PODCAST #77 Magazyn KRAFT: Maciej Podgórski o świadomych wyborach, greenwashingu i szacunku do rękodzieła

PODCAST #77 Magazyn KRAFT: Maciej Podgórski o świadomych wyborach, greenwashingu i szacunku do rękodzieła

Moim dzisiejszym gościem jest Maciej Podgórski, fotograf oraz założyciel i strateg magazyn Kraft. KRAFT to wciąż nowość na rynku wydawniczym, magazyn o designie i polskim rękodziele, stworzony właśnie przez Maćka Podgórskiego i Malikę Ledeman, których miałam przyjemność poznać w zeszłym roku, zanim KRAFT trafił na półki sklepowe i pochwalę się, że moje dwa artykuły trafiły do drukowanych wydań magazynu plus dwa mniejsze felietony znajdziecie na ich stronie. Stąd jest to projekt bardzo bliski mojemu sercu. W dzisiejszym odcinku poznajemy historię powstania KRAFTU, mówimy o tym dlaczego warto zgłębiać temat świadomego podejścia do zakupów i przedmiotów. Pytam Maćka o to, gdzie w 21 wieku jest miejsce dla mediów drukowanych oraz jaką przewagę nad multimediami mają treści analogowe, bo zgadzamy się co do tego, że w świecie zabiegania i zgiełku informacyjnego niezbędne jest szukanie wyciszenia i uważności. Porozmawiamy też o tym jak ważne jest opowiadanie historii o rzemieślnikach i wspieranie lokalnych twórców oraz jak odnaleźć autentyczność w dobie reklam i greenwashingu.

Obejrzyj na YouTube:

https://youtu.be/N9f1-rcr0Y4

Strona KRAFT:

https://kraftmagazyn.pl/

Maciej Podgórski na Instagramie:

http://instagram.com/lubiegdysiedzieje

Zamów wybrany numer lub prenumeratę:

https://sklep.kraftmagazyn.pl/

Moje artykuły:

https://kraftmagazyn.pl/nie-ma-planety-b-czyli-eko-rozwiazania-zagranicznych-designerow/

https://kraftmagazyn.pl/luzny-felieton-ekoasceta-czyli-czy-mozna-myslec-o-planecie-i-normalnie-zyc/

Transkrypcja:

Odcinek 78

Karolina: Maciek, bardzo się cieszę, że udało się nam spotkać na nagranie. Zacznę od tego, że siedzisz w branży prasowej. W ogóle nie wiem czy jest to dobre stwierdzenie. Zastanawiałam się czy istnieje coś takiego jak branża prasowa? Dobrze to ujęłam? Może bardziej wydawnicza?

Maciek: Też się cieszę, że się dzisiaj spotkaliśmy. Miło mi, że zostałem zaproszony. Można powiedzieć, że jest coś takiego jak branża prasowa. To jakby część branży związanej z mediami, natomiast prasa jest jej wycinkiem, więc myślę, że branża prasowa to dobre określenie. Siedzę w tym, ale nie chcę się zamykać tylko na prasę. 

Karolina: Zostańmy na chwilę przy prasie, bo ostatnio dużo się mówi, że media drukowane, media papierowe powoli odchodzą do lamusa. Ludzie jednak przestają czytać i wolą kupować multimedialne wersje magazynów, książek lub czytają rzeczy w internecie. Czy z Twojej perspektywy, z Twojego doświadczenia rzeczywiście ten rynek ginie? 

Maciek: Na pewno jest tak, że ten rynek w jakimś stopniu się kurczy dlatego, że internet go zwyczajnie wypiera i nie ma co z tym dyskutować, bo są to fakty. Pewne jest to, że istnieje pewien rodzaj prasy czy mediów drukowanych, które nie giną, a nawet powiedziałbym, że rosną i są to niszowe media. To, co jest istotne to eksperckość rzeczy, tekstu czy kontentu, który się pojawia w tych mediach drukowanych. Nie chciałbym rzucać nazw konkretnych wydawnictw, natomiast mieliśmy ostatnio w Polsce sytuację, gdzie dwa magazyny się zamknęły czy są w trakcie zamknięcia i wynika to z prostej przyczyny. Kontent, który był dostępny w tych magazynach czy w tej prasie był to kontent, który jest dostępny za darmo w internecie. W związku z tym, dlaczego mamy płacić za prasę? 

Karolina: Dostępny przez wydawnictwo?

Maciek: Nie, po prostu nie są to treści eksperckie. Są to treści dostępne na wielu witrynach, na wielu portalach medialnych: Wirtualnych Polskach, Onetach, Pudelkach, więc tego typu magazyny mają dziś małą szansę na to, żeby zaistnieć i przetrwać. Korzystamy z telefonów, z tabletów, gdzie mamy olbrzymi dostęp do różnego rodzaju mediów i wydaje mi się, że tego typu prasa traci na znaczeniu. Jest też obszar prasy i mediów drukowanych, który niesie za sobą eksperckość i unikatowość swojej treści, który nie zostanie wyparty. Tym bardziej, jeżeli są to media, które mają treści cięższej wagi. Widzimy, że ludzie po pracy nie chcą spędzać zbyt dużo czasu przed ekranem i uciekają do mediów analogowych, czyli powiedzmy drukowanych. Jeżeli mamy ciężki tekst, który waży czterdzieści czy trzydzieści tysięcy znaków, to kiedy widzimy w internecie, że jest do przewijania, do scrollowania przez długi czas, to nie jesteśmy super chętni, żeby go czytać. Rola mediów drukowanych jest mniejsza, niż miało to miejsce w przeszłości, ale wydaje mi się, że nie umrze i nie zginie. Dlatego powstał 'Kraft’. 

Karolina: Wrócimy jeszcze do 'Kraftu’. Ciężko jest nam czytać na telefonie coś, co jest długie. Mówi się też, że ludzie co raz mniej czytają blogi. Moim zdaniem fajnie się to łączy, bo ja obserwując siebie rzadko czytam jakieś długie teksty w internecie, ale gdy mam magazyn lub książkę, to absolutnie mi to nie przeszkadza. Moim zdaniem przyzwyczailiśmy się, że te treści są bardzo mocno instant, czytamy na telefonie krótką notatkę, krótki wpis i nie chce się nam przyjmować dłuższych treści. 

Maciek: To jest tak, że dziś jesteśmy przyzwyczajeni do tego, żeby w internecie nie tracić czasu na długie treści. Bardzo często dlatego, że jesteśmy w pracy przez osiem godzin i powiedzmy, że jesteśmy w stanie znaleźć chwilę czasu, żeby sobie coś przescrollować na telefonie albo szybko wejść na jakieś media społecznościowe z poziomu komputera i przelecieć sobie przez dwie minuty, ale za chwilę musimy zabrać się za naszą pracę, więc nie mamy czasu na to, żeby czytać te treści. Nasz mózg jest przyzwyczajony do tego, żeby ułatwiać sobie dawkę wiedzy, którą będzie dla nas tekst, ale też zdjęcie z krótkim opisem. Wydaje mi się, że dlatego Instagram mocno wypiera teraz Facebooka, bo jest to łatwiejsza dawka dla naszego mózgu i jesteśmy w stanie dostać większy wycinek informacji scrollując kilka zdjęć z opisami, niż przeglądając Facebooka, gdzie mamy podlinkowane jakieś artykuły czy dłuższe wypowiedzi. Wydaje mi się, że dlatego blogi w wersjach internetowych są mniej czytane. Mamy jeszcze podcasty, do których dostęp jest darmowy. Mamy takie czasy, gdzie wszyscy się spieszą. Jeżeli mamy możliwość ułatwienia sobie otrzymywania informacji i założenia słuchawek w drodze do pracy i włączenia podcastu, w tramwaju, w samochodzie czy idąc na pieszo versus patrzenie w ekran i czytanie bloga, to wydaje mi się, że wybierzemy podcast. Dlatego jest taka fala wznosząca dla podcastów, a blogi idą w dół. 

