym, że kobieta pracuje cały miesiąc i organizm prosi o dwa, trzy dni, żeby mógł się zregenerować. To jest tak jak byś miała jakąś zranioną przestrzeń i chciała ją odbudować, żeby z powrotem stała się ładna, gładka i spełniała swoją dobrą, fizjologiczną funkcję. W związku z tym kobiety, które są dla siebie mało łaskawe w całym cyklu menstruacyjnym zdecydowanie to odczują. Bardzo prosty przykład: chcemy się ciągle odchudzać, chcemy być na minusie energetycznym i ciągle nam czegoś brakuje.
Karolina: Wcale nie chcemy wtedy odpoczywać i robimy jeszcze więcej.
Emilia: Tak, robimy jeszcze więcej, bo jesteśmy w fazie odchudzania. Już schudłyśmy, ale chcemy więcej: dorzeźbimy, zbudujemy masę mięśniową, zmienimy trenera. Ja to rozumiem, bo wygląd zewnętrzny jest dosyć mocno kreowany przez modeling czy social media, ale to jest nie do końca fizjologiczne dla kobiet. Tydzień temu miałam przyjemność rozmawiać w Krakowie z bardzo fajną modelką, która powiedziała, że dziewięćdziesiąt procent z nich ma problem z menstruacją. To, że widzimy kobiety, które fajnie wyglądają nie oznacza, że są zdrowe. Nie mówię tutaj o otyłości, bo tego nie promujemy.
Karolina: Tak, nie promujemy tego. To jest oficjalnie choroba.
Emilia: Jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny, to jesteśmy dość mocno krytyczne wobec swojej płodności, wobec swojego ciała. Jeżeli dajemy sobie w kość chociażby na tak prostym poziomie naszych bioder lub miednicy, to możemy mieć problem z bólami w miednicy mniejszej, które będą objawiały się w fazie menstruacji. Jeżeli trenujemy na mocnych ciężarach, nie rozciągamy się, nie wprowadzamy relaksacji, jogi, rozciągania chociażby bioder, to będziemy miały problem z menstruacją i pojawią się bóle krzyżowe. Może mieć na to wpływ nadmierna aktywność fizyczna. Prostaglandyny odpowiadają za to, że czujemy ból menstruacyjny. W związku z tym możemy zadziałać na to, żeby im pomóc. Dobrym rozwiązaniem jest suplementacja, ale niekoniecznie muszą być to suplementy wprowadzane z zewnątrz, bo naszym pierwszym i podstawowym suplementem jest odżywianie. Jeżeli wiem, że zbliżam się do momentu krwawienia, to wtedy potrzebuję większej ilości kwasów, chociażby kwasów OMEGA-3, mogę sobie wprowadzić wtedy rybę na obiad zamiast jeść kurczaka z ryżem, bo tak kazał mi trener. Ból można minimalizować naszym stylem życia.
Karolina: Czy nasza waga i ciało może zmieniać się w trakcie cyklu? Jeżeli tak, to w jaki sposób? Pojawia się opuchlizna, zatrzymanie wody i przez to wydaje się nam, że przytyłyśmy lub schudłyśmy.
Emilia: Jak najbardziej może się zmieniać. Jeżeli się ważymy, to zdecydowanie w pierwszej fazie cyklu. Trzy/cztery dni przed krwawieniem i trzy/ cztery dni krwawienia, to dni kiedy kobieta w ogóle nie powinna wchodzić na wagę. Woda zatrzymuje się nawet do trzech/ czterech kilogramów. Takie hormony jak aldosteron i rynina, które odpowiadają za retencję naszej wody w organizmie skumulowane są w nadnerczach. W związku z tym znowu wracamy do tego, że stresory będą podbijały to czy będziemy opuchnięte czy nie. Należy się wysypiać, nawadniać, nie stosować żadnych diuretyków. W pierwszej fazie cyklu mamy zdecydowanie lepszą formę, a druga faza cyklu, to insulinowrażliwość i tutaj retencja wody jest znacznie większa – możemy mieć wagę na plusie, piersi są obrzmiałe, jesteśmy bardziej delikatne.
Karolina: Czy tak samo jest z naszą cerą? Czy często się psuje w drugiej fazie cyklu?
