Czasami słyszymy wewnętrzny głos, który mówi nam “nie rób tego” albo “nie idź tam” etc. Tutaj pojawia się egzystencjalne pytanie: czy to nasz najlepszy doradzać czy może sabotażysta? Chronimy się czy prokrastynujemy?
Rozróżnienie tego czy przemawia przez nas lek czy intuicja zastanawiało mnie przez długi czas. No bo skąd ja mam to wiedzieć? Co więcej, nikt nie dowie się tego za mnie, więc tutaj już pojawia się pierwsze wyzwanie, czyli konieczność zaufania sobie i podjęcia autonomicznej decyzji. Można się zaśmiać, ale ja dopiero niedawno nauczyłam się brać odpowiedzialność za to co robię. Przez większość życia pytałam innych o zdanie i decydowałam na podstawie nie swoich przekonań, a przemyśleń i soczewki osób, z których opinia się liczyłam, oddając im tym samym sprawczości na swoim życiem. Bardzo dorosłe podejście.
W każdym razie zdałam sobie z tego w końcu sprawę i rozpoczęłam trenowanie mięśnia zaufania do siebie. Łatwo nie było i czasem nadal nie jest, ale nikt nie powiedział, że adulting będzie prosty. Plus jest taki, że potem jest coraz lżej.
Ale wracając do wątku głównego. Zaczęłam słuchać wewnętrznego głosu, ale ten głos niejednokrotnie sobie przeczył. zaczęłam się zatem zastanawiać: czy to szept intuicji, która ma na względzie moje najwyższe dobro czy może lęku, który chce hamować mój rozwój i chować głowę w piasek.
Odpowiedź znalazłam w książce The mountain is you o owym wewnętrznym sabotażyście. I recepta okazuje się być całkiem prosta: Lęk na nas krzyczy, a intuicja łagodnie szepcze. Głos intuicji to delikatny niuans, w który trzeba się dobrze wsłuchać. W stanie przebodzcowania i rozproszonej uwagi może nie udać się nam go usłyszeć. On potrzebuje uważności i spokoju. Za to przestymulowanie i rozregulowany układ nerwowy to ulubione środowisko lęku, który dobija się do nas jak przez megafon. Nakręca się i zagłusza jasność (poetka?) myślenia.
Jak to bywa z większością rozwiązań, do których dochodzę czy to sama, czy w rozmowach z ekspertami, są one proste i trudne zarazem. By dać dojść do głosu intuicji trzeba mieć odwagę bycia w sobie i zaufanie, że nikt oprócz nas nie wie co będzie dla nas dobre. To akurat mogę zagwarantować.
🙂 drzewko Wiśni jest kruche.kiedyś(±87)czołgałem się na gałęzi po ciemne Wiśnie i pojawiła się myśl o zagrożeniu ale_za chwilę leżałem na ± ziemi i przez następnych parę lat odczuwałem kłucie gdzieś tam z tyłu(± nieco powyżej łopatki prawej a kręgosłupem)przy podskakiwaniu.a ostatnio to raczej system nie wypracował wielu rozwiązań,po prostu samo nic się nie robi