Karolina: Interesującą kwestią jest to jak zmieniają się media społecznościowe. W kontekście filmów na Youtube wydaje mi się, że jednak lepiej oglądają się krótkie i dynamiczne treści. Kiedy prawie dwa lata temu wpadłam na ten pomysł i zakładałam podcast, to wiele osób mówiło: kto będzie Cię słuchał przez godzinę? To jest mega długie, a ludzie najchętniej oglądają czteroipółminutowe filmy. Ale to jest już inne medium i służy nam w inny sposób, bo Youtube jest trochę jak Instagram, a podcast jak artykuł w magazynie. Zgodziłbyś się z tym porównaniem?  

Maciek: Na pewno na wszystko jest miejsce. Na Youtube masz miejsce na filmiki ośmiominutowe i masz miejsce na filmiki godzinne, ale też na dłuższe treści. Jest taka grupa użytkowników, która puszcza sobie wieczorem ośmiominutowy kontent i chce się wyluzować czy posłuchać czegoś lżejszego, a jest grupa docelowa, która chce czegoś dokumentalnego, co da im zastrzyk wiedzy. Wiadomo, że w osiem minut ciężko jest rozwinąć dany temat na tyle mocno, żeby komuś dostarczyć dużą dawkę wiedzy, natomiast przez godzinę jest na to czas czy to przez podcast czy zrobienie vloga na dany temat. Wydaje mi się, że podobnie jest z tematem tekstów i prasy. Jest miejsce na to, żeby były krótsze treści, które wrzucamy na stronę www i osoby, które szukają mniejszych treści mogą je sobie znaleźć. Jeżeli chodzi o dłuższą treść, to tylko analogowo, żebyśmy mogli sobie zacząć i łatwo do tego wrócić. W internecie często jest tak, że zaczynamy coś czytać i za chwilę ktoś odwróci naszą uwagę i już do tego nie wracamy. Skaczemy po stronach internetowych, skaczemy po kanałach i często nie wracamy do tego, co zaczynamy czytać, a okazuje się to za długie, żeby skończyć w danym momencie. 

Karolina: I wtedy odpowiedzią może być czasopismo, magazyn. Powiedziałeś, że teraz lepiej jest iść w treści eksperckie i to jest to, czego szuka współczesny czytelnik i co może pomóc mediom drukowanym przebić się w obliczu tego zalewu informacjami z zewsząd na różnych platformach. Jeżeli wejdziesz teraz do kiosku czy do księgarni, to tych magazynów jest mnóstwo. Czy rzeczywiście nadal są nisze w sytuacji, w której wydaje się, że jest gazeta na każdy temat? Gdzie znaleźliście Wasze miejsce w tym świecie prasy? 

Maciek: Z nami było trochę tak, że nie był to pomysł na biznes, że stwierdzamy, że jest teraz nisza, w którą trzeba wejść, bo jest to dobry interes. Założyliśmy wydawnictwo, bo nie mieliśmy co czytać i stąd zrodził się pomysł, żeby wejść w taki tytuł jak 'Kraft’. Jest dosyć specyficznym, niszowym magazynem, ale tak jak mówisz, dzisiaj jest miejsce na wszystko. W salonie z kolportażem jest dzisiaj masa magazynów: od technicznych, po hobbistyczne o gotowaniu czy szydełkowaniu. Na wszystko jest miejsce, wszystko się sprzedaje i ma swoją niszę. Jeżeli chodzi o nas i nasz pomysł, to wynikało z naszej potrzeby, bo nie mieliśmy czego czytać. Kiedyś byłem fanem takiego magazynu 'Mailman’, który po prostu miał bardzo fajne treści dla facetów, ale nie tylko. Był po prostu bardzo dobrze dziennikarsko przygotowany. W Polsce naprawdę brakowało mi takiego magazynu, który by się dobrze czytał i miał dużo treści, że jak wsiadam w pociąg, to przeczytam go w jedną stronę i dalej będę go czytał w drugą stronę i te treści mnie nie zanudzą. To był taki bodziec, żeby w ogóle zacząć myśleć o czymś własnym.

Karolina: Teraz zapytam tam trochę pod włos, bo wiem, że pracowałeś w branży prasowej i z tego, co wiem, to przez wiele lat byłeś redaktorem naczelnym. Dobrze pamiętam? Ile to było lat?

Maciek: Łącznie ponad pięć. Byłem redaktorem naczelnym trzech magazynów, które stworzyłem praktycznie od zera i tak zaczęła się moja przygoda z wydawnictwami. Trafiłem do branży medialnej zupełnie z przypadku, bo moim backgroundem jest branża sprzedażowa i zarządzanie sprzedażą. Trafiłem do wydawnictwa i okazało się, że media drukowane są mi bardzo bliskie i jest to coś, co dalej chciałbym robić w swojej karierze. Akurat okazało się, że mam też smykałkę do tworzenia nowych mediów, więc te pierwsze magazyny stworzyłem dla wydawcy, dla którego w tym momencie pracowałem. Stwierdziłem, że kolejny, który będę zakładał chciałbym założyć pod własnym wydawnictwem. Tak też zrobiliśmy razem z Maliką, która ze mną pracowała przy dawnych projektach.

Karolina: Pracowałeś na wysokim stanowisku, więc zakładam, że masz dużą autonomię jeżeli chodzi o to jak powstaje ten magazyn, ale z jakiegoś powodu czegoś musiało brakować tym projektom, a teraz wnioskujesz, że one nie były Twoje jeżeli chodzi o samą genezę.

Maciek: To było zupełnie co innego dlatego, że wydawnictwo, dla którego pracowałem tworzyło głównie, powiedzmy w dziewięćdziesięciu procentach magazyny 'b2b’, czyli magazyny skierowane głównie do biznesu, magazyny eksperckie takie, które docierają do konkretnych osób, na konkretnych stanowiskach w danej branży. Pisaliśmy eksperckie treści, ale skierowane do biznesu i nie było to 'b2c’. Zawsze chciałem robić magazyny 'b2c’.

Karolina: ’b2c’, czyli business to consumer.

Maciek: Dokładnie, czyli dla Kowalskiego, który może być potencjalnie zainteresowany naszymi treściami albo jeżeli będziemy chcieli sprawić, żeby tymi treściami był faktycznie zainteresowany, czyli nie chcemy tak do końca docierać do biznesu.

Karolina: W takim razie jak w ogóle zrodził się pomysł na 'Kraft’?

Maciek: Wszystko zaczęło się od tego, że współpracowałem przy jednym z projektów z Maliką Ledeman, która aktualnie jest redaktor naczelną 'Kraftu’. Jako były szef przeprowadzałem z nią rozmowę roczną. W takim dużym wydawnictwie, trochę jak w korpo przeprowadza się z pracownikami roczne rozmowy. Gdzie widzisz siebie za pięć lat? Jak Ci się pracuje? Co byś zmieniła? Podczas jednej z takich rocznych rozmów padło pytanie: Malika, gdzie widzisz siebie za pięć lat? Bez ogródek powiedziała mi, że chciałaby mieć swój magazyn 'b2c’, który będzie się zgrywał z moimi zainteresowaniami. Nie zachowałem się jak zwykły szef i nie zapytałem czemu nie chce dalej rozwijać kompetencji i wspinać się po szczeblach kariery. Powiedziałem jej, że też chyba mam taki plan, miejmy otwarte głowy i faktycznie o czymś pomyślmy. Tak to się zrodziło. Mam wrażenie, że było to trochę pół żartem, pół serio do momentu, kiedy faktycznie w mojej głowie pojawił się pomysł 'Kraft’. Pomyślałem, że bardzo mnie interesuje branża wytwarzania, rzemieślnictwa, ale też wytwarzania w sposób zrównoważony. Tak naprawdę należało to do moich zainteresowań, ale nie miałem źródeł, z których mogłem czerpać. Były źródła internetowe i są w dalszym ciągu, ale potrzebowałem czegoś analogowego, z czego mógłbym korzystać. Mam wrażenie, że inny jest odbiór magazynów analogowych, niż tego co mamy w internecie. Stwierdziliśmy, że jest to coś, co chcielibyśmy robić i powstał pomysł jak ma to wyglądać. Spędziliśmy wiele nocy nad tym, żeby opracować koncepcję tego magazynu, o czym chcemy mówić ludziom, jakie będą założenia. Powiedzieliśmy A, więc trzeba było powiedzieć B i otworzyliśmy spółkę, swoje wydawnictwo i działamy.