Emilia: Nie powinno tak być. Jeżeli są zmiany hormonalne, to faktycznie będą problemy z cerą najczęściej w okolicy żuchwy. Często stosujemy też słabą pielęgnację jeżeli chodzi o naszą skórę. Nawet jeżeli kupujemy ekologiczne kosmetyki lub inne dobre kosmetyki, to niekoniecznie muszą być dla nas dobre. Często pilingujemy, szorujemy naszą buzię, pracujemy nad nią myjkami i ściereczkami, natomiast może to zaburzać naszą warstwę lipidową. Nie dbamy też o dobre jakościowo tłuszcze w naszej diecie, więc skóra może się delikatnie zmieniać. Estrogen pretenduje do tego, że jest ładniejsza, lśniąca i gładka. W drugiej fazie cyklu, gdzie estrogen jest na niskim poziomie skóra może się faktycznie zmienić, może być bardziej szara, ale nie powinny to być drastyczne zmiany. Nie powinno dochodzić do sytuacji, że w pierwszej fazie cyklu wszystko jest super, a w drugiej fazie cyklu musimy się dwa razy kąpać, bo skóra i włosy bardzo się przetłuszczają. Nie będzie to zdrowy objaw. Będzie się to raczej wiązało z androgenami, czyli z hormonami męskimi, które też występują u kobiet.
Karolina: Miałam Cię właśnie o to zapytać. Może będzie to zbyt filozoficzne z mojej strony, ale w zapracowanym świecie dużo mówi się o kobietach w biznesie, girlbossach i o tym, że musimy być bardziej męskie, żeby pokazać swoją rolę w społeczeństwie i w biznesie. Ostatnio często słyszałam o tym, że kobiety mają podwyższony poziom testosteronu, a myślę, że są osoby, które nie wiedzą, że kobiety mają testosteron, bo jest to kojarzone głównie z mężczyznami. Skąd się to bierze? Czy jest to dobre, że mamy testosteron? Co może się zadziać jak jest go za dużo?
Emilia: Androgenizacja, czyli wysoki androstendion, testosteron, to będą te hormony, które odpowiadają za wytwarzanie się cech męskich u kobiet: mocniejsze owłosienie, zmiana tonu głosu, ale również zmienia się ciało i łatwiej jest o nabudowanie masy mięśniowej. Crossfitterki często są rozbudowane, ale nie chcę też budować stereotypu, bo nie pojawia się to u każdej kobiety. Androgeny są produkowane przez nasze jajniki, w związku z tym są to hormony, które my produkujemy. Stres ma często duży wpływ na androgenizację, ale także przetworzona dieta, alkohol, sen, zespół policystycznych jajników. Jednym z kryteriów zespołu policystycznych jajników (PCOS) jest androgenizacja. W związku z tym, jeżeli opiekujemy się stylem życia w PCOS, to możemy trochę zmniejszyć androgenizację.
Karolina: Czy testosteron jest nam do czegoś potrzebny? Co on robi w naszym organizmie?
Emilia: Wpływa na układ odpornościowy, wpływa na funkcję chęci do życia. Bliżej owulacji i bliżej końca owulacji testosteron jest wyższy. Ten hormon odpowiada także za rywalizację. Kwestia jest taka, że u kobiety te hormony są na niskim poziomie, a u mężczyzny na wysokim.
Karolina: Powiedziałyśmy sporo o kwestii owulacji i płodności. Kiedyś w starszych pokoleniach było oczywiste, że kobieta ma swój kalendarzyk i, że monitoruje płodność, bo był to środek antykoncepcyjny. W ostatnich latach, w ostatnich dekadach mocno się od tego odchodziło i coraz bardziej popularna była antykoncepcja hormonalna. Będąc dzieckiem i młodą dziewczyną zawsze słyszałam, że kalendarzyk to przeżytek, że to kompletnie nie działa. Natomiast widzę, że to się zmienia i jest co raz więcej sposobów opartych o metody obserwacji, o metody naturalne, ale też z wykorzystaniem nowoczesnych technologii, bo wiem, że są takie komputerki i inne sprzęty, na których można dokonywać pomiarów. Jak Ty się na to zapatrujesz? Czy Twoim zdaniem to skuteczny sposób na monitorowanie płodności i koncepcję?