Karolina: Powiedziałeś, że narodził się 'Kraft’. Chodzi o hasło, o słowo? Zaczęło się od niego?

Maciek: Na dobrą sprawę, to wiedzieliśmy, że chcemy pisać o wytwarzaniu, a z wytwarzaniem kojarzy się nam 'craft’, czyli rzeczy kraftowe wykonywane pracą ludzkich rąk. Nie chcieliśmy robić 'Kraft’ przez 'c’ bo bardzo stawiamy w tym magazynie na polskich rzemieślników i polskie rozwiązania, więc chcieliśmy, żeby było to przez 'k’, bo czuliśmy, że będzie to bardziej nasze. W ten sposób podeszliśmy do tematu. Najpierw chyba narodziło się w mojej głowie, żeby było o tematach rzemieślniczych, związanych z wytwarzaniem, z równowagą, a później wpadliśmy na to, żeby był to 'Kraft’ przez 'k’. Następnie wpadliśmy na pomysł, że 'Kraft’ łączy się z wieloma tematami, więc będzie to spójne, jeżeli zrobimy to pod jednym szyldem i w jednym wydawnictwie. Tak też zrobiliśmy.

Karolina: Jakie macie działy w 'Krafcie’? O czym mówicie? Ktoś mógłby stwierdzić, że jest to magazyn o polskich rzemieślnikach, o wytwarzaniu rzeczy i może w ogóle mnie to nie interesuje. Tak jak mówisz, idzie za tym o wiele więcej i jest to też taki światopoglądowy magazyn.

Maciek: Nie wiem czy wymienianie działów będzie dobre, bo nasze działy są niedosłowne i jest to trochę gra słów. Może lepiej będzie jak opowiem o czym piszemy i jaki jest przekaz 'Kraftu’. Rzemieślnictwo to punkt wyjściowy, natomiast wiąże się to mocno z równowagą i ze zrównoważonym wytwarzaniem, ze zrównoważonym życiem. Jesteśmy otoczeni przedmiotami. Tak jak tutaj siedzimy, tam gdzie idziemy, to wszędzie pojawiają się jakieś przedmioty, a jeżeli pojawiają się przedmioty to pojawiają się zakupy i wytwarzanie. Dzisiaj, w dobie problemów związanych ze zmianą klimatu i tego, że nie idziemy w zbyt dobrym kierunku jako ludzkość wydaje mi się, że trzeba głośno mówić o tym w jaki sposób nie wpływać negatywnie na dalsze zmiany i robić coś dobrego. Tak naprawdę możemy wiele zmieniać małymi kroczkami i wydaje mi się, że w tym jest całe clou. 'Kraft, rzemieślnictwo i wytwarzanie jest bardzo mocno związane z tym, żeby robić to we właściwy sposób. Codziennie robimy zakupy, dokonujemy wyborów i ważne jest to, żebyśmy dokonywali ich w sposób świadomy. W 'Krafcie’ dużo miejsca poświęcamy na temat świadomości zakupowej, próbujemy tłumaczyć ludziom co jest godne uwagi, a co nie do końca, na co zwracać uwagę przy swoich zakupach. W momencie kiedy wszystkie działy marketingu i PR-u w dużych firmach zdały sobie sprawę, że trend eko jest super ważny, to nagle na wszystkich opakowaniach napisane jest 'eko produkt’, co nie do końca jest zgodne z prawdą. Chcemy ten mit trochę obalać, chcemy edukować ludzi i pokazać, że nie warto wierzyć we wszystko do końca, bo nie tędy droga. To, że wszyscy napiszą, że mają produkty eko i są biodegradowalne, to nie zawsze tak niestety się dzieje. Świadomość zakupowa, to jeden z filarów, na których 'Kraft’ się opiera.

Karolina: Ciekawe jest też, że Wasz podtytuł, jeżeli go dobrze wypowiem, jest 'Rzeczy o ludziach, ludzie o rzeczach’, tak?

Maciek: Bardzo dobrze!

Karolina: Parę razy przeglądałam, więc powiedzmy, że zostało w głowie. Ktoś może uznać, że jest to trochę sprzeczne, że mówicie i zrównoważeniu i o odpowiedzialnym kupowaniu, a drugiej strony piszecie o rzeczach, czyli de facto, to o tym co napędza konsumpcję. Ludzie muszą zobaczyć, że zakupy są zakupom nie równe. Tak jak powiedziałeś, otaczamy się rzeczami i każdy z nas potrzebuje stołu. Oczywiście byłoby fajnie, gdyby każdy mógł wziąć sobie ten stół ze sklepu z antykami lub w ogóle ze śmietnika i byłoby to bardzo zrównoważone, ale umówmy się, że trzeba myśleć racjonalnie. Potrzebujemy stołu i fajnie, że jest medium, które skłoni nas do refleksji skąd go wziąć. Jeżeli kupimy go w sklepie 'X’, to będzie to miało takie konsekwencje dla planety czy dla lokalnych wytwórców, a jeżeli skorzystamy z usług kogoś, kto tworzy w sposób zrównoważony, to możemy w ten sposób napędzać gospodarkę, bo też jest to ważne, żeby ekonomia dalej się rozwijała, ale wtedy inwestujemy te pieniądze w lepszy sposób. Macie takie zarzuty, że w jaki sposób ma to być zrównoważone, skoro nadal jest konsumpcja? Czy też jasno głosicie czym jest  w Waszym rozumieniu świadome kupowanie?

Maciek: Nie dajmy się zwariować. Żyjemy w takim świecie, gdzie jesteśmy sterowani przez marketing. Działy reklamowe są w stanie wpłynąć na nasze decyzje i tracimy trochę nad tym kontrolę. Ważne, żebyśmy mogli tę kontrolę w jakiś sposób odzyskać. Nie możemy nagle stać się pustelnikami i zamieszkać w chatce w lesie, będziemy samowystarczalni i nie będziemy musieli niczego kupować. Kupujemy codziennie i wydaje mi się, że trudno od tego uciec, bo mamy jakieś potrzeby. W XXI wieku straciliśmy trochę zdolność do wytwarzania i naprawiania rzeczy samodzielnie. Pamiętam, że mój dziadek naprawiał absolutnie wszystko mimo, że był niewidomy. Jak się zepsuło żelazko, to je naprawił, bo miał wykształcenie związane z elektryką. Potrafił też naprawić pralkę, ale te przedmioty były robione  w ten sposób, że domowymi sposobami dało się je naprawić. Dzisiaj mamy wszystko tak nafaszerowane elektroniką i tworzone w taki sposób, żeby się po jakimś czasie psuło i żebyśmy nie byli w stanie naprawić tego w domu. Wydaje mi się, że mamy kontrolę nad rzeczami, które kupujemy i jeżeli będziemy dokonywali świadomych decyzji, to będziemy sprawiali, że przedmioty będą się mniej psuły, bo będą lepszej jakości, być może będziemy je w stanie samodzielnie naprawić. Mam nadzieję, że społeczeństwo będzie szło w tym kierunku. Widzę, że przedszkola i szkoły podstawowe nastawiają się z powrotem na to, żeby na technice uczyć się naprawiania i tworzenia czegoś własnymi rękami. 

Karolina: Albo nawet gotowania, bo tego też już nie umiemy. 

Maciek: Tak jak mówię, potrzebujemy tych przedmiotów. Nasze decyzje tak naprawdę znaczą dzisiaj wszystko. Sam przez wiele lat żyłem trochę w pułapce patrząc na wszystko portfelem. Trzeba sobie powiedzieć, że lepsze przedmioty, wytwarzane bardziej kraftowo są droższe, ale trzeba sobie zrobić w głowie prostą kalkulację. Sam żyłem kiedyś w takim przeświadczeniu, że nie będę wydawał sto pięćdziesiąt złotych na T-shirt, bo to drogo, więc kupię w sieciówce T-shirt za czterdzieści złotych czy pięćdziesiąt, to zaoszczędzę. Tak nie jest. Wydawałem pięćdziesiąt złotych na T-shirt, który po kilku praniach ulegał zniszczeniu, tworzyły się mikro dziurki, które się powiększały i po dwóch czy trzech miesiącach kupowałem kolejny. Tak naprawdę wydanie stu pięćdziesięciu złotych na koszulkę może wydawać się: co za burżuj! Wydał sto pięćdziesiąt złotych na T-shirt! Tak naprawdę jestem w stanie na tym zaoszczędzić, bo chodzę w tym T-shircie dwa lata lub więcej, więc jest to prosta kalkulacja. Z jednej strony zaoszczędziłem, a z drugiej strony miałem jeden T-shirt, czyli nie przyczyniłem się do produkcji kolejnych śmieci. Trzeba sobie to powiedzieć: to są śmieci. Decyzje zakupowe często wpływają na zasobność naszego portfela, a z drugiej strony nie generujemy tak dużo śmieci, więc 'Kraft o ludziach, ludzie o rzeczach’. Opowiadamy historie, które stoją za przedmiotami, historie ludzi, którzy te przedmioty wytwarzają. Mnie na przykład interesuje jak powstaje dana rzecz i fajnie jest kupić coś z duszą, gdzie ktoś robi to z pasją i robi to w stu procentach siłą swoich dłoni i jest to po prostu dobra rzecz, którą masz w domu. Wychodzę z założenia, że lepiej zainwestować w rzecz, która naprawdę będzie służyć nam długo w domu, niż kupować śmieci.

Karolina: Super, że o tym mówisz, bo ostatnio miałam taką refleksję, że bardzo wiele rzeczy, które nas otaczają bierzemy za pewnik. W ogóle nie podważamy tego skąd się wzięły. Czułam się trochę jak małe dziecko, które odkrywa świat. Pamiętam, że siedziałam na kanapie i myślałam ile różnych procesów i czynników wpływa na to, że ta kanapa jest teraz u mnie. Tyle było różnych kanałów produkcji czy dystrybucji różnych części od pierwszego włókna, wiadomo też, że nogi zrobione są z czegoś innego, a ja  po prostu mam kanapę. Poszłam do sklepu i w sklepie była kanapa. Tak samo jak kupujemy kawę. Klikamy przycisk i kawa się robi. Kiedyś chyba przytaczałam w podcaście rozmowę z moją babcią, która narzekała na ceny kawy w jakimś markecie i ja mówię: babciu, kupiłaś to w sklepie i ta kawa musiała przyjechać do Ciebie z drugiego końca świata i chcesz, żeby kosztowała trzy pięćdziesiąt, to co ma z tego plantator, który z tego żyje? Oczywiście z całym szacunkiem do mojej babci, ale jest to też różnica pokoleń i zupełnie inne czasy w jakich żyjemy. Wydaje mi się, że jesteśmy teraz w tak uprzywilejowanym miejscu, gdzie mamy wszystko o czym marzymy podane na złotej tacy i ja czuję się w obowiązku, żeby chociaż dowiedzieć się do czego przyczyniam się swoimi wyborami. Mam wrażenie, że na ludziach sprawdza się czynnik osobisty, czyli opowiadanie historii o tym, kto to stworzył. Wtedy przestaje być to anonimowe i surowiec nie jest materiałem, z którego coś tworzymy tylko jest to dzieło czyjejś pracy i chętniej to wspieramy. Właśnie dlatego przedstawiacie w 'Krafcie’ konkretnych ludzi, którzy stoją za daną marką, za danym przedsięwzięciem?

Maciek: Tak. Te historie są z naszej perspektywy absolutnie ważne. Chcemy opowiadać, kto stoi za wytworzeniem danych rzeczy. Te historie bardzo często są ciekawe i wydaje mi się, że tworzenie z pokolenia jest bardzo interesujące dlatego też chcemy o tym mówić. To jest coś, co zanika i w Polsce brakuje fachowców, bo wiedza nie jest przekazywana i młode pokolenie bardzo często nie było tym do końca zainteresowane. Widzimy, że ten trend się odwraca i z powrotem idziemy w tym kierunku. Mam wrażenie, że wracamy do rzeczy, które były kiedyś, bo jako ludzkość trochę poszliśmy w takim kierunku, że nie do końca wszystko się sprawdza. Mówiąc jeszcze o filarach, na których stoi 'Kraft’ to poza rzemieślnictwem, opowiadaniem historii o przedmiotach, o wytwarzaniu  i o równowadze, to równowaga skupia się z jednej strony na kupowaniu przedmiotów i na decyzjach zakupowych, a z drugiej strony na wytwarzaniu, czyli opowiadani tych historii: co dlaczego warto kupować i na co zwracać uwagę przy decyzjach zakupowych, zarówno jeżeli chodzi o odpowiedzialna modę, o architekturę jak i o przedmioty codziennego użytku. Tych aspektów jest wiele, bo zakupy, które pojawiają się w życiu codziennym rozbijają się o wiele różnych rzeczy. Kolejnym tematem, o którym wspominamy w 'Krafcie’ jest wrzucenie na luz. Wiadomo, że dziś, w XXI wieku dużo pracujemy i podpowiadamy rzeczy, które można robić, aby dać jeden bieg niżej i się wyluzować. Robimy też reportaże z ciekawych miejsc w Polsce, które można odwiedzić, żeby się zapomnieć i zgubić, a nie cały czas być w toku pracy, codziennie otwierać laptopa, nawet w wieczornych godzinach, bo jest jakiś projekt do zrobienia. Jesteśmy też bardzo mocno zmęczeni, przepracowani, więc warto znajdować takie miejsca, które są zupełnie odcięte i mocno alternatywne, więc też o tym piszemy. Stawiamy też na metody medytacji, obecności w danej chwili, bo 'Kraft’ to też obecność i życie w filozofii 'slow’. 

Karolina: Nie jest tak, że jak popłynęliśmy na fali konsumpcji, to tak samo jest w przypadku naszej psychiki? Bo tak bardzo chcieliśmy stymulować się z każdej strony, dowiadywać się, być na bieżąco i być w kontakcie, że ludzie odbili się od ściany i mówią: okej, to teraz muszę zacząć robić mniej. Jesteśmy w takim momencie, gdzie na wielu sferach życia musimy robić zwrot i przewartościować to, jak żyliśmy do tej pory. 

Maciek: Mam wrażenie, że dziś jesteśmy trochę w takim miejscu, że ludzie zaczynają się budzić i otwierać oczy na pewne tematy. Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w kołowrotku dla chomika, pędzimy i nie wiemy do końca jak się zatrzymać, bardzo dużo pracujemy, moja kariera się rozwija, ale nie daje mi to szczęścia i spełnienia, więc co muszę zrobić, żeby było mi dobrze? Wydaje mi się, że świadomość jest bardzo ważnym aspektem w osiągnięciu spokoju ducha i równowagi, bo jeżeli nie mamy równowagi, to nie będziemy szczęśliwi. Chcemy o tym mocno mówić i mocno to podkreślać, żeby się nie zapędzić w kozi róg.

Karolina: A co Tobie daje taką równowagę? 