Emilia: Jeżeli chodzi o monitorowanie płodności, to jak najbardziej tak. W medycynie ma to już swoją nazwę i nazywa się naprotechnologia, czyli lekarz, który naturalnie podchodzi do monitorowania płodności, to właśnie naprotechnolog, który często łączy w sobie funkcje endokrynologa, ginekologa. Jest to zdecydowanie funkcjonująca nomenklatura jeżeli chodzi o naukę i medycynę. Ja jestem na tak, ale należy pamiętać, że nigdy nie będzie to stuprocentowa metoda zabezpieczająca. Kobieta naprawdę musi być świadoma swojego ciała, musi wiedzieć kiedy jest owulacja. Pamiętajmy o tym, że męskie komórki mogą przetrwać w drogach rodnych kobiety nawet do czterdziestu ośmiu godziny. Średnio mówi się o dwunastu lub dwudziestu czterech godzinach i w związku z tym jeżeli ja w szczycie swojej płodności współżyję i myślę, że dwa, trzy dni przed owulacją jeszcze nic się nie nie wydarzy, więc sobie poszaleję, to nie jest jednoznaczne z tym, że nie zajdę w ciążę. Jeżeli te komórki mogą przetrwać dwanaście lub dwadzieścia cztery godziny, to dwunastego dnia niby nie ma szczytu owulacji, ale jeżeli komórka przetrwa i dotrwa do momentu, kiedy coś się wydarzy, to często może skończyć się to ciążą – chcianą czy niechcianą. Fajnie jest zaznajomić się ze swoim ciałem, bo mamy świadomość czego się spodziewać. Wiem, że zbliżam się do owulacji, więc powinnam być bardziej ostrożna, powinnam bardziej zadbać o zabezpieczenie jeżeli chodzi o środki antykoncepcyjne, które są dostępne. Wiem też, że w drugiej fazie jestem mniej płodna, że raczej nic się nie wydarzy. Kobiety często zadają pytanie czy uprawianie stosunków płciowych wtedy kiedy krwawią jest w porządku. Mam dużo podopiecznych, które mówią, że mają wysokie libido wtedy, kiedy normalnie w cyklu powinna być fizjologiczna zima, constans. Kalendarzyk i monitorowanie swojego cyklu jest ważne pod kątem tego, żebyśmy wiedziały jak sobie wszystko zaplanować. Uważam, że jest to na plus, ale nie zaplanujemy tego stuprocentowo pod kątem niechcianej wpadki. Na sto procent raczej się nie uda. Mam jeszcze ciekawostkę dotyczącą płodności. W żydowskich klanach była taka zasada, że kobieta i mężczyzna jako małżeństwo mogą ze sobą sypiać tylko w konkretnych dniach cyklu kobiety.
Karolina: Myślę, że nadal funkcjonuje to w ortodoksyjnych rodzinach.
Emilia: Pokazuje to, że jednak ma to znaczenie w przebiegu naszego cyklu.
Karolina: Myślę, że powrót do korzeni, do obserwacji siebie jest super ciekawy. Wiele różnych tradycji w naszej kulturze właśnie wyniosło się z tego, że poznaliśmy to ciało, nie mieliśmy innych sztucznych sposobów, żeby o tym nie myśleć, tylko musieliśmy przyglądać się temu jak funkcjonujemy. Po rozmowie z Tobą wnioskuję, że zachęcasz do holistyki. Nie ma prostych rozwiązań, które zadziałają na każdego, ale jakbyś mogła polecić dziewczynom, które chcą zadbać o siebie i zapanować nad cyklem, to jakie są naturalne, sprawdzone sposoby, żeby zbalansować symptomy, żeby ten cykl przebiegał przyjemniej?