Maciek: Natura i spacery po lesie czy biwaki. Wiadomo, że mając wydawnictwo, chociaż nie jest to wielkie wydawnictwo, w którym pracuje dwieście pięćdziesiąt osób nad jednym projektem, tylko tak naprawdę kilka osób, to dużo się pracuje, a jeszcze więcej, jeżeli się nim zarządza. Wiadomo, że czasami łapiesz się na tym, że robisz więcej, niż kiedyś, ale mamy misję, więc to nas w fajny sposób napędza. Natomiast, aby nie dać się zwariować, to uciekam w naturę, czyli biorę swoją żonę Joannę do lasu, robimy kilkugodzinny, długi spacer albo robimy sobie biwak w lesie. Uwielbiam zimowe, hardcorowe biwaki, które sprawiają, że nie martwisz się o pracę i o poniedziałek, tylko martwisz się czy uda się rozpalić ognisko i ogrzać przed pójściem spać i to na pewno strasznie ładuje baterie. Jest też japońska filozofia 'shinri-yoku’ czyli spacerów, a tak naprawdę kąpieli leśnych, które sprawiają, że poziom kortyzolu spada, luzujesz się i ładujesz baterie po przez przebywanie w zieleni. Fotografia i robienie zdjęć jest też jednym z takich sposobów na to, co daje mi relaks. No i ukulele. 

Karolina: Czy to jest jakaś nowa zajawka?

Maciek: Dostałem od Asi na urodziny i sobie brzdąkam. Co prawda mam jedną melodię, którą katuję już chyba od trzech miesięcy i Asia już nie może tego słuchać. Muszę jeszcze tylko powiedzieć, że jak gram na ukulele, to jestem obecny dokładnie w tej chwili. Widzę, że po dwudziestominutowym graniu na ukulele jestem dużo bardziej zrelaksowany, bo nic dodatkowo mnie nie bodźcuje. Jak gram, to gram. 

Karolina: To się właśnie sprowadza do obecności w kontekście aktywności, które nie dają nam innego wyjścia jak tylko skupić się na tym w stu procentach, bo inaczej nie wyjdzie. Uważam, że jest to piękne. Ostatnimi czasy dochodzę do tego, że nawet jeżeli to coś nie jest dla mnie szczególnie ekscytujące, bo to ćwiczenie czy aktywność nie musi być wow, to po jej wykonaniu czuję lekkość. Tak samo miałam jak byłam na nartach, były trudne warunki i wiedziałam, że jak nie będę maksymalnie skupiona na każdym mięśniu w moim ciele, to się wywalę i nie zjadę. Robiąc to nie myślałam, że męczę się na tym stoku tylko czułam, że dało mi to totalną regenerację, na przykład jak przespana noc. Polecam znaleźć sobie takie rzeczy. 

Maciek: ’Kraft’ w wersji papierowej powstał też dlatego, żeby dać nam ten odpoczynek. Kiedy wsiadam na kilka godzin do pociągu i wiem, że nie mam akurat czegoś do zrobienia na komputerze, to bliżej jestem wybrania treści analogowej na papierze, niż treści w komputerze. Staram się wtedy schować telefon bardzo głęboko. Często też widzę osoby w pociągach, które czytają książkę, mają ją otwartą, ale co chwilę robią coś na telefonie i to strasznie mocno bodźcuje. Jak robisz coś na komputerze, coś czytasz, to widzisz, że na Facebooku pojawia się jakaś karta i cały czas coś się dzieje, więc wydaje mi się, że treść analogowa daje poczucie obecności i jesteś w tym miejscu. Jeżeli faktycznie wyciszysz sobie telefon i skupisz się na tekście, to jesteś w stanie zdecydowanie bardziej się zrelaksować czytając treść analogową. Dosyć długo wybieraliśmy też papier do 'Krafta’, żeby odczucie magazynu było wielopoziomowe. Nie odbierasz go tylko wzrokiem, ale też dotykiem. Wiele osób zwraca nam uwagę na to, że papier jest cudowny w dotyku, że cudownie pachnie i czuć druk. Nie wiem czemu tak się dzieje, ale mam pociąg do zapachu papieru, kojarzy mi się z wytwarzaniem czegoś w sposób kraftowy.

Karolina: Nie mogę Cię o to nie zapytać. Z jednej strony zrównoważony rozwój, dbanie o planetę i magazyn drukowany. Nie jest to żadnego rodzaju zarzut, bo ja sama lubię i kupuję drukowane rzeczy, ale po prostu ciekawi mnie jak do tego podchodzicie, w jaki sposób przyczyniacie się do dbałości o planetę jednocześnie drukując coś nowego i jest to w zgodzie z Wami. Jak to prezentujecie światu? 

Maciek: ’Kraft’ wydawany jest na papierze, który pochodzi w stu procentach ze zrównoważonych źródeł. Nie ma z tym żadnego problemu dopóki nie przyczyniamy się do wycinki lasów. Jest to papier, pochodzi z naturalnego surowca, natomiast mamy wszystkie potrzebne certyfikaty, więc mogę tworzyć ze spokojem ducha. Nie chciałbym chyba robić tylko i wyłącznie treści internetowych z tego powodu, że dla mnie istotny jest powrót do papieru, do treści analogowych dlatego, że one zupełnie inaczej bodźcują, dają pozytywny relaks. Widzę też po sobie jaką mam jakość snu, jeżeli przed snem sprawdzam jakieś rzeczy na telefonie, to budzę się zdecydowanie mniej wypoczęty i mam problemy z zaśnięciem. Widzę też jak jest gdy czytam książkę. Przychodzi taki moment kiedy robię się bardzo śpiący, odkładam książkę i zasypiam. Jakość snu jest zupełnie inna, kiedy czytamy treść analogową, niż kiedy czytamy coś w wersji cyfrowej. Mam wrażenie, że dziś ludzie lubią papier. Mieliśmy taki moment, kiedy był boom na e-booki i wszyscy nagle mieli Kindla lub jakiś inny e-book, którego nie jestem przeciwnikiem. Poziomy sprzedaży e-booków spadły, a wzrósł poziom sprzedaży wydawnictw i to bardzo często niszowych wydawnictw, których ludzie szukają. To zupełnie inne doświadczenie, kiedy czytasz coś na e-booku, a zupełnie inne, kiedy masz w dłoni papier i ten szelest papieru – piękna sprawa. Do tego słuch, dotyk i zapach, więc możesz doznawać czytania na wielu poziomach. 

Karolina: Zupełnie się z Tobą zgadzam i zadałam to pytanie, dlatego, że sama często jestem o to pytana w kontekście moich wyborów i mojego 'Codziennika’, który wydałam. Powstał z papieru ze specjalnych upraw, hodowli, chociaż hodowle, to chyba nie jest dobre słowo w kontekście papieru. 

Maciek: Hodowla drzew. 

Karolina: Wychodzę z takiego założenia, że kwestia obrazów czy słów, które są w Twoim produkcie, w 'Krafcie’ czy w 'Codzienniku’ jest ważna, ale otoczka i doświadczenie zmysłowe jest na tyle istotne, żeby było to w trójwymiarowej, fizycznej formie i produkt wiele traci przez to, że jest wpakowany w ekran komputera. Mam to samo jeżeli chodzi o magazyny i lubię wiedzieć objętościowo, gdzie jestem w danym magazynie. Fajnie się kartkuje różnego rodzaju katalogi, a przewijanie tego na iPadzie, to nie to samo. Nie możesz wracać sobie i porównać co jest na początku, co jest na końcu.

Maciek: Tym bardziej jeżeli masz długi tekst, to możesz sobie naklejaną karteczką czy zakładką zaznaczyć, w którym miejscu skończyłaś i możesz do tego wracać. W internecie, zaczynając długi materiał, przeczytasz kawałek, potem ktoś zadzwoni, zrobisz coś innego i już do tego nie wrócisz. Myślę, że to na pewno jest jakaś wartość. Pozytywem 'Krafta’ jest to, że praktycznie nie mamy treści reklamowych. Płacisz za sto sześćdziesiąt stron i dostajesz sto sześćdziesiąt stron, gdzie faktycznie masz kontent. 

Karolina: A nie ulotki. 