Emilia: Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest sen, a nie żadna dieta czy sport. Trenowałam jako zawodniczka w bikini na scenie i nie dało mi to takiej satysfakcji z ciała, z kobiecości i zdrowia jak sen. Bite osiem godzin dla kobiety to jest standard. Zauważ, że w drugiej fazie cyklu jesteśmy trochę zamulone, potrzebujemy więcej snu. Kobiety, które zachodzą w ciążę są senne, ciągle by spały. Jeżeli chodzi o cały układ hormonalny kobiety, to jest ciężka praca i w związku z tym sen jest najważniejszą kwestią. Badania dotyczące PCOS-u i suplementacji melatoniną, czyli hormonem snu pokazują, że symptomy zespołu policystycznych jajników zmniejszały się po przyjmowaniu melatoniny z zewnątrz. Jeżeli mamy czas wziąć tabletkę z melatoniną, to musimy mieć czas na to, żeby się wyspać. Nie ma innej opcji. Zaniedbywanie snu będzie wpływało na całą reprodukcję. Nie ma opcji, żeby iść dalej i stosować restrykcyjną dietę, dietę eliminacyjną u kobiety, która nie śpi. Sen to jest najważniejsza kwestia, a druga sprawa to nawodnienie. Potrzebujemy około dwudziestu litrów wody, które będą rozprowadzone po całym naszym układzie pokarmowym, więc woda powinna być naszym towarzyszem na co dzień. Trzecia sprawa, to nisko-przetworzona dieta.
Karolina: Powiedziałaś dwudziestu litrów.
Emilia: Dwadzieścia litrów wody na organizm, która cały czas jest w naszym organizmie.
Karolina: Zabrzmiało tak jak byśmy musieli pić dwadzieścia litrów dziennie. [śmiech]
Emilia: Nie, nie potrzebujemy pić dziennie dwudziestu litrów, tylko chodzi o obrót wodą. Jeżeli chodzi o nasz żołądek, jelita i cały układ pokarmowy, to potrzebujemy dwadzieścia litrów. Dwa litry wody dla drobniutkiej kobietki lub dwa i pół, trzy litry u bardziej aktywnej osoby zdecydowanie powinny być wprowadzone w ciągu dnia. Należy też zadbać o podstawowe minerały, które wyciągamy z diety. Najlepsza jest dieta gęsto odżywcza, nisko-przetworzona. Powinniśmy zjeść trzy pełnowartościowe posiłki: śniadanie, obiad i kolację, ale żeby nie był to tost z dżemem i kubek kawy, tylko naprawdę zadbajmy o warzywa, owoce, o podstawę jeżeli chodzi o żywienie. Czwarta kwestia, którą obserwuję i która ma chyba największy wpływ na nasz cykl menstruacyjny, to są relacje z ludźmi. Kobieta, której często nie układa się w życiu prywatnym nie może zajść w ciążę, a gdy znajduje partnera, który daje jej taką otoczkę i mówi, że wszystko jest w porządku, że wszystko jest okej, to ta kobieta nagle zachodzi w ciążę. Znam bardzo dużo takich przypadków wśród par. Znowu wracając do tego, że GNRH uwalniane jest z podwzgórza, to tutaj tak naprawdę wszystko się zaczyna. Oksytocyna, te hormony w brzuchu, hormony szczęścia, serotonina, dopamina – to są te hormony, które są naszymi neuroprzekaźnikami. Poczucie bezpieczeństwa, relacje z ludźmi, sen, nawodnienie i gęsto odżywcza dieta będą najważniejszymi kwestiami.
Karolina: A jak jest w przypadku ćwiczeń, aktywności fizycznej? Czy są takie rodzaje ćwiczeń, które lepiej wykonywać w konkretnych fazach cyklu?
Emilia: Jeżeli mam osobę aktywną, na przykład sportsmenkę, to raczej nie, chociaż warto jest układać sobie plan treningowy, bo w pierwszej fazie cyklu będziemy miały większą ochotę na aktywność fizyczną. Badania pokazują, że splot hormonów pod koniec fazy cyklu zdecydowanie pozwala na to, żeby trenować efektywnie. Zależy też jaki mamy na co dzień tryb życia. Jeżeli ktoś siedzi osiem godzin za biurkiem, w takiej pozycji, w jakiej my teraz siedzimy i nagle wychodzi sobie zrobić piętnaście kilometrów biegu, to nie jest to zbyt przyjemne. Pojawia się stres w związku z tym, że zmieniamy pozycję, którą trzymaliśmy osiem godzin, a nagle idziemy robić bieg. Ćwiczenia, które możemy wykonywać przez cały cykl, które zdecydowanie są na tak, to wszelka relaksacja, joga, pilates, spacerowanie i aktywność spontaniczna. Cięższe treningi zdecydowanie przełożyłabym na pierwsze dwa tygodnie cyklu, a lżejsze na drugie dwa tygodnie cyklu. Chciałabym jeszcze podkreślić szczególnie dla młodych dziewczyn, bo dużo masz takich odbiorców, że nasz szkolny W-F, to wcale nie jest taka głupota.