Maciek: Zawsze miałem z tym problem, że wydaję dwadzieścia kilka złotych na magazyn, a  osiemdziesiąt procent treści, to treść sponsorowana i nie jestem w stanie zdobyć z tego żadnej wiedzy i informacji, które byłyby obiektywne. To jest dziś problem i tworzenie wydawnictwa w taki sposób w jaki my do tego podchodzimy, czyli bezkompromisowy jest trudna. Chcieliśmy to zrobić między innymi dlatego, żeby pokazać sobie, że można w inny sposób podchodzić do biznesu i skupiać się na właściwym kontencie. Widzimy, że jest to doceniane i mamy nadzieję, że grupa czytelników będzie się cały czas zwiększać. Widzimy, że nasze media społecznościowe i grupa czytelnicza cały czas rośnie, więc zainteresowanie treściami jest. Wierzymy, że jest to dobra droga. Nie chcemy być kolejnym magazynem na rynku, który będzie w głównej mierze skupiał się na treściach sponsorowanych, a nie będzie dawał wartościowego kontentu. 

Karolina: A to nie jest tak, że odbiorcy przeróżnych treści są trochę zmęczeni tym, że nie mogą ufać swoim ulubionym czasopismom czy stronom. Ludzie bardzo zaczęli podważać wiarygodność mediów. Dużo osób, widzę też po sobie, szuka treści sponsorowanych i podejrzewa wielu twórców o to, że ich treści nie są autentyczne tylko kupione. Przez to zniechęca się i podchodzi do tego sceptycznie. Ludzie chyba lgną do tego, żeby mogli z pełnym zaufaniem otworzyć produkt i wiedzą, że ci ludzie to polecają, oni mówią, że to się sprawdza. Nie wiem jak to wygląda w innych gazetach, nigdy nie pracowałam w żadnym czasopiśmie. Oczywiście reklamy reklamami, ale chyba nie zdajemy sobie sprawy, że tak samo jak w sklepie na półkach są płatne  miejsca, to tak samo w magazynie polecany jest dany krem i wcale nie oznacza to, że ten redaktor go poleca, a może oznacza to, że ktoś to wykupił. 

Maciek: Jest tak, że współprace komercyjne są częścią tego biznesu przynajmniej w naszym rozumieniu i my też współpracujemy z markami komercyjnie. Jest to jeden ze sposobów finansowania wydawnictwa takiego jak 'Kraft’. Nie współpracujemy z markami, których sami nie sprawdzimy wcześniej i których produktów nie znamy. Bardzo selektywnie podchodzimy do współpracy z markami i jest wiele marek, które się do nas odzywają, ale nie ze wszystkim markami chcemy współpracować, bo nie jest to zgodne z ideami, które chcemy głosić, nie jest to zgodne z naszymi wartościami. U nas też zdarzają się treści sponsorowane, ale z mojej perspektywy są to dalej fajne treści. Mamy z kimś współpracę komercyjną, ale tak naprawdę promujemy fajną ideę i promujemy fajny produkt czy też usługę, która jest ciekawa z mojej perspektywy. Jako potencjalny czytelnik też chciałbym o tym wiedzieć i wydaje mi się, że tworzymy produkt, który jest prawdziwy i nasi czytelnicy mają do nas takie zaufanie, że jeżeli coś polecamy, to faktycznie jest to sprawdzone. Nie rzucamy się na każdą komercyjną czy reklamową współpracę i nie będziemy promowali kontentu, który nie jest zgodny z ideami magazynu i z jego treścią. Komercyjne współprace, które się u nas pojawiają są integralną częścią magazynu i mają dużą wartość. Jesteśmy w dobie kontent marketingu i istotne jest, żeby firmy chciały tworzyć ten kontent marketing, bo nie zawsze wszyscy chcą. Nie chcą, bo jest bardzo dużo pracy do wykonania, aby stworzyć coś wartościowego. 

Karolina: Chodzi o to, że nie jest to strona reklamowa tylko artykuł poświęcony tematyce, która związana jest z daną marką, tak?

Maciek: Tak. Nie chodzi o stworzenie artykułu, gdzie napiszemy, że nasze produkty są najlepsze i kupujcie je bo są super i właśnie mamy promocje, więc zachęcamy. Zupełnie nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby tworzyć coś eksperckiego i wartościowego dla czytelnika, co pozycjonuje partnera, z którym współpracujemy jako eksperta w danej dziedzinie. Mamy współpracę w wydaniu, które ukaże się za miesiąc z Janem Barbą, czyli z firmą, która tworzy super fajne kosmetyki naturalne i stworzyli dla nas tekst o tym, w jaki sposób nie dawać się nabierać na greenwashing, czyli na problem nazywania wszystkiego rzeczami eko i naturalnymi, kiedy faktycznie tak nie jest. Będzie to super istotny tekst z perspektywy naszego czytelnika, my też chętnie byśmy go przeczytali. Jana Barbę pozycjonuje jako eksperta, bo są ekspertami w tej branży, więc wszyscy na tym wygrywają i jest to super.  Nasz czytelnik dostaje wartościowy kontent, Jan Barba pozycjonuje się jako ekspert, mamy fajny tekst dla naszego czytelnika, więc nie jest to oszukiwanie. 

Karolina: Czyli jest win-win-win.

Maciek: Tak. Moglibyśmy godzić się na współprace: okej, dwie strony kosztują tyle i tyle, proszę sobie napisać co bądź, my to trochę zredagujemy i lecimy – absolutnie nie chcemy w ten sposób działać. 

Karolina: Nie chodzi o to, żebyśmy teraz krytykowali jakiekolwiek współprace komercyjne. W Waszym świecie i w świecie blogerskim to normalna rzecz i nie próbujmy z tym walczyć. Zarówno twórcy internetowi jak i wydawnictwa są biznesami, które muszę zarabiać i to jest po prostu życie, ale oczywiste jest to, żeby działać w zgodzie ze sobą i pokazywać czytelnikom, że są ludzie, którzy tworzą w zgodzie z tym, w co wierzą, ale jednocześnie umieją to połączyć w ciekawy sposób z biznesem i wszystkie strony mogą na tym skorzystać. Wiele osób wychodzi z założenia, że, aby ktoś zyskał, to ktoś musi przegrać. Jest takie podejście, że panuje ciągła walka. Jeżeli my na tym zarabiamy, to ktoś jest oszukiwany, a wcale tak nie musi być bo jak połączymy siły, to nagle każdy może mieć coś dla siebie i dwa + dwa = pięć. 

Maciek: Wyprodukowanie dobrego kontentu kosztuje trochę wysiłku, ale wydaje mi się, że warto. Później przekłada się to na zaufanie naszych konsumentów. Firma, która tworzy marketing nastawiony na działanie hasłami: jesteśmy eko, robimy to w naturalny sposób, ale ktoś to sprawdzi, zweryfikuje i okaże się, że to robienie kogoś w konia. Nie jest fajne i łatwo można to wykryć. Mam wrażenie, że mamy konsumentów, którzy są świadomi, dokonują świadomych decyzji, ale mamy też co raz większą grupę takich, co chcą być świadomymi konsumentami, ale nie do końca wiedzą w jaki sposób i i tak naprawdę się budzą, ale jeszcze łatwo ich nabrać tanimi hasłami na etykietach produktów czy kampaniami reklamowymi. Warto, żeby wiedzieli w jaki sposób dokonywać decyzji zakupowych i jak świadomie kupować, żeby robić coś fajnego. Dzisiaj modne jest bycie eko, co jest bardzo fajną modą, ale musimy być czujni, bo są firmy, które nastawione są na to, żeby tworzyć eko produkt, który wcale nie jest eko. 

Karolina: Tak i wtedy pojawia się e-konsumpcjonizm – chcemy być eko, ale kupujemy dziesięć rzeczy, które są nam niepotrzebne, zaśmiecają ten świat jeszcze bardziej, ale powstają pod wielkim szyldem, że są biodegradowalne. O biodegradowalnych rzeczach też można by poopowiadać. Ostatnio dowiedziałam się, że wiele surowców, które rzekomo mają nadawać się do kompostu zawierają mikroplastik, który jest bardzo szkodliwy dla planety, więc wszędzie, gdzie się nie zajrzy, to ktoś próbuje pokombinować. Warto wrócić do tak prostych rzeczy jak drewno czy papier, to przynajmniej wiemy, że nie ma tam 'ekologicznych dodatków’. Czy Wasi czytelnicy to osoby bardziej świadome czy bardziej budzące się, które szukają informacji? Czy w jakiś sposób też celujecie do ludzi, którzy kompletnie nie są z tego świata, ale chcecie zachęcić ich tym, co znajduje się w środku? 

Maciek: Bardzo dobre pytanie! Muszę powiedzieć, że tak naprawdę ciężko jest w stu procentach stwierdzić czy nasi czytelnicy to osoby już świadome. Wydaje mi się, że to osoby szukające świadomości. Są już świadome lecz nadal szukają informacji, chcą się interesować i interesują się tą tematyką lub są to osoby, które się budzą, wiedzą, że coś trzeba zrobić, ale nie wiedzą co. Jest jeszcze trzecia grupa docelowa, która interesuje się sztuką czy architekturą w ujęciu zrównoważonym i powiedzmy, że świadomość nie jest do końca tym, czego szukają, ale znajdują to w 'Krafcie’ i dopiero się na to otwierają. 'Kraft’ jest magazynem, w którym jest dużo zdjęć autorskich, dużo fajnych sesji zdjęciowych, informacji i tekstów dotyczących zrównoważonej architektury, więc można też szukać takich tematów u nas w magazynie, a przy okazji dowiadywać się o świadomych zakupach i o rzeczach związanych z filozofią 'less waste’ i 'slow’. Odpowiadając na Twoje pytanie nie mogę z pewnością stwierdzić, że są to osoby w pełni świadome, jeżeli chodzi o zakupy, ale na pewno ten temat jest dla nich interesujący i dlatego sięgają po 'Kraft’. Nie można powiedzieć, że to tani magazyn, bo kosztuje trzydzieści złotych, ale jest kwartalnikiem, więc wychodzę z założenia, że to dziesięć złotych miesięcznie. Nie ma takiej możliwości, żeby tworzyć taki magazyn za mniej, niż trzydzieści złotych, bo to gruby magazyn, w którym w zasadzie nie ma reklam i treści sponsorowanych, więc jest to sto sześćdziesiąt stron wiedzy i pracy dziennikarskiej. Wydaje mi się, że cena jest jak najbardziej adekwatna. 

Karolina: Myśląc z perspektywy naszych słuchaczy, dla osób, które nie siedzą w świecie zrównoważonej produkcji mogą powiedzieć, że nie wiedzą czy coś w ogóle znajdą dla siebie w tym magazynie. Czy jest on dla wtajemniczonych? Czy jest to na tyle wysoki poziom zaawansowania, że ktoś, kto dopiero zaczyna interesować się rzemiosłem, uważnymi zakupami będzie to dla niego czarna magia?

Maciek: Mimo wszystko jest to magazyn lifestylowy, jest to magazyn dla wszystkich, więc jeżeli czujesz, że nie miałaś wcześniej styczności ze światem 'less waste’ czy filozofią powolnego życia, to skosztuj i zobacz czy Ci to odpowiada. To magazyn dla wszystkich osób, które szukają równowagi w swoim życiu. Wydaje mi się, że jest co raz większa rzesza takich osób, bo doskwiera nam przepracowanie i brak balansu w życiu. Wydaje mi się, że treści 'Kraftu’ dedykowane są do sporej liczby osób, które nie tylko wywodzą się ze świata 'eko’, 'less waste’ czy filozofii slow.

Karolina: Bardziej chodzi o coś odwrotnego – osoby, które czują klimat eko, odpowiedzialny, ale na przykład myślą sobie, że jest tam dużo artykułów o różnego rodzaju surowcach, meblach, architekturze czy też właśnie dla osób z tej strony spektrum treści związane ze sztuką są przystępne Twoim zdaniem?

Maciek: Tak. Pisane są takim językiem, żeby były dostępne dla wszystkich. Jeżeli mamy artykuł poświęcony architekturze, to nie jest to artykuł, który będzie interesujący jedynie z perspektywy architekta lub osoby zajmującej się architekturą. Taki artykuł będzie interesujący dla każdego, jeżeli jesteś osobą, która nie zamyka się bardzo mocno w danej dziedzinie. Taki też mamy feedback i dostajemy informacje od czytelników. Ja sam wielu rzeczy nie wiedziałem i wielu rzeczy się dowiaduję dlatego, że te teksty są pisane przez osoby, które są fachowcami w danej dziedzinie. 

Karolina: Myślę, że często kluczem przy tworzeniu dla ludzi jest tak naprawdę tworzenie dla siebie. Mówi się też, że w biznesie najlepiej jeżeli Twój produkt odpowiada Twojej potrzebie, która nie jest spełniona przez inny produkt. Jak miałam szesnaście lat i zakładałam kanał, to myślałam sobie, że nie ma w Polsce kanału, który chciałabym oglądać. Moja pierwsza myśl była taka, że chcę stworzyć coś, czego nie ma na polskim rynku, bo nie mam czego oglądać, co nie znaczy, że oglądam swoje filmy, ale taki był mój proces myślowy. Tak samo jest u Was. Mimo, że mamy zalew informacji i mamy w czym wybierać jeżeli chodzi o różnego rodzaju magazyny, to stworzyliście coś, co sami chętnie byście czytali, czytacie i coś, co poszerza Waszą wiedzę. Nie jest też tak, że jesteście ekspertami i przelewacie to na papier, tylko możecie też uczyć się ze swoim odbiorcą. 

Maciek: Tworzenie magazynu to jest cudowna rzecz – polecam wszystkim. Z jednej strony stworzyliśmy z Maliką produkt, który sami chcielibyśmy kupować, sami chcielibyśmy czytać, a druga rzecz jest taka, że przy tworzeniu poznajemy masę fantastycznych ludzi. Cudowne jest to, że mamy styczność z rzemieślnikami, z osobami, które tworzą, z edukatorami, z autorami książek i jest to super. Bardzo głęboko weszliśmy w temat i widzimy, że jest to bardzo wdzięczna praca. Tworzenie dziennikarstwa na dobrym poziomie, to jest coś absolutnie fajnego. Wydaje mi się, że to jest to, co chcę robić. 

Karolina: Ostatnie zagadnienie w kontekście tego, że weszliście w ten świat, ale w Polsce. Staracie się, realizujecie to, działacie lokalnie, mówicie o wypadach gdzieś w dzicz w Polsce, działacie głównie z rzemieślnikami, ale nie tylko, bo wiem, że mieliście wywiady zagraniczne. Dlaczego stawiacie na lokalność? 

Maciek: Zwyczajnie trzeba się wspierać. Z mojego punktu widzenia mamy na polskim rynku wiele fajnych rozwiązań, wiele usług i fajnych produktów, których nie doceniamy, bo patrzymy na Zachód, na Wschód, a wydaje mi się, że mamy całkiem fajny rynek. Jeżeli chodzi o architekturę, o świat 'less waste’, o świat zrównoważony, to jest coraz ciekawiej. Oczywiście nie piszemy tylko o polskich rzeczach. W wydaniu marcowym pojawił się reportaż z podróży z Mongolii. Piszemy też o rozwiązaniach zagranicznych, które można zaimplementować na nasz rynek. Skupiamy się jednak na lokalności, bo zależy nam na tym, żeby wzajemnie wspierać się w tym kręgu w Polsce. Lokalność z naszego punktu widzenia jest istotna, żeby wspierać polski rynek, polskie produkty i nie uważam, żeby były gorsze z tego powodu, że są polskie. 

Karolina: Jest takie trochę przeświadczenie. 