Karolina: Jeżeli ktokolwiek w wieku szkolnym nas słucha, to proszę chodźcie na W-F.
Emilia: Tak, chodźcie na W-F, bo jedna godzina aktywności fizycznej pięć-sześć razy w tygodniu dla dziewczyny w wieku piętnaście-osiemnaście lat powinna być standardem w utrzymaniu zdrowia hormonów, jeżeli utrzymujemy normalne relacje żywieniowe. Jeżeli kobieta jest na całkowitej przemianie materii, nie jest na minusie, nie jest na plusie, tylko wygląda standardowo, normalnie, to pięć-sześć razy w tygodniu, to standard. Dla młodej kobiety czterdzieści minut tabaty cztery razy w tygodniu bądź dwadzieścia minut pięć razy w tygodniu. Wychodzi na to, że każda z nas powinna mieć codziennie średnio pół godziny aktywności.
Karolina: Ja czasami żałuję, że nie mam W-Fu w moim życiu, żeby ktoś mi powiedział, że muszę się stawić nawet ta taką przebieżkę.
Emilia: Pewnie padłyby pytania: a po co? Dlaczego? Przecież to jest nudne. Ale z drugiej strony pocimy się, odbywa się detoks właśnie wtedy, kiedy mamy wprowadzoną aktywność fizyczną. Gospodarka insulinowa potrzebuje się uwrażliwiać w momencie, kiedy jest aktywność fizyczna, która mocno na to wpływa. Jeżeli chcemy sobie zjeść więcej, to musimy uwrażliwić na to nasze tkanki.
Karolina: Nawet sam element ćwiczeń zespołowych może być pewnym rodzajem więzi i ta rywalizacja też nas stymuluje, poprawia humor, ekscytuje i motywuje do dalszego działania już poza boiskiem.
Emilia: Oczywiście, jak najbardziej.
Karolina: Na koniec powiedz mi jeszcze jak to jest z tą suplementacją. Cieszę się, że nie mówiłyśmy o tym wcześniej, żeby nikomu nie sugerować brania pigułek zamiast naturalnej regulacji. Są takie momenty, kiedy rzeczywiście wskazana jest suplementacja? Na co powinniśmy zwrócić uwagę?
Emilia: Jeżeli jest jakaś patologia z cyklem menstruacyjnym, to zawsze można się suplementować, ale musi być to czasowa i okresowa suplementacja. Należy pamiętać, że to wierzchołek góry lodowej. Te suplementy, które na pewno widziałaś na niejednej infografice na Instagramie, relacje, sen, nawodnienie, powietrze, natura – to są najważniejsze suplementy. Kolejna kwestia – bierzemy suplementy, kiedy już coś się dzieje. Jeżeli mamy problem na poziomie ratio – progesteron, estrogen, to możemy wprowadzić niepokalanek, który będzie delikatny i będzie troszkę stymulował płodność. Bardzo fajnie w wynikach badań wychodzą kwasy GLA, które możemy znaleźć w oleju z Wiesiołka, więc bardzo polecam go kobietom, bo fajnie wpływa na prostaglandyny, które odpowiadają za bóle menstruacyjne. OMEGA-3 także fajnie się sprawdza, więc też można się nim suplementować szczególnie w porze jesienno- zimowej. Kolejna kwestia to witamina D, która znajduje się w każdej naszej komórce, także w jajnikach, więc suplementacja witaminą D pod nasze wyniki badań może też fajnie wpłynąć na nasze samopoczucie. Magnez też jest fajnym suplementem i wpływa przede wszystkim na zaparcia, które mogą pojawić się w drugiej fazie cyklu ze względu na niski progesteron i estrogen, ale fajnie wpływa także na funkcje kognitywne. Moim ostatnim odkryciem jest kurkumina micelizowana, która sprawdziła mi się rewelacyjnie, kiedy byłam w drugiej fazie cyklu i zaczynało mnie łapać przeziębienie. Miałam mega intensywny czas, bo prawie każdy weekend miałam wyjazdowy i mało czasu spędzałam w domu. Maksymalnie podbiła mi układ odpornościowy, więc jeżeli chodzi o kurkuminę, to możemy dodać ją do naszej diety w przyprawach. Najbardziej podstawowe suplementy to będą: OMEGA-3, witamina D, kwasy GLA, magnez i ewentualnie kurkumina oraz rezweratrol, co trochę podbije nam funkcjonowanie układu odpornościowego.