Maciek: Mamy taką mentalność, ale wydaje mi się, że ma to swoje korzenie w przeszłości i zawsze myśleliśmy, że jak coś jest niemieckie, to jest dobre i mocne. Jak byłem teraz w Wietnamie, to tam z kolei wszystko co amerykańskie jest dobre. Mają tam masę amerykańskich produktów, bo uważane są za solidne, a u nas mówiło się, że niemieckie jest solidne. 

Karolina: To jest mega ciekawe. Nigdy nie powiedziałabym, że amerykańskie jest solidne. Wyobrażam sobie scenę z filmu, że ktoś próbuje uderzyć w ścianę i robi dziurę. 

Maciek: Ja też nie do końca bym tak powiedział, ale w Wietnamie widać, że mają wiele rzeczy, na których napisane jest: 'made in USA’. U nas było tak podobnie w niemieckimi produktami, które uważane były za niezawodne. 

Karolina: I do tej pory tak zostało. 

Maciek: Wydaje mi się, że absolutnie nie powinniśmy podchodzić do polskich produktów z jakimkolwiek kompleksem. Uważam, że mamy bardzo dużą siłę w wytwarzaniu i jest coraz większa rzesza rzemieślników wytwarzających rzeczy, które sprzedają się na całym świecie. Jestem za tym, żeby się wspierać. Jest wielu wartościowych twórców, którzy nie do końca wiedzą jak się wypromować, więc też chcemy o nich pisać i pomagać im wyjść na szerszą wodę, bo mają wartościowy produkt czy usługę. Wydaje nam się, że super byłoby gdyby było to szeroko dostępne. 

Karolina: Myślę, że wielu z nas chciałoby czerpać z tej polskości. Narzekamy, że jest co raz mniej piekarni, ale kupujemy chleb w supermarkecie zamiast wspierać rzemieślników, którzy najzwyczajniej w świecie nie są w stanie się przebić w porównaniu z zalewem tańszych, masowych rozwiązań w sieciowych firmach. To pierwsze skojarzenie, które wpadło mi do głowy. Druga kwestia jest  taka, że jeżeli podchodzimy do naszych wyborów pod kątem dbania o środowisko, to na logikę jeżeli coś przyjechało z Polski do Polski, to na start jest bardziej ekologiczne jeżeli chodzi o impakt na nasze otoczenie i planetę. Jeżeli sprowadzimy sobie jakieś najnowsze i najbardziej ekologiczne rozwiązanie zza oceanu, to myślę, że po drodze nazbierało trochę nieekologicznych punktów. Myślę, że fajnie jest spojrzeć na to z szerszej perspektywy.

Maciek: Podoba mi się to, co mówisz, bo na temat śladu węglowego piszemy akurat w marcowym wydaniu, które ukaże się za miesiąc. Natomiast o wypiekaniu chleba mamy w wydaniu grudniowym. Są w Polsce takie zawody, na które jest miejsce, żeby robić je w sposób bardziej kraftowy. Jeżeli chodzi o piekarnie to widzę, że otwiera się co raz więcej piekarni kraftowych, gdzie chleb kosztuje trochę więcej, ale w smaku różni się od tego, który mamy dostępny w masowych piekarniach, gdzie jest nastawienie na to, żeby chleb był jak najbardziej przystępny cenowo, a jego jakoś pozostawia trochę do życzenia. Wydaje mi się, że jest wiele takich zawodów, gdzie możemy tworzyć wartościowy produkt, który będzie trochę droższy, ale będzie miał zupełnie inną jakość. Kilka lat temu zetknąłem się z taką piekarnią kraftową jak byłem na Islandii. W Reykjaviku była super piekarnia i jak zjadłem bagietkę, to się zakochałem i stwierdziłem, że otwieram taką piekarnię w Polsce. Oczywiście nie otworzyłem, ale jest to bardzo fajna sprawa i pokazuje, że jeżeli nawet coś jest trochę droższe, bo ta bagietka była trochę droższa, ale tak fantastycznie smaczna, to czuć, że jest zrobione z dobrych składników i warto zapłacić trochę więcej. 

Karolina: Analogiczna sytuacja do tych T-shirtów. 

Maciek: Dokładnie tak. 

Karolina: Na koniec powiedz, gdzie można kupić 'Kraft’. Wiem, że można go też prenumerować. 

Maciek: Tak, można go prenumerować od tygodnia. W zeszłym tygodniu otworzyliśmy sklep internetowy. Na stronie www.sklep.kraft.magazyn.pl. 

Karolina: Podlinkujemy, bo to bardzo długi link. [śmiech]

Maciek: Super! Tam można zamówić  pojedynczy egzemplarz 'Krafta’, ale też archiwalny, bo dużo zapytań mieliśmy o archiwalne wydania. Mam wrażenie, że 'Kraft’ ma dla niektórych wartość kolekcjonerską. Sam się cieszę, że mam pierwszy numer magazynów, które kiedyś kupowałem, bo są ładne i estetycznie wydane. Można jeszcze dostać nasz pierwszy wrześniowy numer w sklepie internetowym. 

Karolina: To jest super! Moje małe artykuły zostały też gdzieś opublikowane. 

Maciek: Nie takie małe. Nie bądź taka skromna. 

Karolina: Dużo osób pytało czy można dostać te archiwalne treści, żeby do nich wrócić. To, co moim zdaniem jest super to to, że nie jest to magazyn, który musisz przeczytać w dzień wydania dlatego, że mówi o aktualnych nowinkach czy plotkach. Oczywiście nie umniejszając takim treściom, bo też mają miejsce w świecie i na półce. Wiem, że nie przeczytałam jeszcze wielu rzeczy z numeru grudniowego, a mamy teraz luty, kiedy to nagrywamy, to wiem, że one się nie przedawniły. 

Maciek: Dokładnie. Treści 'Kraftu’ nie dezaktualizują się zbyt szybko, więc wydaje mi się, że powrót do archiwalnych wydań jest dobrym pomysłem. Poza dostępnością w sklepie internetowym, można nas też kupić stacjonarnie: jesteśmy w salonach Empik, Inmedio i Relay, ale też w mniejszych, niszowych księgarniach, w koncept storach w większych miastach. Pierwsze dni po otwarciu sklepu internetowego pokazały mi, że jest duże zainteresowanie 'Kraftem’ w mniejszych miejscowościach, gdzie magazyn jest niedostępny, ponieważ nie ma w nich Empiku, Inmedio czy Relay’a, więc magazyn jest zamawiany bezpośrednio do mniejszych miejscowości. Cieszę się, że jesteśmy czytani nie tylko w dużych miastach i wiele to dla mnie znaczy. Chciałem jeszcze tylko powiedzieć, że poza magazynem w wersji drukowanej mamy też stronę internetową, gdzie też wrzucamy treści, które są lżejsze i krótsze, które są dostosowane do internetu, żebyśmy mogli szybko przeczytać jakiegoś newsa. Mamy też media społecznościowe – Facebook i Instagram, na których też publikujemy krótsze teksty, zdjęcia i dajemy linki do naszej strony www, ale ruszamy też z podcastem i myślę, że w ciągu dwóch tygodni pierwszy podcast powinien się pojawić, więc tym kanałem też będziemy chcieli szerzyć wiedzę o polskim krafcie i zrównoważonym życiu. 

Karolina: Bardzo Wam kibicuję! Dziękuję Ci za rozmowę i trzymam za Was kciuki. Cieszę się, że miałam przyjemność poznać Was na samym początku tej drogi. Widzę jak świetnie się rozwijacie i wierzę, że wiele osób, które szukały tego typu treści zobaczą, że one są.

Maciek: Też mam taką nadzieję. Jestem wdzięczny i zadowolony, że mogłem u Ciebie wystąpić. Mam nadzieję, że dalej będziemy działać i wyprodukujesz niejeden artykuł dla 'Kraftu’, bo masz wiele do powiedzenia. Nie tylko zadajesz pytania, ale też na nie odpowiadasz, więc możemy razem działać. 

Karolina: Bardzo dziękuję! Wszystkiego dobrego, do usłyszenia, hej!  

Maciek: Dzięki!