Karolina: Myślę, że w tej rozmowie przekazałyśmy dużo informacji i trzeba wysłuchać jej wiele razy oraz zrobić jakieś notatki. Widziałam Twojego e-booka i jest wspaniały! Jest tak przystępnie napisany i tak fajnie pomaga nam monitorować nasz cykl, więc oczywiście podlinkujemy go w opisie. Na koniec powiedz nam jeszcze o swoich warsztatach, które oczywiście związane są z tym tematem. Dla kogo one są? I czy każdy może się na nie zapisać?
Emilia: Warsztaty na ten rok kończę, bo to mega ciężka praca. Cieszę się, że będziesz miała przyjemność być na nich jutro i sama zobaczysz jak to funkcjonuje. Generalną zasadą jest to, że uczestniczy w nich dwadzieścia, maksymalnie dwadzieścia pięć kobiet na sali, która nie jest oświetlona ledami, sztucznym światłem. Jest to piękna sala z wyjściem do jogi. Warsztaty polegają na połączeniu pracy dietetyka z moim omówieniem cyklu od A do Z – fizjologia, narządy, hormony. Jest też praca z psychologiem, który opowiada nam jak pracuje przysadka, jak pracuje podwzgórze i jak wpływa to na nasz układ hormonalny, jak pracować nad stresem i sobie z nim radzić, jak radzić sobie z ciałem. Pojawi się też mój gość specjalny, bo w każdym mieście miałam gościa specjalnego. Na przykład w Warszawie będzie to pisarka, która będzie nam mówiła o kobiecości, o tym jak ze sportsmenki zaczęła pisać o kobiecości, o naszym poczuciu seksualności. W Poznaniu był to Instytut Mikroekologii, który mówił o zdrowiu pochwy, więc rozmawialiśmy o HPV, o infekcjach intymnych, jak się badać, jak się obserwować, co może nas niepokoić. Generalną zasadą było to, żeby każda kobieta, która wyjdzie z tych warsztatów wiedziała od A do Z co się z nią dzieje i żeby wiedziała do kogo się zgłosić, gdzie szukać rozszerzenia swojej wiedzy. To jest to co powinno być zrobione na półrocznym wychowaniu do życia w rodzinie, więc jest to wychowanie do życia w rodzinie, ale przesunięte o piętnaście, dwadzieścia lat.
Karolina: Przesunięte, przyspieszone i niezbędne. Mam nadzieję, że jeżeli nadal będziesz robiła warsztaty, to osoby chętne Cię znajdą. Powiedz mi, gdzie na co dzień można znaleźć Cię w internecie?
Emilia: W internetach widnieję po nazwą 'keepfitinstyle_dietetyk’. Jestem na Instagramie, Facebooku i prowadzę też swojego bloga, który ostatnimi czasy kuleje. Pochłania mnie duża ilość pracy gabinetowej, że mało tam piszę. Najwięcej informacji znajdziecie na instastory, bo dużo nagrywam.
Karolina: Wszystko podlinkuję, a Tobie dziękuję za rozmowę. Jesteś skarbnicą wiedzy i czuję, że dużo się nauczyłam, więc nawet nie wiem ile drzwi się jutro przede mną otworzy, także bardzo cieszę się na ten odcinek i dziękuję Ci jeszcze raz! Do usłyszenia, wszystkiego dobrego.
Emilia: Dziękuję!